Podstawowym argumentem zwolenników aborcji jest prawo kobiety do wolnego decydowania o swoim ciele. W takim prawie kobiety zasadniczo nie ma nic złego i przysługuje ono każdemu człowiekowi, ale powoływanie się na nie w tej konkretnej sytuacji jest błędem, ponieważ kobieta nie jest jedyną osobą dotkniętą skutkami swojej decyzji. Jej wolność jest ograniczona przez prawa dziecka, z jego prawem do życia na czele.
Jeżeli rozważamy aborcję, to mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch przeciwstawnych praw – prawa kobiety do wolnego rozporządzania swym ciałem i prawa dziecka do życia. Występuje przy tym nierównowaga pozycji, z jakich występują w stosunku do siebie obydwie strony. Kobieta występuje z pozycji silniejszej, ponieważ ma realne możliwości wyegzekwowania swojego prawa kosztem dziecka, które takiej możliwości nie posiada. Jeżeli ideałem sprawiedliwości jest równość podmiotów prawa wobec siebie nawzajem i wobec samego prawa, to należy w tej sytuacji zabiegać o wzmocnienie pozycji dziecka w stosunku do pozycji kobiety. Należy wspierać słabszego w jego konfrontacji z silniejszym. Jeżeli pozostawiamy ich samym sobie, albo wręcz stajemy po stronie silniejszego, to negujemy rację samej sprawiedliwości i zdajemy się na prawo pięści, a tym samym stawiamy poza nawiasem cywilizacji.
Zwolennicy takiego zdziczenia, próbują przekonać nas, że dziecku nie należy w ogóle przyznawać prawa do życia, ponieważ nie jest ono człowiekiem, tylko rzeczą. Kobieta dokonując aborcji, nie zabija według nich człowieka, ale dokonuje dyspozycji rzeczą, która stanowi część jej ciała. Na poparcie tezy o tym, że dziecko jest rzeczą, a nie człowiekiem, nie mają jednak dowodu przekonującego całkowicie i nie pozostawiającego żadnych wątpliwości. Jeżeli mamy takie wątpliwości i jeżeli mamy na celu raczej dobro, niż zło, to powinniśmy je rozstrzygać na korzyść dziecka – analogicznie do obowiązującej we wszystkich cywilizowanych społeczeństwach zasady domniemania niewinności. Mniejszym złem będzie potraktowanie rzeczy jako człowieka, niż człowieka jako rzeczy.
W związku z powyższym łamie się również jedna z ostatnich desek ratunku, jakiej chwytają się dzicy, aby przeforsować swoje bezprawie – twierdzenie jakoby ludzie cywilizowani, zakazując aborcji, próbowali “narzucić katolicki światopogląd reszcie społeczeństwa”. Widać jasno, że ludzie cywilizowani występują w obronie samych fundamentów praworządności, która jest tak samo dobra dla wierzących, jak i niewierzących, katolików i niekatolików, ponieważ każdy człowiek chce być traktowany sprawiedliwie i nie musieć przed nikim dowodzić swej niewinności.
To ta cholerna filozofia niemiecka, niech będzie przeklęta po wiek wieków.
Jądro tej wojny to walka o filozofię. Tylko na tym obszarze można się z nią rozprawić. Musimy wielką modlitwą wspierać filozofów KULu.
Codzień to wspominać w modlitwie.
Tak jest
Teoria Grunwaldu
Już kiedyś o tym pisałem, że kwestia aborcji to nie jest kwestia Wiary, tylko doczesności. Wskazywałem, że politycy prawicowi w publicystycznej młócce na ten temat powinni się wystrzegać argumentów typu “bo tak twierdzi Episkopat”. A dziś tylko tyle mają do zaproponowania.
Nie dziwota, że lewactwo to wykorzystuje i odbija piłeczkę pt. “Nie każdy jest katolikiem, nikt nie broni katoliczkom aborcji nie przeprowadzać”.
Kto wie co siedzi zresztą w głowach prawicy sejmowej. Pewnie gdyby nie ten Episkopat, to większość polityków prawicowych byłoby nawet za zalegalizowaniem aborcji. Takie mam obawy widząc ich skwaszone miny w telewizji i zasłanianie się Kościołem, gdy debatują o tym w tv.
Ten blog to odkrycie.
Napisałam już do autora pytanie czy zna Guza, bo on dobrze szuka, ale nie znalazł jeszcze tego co to wszystko spina w całość.
Na tak zwany chłopski rozum prościej jest przyjąć założenie, że od momentu poczęcia jest to człowiek. Bo w którym momencie zarodek czy płód staje się człowiekiem? W momencie urodzenia? A może 24h po urodzeniu? Nie da się wskazać tego momentu i by uciąć wszelkiego rodzaju rozterki moralne to uznanie, że w momencie połączenia plemnika i komórki jajowej powstaje człowiek, ułatwia sprawę.
Często się zastanawiam co by znaczyć miały te słowa.
Człowiek w in vitro korzystając z praw i mechanizmów które Bóg stworzył i zamierzył jako genealogię rodzin powołuje do życia nowych ludzi poza Jego zamierzonym celem, jak Bóg, ale bez Boga, a każde zycie poczyna się raz i na wieki. In vitro powołuje do zycia miliony, a może miliardy dusz które nie miały okazji zyć tu ani dnia.
Człowiek został wzięty z ziemii, czyli naturalnego porządku natury- przyczyny i skutku. In vitro nie daje szans wielu duszom by powstały ”z ziemii”, one powstają z ludzkiej woli oderwanej, nieskrępowanej prawem naturalnym, ani Bożym.
Też się nad tym zastanawiałem, ale prawdę poznamy albo przez mistyków, albo doświadczymy jej na własnej skórze, jak już będzie za późno. W każdym razie z invitro jest dziś jeszcze pół biedy, w porównaniu z tym, co nadchodzi, bo “bioetycy” już pracują nad wskrzeszeniem eugeniki, a przy takim rozwodnieniu tożsamości człowieka, jakie mamy w ideologiach typu gender, eugenika pójdzie w kierunku przeróbek genetycznych, wykraczających poza tożsamość gatunkową człowieka. Myślę, że bardzo p-dobny jest taki totalitaryzm, tak głęboko ingerujący w człowieka, że nazizm i komunizm to przy nim igraszka, szczególnie że teraz to może mieć już wymiar naprawdę globalny.
Insane, świetnie napisana notka, każde słowo na swoim miejscu, a myśl prosta i ostra jak brzytwa. Dziękuję.
Jeśli chodzi o tę nową eugenikę to uważam, że swą myślą trafiasz w samą dziesiątkę. Chodzi już za mną od pewnego czasu chęć napisania notki o zamachu człowieka na drzewo życia i nadchodzącej Bożej interwencji, ale nie jestem gotów.
Dziękuję. Za mną chodzi podobna myśl, szczególnie po lekturze artykułu o “multiplex parenting” w listopadowym numerze journal of medical ethics (artykuł jest dostępny za darmo). Daje dużo do myślenia.
Qrcze – przy “multiplex parenting” in vitro staje się drobiazgiem … Zerwana zostaje ostatnia cienka nić związku z naturą.