Koniec roku skłania nas do wielu przemyśleń, wspomnień. Wiele podróżuję, a już w minione wakacje tych podróży zaliczyłam bardzo dużo. Interesują mnie małe społeczności – takie małe ojczyzny . O to poniżej jedno z takich wspomnień.
Chałupa ze wsi Kadzidło z XIX wieku. Budynek o konstrukcji zrębowej o łączeniach naroży „na rybi ogon”. Dach dwuspadowy, krokwiowo-jetkowy pokryty gontem.
Z wizytą na Kurpiowszczyźnie, w Wachu ….
W wielu, mniejszych i większych, miejscowościach kalendarz imprez kulturalnych jest układany z wyprzedzeniem, zwykle pod koniec roku. Organizowane spotkania, festyny, konkursy i przeglądy artystyczne czy jarmarki odpowiadają porom roku (z tym, że w czasie letnim i wczesnojesiennym jest ich zdecydowanie więcej). Nierzadko też ich temat przewodni nawiązuje do zwyczajów i obrzędów dorocznych. Realizowany jest w ten sposób plan działań pro-kulturalnych, do prowadzenia których zobowiązane są władze gminny oraz pracownicy lokalnych domów kultury. Jest także „odtwarzany” styl życia tradycyjnej wsi, w której czas pracy kończył się czasem nie-pracy – odpoczynkiem, zabawą, wspólnym spędzaniem czasu. Co prawda dawniej potrzeba owej wspólnotowości była widoczna i podczas pracy. Obowiązywała zasada tzw. pomocy sąsiedzkiej, która sprawiała, że wspierano się podczas koszenia traw, żniw, czy wykopków, a w porze jesiennej: mężczyźni – młócili, a kobiety razem przygotowywały nitki do tkania, przędły czy darły pierze. Zwykle też ten wysiłek kończył wspólny posiłek, zabawa. Współcześnie, nawiązania do tych dawnych zwyczajów zyskały wymiar pokazu folklorystycznego, imprezy, często bardziej nastawionej na gości z zewnątrz – turystów, niż daną społeczność, ale nadal pozwalają na realizowanie potrzeby wspólnego spędzenia czasu. Te zaś, które są organizowane na mniejszą skalę pełnią także rolę integracyjną.
Kościół parafialny pw. św. Ducha w Wachu
wnętrze kościoła
Takie założenia przyświecają również włodarzom gminy Kadzidło – jednej z siedmiu gmin tzw. kurpiowskich – związanych z tradycjami społeczności Kurpi Puszczy Zielonej. Zamieszkuje tu wielu twórców ludowych, działają zespoły folklorystyczne, jest Zagroda Kurpiowska, a także dwie prywatne kolekcje etnograficzne. Sama miejscowość Kadzidło uznana jest za ośrodek promujący tradycyjną kulturę kurpiowską. Odbywają się tu bowiem znane na całą Polskę imprezy, takie jak: „Śladami Kurpiów”, „Ginące Zawody”, „Wesele Kurpiowskie” czy „Niedziela Kadzidlańska”. Także w mniejszych miejscowościach (na terenie gminy Kadzidło jest ich 26) organizowane są spotkania, w których obecna jest tematyka kurpiowska. Jedną z takich miejscowości jest Wach – wieś, którą przecina trasa nr 53, jedna z możliwych dróg dojazdowych na Mazury. Charakter tej wsi jest wyjątkowy, jest to bowiem wieś rozproszona, rozciągnięta na przestrzeni około siedmiu kilometrów. Układ ten nawiązuje do przeprowadzonej tu w drugiej połowie XIX wieku komasacji gruntów i powstania tzw. osiedli-dzielnic. Zyskały one, obowiązujące do dzisiaj, nazwy: Stara Wieś, Zamostki, Ruty, Nadgościniec, Zabaranie, Zakobiałki, Tabory, Zaporowa, Luźniki. Dawniej, do lat 30. XX wieku, Wach był miejscowością gminną, szybko jednak stracił na znaczeniu i ostatecznie został włączony do gminy Kadzidło. Obecnie zamieszkuje tu około 800 osób. Wszystkie ważniejsze budynki znajdują się w części zwanej „Stara Wieś” – jest tu więc Zespół Szkół im. ks. Jerzego