Trudno sobie wyobrazić lepszy termin spotkania z satyrykiem niż 1 kwietnia, czyli Prima Aprilis. Dlatego więc ucieszyłam się bardzo, gdy przeczytałam w portalu Blogpress.pl:
“Kalendarium, śr., 25/03/2015 – 08:00
Klub Publicystyki Kulturalnej SDP zaprasza na czwarte w tym roku comiesięczne spotkanie. Odbędzie się w środę, 1 kwietnia 2015 r., o godz. 16.00, w Klubie „Cudzysłów” w Domu Dziennikarza, przy Foksal 3/5 w Warszawie.
Tym razem gościem będzie Marcin Wolski – satyryk, dziennikarz i publicysta, pisarz i poeta, autor wielu książek (członek SPP). Nowy prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zapraszam serdecznie,
– Teresa Kaczorowska, przewodnicząca Klubu Publicystyki Kulturalnej SDP” /TUTAJ/.
Muszę dodać, iż byłam już na kilku spotkaniach z Marcinem Wolskim i zawsze były one bardzo ciekawe. Nie miałam wątpliwości, że tak samo będzie i tym razem. Spotkanie zaczęło się o 16:10, prowadziła je p. Teresa Kaczorowska a udział w nim wzięło ok. 17 osób. Na stolikach były ciasteczka, roznoszono kawę lub herbatę, a także jajka wielkanocne /na twardo/. Poczatek był bardzo poważny, bo prowadząca zapytała o plany związane z objęciem przez Marcina Wolskiego stanowiska prezesa Oddziału Warszawskiego SDP. Wolski odparł, że chciałby zwiekszyć ilość imprez kulturalnych oraz odmłodzić Oddział. Zastrzegł się, że nie ma to oznaczać pozbywania się osób starszych, lecz dokooptowanie młodych.
Zaraz jednak zrobilo się weselej, gdyż jeden z uczestników wręczył Marcinowi Wolskiemu duży pagaj, życząc mu pomyślnego wiosłowania przez wzburzone fale. Potem P. Kaczorowska zapytała o twórczość Marcina Wolskiego, niezwykle różnorodną, obejmującą słuchowiska radiowe, wiersze , powieści, szopki telewizyjne, a nawet występy estradowe. Klimat rozmowy zaczał przypominać wywiad Anny Marcińskiej. /TUTAJ/.
Marcin Wolski powiedział, że pisał zawsze na zamówienie wydawców. Zaczynał w radiu /był nawet jego szefem przez pewien czas/, a powodzenie słuchowisk radiowych spowodowało, że zaczął je publikować w formie książkowej / “Matriarchat”, “Świnka”/. Przez dłuższy czas wolał pisać wiersze niz prozę. Zmienił zdanie po napisaniu “Agenta Dołu”.
Wolski jest świetnym gawędziarzem. Barwnie opowiadał o swej pracy w telewizji, o powstaniu “Polskiego Zoo” i szopek. Wiele ze wzmiankowanych przez niego faktów można znaleźć w wydanej w 2011 roku autobiografii “Krowy tłuste, krowy chude” /omówienie – /TUTAJ//. Mówił też o tym, iż jego liczne i bardzo popularne powieści są przemilczane przez “salon” od czasu, gdy po ukazaniu się w “Gazecie Wyborczej” skrajnie niepochlebnej recenzji “Noblisty” – sprzedaż tej książki podwoiła się. Krytyka w “GW” okazała się najlepszą reklamą /opisałam to /TUTAJ//.
Marcin Wolski pochwalił się, że gdyby mu nie przerywano i nie przeszkadzano – byłby w stanie napisać powieść w miesiąc. Wspomniał o swej książce, którą pisał przez trzy miesiące. Zapowiedział też , że w najbliższych dniach ukaże się kontynuacja powieści “7.27 do Smoleńska”. Fragmenty jej drukowało “Do Rzeczy”. Nie tylko o literaturze była mowa. Jeden z obecnych, pan Stefan., przypomniał, że Marcin Wolski jest zapalonym podróżnikiem i płetwonurkiem.
Okazało się, że odwiedził on ok. 110 różnych krajów. Wspominał gonitwę za gorylami w Afryce oraz wyprawę do Papui Nowej Gwinei. W dyskusji zajmowano się też sprawami SDP. Jedna z pań spytała, czy dziennikarze prasy lokalnej mogą należeć do SDP. Wolski odpowiedział, iż zależy to od tego, co tam robią. Jeśli zajmują się tylko referowaniem myśli burmistrza lub wojewody, to trudno to uważać za dziennikarstwo. Jeśli jednak piszą artykuły i reportaże, to czemu nie? Ja wspomniałam o blogerach i blogosferze. Wolski powiedzial, że sa tam Kataryny i katarynki. A Matka Kurka? – spytałam. Marcin Wolski stwierdził, iż ten bloger zdziałał więcej niż kilka tygodników.
Na zakończenie imprezy Marcin Wolski odczytał kilka nowych wierszy i fraszek opisujacych najnowsze wydarzenia, a p. Kaczorowska zapowiedziała następne spotkanie na środę 6 maja. Bedzie to wielka debata o drugiej wojnie światowej. Impreza zakończyła się przed 18:00. Nikt jej nie rejestrował, tylko jeden z panów robił zdjecia.
Dodaj komentarz