To wszczęłabym śledztwo w sprawie walkoweru dla Legii Warszawa. Wykluczył on ten klub z Ligi Mistrzów. To wydarzenie przypomniało mi wciąż niestety aktualny film “Piłkarski poker” Janusza Zaorskiego z 1988 r. Tak jak tam – pachnie korupcją.
Jak napisal bloger HareM w swej dzisiejszej notce “Skrajna niekompetencja? Ja myślę, że coś więcej” /TUTAJ/:
“Rzecz śmierdzi z daleka. Śmierdzi tak bardzo, że można się zastanawiać czy ktoś kiedyś wymyśli w tym sporcie równie śmierdzącą sprawę.” I dalej: “W sytuacji kiedy cały klub myśli tylko o tym, żeby dostać się do LM, kiedy sportowo bije sławnego przeciwnika na głowę, nie ma w klubie elementarnie kompetentnej osoby, która zna regulamin tych rozgrywek na poziomie elementarnym? Takie bajki to dzieciom do poduszki.
Ktoś, moim zdaniem, wziął niezłą, eufemistycznie rzecz podając, kasę. Pytanie czy bezpośrednio od Celticu czy via UEFA. Szkoci byli totalnie rozbici po tym dwumeczu. Nie po dwumeczu, już po spotkaniu w Warszawie. Tym bardziej, ze na pewno przed batalią z Legią nie zakładali braku awansu. Grają w LM od lat i wiedzą ile forsy z tego leci. Doskonale wiedzieli też w takim razie ile ewentualnie tracą. Szybko skalkulowali co im się opłaca i szybko uderzyli gdzie trzeba.”.
Dziś /10.08/ o godz 14:00 odbyła się konferencja prasowa właścicieli Legii Bogusława Leśnodorskiego i Dariusza Mioduskiego /TUTAJ/. Dowiedzielismy się z niej tylko, że: “Dyrektor sportowy, dwie osoby pracujące w biurze i kierownik drużyny – to odpowiedzialne osoby.”. Złożyły one wymówienia z pracy Czy na pewno tylko one były winne?
Zajrzyjmy do artykułu Piotra Żelaznego “Taka głupia katastrofa”, który ukazał się przedwczoraj /8.08/ wieczorem na portalu Rp.pl /TUTAJ/:
“Za samą grę w czwartej rundzie eliminacji UEFA płaci 2,1 mln euro, a za awans do fazy grupowej każdy zespół dostaje 8,6 mln.”.
W tej sytuacji wyasygnowanie nawet kilkuset tysięcy euro na “fundusz korupcyjny” wydaje się dobrą inwestycją. W dalszym ciągu swego tekstu Żelazny pisze:
“UEFA przed każdą rundą eliminacji wysyła do klubów listę piłkarzy zawieszonych za kartki. Kierownik drużyny czy dział odpowiedzialny za zgłoszenie piłkarzy ma wszystko podane na tacy. Nie ma buchalteryjnego liczenia po nocach, kto ma ile kartek i kiedy mu się kończy kara. (…) Przed każdą rundą kwalifikacyjną wszystkie kluby otrzymują wykaz zawodników pauzujących za otrzymane kartki, zawierający również informację o dacie automatycznego wygaśnięcia kary. (…)
Całe zamieszanie wzięło się stąd, że Bereszyński nie odcierpiał kary za kartki w meczach z Irlandczykami z St. Patricks. Został zgłoszony do rozgrywek (tylko zgłoszony piłkarz odbywa karę), ale w ostatniej chwili wycofano go z listy i zastąpiono Adamem Ryczkowskim.
Na czyje polecenie? Trenera Heninga Berga, który chciał mieć kadrę złożoną tylko z piłkarzy mogących zagrać? Ale Bereszyński, nawet wykreślony z listy na mecze z Irlandczykami, musiał dalej widnieć w zestawieniu rozsyłanym przez UEFA do klubów, które wskazywało piłkarzy zawieszonych.”.
Wygląda na to, że już przed rundą rozgrywek ktoś /Celtic?, władze UEFA?, a może mafia bookmacherów?/ postanowił, iż Celtic MUSI przejść dalej. Być może przygotowano wariant B – jeśli Celtic nie sprawdzi się na boisku, to będzie walkower. Następnie przekupiono kogoś z Legii, by to umożliwił. To właśnie powinien sprawdzić prokurator.
W każdym razie za dużo tu “przypadków”. Najpierw w ostatniej chwili wycofano zgłoszenie Bereszyńskiego do meczów z Irlandczykami, więc nie mógł on odcierpieć kary. W trakcie pierwszego meczu z Celticem Vrdoljak dwa razy marnuje rzut karny. Gdyby choć raz trafił – manewr z walkowerem nie byłby możliwy. W końcu na drugi mecz z Celticem zabrano Bereszyńskiego. Z niepojętych przyczyn zostaje wpuszczony na boisko w ostatnich czterech minutach meczu, co przypieczętowuje winę Legii.
Legia zapowiada odwołanie od decyzji UEFA, ale można przypuszczać, że nie zostanie ono uwzględnione. Gdyby jednak śledztwo wykryło korupcję w Lidze Mistrzów – skandal byłby potężny
Dodaj komentarz