Słowo Boże na dziś – 21 kwietnia 2015 r. – św. Anzelma, biskupa i doktora Kościoła

Myśl dnia

Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć.

bł. Jerzy Popiełuszko

„prawda jest właściwością, która może być postrzegana tylko umysłem. Bóg zaś jest Prawdą Najwyższą, którą każda inna prawda musi się kierować”

św. Anzelm

******
WTOREK III TYGODNIA WIELKANOCNEGOPIERWSZE CZYTANIE (Dz 7,51-59. 8,1)

Męczeństwo św. Szczepana

Czytanie z Dziejów Apostolskich.

Szczepan mówił do ludu i starszych, i uczonych:
„Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go”.
Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!”
Szaweł zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 31,3cd-4.6 i 7b i 8a.17 i 21ab)

Refren: W ręce Twe, Panie, składam ducha mego.

Bądź dla mnie skała schronienia, *
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą, *
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.

W ręce Twoje powierzam ducha mego: *
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.
Ja zaś pokładam ufność w Panu. *
Weselę się i cieszę Twoim miłosierdziem.

Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą: *
wybaw mnie w swym miłosierdziu.
Osłaniasz ich Twą obecnością *
od spisku mężów.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 6,35)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jam jest chleb życia,
kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (J 6,30-35)

Jam jest chleb życia

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa:
„Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba»”.
Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.
Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

Oto słowo Pańskie.

**************************************************************************************************************************************

 

KOMENTARZ

 

 

Karmić się chlebem

Jezus jest prawdziwym chlebem, który prowadzi do życia wiecznego. Żyjąc tutaj, na ziemi, potrzebujemy karmić się codziennym chlebem. Służy on podtrzymywaniu naszych sił witalnych. Byłoby jednak czymś niewłaściwym, gdybyśmy tylko koncentrowali się na chlebie materialnym. Dla podtrzymywania w nas życia duchowego potrzebujemy chleba, którym jest Chrystus. Korzystajmy więc jak najczęściej z tej możliwości, jaką daje nam Kościół, i uczestnicząc w Eucharystii, karmy się chlebem dającym życie.Panie, chlebie łamany w Eucharystii. Bądź zawsze moim pokarmem i umacniaj mnie na drodze duchowego wzrostu. Niech twoje Ciało i twoja Krew będą dla mnie ratunkiem w obliczu ludzkiego grzechu i słabości.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

*******

Baldwin z Ford (? – ok. 1191), opat cysterski, następnie biskup
Sakrament ołtarza, III, 2; PL 204, 768-769

„Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba”
 

Bóg, którego naturą jest dobroć, substancją miłość, a życie życzliwością, pragnąc nam pokazać łagodność swojej natury i czułość dla swoich dzieci, posłał na świat swego Syna, chleb mocarzy (Ps 78,25), „przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował” (Ef 2,4). „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16)

Taka jest prawdziwa manna, którą zesłał Bóg na pokarm… Oto, co Bóg przygotował w swej dobroci dla biednego (Ps 68,9nn), Ponieważ Chrystus, zstąpiwszy dla wszystkich ludzi i do poziomu każdego, przyciąga do siebie wszystko dzięki niewysłowionej dobroci; nie odrzuca nikogo i przyjmuje wszystkich ludzi w pokucie. Dla wszystkich, którzy Go przyjmują, ma najlepszy smak. On sam wystarczy, by napełnić wszelkie pragnienia… i przystosowuje się na różne sposoby do jednych i drugich, według skłonności, pragnień i apetytu każdego…

Każdy doświadcza w Nim innego smaku… Nie ma On bowiem takiego samego smaku dla pokutującego i początkującego, dla tego, który zaczyna drogę i tego, który dochodzi do celu. Nie ma On takiego samego smaku w życiu aktywnym i w życiu kontemplatywnym, ani dla tego, który używa tego świata, ani dla tego, który go nie używa, dla samotnego i dla żonatego, dla tego, który pości i czyni różnicę między poszczególnymi dniami i dla tego, który uważa wszystkie dni za równe (Rz 14,5)… Ta manna ma słodki smak, ponieważ uwalnia od trosk, leczy choroby, łagodzi ciosy, wspiera wysiłki i umacnia nadzieję… Którzy ją spożywają, „dalej łaknąć będą” (Syr 24,21), którzy są głodni, zostaną nasyceni.

******

******

#Ewangelia: Czym karmisz duszę?

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: “Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba»”.

 

Rzekł do nich Jezus: “Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.

 

Rzekli więc do Niego: “Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”. Odpowiedział im Jezus: “Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

 

Komentarz do Ewangelii:

 

Jakość naszego życia zależy od jakości i ilości pożywienia. Ta zasada dotyczy nie tylko życia biologicznego, ale i duchowego. Chcemy, czy nie chcemy, codziennie karmimy nasze życie duchowe (wewnętrzne) tym, co słuchamy, na co patrzymy, z kim i o czym rozmawiamy itd. Jeśli wśród naszych codziennych zajęć nie będzie karmienia się Bogiem (konkretnie Jego Miłością), wówczas życia Bożego (wiecznego) w nas nie będzie i ciągle będziemy czuli się niespełnieni.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2403,ewangelia-czym-karmisz-dusze.html

*******

Na dobranoc i dzień dobry – J 6, 30-35

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. jsouthornc / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Panie, dawaj nam zawsze tego chleba…

 

Mowa eucharystyczna
W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.

 

Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

 

Opowiadanie pt. “Szukanie i służba”
Oto zwierzenia lekarza: Mama osierociła nas z bratem we wczesnym dzieciństwie. Pozostaliśmy na wychowaniu ojca. Pamiętam chwile ogromnej tęsknoty za matką. Często wtedy ze łzami modliłem się do Matki Najświętszej, aby była moją Matką, aby zabrała mnie do zmarłej mamy. Czas płynął naprzód. Kończąc studia medyczne miałem kolosalne kłopoty ze zdaniem ostatniego egzaminu dyplomowego – z chirurgii.

 

Był to rok 1952. Oblałem ten egzamin dwukrotnie. W rozpaczy poszedłem do Kościoła i długo błagałem Najświętszą Matkę o pomoc. Uczyniłem już wtedy ślub, przysięgę: jeśli zdam ten egzamin to nigdy nie zabiję nie narodzonego dziecka. Wybrałem bowiem specjalność ginekologa. Egzamin zdałem nadspodziewanie łatwo. W 1956 roku ogłoszono ustawę o przerywaniu ciąży. I tak się zaczęło. Jeden mały kamyk wywołuje całą lawinę. Aby zagłuszyć wyrzuty sumienia przestałem chodzić do kościoła, do spowiedzi i Komunii św. Zacząłem brnąć w to życiowe bagno coraz głębiej i głębiej. Całkowicie ogłuchłem na głos sumienia. Zaczęły się zdrady małżeńskie. W końcu upadłem tak nisko – zgodziłem się uczestniczyć w likwidacji kaplicy szpitalnej w miejscu mojej pracy…

 

Było to późnym latem 1977 roku. Poszedłem rano w niedzielę, jak zwykle, na spacer z pieskiem. Sam nie wiem, jak się znalazłem w pobliżu kaplicy, gdzie akurat zaczynała się Msza Św. Usłyszałem kazanie o istocie Eucharystii. Nigdy w życiu nie doznałem takiego wstrząsu. Ksiądz mówił o życiu Maksymiliana Kolbego w obozie koncentracyjnym. Opowiadał, jak Ojciec Maksymilian w pasiaku, leżąc na podłodze pod pryczą – w obawie przed esesmanami – mając do dyspozycji tylko blaszany kubek i skibkę obozowego chleba, składał Bogu Najświętszą Ofiarę.

