Szanowni Państwo.
Zaopatrzyłem się dzisiaj w najnowszy “Wprost”(trafiłem na ostatni egzemplarz w kiosku, więc sprzedaż pewnie rekordowa) by zaspokoić swoją niezdrową ciekawość, cóż to zostanie napisane na temat “Ciemnej strony Kamila Durczoka”. Ku mojemu zaskoczeniu nie były to powszechnie znane plotki na temat molestowania pracownic TVN, a nowe, nieznane wątki na temat jego podwójnego życia.
Na czterech stronach gazety przedstawiono szokujące zdjęcia jednego z warszawskich mieszkań, w którym przed właścicielami zabarykadował się dziennikarz TVN (prywatnie znajomy wynajmującej i niepłacącej za lokal kobiety) i uciekł, po drodze zostając spisanym przez policję.
Na zdjęciach widniały:
-prywatne zapiski Durczoka dotyczące planu na jedno z wydań Faktów
-prywatny mail do dziennikarza z jednej ze szkół języków obcych
-kilkanaście torebeczek foliowych z resztkami białego proszku
-talerzyk z resztkami białego proszku i rulonik papierowy do wciągania
-nieodpieczętowany list do dziennikarza z Urzędu Skarbowego
-zawartość jego walizki z krawatami i innymi rzeczami osobistymi (niektóre elementy wyglądają jak bardzo, bardzo osobiste i do tego zużyte)
-15 metrowa linka z przypiętą karteczką “Dla P. K. Durczoka”
-dwie dmuchane lalki z sex-shopu
-płyta CD z dwoma gołymi babami w ciąży
-opakowanie po erotycznej damskiej bieliźnie
-but damski na obcasie “w dużym, męskim rozmiarze”
-opakowanie Adipex-“nielegalny lek na bazie amfetaminy”
-stolik obładowany materiałami pornograficznymi-w artykule dodano, że na jednym z nich kobieta kopuluje z koniem
-szklana fifka do palenia marihuany
-inne gadżety erotyczne
-doszczętnie zniszczony sprzęt elektroniczny
Zdjęcia te były tak surrealistyczne w swojej wymowie, że od razu skojarzyły mi się ze starą esbecką metodą kompromitowania w ten sposób księży, właśnie przez podrzucenie im do mieszkań sterty materiałów z wulgarną pornografią. To wszystko w połączeniu z byłym mafiozem jako redaktorem naczelnym dawało mi do myślenia, czy wobec Durczoka nie użyto jakiejś prowokacji.
Wydaje się jednak, że nie. Sam zainteresowany, przypominając spoconego po aferze hazardowej Chlebowskiego, tłumaczył się rano w TOK FM, pytany o kompromitujące materiały, że to są jego prywatne sprawy, które bezczelnie upubliczniono. Czyli jednak nie podrzucono mu tych “gadżetów”?
Nie ma wątpliwości, że szef “Faktów” to dziennikarska kanalia opłacana przez neoPRL.
Tym bardziej zadziwia, dlaczego tak pikantne szczegóły ujrzały światło w medium mętnego nurtu, jakim jest Wprost.
Są tacy, co wietrzą spisek. Jedni twierdzą, że Durczok zapłacił za zbyt ostre wywiady z Ewą Kopacz. Inni dopytują się, czy związek z tą sprawą może mieć śmierć kolegi Durczoka z TVN Dariusza Kmiecika w katowickiej kamienicy. Ktoś rzucił, że coś na rzeczy mogą mieć ostatnie wydarzenia w JSW czy tajemnice afery taśmowej. Inną, całkiem ciekawą koncepcją może być świadoma gra na zbicie ceny TVNu w celu kupienia tej stacji przez jaką koterię interesów albo nawet służby związane z obcym mocarstwem. A może to zwykła zemsta dziennikarki, która zamiast przez łóżko trafić na wizję, pisze teksty na paski TVN24.
Zasadnym zadaje się więc pytanie, czy Durczok, jako jedna z najbardziej wpływowych na opinię publiczną osób w Polsce nie był lub nadal nie jest przez kogoś szantażowany? Wszak Wprost zapowiada, że za tydzień odpali nowe fakty w tej sprawie. Kto wie, czy nie przygotowano wersji “hard” i “soft” w zależności od jego lub kogoś z TVN dalszych działań.
I jeszcze jedna bulwersująca sprawa. Gdyby takie materiały znaleziono w mieszkaniu jakiegoś księdza, albo posła PiS… Tymczasem telewizje informacyjne nabrały wody w usta mówiąc o mostach i słupkach sondażowych. Który to już raz prezentują nam podwójną moralność?
Czasem jest tak, że o czymś się człowiek dowie.
Ale przytomnie przychodzi refleksja, że może nie warto się z tym rzucać. Wystarczy chwilkę poczekać. Samo wyjdzie.
Zawsze się sprawdza…
______________________
Panie Migorrze.
Z gadzinówkami się można zaznajamiać w kiosku, księgarni, bibliotece.
Przyjdzie jakaś porządna panna do Pana, popatrzy a tam wprost. I jej się Pan odechce.
nota bene!
załopatrzył się Pan po raz drugi, czy trzeci, jak nie czwarty…
Bo po primo pierwsze kupując bułeczkę na śniadanie, kupił Pan raz (wyszkolonie dziennikarzyn w paru państowych szkółkach i na państwowych posadkach).
Kupując masełko dwa – egzemplarz do bibliotek.
Serek – trzy (ogłoszonko dane przez swojego wojewodę, wójta, burmistrza etc.).
serdeczności jak zwykle najmilsze
Każdy umiera od tego czym grzeszy.
a wcześniej było tak;
ale jak zaczyna to dotyczyć ciebie..
Nie ulega wątpliwości, że po prostu w administracji jest jakaś awantura, no i jednego przypadkiem wyrzucili za drzwi.
Ludzie nie szkoda Wam czasu na takie bzdety. Buldogi się gryzą pod dywanem, co to nas obchodzi? Ani to nasze psy, ani nasz dywan. Znowu zasłona dymna, a na zapleczu za bezcen sprzedają polskie zamki i pałace, wg. listy opublikowanej latem czy na wiosnę w artykule Gadzinówki: Jakie piękne i bogate jest dziedzictwo polskie. Największy Dom Aukcyjny specjalizujący się w wycenie i obrocie nieruchomościami otwiera filię w Warszawie i zaczyna promować nasze miasta, określając je jako “Wenecja Północy” – Bydgoszcz, “Perła Bałtyku” – Trójmiasto itd…. a dla Was najważniejsze co robił/powiedział Durczok.
Ma Pani rację.
I ja się nieopacznie skusiłem na próżności.