Czcigodni, na Ekspedycie zapanował lekki ferment w kwestiach dotyczących relacji pomiędzy sacrum i profanum.
Ponieważ mój autorytet jest tu dokładnie anonimowy (zerowy) zwracam się, bez naruszania granic dyskursu, z gorącą prośbą do bliźnich: postarajcie się proszę spędzać czas na modlitwie, nie na kłótniach.
Tymczasem ja (tak, ja, w zasadzie Ja albo nawet JA, może nawet mega JA?), przygotuję notkę, która to rozjaśni.
Ale mam mało czasu, bardzo mało. Wybaczcie. Na tydzień. Czy o tyle mogę prosić?
Jaki jest argument za: „wyciszymy się na tydzień w modlitwie, zbierzemy siły, potem przyjdzie ten błazen Lars i spuścimy mu blogerski łomot”.
Jaki jest argument przeciw: „my się tu wyciszymy, w ‘zbędnej’ modlitwie, a tu nas jakiś idiota Lars zajdzie z flanki i spolemizuje na śmierć”. Nigdy, wyciszamy się, by mu sprostać. Lars – na pohybel.
Dobra, poczekamy.
Chyba niektórzy i tak się wyciszyli, np. jA.