 

To była dla mnie chwila przełomowa. Uratowała mnie Matka Boża. Uratowała z tego straszliwego bagna życiowego, w którym tonąłem już całkowicie. Przeżyłem powtórne narodziny. W moim gabinecie doktora na honorowym miejscu wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Ilekroć słyszę: – “Panie doktorze, przyszłam na zabieg” – z całym przekonaniem patrząc prosto w oczy, mówię: niech pani powtórzy to jeszcze raz, ale nie do mnie, proszę to powiedzieć Matce Najświętszej. Wiele kobiet rezygnuje ze swego zamiaru po wizycie u mnie. I oto końcowe wyznanie doktora medycyny: – “Matko Przenajświętsza, nie znajduję słów, w jakich mógłbym wyrazić Tobie moją miłość, uwielbienie i wdzięczność”.

 

Refleksja
Każdego dnia spożywamy – mniej lub bardziej regularnie – nasze codzienne posiłki. To one dają nam energię wspomagające nasze siły fizyczne. Codzienny pokarm i woda podtrzymują nasze życie doczesne, aby prawidłowo rozwijać się i funkcjonować w codzienności. Często to życie ziemskimi kategoriami przysłania nam cały świat…

 

Chrystus zachęca nas do tego, abyśmy nie skupiali się tylko na pokarmie ziemskim, który mimo, że bardzo ważny zostawia w nas głód samego Boga. Nasze życie duchowe powinno być wspomagane codzienną pracą, która przyniesie konkretne owoce w naszym życiu, jeśli ukierunkowane jest na samego Boga. Wtedy nie staniemy się “samotną wyspą” bezradności i osamotnienia…    

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Czy jesz regularnie posiłki?
2. Jak wzbudzić w sobie “głód Boga”?
3. Jak łączyć rozwój życia duchowego z codzienną pracą?

 

I tak na koniec…
Miłość nie jest podobna do głodu. Jest nienasycona, wciąż chce więcej. Kiedy ktoś kocha, kocha coraz więcej (John Maxwell Coetzee)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,229,na-dobranoc-i-dzien-dobry-j-6-30-35.html

*****

**************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

21 KWIETNIA

*****

Święty Anzelm z Canterbury,
biskup i doktor Kościoła

Święty Anzelm Anzelm urodził się w możnej rodzinie w miasteczku Aosta (Piemont) w 1033 r. Zatroskana o duszę dziecka głęboko religijna matka oddała Anzelma do klasztoru benedyktynów w tym samym mieście. Kiedy chłopiec miał 15 lat, tak dalece zasmakował w życiu mnichów, że postanowił z nimi pozostać do końca życia. Opat jednak chłopca nie przyjął, by nie narazić się ojcu, który miał wobec syna zupełnie inne zamiary. Po śmierci matki Anzelm poszedł śladami ojca. Miał przecież dopiero 20 lat i życie mu się uśmiechało. Opuścił więc dom rodzinny i przez trzy lata wędrował po świecie, żądny przygód.
Odczuł całą gorycz, jak też zwodniczość przyjemności tego świata. Tęsknota za życiem zakonnym zaczęła brać stopniowo górę nad chęcią użycia. Kiedy więc miał już 27 lat, w roku 1060 wstąpił do benedyktynów w Le Bec, w północnej Francji, gdzie opatem był słynny uczony, bł. Lanfrank. Kiedy w roku 1063 Lanfrank został opatem w Caen, jego następca, Herluin, mianował Anzelma przeorem w Le Bec. Młody przełożony rychło pozyskał sobie serca współbraci troską o ich potrzeby materialne i duchowe, a także przykładem zakonnego życia. Nie wynosił się nad współbraci, chciał być raczej ich sługą. Szczególny entuzjazm wzbudził wykładami wśród młodzieży zakonnej oraz niezwykłą wiedzą, erudycją, nowoczesnym ujmowaniem problemów, traktowaniem uczniów. Toteż po śmierci Herluina (1078) wszyscy na jego następcę wybrali Anzelma. Ten zgodził się, ale sprawy administracyjne oddał komuś innemu, by mieć wolny czas dla współbraci i na studia. Tak więc rządził szczęśliwie klasztorem przez 14 lat jako przeor, a przez lat 15 jako opat. W tym czasie w Le Bec powstały jego dzieła: Monolog, Wprowadzenie, O dziewictwie, O wolnej woli, O gramatyce i O przypadku diabła. Jako opat nawiązał kontakty z najwybitniejszymi osobistościami – świeckimi i duchownymi: składał wizyty, udzielał rad, brał żywy udział w zjazdach i synodach. To zjednywało mu powszechny szacunek.
Dlatego po śmierci arcybiskupa Canterbury, kiedy Lanfrank w 1070 r. został prymasem Anglii, zaprosił Anzelma na Wyspy. Przedstawił mu sytuację Anglii po niedawnych najazdach pogańskich Normanów. W 1093 r. bł. Lanfrank umarł. Przed śmiercią na swego następcę zaproponował właśnie Anzelma. Król Anglii, Wilhelm II, wyraził na to zgodę. Opór stawiali mnisi opactwa w Le Bec. W końcu jednak musieli ustąpić. Anzelm opuścił gościnną Francję i udał się do Anglii.
Królowie angielscy, Wilhelm I Zdobywca (+ 1087) i Wilhelm II Rudy (+ 1100), byli przyzwyczajeni do sprawowania wyłącznej opieki nad Kościołem w Anglii. Jakąkolwiek ingerencję z zewnątrz, nawet z Rzymu, traktowali zazdrośnie, uważając, że godzi w ich suwerenność. Lanfrank miał tak ogromny autorytet, że trudno było z nim walczyć, ale po jego śmierci król chciał utracone wpływy nad Kościołem na nowo odzyskać. Dlatego usiłował uzależnić Anzelma od siebie. Prymas musiał wyjechać na kontynent. Prosił Urbana II, aby zwolnił go z urzędu arcybiskupa, ale bezskutecznie. Przez pewien czas wiódł życie tułacze.
Kiedy po śmierci Wilhelma II na tron wstąpił Henryk I, na jego zaproszenie prymas Anzelm powrócił do Anglii. Realizując wytyczne papieskie dotyczące inwestytury, wszedł w ponowny konflikt z władcą. Został skazany na wygnanie. Porozumienie między Rzymem i królem, który zrzekł się władzy mianowania biskupów i obsadzania urzędów kościelnych, umożliwiło Anzelmowi powrót do Canterbury. Witany radośnie przez kler i lud, powrócił na swoją stolicę. W ostatnich latach rządów musiał zwalczać pretensje metropolity Yorku do tytułu prymasa Anglii. Nawiązał serdeczne stosunki z hierarchią Szkocji i Irlandii. Zajął się także reformą klasztorów i popierał ich rozwój. Powstały wtedy jego dzieła teologiczne i filozoficzne, m.in. List o wcieleniu Słowa, O pochodzeniu Ducha Świętego, Dlaczego Bóg stał się człowiekiem, O dziewiczym poczęciu, O grzechu pierworodnym. Dzieła te utorowały drogę do syntezy scholastycznej – stąd nazywany jest “ojcem scholastyki”. Stworzył podstawę do rozważań wzajemnego stosunku wiary i rozumu, które nie wykluczają się, ale uzupełniają. Według biskupa Anzelma wiara uprzedza rozum, a ten wyjaśnia jej tajemnice. Anzelm daje pierwszeństwo wierze. Głośne stało się jego zdanie: “Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć”.
Zmarł w roku 1109 i został pochowany w katedrze w Canterbury. O jego kanonizację zabiegał jeden z kolejnych prymasów Anglii, św. Tomasz Becket (+ 1170), ale dopiero papież Aleksander VII w roku 1492 zezwolił na jego kult, a papież Aleksander VIII w roku 1690 wpisał go uroczyście do katalogu świętych. W roku 1720 Klemens XI ogłosił go doktorem Kościoła. Relikwie św. Anzelma po dzień obecny spoczywają w katedrze w Canterbury, mimo że jest ona obecnie w ręku prymasów anglikańskich.

