Poniższy artykuł jest dedykowany osobie wyjątkowej, przeżywającej trudny okres w swoim życiu. Uważam, że stanie się artykułem niezwykle interesującym dla każdego z Nas. Uwierzmy Miłości – ona nigdy nie zawodzi.
Joanna Jonderko-Bęczkowska
Uwierz Miłości!
z miesięcznika CZAS SERCA – e-wydanie.
W naturalny sposób serce kojarzy się z miłością. Serduszka ponaklejane na liścikach, prezentach itp. mają pomóc bardziej nieśmiałym wyrazić uczucia, ale nikt się chyba nie spodziewa, że wywołają jakąś rewolucyjną reakcję. Tysiące serduszek pojawiające się w mass mediach informują nas pośrednio, że na rynku jest „zapotrzebowanie” na miłość. Poszukując miłości, trzeba najpierw zastanowić się na tym, czym ona jest i jak kochać, by czuć się szczęśliwym. Czy wystarczają nam przelotne, wzniosłe uczucia? Może potrzeba stałego poświęcenia i cierpiętnictwa? Można byłoby analizować rozumienie miłości w sztuce i literaturze, ale czy nie prościej sięgnąć od razu do źródła? Święta Małgorzata Maria Alacoque otrzymała wielką łaskę ujrzenia tego źródła: zobaczyła Serce Jezusa… i zrozumiała.
Znak miłości
Człowiek potrzebuje znaku, by móc wyrazić to, co jest trudne do przekazania. Łatwiej też ogarnąć rzeczywistość, posługując się znakami. Nie dziwi nas, że akurat serce stało się symbolem miłości. Serce posiada każdy i jedynie sercem można odczuwać swoje uczucia. Mówimy: „radość serca”, „spokojne serce”, ale też „złamane serce”, czy „zrozpaczone serce”. Czasem w okolicy przedsercowej odczuwamy głęboki smutek – ból psychiczny.
Według antropologii biblijnej, serce jest najbardziej wewnętrzną sferą człowieka – siedzibą władzy ducha i ciała, siedzibą rozumu, wreszcie źródłem intencji, woli, uczuć i pragnień.
Dominikanin, o. Thomas Philippe, który razem z Jeanem Vanier założył „Arkę”, stworzył własną antropologię serca. Zastanawiał się on nad tzw. pierwotną ufnością, z którą każdy się rodzi, a nie występuje ona u zwierząt. Ta ufność widoczna jest u noworodka: polega ona na tym, że noworodek przyjmuje wszystko, co mu się daje, całkowicie zdany na opiekunów. Ojciec Thomas dowiódł, że to właśnie serce, które zaczyna się kształtować w 20. dniu od zapłodnienia, tworzy osobową więź z matką, a potem steruje rozwojem. Serce od początku jest świadome miłości, bo ta ufność pochodzi od Stwórcy. To samo w inny sposób ujmuje w Pieśni duchowej św. Jan od Krzyża, mówiąc, że nasze serce zachowuje w zarysie oczy Oblubieńca (Jezusa), którego szukamy.
Poznaj i uwierz Sercu
Nie dziwi więc fakt, że Jezus posłużył się znakiem serca, aby przypomnieć ludziom o swojej wielkiej miłości. Objawiając swoje Serce św. Małgorzacie Marii Alacoque, chciał powiedzieć każdemu z nas: patrz, ile mam miłości dla ciebie – całe niebo! Bierz, jest ona dla ciebie! Im więcej weźmiesz, tym więcej dostaniesz! Kocham cię, dlatego chcę, byś poczuł moją miłość.
Nie ma innej miłości – każda miłość ma we Mnie zarówno swoje źródło, jak i spełnienie. Nie bój się! Ja wezmę twoje życie w swoje ręce. Musisz tylko odważyć się Mi zaufać, uwierzyć, że ja ciebie kocham. Patrz na moje Serce i pozwól, bym upodobnił twoje serce do mojego. Dam ci z pełni, którą sam jestem. Miej tylko serce otwarte i choć trochę pojemne. Wypełnię je swoją miłością. Gdy je uporządkujesz i zrobisz w nim więcej miejsca, zmieści się w nim więcej mojej miłości. Z radością dam ci to, co najlepsze.
