Rocznica Powstania Warszawskiego. W debacie publicznej króluje jedno i to same pytanie będące jednocześnie pretensją do tych, co pamiętają. “Czy powinniśmy świętować swoje klęski? Może lepiej skupić się na rocznicach chwalebnych”. Może już dość tej martyrologii”?
Jeśli ktoś z Państwa się spotka z takim bałwanem, proszę odpowiedzieć:
“A miałbyś odwagę zaproponować to samo Żydom? Dość czczenia ofiar Oświęcimia, bo to martyrologia i cierpiętnictwo”?
Po lekturze tytułu zacząłem sobie podwijać rękawy… Panie Migorrze – wystawia Pan nerwy na próbę.
A co do samego tłumaczenia, które Pan proponuje to jednak trochu kiepskie.
Bo wic polega na tym, że to co my wyprawiamy przez wieki nie śniło się żadnej nacji. No może pewne zasady, ale nigdy skala i wykonanie.
Jesteśmy nieporównywalni.
Z tym Holocaustem i Auschwitz to w praktyce wygląda nieco inaczej. Monopolistyczne czczenie ofiar to na użytek świata zewnetrznego … bo na tym robi się dobry geszeft polityczny. ale wewnątrz samego Izraela to juz wygląda zupelnie inaczej tam nawiązuje się do sukcesów, zwycięstw, osadników, pionierów, Masady ewentualnie do powstania w getcie. Najbardziej wyraźnym przykładem jest zniszczenie tysiącletniej kultury języka jidisz (bo to kojarzy się po 1945 ze wschodniouropejską słabością)i zastąpienie wszechwładną hebrajszczyzną – czyli językiem XX-wiecznego sukcesu. Ocaleli więźniowie gett przez wiele lat nie dostawali w Izraelu zadnych świadczeń … bo sami sobie byli winni swojej słabości i stanowili zły przykład dla młodzieży. A popioły Owięcimia, Treblinki itp to tylko hiperskuteczny pijar na uzytek mniędzynarodowy.