W ikonografii św. Anzelma przedstawia się w szatach biskupich z piórem lub z księgą w dłoni. Jego atrybutem jest także zając – znak tułaczego życia podczas dwukrotnego zesłania na wygnanie.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-21a.php3

*****

Świętego Anzelma ‘Modlitwa do Boga’

Wszechmogący Boże, miłosierny Ojcze i dobry mój Panie, zmiłuj się nade mną grzesznikiem i przebacz mi moje występki

Spraw, abym miał się na baczności. Pozwól mi ujść zasadzkom, pokusom i grzesznym przyjemnościom.

Pozwól, bym w mowie i uczynkach unikał tego wszystkiego, czego zakazujesz
i zachowywał to wszystko, co nakazałeś.

Daj mi wierzyć i mieć nadzieję, miłować i żyć zgodnie z Twoim zamiarem i według Twojej woli.

Obdarz mnie przeszywającą serce dobrocią i pokorą; daj mi rozważną wstrzemięźliwość i umartwienie ciała.

Dopomóż mi kochać Ciebie i wesprzyj moją modlitwę. Pomóż mi wychwalać Ciebie i rozmyślać o Tobie.

Spraw, abym we wszystkim postępował i myślał zgodnie z Twoją wolą – czysto, trzeźwo, pobożnie, szczerze i skutecznie.

Daj mi poznać Twoje przykazania i spraw, bym je umiłował i wypełnił.

Pozwól, abym pokornie trwał w dobrym i strzeż mnie, abym się nie stał niedbały.

Panie, nie wydawaj mnie na pastwę mojej ignorancji i słabości, ani nie karz mnie – choć na to zasługuję. Pokieruj mną łaskawie – moimi myślami i czynami – według Twojej woli, aby ta dokonała się we mnie, przeze mnie i w tym, co mnie dotyczy.

Wybaw mnie od złego i doprowadź mnie do życia wiecznego przez Pana Jezusa Chrystusa.

(The Prayers and Meditations of Saint Anselm with the Proslogion, London 1986)

—*—

Canterbury. Pomyśleć tylko, kto obecnie zasiada na biskupim tronie twórcy Proslogionu…

http://jacquesblutoir.blogspot.com/2010/04/sw-anzelm-moje-wyrzuty-sumienia-i-jego.html

ks. Stanisław Hołodok

ŚWIĘTY ANZELM

Życie Anzelma przypada na wiek XI. Urodził się w roku 1033 w Aoście, w dzisiejszej Italii. Miasto Aosta, dawnej graniczna twierdza rzymska, jest położona w Piemoncie na pograniczu Italii, Francji i Szwajcarii u stóp Mont Blanc, najwyższego szczytu Alp. Rodzicami Anzelma byli: ojciec Gisliberti, wywodzący się z bogatej rodziny lombardzkiej i matka imieniem Ememberga, pochodząca z hrabiowskiej rodziny piemonckiej. Swoje życie religijne Anzelm zawdzięczał głównie pobożnej matce. Ona to oddała syna do klasztoru Benedyktynów w Aoście, aby tam zdobył wykształcenie, wychowanie i pogłębił swoje życie religijne. Młodzieniec, w wieku 15 lat, postanowił zostać zakonnikiem. Nie przyjęto go z obawy przed ojcem, który planował synowi świeckie życie i sam gustował w życiu świeckim „hojnie szafując dobrami, aby użyć świata”. Anzelm naśladując ojca w wieku 20 lat opuścił dom rodzinny, aby przez trzy lata poszukiwać przygód. (W. Zaleski)

Trzyletnia wędrówka nie dała Anzelmowi ani szczęścia, ani spokoju. Coraz bardziej zaczął tęsknić za życiem zakonnym. Z tego powodu, mając 27 lat, udał się do normandzkiego klasztoru w Le Bec, gdzie opatem był sławny uczony benedyktyn bł. Lanfranc. W tym klasztorze Anzelm przywdział wkrótce benedyktyński habit. Anzelm okazał się wybitnym zakonnikiem i dlatego już w roku 1063 obrano go przeorem klasztoru w Le Bec. Tu zaskarbił serca swoich braci zakonnych troską o ich życie duchowe i odpowiednie warunki materialne, a także dając im przykład wierności regule zakonnej. Także wzbudzał wielki entuzjazm wśród uczniów, którzy byli zachwyceni niezwykłą wiedzą przeora Anzelma, erudycją, nowoczesnym ujmowaniem problemów. Po 14 latach bycia przeorem mianowano Anzelma opatem i funkcję tę pełnił przez lat 15.

Wspomniany wyżej bł. Lanfranc od 1070 roku był prymasem Anglii przez 23 lata. On widział jako swojego następcę na stolicy prymasów Anglii w Canterbury właśnie Anzelma. Biograf św. Anzelma pisał o elekcji: „Został wybrany prymasem Anglii przez aklamację wszystkich, dekretem króla i wolą kleru, tak że nie było ani jednego głosu sprzeciwu (…).” (W. Zaleski) Jednakże posługiwanie biskupie arcybiskupa Anzelma nie było łatwe. Nowy prymas Anglii zabiegał o reformę Kościoła. Popadł z tego powodu w konflikt z kolejnymi królami angielskimi: Wilhelmem II Rufusem (1087-1100) i jego synem Henrykiem I (1100-1135), którzy sprzeciwiali się reformom Anzelma i obstawali przy zależności Kościoła od władzy świeckiej, głównie chodziło o inwestyturę, czyli wyznaczanie na stanowiska duchowne przez władcę świeckiego. Z tej to przyczyny arcybiskup Anzelm musiał dwukrotnie opuszczać Anglię i był poza krajem przez sześć lat. Po drugim powrocie doszło do kompromisu, mianowicie król zgodził się na mianowanie biskupów przez papieża, a nowo mianowani mieli złożyć przysięgę lojalności wobec króla. (H. Fros)

Prymas Anglii Anzelm, utrudzony wszechstronną działalnością, zmarł w Wielką Środę 21 kwietnia 1109 roku w Canterbury, w 76 roku życia. Pochowano go w katedrze prymasowskiej w tymże mieście. Papież Aleksander VII pozwolił w roku 1492 na liturgiczny kult arcybiskupa Anzelma, a papież Aleksander VIII wpisał go do katalogu świętych w 1690 r. Papież Klemens XI ogłosił w roku 1720 św. Anzelma doktorem Kościoła. Liturgiczny obchód ku czci św. Anzelma, biskupa i doktora Kościoła, przypada na dzień 21 kwietnia i ma charakter wspomnienia dowolnego.