Uczyń z miłości centrum życia
W ludzkim rozumowaniu mogą pojawić się wątpliwości, czy warto zaufać obietnicy, że Bóg mnie kocha. Czy nie ryzykuję utraty czegoś, do czego już się przyzwyczaiłem? A może ta obietnica mnie nie dotyczy? Skąd mam mieć pewność, że Bóg mnie kocha i chce, bym był szczęśliwy? Jeżeli wątpisz, tzn. że jesteś w stanie podjąć wyzwanie i… uwierzyć. Uwierzyć w to, o czym mówił św. Paweł na ateńskim Areopagu: Bóg jest przestrzenią, w której poruszamy się, żyjemy i jesteśmy (por. Dz 17,28).
Święty Jan utożsamia Boga z miłością. Żyć w Bożej przestrzeni, to ustawicznie uświadamiać sobie prawdy, że Bóg jest mi Ojcem, Jezus – Bratem, a ja jestem godny tych tytułów. Z czasem świadomość bliskości Boga zacznie coraz bardziej przenikać moje myśli i pragnienia. Odtąd stale już będę pamiętać o miłości Boga.
Serce Jezusa wcale nie opisuje, jak ma wyglądać nasza miłość. Ono mówi nam, jak mamy żyć, by stale przeżywać miłość i łączące się z nią szczęście. Ta miłość określa nas samych i nasz stosunek do innych. Powinniśmy zatem sięgać po miłość Bożą, by określać swoje miejsce w życiowej przestrzeni. Miarą tej miłości jest miłość bez miary… Historia pokazuje, że wszystko można z nią szczęśliwie przetrwać – nawet zło z jego destrukcyjnym działaniem.
Żyj Miłością
Pozwólmy, by nasze serca były miejscem, przez które przepływa strumień Bożej miłości. Im będzie on większy, tym bardziej będziemy dzielili się miłością z innymi. Może nam w tym przyjść z pomocą średniowieczna modlitwa benedyktyńska. Polega ona na przeniesieniu uczucia miłości żywionego do konkretnej osoby na osobę zupełnie nam obojętną i osobę nam wrogą albo taką, z która nie za dobrze się nam układa. W tym celu trzeba na początku wyobrazić sobie osobę, którą z całego serca kochamy, a następnie w myślach przesłać jej możliwie jak najwięcej dobrych życzeń – im więcej, tym lepiej. Następnie otaczamy tym samym uczuciem osobę obojętną nam i przesyłamy jej mnóstwo dobrych życzeń. Na koniec skupiamy się na osobie nam wrogiej. Gdy trudno utrzymać w pamięci wcześniej przywołane uczucie miłości, należy wrócić do pierwszej osoby, jeszcze raz poczuć ciepłe uczucia i następnie przerzucić je na tę ostatnią osobę, składając jej równocześnie same dobre życzenia. Przekonujemy się, że nie braknie nam uczucia miłości dla pierwszej osoby. Źródło tego strumienia jest w Bogu, więc jest niewyczerpalne, a my możemy świadomie nim kierować, mimo pamiętania o doznanych krzywdach.
Warto modlić się w ten sposób, gdy myślenie o konkretnej osobie napawa nas lękiem lub niepokojem. Jeżeli pozwolimy, aby swobodnie przepływał w nas strumień Bożej miłości, odkryjemy, że możemy kochać nawet nieprzyjaciela i wroga. Z czasem będziemy mile zaskoczeni, obserwując, jak nasze relacje z różnymi osobami się poprawiają. Możemy kochać i przeżywać szczęście – mimo bólu i zadanych nam krzywd.
Idź do źródła Miłości
Przy pewnym stopniu zewnętrznego wyciszenia udaje się nam odszukać w sobie takie miejsce absolutnej ciszy, której nikt i nic nie jest w stanie zakłócić. Zazwyczaj jest ono zlokalizowane gdzieś głęboko w klatce piersiowej albo w samym sercu. To bardzo przyjemne uczucie, ale nie zatrzymujmy się na tym. Idźmy dalej, w górę – do źródła Miłości, którym jest Bóg. Im bardziej nasze serca będą wypełnione Bożą miłością, tym bardziej sami będziemy chcieli żyć Miłością. Pozwolimy, by nasze serca coraz bardziej upodabniały się do Serca Jezusowego.
Patrzmy więc na Serce Jezusa. Dajmy Mu się kochać. Pozwólmy Chrystusowi jeszcze raz, by ogniem swej miłości skruszył w naszym sercu kamień egoizmu i pychy. On sprawi, że już tu, na ziemi, będziemy mogli rozkoszować się smakiem nieba.
Joanna Jonderko-Bęczkowska
(Aalborg, Dania)
http://www.katolik.pl/uwierz-milosci-,1780,416,cz.html
Dodaj komentarz