Popiełuszki, kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, straż pożarna, dwa sklepy. Co jednak zwraca uwagę to brak budynku, czy choćby pomieszczenia, w którym można by urządzać wspólne spotkania dla mieszkańców wsi. Co prawda wspominano, że kiedyś była świetlica wiejska, ale nie dotrwała do dnia dzisiejszego. To zaś sprawia, że społeczność wachowa, chcąc wspólnie spędzić czas musi wyjechać poza swoją miejscowość. Jeśli zaś chciałaby zorganizować coś u siebie, to może jedynie w porze letniej. Nikogo z mieszkańców nie dziwi więc, kiedy umawiając termin spotkań plenerowych pada nie konkretna data, ale stwierdzenie: „kiedy będzie ładna pogoda”. W mijającym roku (2014) dwie organizowane tu imprezy były przesuwane, właśnie z powodu złej aury – jednym było „Święto Rodziny”, a drugim „Niedziela na wsi”. I tak, „Święto Rodziny” (ta nazwa została przypisana przez mieszkańców, bo oficjalnie spotkanie to nazywa się „Piknikiem bezalkoholowym”) zostało zainicjowane przez księdza proboszcza i panią katechetkę. Do pomocy włączono także nauczycielki z miejscowej szkoły i rodziców. Przebieg „święta” miał prosty scenariusz: po mszy i szybkim zorganizowaniu sceny na schodach przed wejściem do kościoła, a na placu – widowni – odbyły się około godzinne występy artystyczne. W tym roku o występ został poproszony zespół folklorystyczny z Wachu, a także dzieci ze szkoły podstawowej w Wachu. Zaprezentowany śpiew i taniec kurpiowski musiał uruchomić wspomnienia, bo kiedy artyści zeszli ze sceny, to na niej wystąpiło jeszcze kilka osób, które spontanicznie prezentowały kurpiowski śpiew, deklamację, taniec. Następnie wszyscy zostali zaproszeni do degustacji przyniesionych wcześniej przez rodziców ciast. Można było także zjeść kiełbaskę z grilla, czy napić się soku lub wody. Dla dzieci i młodzieży przygotowane były atrakcje: konkursy, dmuchana zjeżdżalnia, sklepiki z zabawkami i ozdóbkami. Warto zaznaczyć, że wyróżnikiem tego spotkania był brak alkoholu, bo jak mówił ksiądz proboszcz – jego celem jest pokazanie, że można bez alkoholu wspaniale spędzać czas z rodziną, z przyjaciółmi, sąsiadami, że można razem kultywować tradycje lokalne.
Z kolei, druga z imprez „Niedziela na wsi”, nazywana też „Piknikiem wiejskim” jest organizowany przez gminę. W tym roku atrakcją był występ kabaretu „Szuje” z Ostrołęki i zespołu „Kumple” z Zawad. Tradycyjnie towarzyszyły kramy z jedzeniem, piciem i łakociami, a także zabawkami. Zakończeniem zaś była wspólna zabawa wiejska, której głównymi odbiorcami była młodzież.
Wśród obserwatorów spotkań w Wachu znalazły się etnografki z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW, które prowadzą one, m.in. w gminie Kadzidło, badania poświęcone kulturotwórczym praktykom społecznym, realizowanym właśnie w wymiarze lokalnym. Ich działania badawcze dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Obie, pokrótce opisane imprezy różniły się i organizatorem i liczbą uczestników, a także składem osobowym, ale obydwie odpowiadały na potrzebę mieszkańców do wspólnego spędzenia czasu, a także pełniły rolę integracyjną. Z pewnością też mieszkańcy czekają już na kolejne takie spotkania w nowym już roku.
*/ zdjęcia z netu
Pięknie. Szkoda jednak że życie wspólnotowe zostało zamienione na ”pełnienie roli integracyjnej”.
Specjalnie użyłam tego zwrotu, żeby pokazać jak do języka małych społeczności “wbija” się język mediów, które stały się “chlebem powszednim” wspólnot wiejskich.
Aha.
To przepraszam.