Święty Anzelm, jako filozof i teolog, należy do wielkich uczonych Kościoła. Pozostawił po sobie liczne i cenne dzieła z dziedziny filozofii i teologii. Pisał miedzy innymi, że „prawda jest właściwością, która może być postrzegana tylko umysłem. Bóg zaś jest Prawdą Najwyższą, którą każda inna prawda musi się kierować”. W pismach św. Anzelma znajdują się też dowody na istnienie Boga według myśli św. Augustyna. Tłumaczył, że dusza ludzka jest nieśmiertelna, ponieważ celem człowieka jest bezgraniczne poznanie i miłowanie Boga, a to ma odbywać się przez całą wieczność. Nauczając o grzechu pierworodnym pisał, że jest on grzechem natury i przeszedł na wszystkich potomków Adama. Zadośćuczynienie w imieniu całej ludzkości złożył Pan Jezus, składając Bogu Ojcu ofiarę z siebie na krzyżu. W swoich pismach podkreślał wielką godność Maryi. Jest Ona wywyższona nad wszystko, co jest stworzone. Święty Anzelm nazywał Maryję Matką Miłosierdzia oraz Matką Boga i Matką naszą. (M. Ziółkowski)

W ikonografii ukazuje się św. Anzelma w szatach biskupa albo opata lub zakonnika (mnicha), z księgą lub tabliczką do pisania. Nasz Święty często trzyma w dłoni stateczek (podróż do Anglii), czasami ukazywany jest jako mający widzenie Matki Bożej. (E. Gorys)

Niech św. Anzelm pomaga nam w umocnieniu wiary: „Boże, ty dałeś świętemu Anzelmowi, biskupowi, odkrywać i rozgłaszać głębię Twojej mądrości, spraw, aby wiara przyszła z pomocą naszemu rozumowi, a serca umiłowały prawdy, które podałeś nam do wierzenia”.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/s_anzelm.html#

Święty Anzelm, arcybiskup z Canterbury. (1033 – 1109.)

   Z ojca Gundolfa, z matki Ermenbergi urodził się Anzelm w Aosta w Piemoncie. Wychowany bogobojnie przez pobożną matkę, która wszakże rychło go odumarła, już jako chłopiec mały doznawał w sennych widzeniach dowodów późniejszego swego powołania. W 15 roku życia postanowił wstąpić do klasztoru w Bec w Francyi, ale dla wieku młodego jako i z obawy przed wpływami możnego stanowiskiem i urodzeniem ojca nie został przyjęty w poczet zakonników.
Zmartwiony odmową popadł Anzelm w chorobę, w której ślubował sobie życie zakonne; wróciwszy do zdrowia zapomniał, przecież o swych postanowieniach, stracił ochotę do stanu duchownego, nawet do nauki. Duch jego, nie zaprawiony dostatecznie cnotami, uległ poruszeniom grzesznym; Anzelm oddał się życiu swobodnemu, które ściągnęło na niego surowość ojca. Nie zadowolony ciągłemi napomnieniami w domu rodzicielskim, do których dawał sam wszelki powód, umyślił młodzieniec usunąć się na pewien czas, a nieobecnością swoją łagodniej usposobić ojca.
Myśl swoją wypełnił; trzy lata przebywał we Francyi; czas ten przyczynił się do poważniejszego w Anzelmie zapatrywania się na życie i cel jego; rozbudziła się wnim znowu chęć nauki, a słysząc o uczoności Lanfranka w opactwie Bec w Normandyi, udał się do niego z prośbą, aby go zechciał przyjąć w grono swych uczniów. Mistrz uczony wprowadzał chciwego nauki młodzieńca w coraz to głębsze tajniki wiedzy przyrodzonej i wiary nadprzyrodzonej. Całe otoczenie też wpłynęło na to, że w Anzelmie znowu ocknęła się chęć i pragnienie życia klasztornego. Odczuwał przytem skłonność do życia pustelniczego; natomiast śmierć ojca zdawała się wskazywać na obowiązek troski o rozległe dobra ojcowizny. Po sumiennej więc naradzie z Lanfrankiem poszedł za wskazówką Mauryla, arcybiskupa z Rouen i przyjął suknie zakonne w opactwie Bec, w którem dotąd przebywał na naukach. Było to r. 1060; Anzelm liczył wtenczas 27 lat.
Skoro Lanfranc przeniósł się trzy lata później na opactwo św.Szczepana w Caen, cnota i wiedza św. Anzelma wyniosła go na stanowisko przeora klasztoru, lubo młodość jego budziła tu i owdzie uczucia zazdrości. Obowiązkiem przeora było kierownictwo naukowego wykształcenia w klasztorze; odpowiadało to pragnieniom Anzelma; stąd też całą siłę włożył w sumienne spełnianie swego zadania. Noce całe poświęcał naukom; dnie spędzał na głębokich rozmyślaniach o tajemnicach wiary. Z tego to czasu pochodzi cały szereg listów i pism Anzelma, których treścią bądź to zasady ascezy bądź to wywody filozoficzne lub rozprawy dogmatyczne. Pisał o istocie prawdy, o wolnej woli, o upadku złego ducha, o Bogu, o dowodach na istnienie Boga i t. d.. Naukowe zajęcia umiał wszakże Anzelm połączyć z postępami w doskonałości. Pacierze zakonne gorliwie odprawiał; łagodnością i wyrozumiałością ujmował sobie wszystkich, i tych, co byli mu przeciwni, i tych, co skłonni byli do niekarności. Jaśniał szczególniejszą troskliwością o chorych; dla nich odkładał nieraz inne zajęcia. Miłość jego do Zbawiciela nie znała granic; płakał nad grzechami swej młodości, płakał i nad tymi, co o poprawie życia grzesznego nie chcieli myśleć. Przed grzechem miał taką odrazę, że mawiał: Wolałbym być bez grzechu, gdyby to było możliwą rzeczą, w piekle i cierpieć całą wieczność, niż z grzechem być w niebiesiech. Nie mniejszem było jego nabożeństwo do Przeczystej Dziewicy. Anzelm był jednym z pierwszych, który uzasadniał naukę o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Maryi Panny.
Gdy w r. 1073 umarł opat Herluin, Anzelm został jego następcą. Pomimo oporu musiał przyjąć nową godność, która kazała mu mieć staranie o zewnętrzne sprawy klasztorne, mianowicie o zarząd włości i utrzymanie zakonników. Nowe te obowiązki zaprowadziły go do Anglii, gdzie opactwo Bec miało posiadłości. Podczas pobytu ścieśniły się węzły łączące Anzelma z Lanfrankiem, który wtenczas już był arcybiskupem w Canterbury. Zyskał sobie poważanie we wszystkich kołach i stanach ludności angielskiej, nie mniej zdobył sobie szacunek króla Wilhelma Zdobywcy.
Kiedy r. 1092 udał się znowu do Anglii, wołany przez chorobę złożonego Hugona, hrabiego z Chester, panował już od r. 1087 Wilhelm Rudy, który w świętokradzki sposób grabił kościoły i dobra kościelne; ściągał do swej szkatuły dochody biskupstw, których umyślnie nie pozwalał obsadzać. Stąd to arcybiskupstwo Canterbury po śmierci Lanfranka od 4 lat nie miało pasterza. Dopiero groźna choroba, w jaką popadł niespodzianie, zdawała się zmieniać jego usposobienie, bo pomimo danej przysięgi, że nigdy nie obsadzi stolicy w Canterbury, mianował na niej arcybiskupem Anzelma r. 1093. Przyjął Anzelm godność pod warunkiem, że król wróci zabrane włości kościelne oraz pozwoli uznawać Urbana II. jako papieża prawowitego, przeciw któremu samozwańczy działał papież, przybierający imię Klemensa III.
Jako arcybiskup prowadził Anzelm dalej życie pełne umartwienia i wstrzemięźliwości. Najchętniej przebywał w gronie zakonników; przykładem swym, kazaniami, głęboką nauką był Anzelm prawdziwem światłem Kościoła Katolickiego w Anglii; działalnością swą przyczynił się do poprawy życia wielu grzeszników, wogóle zaś do rozbudzenia życia i poczucia katolickiego.
Gorliwość i otwartość arcybiskupa wywołały zatargi z królem, który celem wojny z bratem swym Robertem, księciem Normandyi, znowu środków zapragnął z własności kościelnej. Do zaostrzenia sprawy przyczynił się nadto stosunek króla do Urbana II. jako i rzekome prawo, że dostojników kościelnych król mianuje i sam im wręcza odznaki kościelne. Widząc niemożliwość rychłej zgody, Anzelm opuścił Anglię, aby udać się do Rzymu i wezwać pomocy i rady papieża. Przyjęty z najwyższem uznaniem, zyskał od Urbana II. potwierdzenie całego swego dotychczasowego postępowania. Pobyt rzymski natchnął Anzelma do napisania głębokiej rozprawy nad pytaniem: Dlaczego Bóg został człowiekiem? Brał w tym czasie też udział w synodzie, jaki Urban II. zwołał do Bari r. 1097; na nim to wobec odpadłych Greków dowodził pochodzenia Ducha św. od Boga Ojca i Boga Syna. Potępiono też wtenczas uroszczenia króla angielskiego. Po synodzie w Rzymie r. 1099 udał się Anzelm do Lyonu do arcybiskupa Hugona, bo wiedział, że powrót do Anglii jest chwilowo niemożliwy. Tutaj napisał rozprawy o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Maryi Panny oraz o grzechu pierworodnym.
Stosunki Anzelma do Anglii korzystniej się ułożyły, kiedy po gwałtownej śmierci Wilhelma Rudego na polowaniu wstąpił na tron syn jego Henryk II. Pouczony niesnaskami z czasów ojca, nowy monarcha zniósł wszelkie niesłuszne grabieże i obciążania włości kościelnych, uznał prawa duchowieństwa, a przedewszystkiem przywołał ku powszechnej radości Anzelma znowu do kraju. Niestety załagodzenie było tylko zewnętrzne, bo i Henryk rościł sobie prawo do tego, aby Anzelm prosił go o przekazanie mu dawnego arcybiskupstwa i przyjął zarazam z rąk jego odznaki godności kościelnej. Nadaremno odwoływał się arcybiskup na uchwały papieskie z ostatnich synodów. Nie usunęła też zatargu pomoc, jakiej udzielił Anzelm Henrykowi przez swoje pośrednictwo w zatargach z Robertem, księciem Normandyi. Nie pozostało nic innego, jak znowu zwrócić się do Rzymu o roztrzygnięcie sprawy. Ówczesny papież Paschalis II. potwierdził uchwały Urbana na korzyść Anzelma. Rozgniewany Henryk zabronił Anzelmowi powrotu do Anglii; znowu więc się udał do Lyonu, gdzie 16 cierpliwie przebył miesięcy. Dopiero dobrotliwa wyrozumiałość papieża, prośby królowej i siostry królewskiej, pośrednictwo arcybiskupa w Rouen, korzystne stosunkowo układy tak wpłynęły na Henryka, że zgodził się na powrót Anzelma do arcybiskupiej stolicy.
Przyjęty uroczyście Anzelm na nowo rozpoczął prace pasterskie; trzy lata Bóg mu jeszcze życia przeznaczył; umiał z nich w całej mierze skorzystać. Ostatnie miesiące popadł w niezwykłe osłabienie; siły były stargane życiem tak obfitem w działalność wszechstronną. Pomimo to odprawiał sam Mszę św., a kiedy i do tego sił nie starczyło, kazał się nosić do kościoła, aby być przynajmniej obecnym na niekrwawej ofierze Jezusowej. W środę wielkiego tygodnia przyjął Sakramenta św., przywdział szaty pokutnicze, kazał się złożyć na ziemi popiołem posypanej i odczytywać mękę Zbawiciela. Wśród czytania spokojnie Bogu oddał ducha swego 21. kwietnia 1109 w 76 roku życia.
Rozporządzeniem Klemensa IV. r. 1120 nosi św. Anzelm miano nauczyciela Kościoła dla swych zasług wobec utrwalenia i pogłębienia prawd wiary Chrystusowej.

   Nauka

   Chrześcijaninie, uczy św. Anzelm, krwią Jezusową wybawiony jesteś od śmierci wiecznej, wykupiony z niewoli grzechu, siłą łaski zaliczony do orszaku dzieci Bożych, skoro współdziałasz z łaską; pamiętaj ciągle na swe zbawienie i odkupienie, skupiaj swego ducha, rozmyślaj dobroci nieskończoność, jaką ci Jezus pokazał, rozbudź w sercu swem uczucie żarliwej miłości ku Zbawicielowi swemu. Bacz na to, jakiej miłości godzien Ten, który tak wiele dobrego ci wyświadczył. Patrz na swoją nędzę i na Jego dobroć, uznawaj wdzięczności obowiązek za miłości czyny niezasłużone.
Miłościwy Zbawicielu! Grzechem pierwszych rodziców z stanu łaski popadłem w stan niesprawiedliwości, stoczyłem się na drogę wiodącą do czeluści potępienia. Grzechem pierworodnym oddaliłem się od ścieżyny do Boga prowadzącej, a nadto do grzechów i występków kusiły mnie moce złych duchów całą siłą swej złości. W grzechu się rodziłem; od potępienia uwolniłeś mnie chrztem św., złamałeś przewagę złych duchów nad moją duszą, a wysłużyłeś mi łaskę oświecenia i umocnienia. Za to wszystko chcę Ci służyć całą istotą; daj mi miłość Swoją jeszcze, abym i przez nią był Twoją zupełną własnością, jak Twoją własnością jest wszystko, co mam i czem jestem.
Chcesz sobie ułatwić obowiązek naśladowania Jezusa Chrystusa? Staraj się upodobanie Boże zyskać i zachować we wszystkich swych zamiarach i uczynkach. Dokonasz tego, skoro nie zapomnisz nigdy o wiecznej nagrodzie, jaka czeka sprawiedliwych, skoro nie zapomnisz o wiecznych karach spadających na tych, co utracili Boże upodobanie. Ani na chwilę od tej nie możesz odstąpić zasady, bo i za chwilę zapomnienia, za chwilę pohańbienia Bożej woli czeka ciebie wieczność potępienia.

http://siomi1.w.interia.pl/21.kwietnia.html

Żywot świętego Anzelma,
arcybiskupa

(Żył około roku Pańskiego 1109)

Święty Anzelm, jeden z najświątobliwszych i najznakomitszych biskupów dwunastego wieku, urodził się w Piemoncie we Włoszech, w mieście Aoście roku Pańskiego 1033. Był synem hrabiego Gondulfa i Ermerberii, pochodzących z najszlachetniejszych rodzin Lombardii. Po przedwczesnej śmierci matki uległ wpływom światowym i zszedł na bezdroża, co ściągnęło na niego gniew ojca. Po niedługim czasie zawrócił z tych zgubnych dróg, a że ojciec mimo to nie dał się przejednać, pociągało to Anzelma, wonczas szczerze już nawróconego, tym bardziej do Pana Boga. W końcu wyrzekł się znacznego majątku, a nawet ojczyzny, i udał się do Francji.

Po dojrzałym namyśle wstąpił w roku 1066 do klasztoru beceńskiego (du Bec), reguły św. Benedykta, gdzie opatem był sławny z świątobliwości i nauki Lanfrankus. Po krótkim czasie wyrobił sobie w klasztorze taki wpływ, że gdy po trzech latach Lanfranka mianowano opatem w Caen, przeorem i kierownikiem klasztoru beceńskiego obrano jednogłośnie Anzelma.

Trudno wypowiedzieć, z jaką ofiarnością pracował Anzelm, by jak najlepiej uczynić zadość obowiązkom. Wprawdzie kilku zakonników było niezadowolonych z jego szybkiego wyniesienia na godność przeora, ale jego słodka łagodność i rozumna troskliwość wkrótce potrafiła zamienić niechęć w życzliwe zaufanie. Młodego i utalentowanego, ale namiętnie opornego zakonnika Osberna tak umiał ugiąć pod jarzmo reguły zakonnej, że nie tylko z pokorą przyjmował napomnienia i upokorzenia, ale nawet prosił o nie jak o łaskę. Szkoła klasztorna doszła pod jego kierunkiem do takiej sławy, że Francja, Anglia, Belgia i Niemcy najlepszych synów mu nadsyłały, wskutek czego klasztor du Bec stał się zbiorowiskiem najświetniejszych talentów.

Mimo przeciążenia pracą Anzelm zawsze umiał znaleźć czas na pisanie nieśmiertelnych, przejętych prawdziwie wzniosłym duchem dzieł, które budziły podziw w całej Europie. Imię Anzelma zasłynęło szeroko i daleko, a papieże, królowie, biskupi, książęta, kapłani i zakonnice nachodzili go prośbami, by im udzielał rad, przestróg i pociech.

Po śmierci opata obrano w jego miejsce jednomyślnie Anzelma. Trzy dni opierał się przyjęciu tej godności, aż wreszcie przychylił się do usilnych próśb. Na tym urzędzie stał się dla współbraci jednocześnie ojcem i matką, i przyświecał im świątobliwym żywotem jako wzór wszystkich cnót. Wkrótce potem musiał się udać w podróż do Anglii, która zamieniła się w pochód triumfalny, ale równocześnie stała się dla niego początkiem walk i cierpień. Król tego kraju, Wilhelm Rudy, był nieokrzesanym, niesprawiedliwym i okrutnym człowiekiem, bezwzględnie gwałcącym prawa Kościoła świętego i krzywdzącym go na majątku. Rozpasany w namiętnościach i samowoli, umyślnie nie obsadził kilku biskupstw, aby dochody z nich zabrać dla siebie; inne stolice biskupie porozdawał tym, którzy mu najwięcej za nie zapłacili, a ludowi zamiast godnych duszpasterzy dawał za zwierzchników podłych służalców; na klasztory nakładał ciężkie opłaty lub łupił je doszczętnie, nie szczędząc nawet umarłych w grobowcach ani cennych klejnotów z naczyń zawierających święte relikwie. Wśród tych nadużyć zachorował śmiertelnie, a obawa przed sądem Bożym skłoniła go do uczynienia ślubu, że jeżeli wróci do zdrowia, odda Kościołowi zagarnięty majątek, prawa i przywileje. Wyzdrowiawszy, zaczął naprawę od tego, iż roku 1093 mianował Anzelma arcybiskupem kanterburyjskim. Święty opierał się temu całą silą, w końcu jednak musiał ulec nie tylko woli monarchy i duchowieństwa, ale i całego ludu.

Poprawa króla nie była niestety szczera. Gdy zupełnie wyzdrowiał natychmiast złamał dane słowo, oświadczając zarazem, że nigdy nawet papieżowi nie przyzna żadnego prawa ni władzy w swym państwie. W niecnych tych postanowieniach wspierali go niestety biskupi, którzy otaczali jego tron.

Święty Anzelm

Anzelm śmiało stawił opór krzywoprzysięzcy, bronił jak mógł zagrożonych klasztorów i fundacyj i potępiał bezprawia. Wilhelm traktował go za to niesłychanie lekceważąco i gwałtem chciał go pozbawić godności arcybiskupa, lecz najznakomitsi mężowie w państwie stanowczo się temu oparli. Wtedy udał się król do papieża, a oświadczając pozornie uległość wobec niego, przyrzekł nawet płacić roczną daninę, jeżeli Anzelmowi odbierze godność arcybiskupią. Papież nie dał się obałamucić i okazał mężnemu bojownikowi prawdziwie ojcowskie dowody przychylności, wskutek czego król wpadł w taki gniew, że nawet życie Anzelma zawisło na włosku, Anzelm, chcąc uniknąć niebezpieczeństwa, wyjechał do Rzymu, aby zasięgnąć rady i pomocy dla Kościoła w Anglii.

W jesieni roku 1100 zginął król Wilhelm od strzały na polowaniu, a następca jego, Henryk I, nie omieszkał powołać Anzelma, jako prymasa na powrót do Anglii, wyznając, że mu brak takiego męża. Witany z najżywszą radością powrócił Anzelm do kraju i przez trzy lata w spokoju wykonywał swój urząd. Po tym czasie i król Henryk I złamał przysięgę i sam mianował biskupów i opatów, nadając im pierścienie i pastorały. Anzelm z całą stanowczością i powagą karcił krzywdy wyrządzane najświętszym prawom papieża i Kościoła św., ale zanim zatarg został załatwiony, powrócił starszy brat króla Robert z Ziemi świętej i groził, że siłą miecza zajmie tron królewski. Henryk I znalazł się w opałach, albowiem szlachta i wojsko zachwiało się w wierności i tylko pod tym warunkiem przyrzekło jej dochować, jeżeli król złoży przysięgę, że praw państwa i Kościoła świętego do końca życia nie naruszy. Henryk I przysiągł.

Robertowi udało się zjednać sobie pewną część szlachty, ale Anzelm zdołał na nim wymóc, że dobrowolnie ustąpił z kraju. Tę niezmierną przysługę odpłacił Henryk świętemu Anzelmowi czarną niewdzięcznością, a mianowicie dał szlachetnemu obrońcy tronu do wyboru – że albo przystanie na to, że król sam zamianuje go arcybiskupem, a potem Anzelm wyświęci wszystkich biskupów i opatów zamianowanych przez króla, – albo też niezwłocznie opuści kraj. Anzelm odparł na to, że ani tego ani owego nie uczyni, lecz tak działać będzie, jak mu godność dawno nabyta nakazuje, to jest że zostanie wiernym i posłusznym prawowitej władzy kościelnej i praw jej bronić nie przestanie. Niestety, tak biskupi jak i opaci, starając się jedynie o łaski u króla, opuścili swego arcybiskupa, wskutek czego święty arcypasterz musiał po raz drugi z skrwawionym sercem opuścić Anglię i udać się do Rzymu. Papież Paschalis II potwierdził Anzelma jako prymasa Anglii i ponowił groźbę wyklęcia z Kościoła nie tylko tych, którzy by nieprawnym sposobem ustanawiali duchownych, ale także wszystkich, którzyby takich nieprawnych godności stali się uczestnikami. Henryk pienił się ze złości; Anzelm tym czasem cierpiał i modlił się bez ustanku za swych prześladowców, błagając zarazem o ocalenie Kościoła świętego w Anglii. Prośby jego zostały też wysłuchane. Henryk z obawy przed wyklęciem i przed niebezpieczeństwem nowej wojny z bratem Robertem zaniechał niesprawiedliwości, zrzekł się prawa mianowania biskupów, zwrócił Anzelmowi wszelkie zabrane majątki i uprosił go, aby do Anglii powrócił.

Sędziwy prymas strawił resztki życia na ojcowskiej trosce o dobro Kościoła świętego, ze szczególniejszą mądrością gojąc zadane mu rany i usuwając zakorzenione nieporządki. W godzinę śmierci prosił, aby go złożono na odzieniu pokutniczym, posypanym popiołem, na którym też oddał ducha Bogu dnia 21 kwietnia roku 1109. Liczne cuda uwieczniły jego pamięć pełną sławy, a papież Klemens XI w roku 1720 zaliczył go w poczet Nauczycieli Kościoła świętego.

Nauka moralna

Gdy święty Anzelm był jeszcze przeorem w Bec, pewnego dnia uskarżał się przed nim rektor zakładu wychowawczego dla chłopców, że uczniowie jego są nieokrzesani, brutalni i pozbawieni wszelkich szlachetnych uczuć. “Trzymam ich ostro i karcę surowo, a mimo to stają się co dzień gorszymi. Ograniczam ich swobodę we wszelki możliwy sposób, aby się nie popsuli, a wszystko to nie pomaga”. Anzelm dał mu taką naukę: “Mój drogi! jeżeli zasadzisz młode drzewko w ogrodzie, a ściśniesz jego gałęzie, tak aby się poruszać nie mogły – jakże to drzewo będzie wyglądało po kilku latach? Czy da ci owoc? To samo dzieje się z twymi chłopcami wskutek twej przesadnej surowości. Uważają ciebie za niemiłosiernego stróża więzienia, toteż nie żywią ku tobie miłości. Karami nigdy nie zdołasz stawić zapory gwałtownym porywom i wybrykom młodzieży, a więc winieneś gorycz surowości zaprawić słodyczą ojcowskiej łagodności”.

“Chciałbym jednakże wykształcić ich na mężów poważnych” – odparł w swej obronie rektor. Na to Anzelm: “Bardzo słusznie, pamiętaj jednakże, iż ludzie dorośli, mający silne zęby, pogryzą chleb twardy, ale jeśli takiego chleba chcesz dać dziecku, które jeszcze zębów nie ma, to chleb ten winieneś wprzód rozmoczyć w mleku, bo inaczej dziecko udusisz. Tak jak ciało ludzkie stosownie do swego wieku wymaga odpowiedniego starania oraz różnorodnego pożywienia pod względem dobroci i ilości, tak samo wymaga tego i dusza. Silnej duszy wystarcza pożywienie twarde i suche np. boleść i niedola, ale dusza, która w służbie Bożej jeszcze się nie utwierdziła, wymaga mleka – jak mówi święty Paweł. Z taką winniśmy się obchodzić łagodnie i życzliwie, nęcić ją wesołością i delikatnie usuwać wszelkie niedostatki, – słowem: z uczniami swymi nie powinieneś się obchodzić jak z zakonnikami, którzy już są dojrzałymi, lecz winieneś się zniżyć do ich istoty młodzieńczej: winieneś zostać dzieckiem, aby ich zjednać Bogu za łaską Jego”. Rektor, uznawszy z pokorą dotychczasowe błędy, poszedł za światłą radą Anzelma i zmiana ta wydała w całej szkole błogie owoce.

Pewnego dnia spostrzegł Anzelm chłopca bawiącego się ptakiem w ten sposób, że mu przywiązał nitkę do nóżki i puszczał go w powietrze, a potem znów ściągał ku sobie. Święty Anzelm, przypatrując się z wielkim smutkiem tej zabawie, zapragnął z głębi serca, aby się nitka zerwała. Gdy to nastąpiło, Anzelm rzekł do towarzyszy: “W taki sposób igra szatan z wielu młodzieńcami, skłaniając ich do pychy, skąpstwa, nieczystości itp. Serce młodzieńcze, otrzeźwiawszy, doznaje zgryzoty, dręczone jest niepokojem i obawą, wzdycha do wolności i obiecuje poprawę, ale szatan znów ciągnie za nitkę, drażni i pcha do nowej chuci, ciesząc się szamotaniem się uwięzionego młodzieńca. Jedynie tylko skuteczne działanie łaski Bożej i szczera modlitwa mogą przerwać tę nić, a my cóż lepszego czynić możemy, jeśli nie ratować tych nieszczęśliwych za pomocą przestrogi, rady i modlitwy?”

Modlitwa

Boże, któryś lud Twój, dla wskazania mu drogi zbawienia wiecznego, obdarzył świętym Anzelmem, wielkim sługą Twoim, spraw łaskawie, prosimy, abyśmy posiadając go jako mistrza życia chrześcijańskiego na ziemi, zasłużyli sobie mieć go przyczyńcą w Niebie. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

św. Anzelm, arcybiskup
urodzony dla świata 1033 roku,
urodzony dla nieba 21.04.1109 roku,
wspomnienie 21 kwietnia

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

1 lipca

UROCZYSTOŚĆ
NAJDROŻSZEJ KRWI JEZUSA CHRYSTUSA

W Zgromadzeniach Misjonarzy Krwi Chrystusa
i Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa:

 

Garść informacji:

Uroczystość poświęcona Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa sięga swymi korzeniami do corocznych obchodów związanych z relikwiami przechowywanymi w kościele San Nicola in Carcere w Rzymie, które według tradycji są skrawkiem płaszcza setnika, który przebił włócznią Ukrzyżowanego, aby upewnić się o Jego śmierci. Skrawek ten ze czcią został odcięty, gdyż był skropiony “krwią i wodą” (J 19,34), która wypłynęła z przebitego boku Jezusa.

Rzymscy książęta Savelli, którzy uważali się za potomków setnika, w 1708 r., będąc bliscy śmierci, podarowali kościołowi pw. San Nicola in Carcere ten bezcenny relikwiarz. Relikwia została umieszczona pod krzyżem, który przemówił do mistyczki, świętej Brygidy. Wokół tej cennej relikwii rozwinął się ogromny kult. Corocznie, w pierwszą niedzielę czerwca, uroczyście obchodzono święto Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa.

W 1808 roku, w setną rocznicę przekazania relikwii, kanonik ks. Franciszek Albertini, w tymże kościele, założył Dobroczynne Stowarzyszenie ku czci Przenajdroższej Krwi Chrystusa. Ksiądz Kasper del Bufalo, przyjaciel i syn duchowy Albertiniego, został poproszony do wygłoszenia przemówienia inauguracyjnego. W 1815 roku Dobroczynne Stowarzyszenie zostało podniesione przez papieża Piusa VII do rangi Arcybractwa.

Ksiądz Kasper del Bufalo, przez głoszenie nauk, stał się największym propagatorem Stowarzyszenia. Ono natchnęło go do założenia w 1815 roku, w San Felice di Giano, Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa.

Młoda Maria De Mattias, podczas misji głoszonych przez św. Kaspra w 1822 roku w Vallecorsa, została dogłębnie poruszona jego kazaniami. I w ten sposób zaczęła w niej dojrzewać idea powołania zgromadzenia sióstr, które ostatecznie założyła w Acuto w 1834 roku, pod nazwą Adoratorek Przenajdroższej Krwi Chrystusa.

W 1849 roku papież Pius IX, na wygnaniu w Gaeta, przyjął z wizytą księdza Jana Merliniego, Misjonarza Krwi Chrystusa, który przepowiedział mu koniec wygnania, jeżeli rozszerzy święto Przenajdroższej Krwi Chrystusa na cały Kościół. Papież mu odpowiedział: “Nie ślubuję, ale obiecuję”, i tak też się stało. Pius IX powrócił do Rzymu, pamiętając o obietnicy, dekretem Redempti sumus z 10 sierpnia 1849r. rozszerzył na cały Kościół święto Przenajdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa, które nadal było obchodzone w pierwszą niedzielę czerwca.

Papież Pius X w 1914 roku ustalił datę liturgicznych obchodów na dzień 1 lipca.

Z racji Roku jubileuszowego dnia 15 kwietnia 1934 roku Pius XI podniósł te obchody do stopnia uroczystości. Paweł VI, reformując kalendarz, złączył tę uroczystość ze świętem Corpus Domini, które od tej chwili obchodzi się w całym Kościele jako uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.

Zgromadzenia, żyjące według duchowości Krwi Chrystusa, obchodzą jednak święto Przenajdroższej Krwi Chrystusa 1 lipca jako uroczystość.

* * *

Czytelnia:

1 lipca Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa

Do czasu reformy kalendarza liturgicznego po Soborze Watykańskim II w dniu 1 lipca obchodzona była uroczystość Najdroższej Krwi Chrystusa.

Obecnie obchód ten został w Kościele powszechnym złączony z uroczystością Najświętszego Ciała Chrystusa (zwaną popularnie Bożym Ciałem), zachował się jedynie – na zasadzie pewnego przywileju – w zgromadzeniach Księży Misjonarzy i Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.

Do dziś istnieją kościoły wezwaniem Najdroższej Krwi Chrystusa. Jak Boże Ciało jest rozwinięciem treści Wielkiego Czwartku, tak uroczystość Najdroższej Krwi Jezusa była jakby przedłużeniem Wielkiego Piątku.

Ustanowił ją dekretem Redempti sumus w roku 1849 papież Pius IX i wyznaczył to święto na pierwszą niedzielę lipca. Cały miesiąc był poświęcony tej tajemnicy. Papież św. Pius X przeniósł święto na dzień 1 lipca. Papież Pius XI podniósł je do rangi świąt pierwszej klasy (1933) na pamiątkę dziewiętnastu wieków, jakie upłynęły od przelania za nas Najświętszej Krwi.

Szczególnym nabożeństwem do Najdroższej Krwi Pana Jezusa wyróżniał się św. Kasper de Buffalo, założyciel osobnej rodziny zakonnej pod wezwaniem Najdroższej Krwi Pana Jezusa (+ 1837). Misjonarze Krwi Chrystusa mają swoje placówki także w Polsce. Od roku 1946 pracują w Polsce także siostry Adoratorki Krwi Chrystusa, założone przez św. Marię de Mattias. Gorącym nabożeństwem do Najdroższej Krwi wyróżniał się także papież św. Jan XXIII (+ 1963). On to zatwierdził litanię do Najdroższej Krwi Pana Jezusa, a w liście Inde a primis z 1960r. zachęcał do tego kultu.

Nabożeństwo ku czci Krwi Pańskiej ma uzasadnienie w Piśmie świętym, gdzie wychwalana jest krew męczenników, a przede wszystkim krew Jezusa Chrystusa. Po raz pierwszy Pan Jezus przelał ją przy obrzezaniu. W Ogrodzie Oliwnym pocił się krwawym potem (Łk 22,44). Nader obficie płynęła ona przy biczowaniu i koronowaniu cierniem, a także przy ukrzyżowaniu. Kiedy żołnierz przebił Jego bok, “natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19,34).

Serdeczne nabożeństwo do Krwi Pana Jezusa mieli święci średniowiecza. Połączone ono było z nabożeństwem do Ran Pana Jezusa, a zwłaszcza do Rany Jego boku. Wyróżniali się tym nabożeństwem: św. Bernard (+ 1153), św. Anzelm (+ 1109), bł. Gueryk d’Igny (+ 1160) i św. Bonawentura (+ 1270). Dominikanie w piątek po oktawie Bożego Ciała, chociaż nikt nie spodziewał się jeszcze, że na ten dzień zostanie kiedyś ustanowione święto Serca Pana Jezusa, odmawiali oficjum o Ranie boku.

Źródło: brewiarz.pl
Ostatnia aktualizacja: 30.06.2014r.

http://humaniora.amu.edu.pl/sites/default/files/humaniora/Humaniora%20nr%207/Hum_3_2014_Jaroszewska.pdf

 *******

Święty Konrad z Parzham, zakonnik
Święty Konrad z Parzham Jan Birndorfer urodził się 12 grudnia 1818 r. w Parzham w Bawarii (diecezja passawska) w wielodzietnej rodzinie rolniczej. Od najmłodszych lat ujawniała się jego przyszła świętość, głównie poprzez skromność i umiłowanie samotności. Mimo dużej odległości do kościoła, często się do niego udawał, nawet w niesprzyjającą pogodę. Codziennie odmawiał różaniec; miał głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. W święta odbywał często krótkie pielgrzymki do różnych Jej sanktuariów. Zawsze szedł boso, a dopóki nie wrócił do domu – pościł.
Swoją młodość spędził w gospodarstwie, w którym się urodził. W wieku 31 lat postanowił opuścić życie świeckie. Po rozdzieleniu odziedziczonego majątku, otrzymał zgodę na wstąpienie jako brat do kapucynów. Po profesji przyjął imię Konrad.
Wkrótce został wysłany do klasztoru św. Anny w Altötting. Miejsce to jest znane jako sanktuarium Matki Miłosierdzia, Królowej Bawarii. Konradowi powierzono funkcję furtiana, którą pełnił przez resztę życia. Z racji dużej liczby przybywających do tego klasztoru osób, posługa ta była dość wyczerpująca. Konrad jednak dał się poznać jako człowiek bardzo sumienny, oszczędny w słowach, hojny dla ubogich, chętny do pomocy i przyjmowania nieznajomych. Przez ponad 40 lat towarzyszył mieszkańcom miasta i odpowiadał na ich potrzeby materialne i duchowe. Od czasu, kiedy zachorował zakrystian, przejął dodatkowo jego obowiązki. Otwierał kościół o godz. 3.30 nad ranem i do rozpoczęcia pracy na furcie o 6.00 służył do dwóch Mszy św. Pracę kończył o 21.00, ale po niej zostawał jeszcze na modlitwę.
Konrad umiłował milczenie. W wolnych chwilach w ciągu dnia lubił udawać się do kącika przy drzwiach, gdzie mógł widzieć i adorować Najświętszy Sakrament. Często w ciągu nocy poświęcał kilka godzin na modlitwę w kaplicy braci albo w kościele.
Zmarł 21 kwietnia 1894 r. Heroiczność jego cnót i cuda, które dokonały się za jego wstawiennictwem, wysłużyły mu w 1930 r. tytuł błogosławionego, przyznany mu przez Piusa XI. Ten sam papież 4 lata później, po potwierdzeniu kolejnych cudów, zaliczył go do grona świętych.
Jest patronem diecezji pasawskiej, prowincji kapucynów w Środkowej Ameryce, odźwiernych, furtianów i portierów.

W ikonografii przedstawiany w habicie kapucyńskim, czasami otoczony dziećmi lub biednymi. Jego atrybutem jest: krzyż, różaniec, bochen chleba.

Benedykt XVI, pochodzący z Marktl am Inn (kilka kilometrów od Altötting), tak pisał o św. Konradzie: “Może jest on znakiem, że jasne rozumienie tego, co istotne, również dzisiaj, powierzane jest (…) małym, obdarzonym spojrzeniem, którego często brakuje mądrym i inteligentnym. Myślę, że właśnie ci mali święci są wielkim znakiem naszych czasów…” (kard. Joseph Ratzinger, “Moje życie”).

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-21b.php3

Benedykt XVI (Joseph Ratzinger)
Moje życie. Autobiografia

W autobiografii Josepha Ratzingera “Moje życie” odsłania się przed nami obraz 86 lat życia i pontyfikatu Benedykta XVI. Wspomina w niej świętego kapucyna, który posługiwał w sanktuarium położonym zaledwie kilka kilometrów od jego rodzinnej miejscowości.

******

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Rzymie – św. Apoloniusza, męczennika. Gdy był przesłuchiwany, wygłosił ze swadą apologię religii chrześcijańskiej. Hieronim uczynił z niego senatora i pisarza, co nie wydaje się uzasadnione. Jego śmierć przypada na lata osiemdziesiąte II stulecia.

oraz:

św. Anastazego Synaity, biskupa Antiochii (+ ok. 700); świętych męczenników Apollina, Izacjusza i Kodrata (+ ok. 303); świętych męczenników Symeona, biskupa Seleucji, Ustazanesa, Abdechalasa, Ananiasza, Puzycjusza (+ 341)

***************************************************************************************************************************************

 

O autorze: Judyta