Szanowni Państwo.
Ano dlatego, że ostatnio ten temat przychodzi do mnie coraz silniej.
A było to tak…
Pociąg. Piątek wieczór. Zapchany.
Jeszcze trzydzieści lat temu na terenie Polski było tak, że jak ktoś siedział w środkach komunikacji to był albo kobietą albo starcem. W UE siedzi ten kto był pierwszy i silniejszy.
W rzeczonym pociągu płciowość siedzących była koncertowo parytetowa. Ale już inaczej było wśród stojących. Policzyłem wszystkich, których widziałem – 9 osób, w tym 3 XY.
Oczywiście w wagonach wybrzmiewała donośnie i dumnie pieśń: „Raz zasiedzonych siedzeń nie oddamy nigdy!“
Aż tu nagle zwrot w akcji.
Zwolniły się dwa miejsca, pierwsze w historii, bo czasami ta stalowa glista zlituje się i stanie i wypluwa co do niej wcześniej wlazło. Co ciekawe dzisiejszymi czasy częściej zatrzymuje się ale bez wypluwania. Robi to zwykle w szczerym polu. Stoi i spulchnia wnętrzności, tzw. pasażerów lub też klientów, zagętnia swą atmosferę.
Dwóch gówniarzy w wieku przedwąsowym szurneło wypełnić powstałą lukę.
Ale gąski witające się już z tapicerką ustrzelił stacjonujący w pobliżu szeryf Karolek:
– Może by tak panowie zostawili wolne miejsce dla tej pani, która stoi, lub dla innej.
Mówią, że kameleon zmienia szybko kolor. Może. Ale jestem przekonany jednen z gówniarzy zmienił kolor swego lica szybciej. Przynajmniej na purpurę zmienił błyskawicznie. Nie wiem jak z innymi kolorami.
I to był jedyny wzruszający moment w tej bajce – te jego wielkie, szklane oczy.
Później było tylko gorzej. I Państwo by nigdy nie wpadli na to jak bardzo.
Otóż.
Młokosy podróżowali ze swym ojcem. Przynajmniej wyglądał na protoplastę jednego znich.
Była też pani, która jako jedyna z czwórki siedziała – znajoma taty, ciągle rozmawiali.
Mój strzał zabił całą sielankę.
Łebki wystraszone i czerowne. Tatuś z wytrzeszczem. Koleżanka zmilkła.
Acha!
Pani stojąca, solidarnie stanęła po stronie unijnego wagonu – stojąc nadal. @!%$#@&%$(*
Ojciec przyszłości narodu triumfował, wagonowy tłum wiwatował ciszą.
Bowiem już było wiadomo kto swój, postępowy, noramlny a kto ciemnogrodzki alkajdowiec.
I teraz uwaga!
Mając kwofrum, po 30 sekundach od mojego moherowego wystrzału, wydał komendę – siadajcie!
I znowu te oczy! Teraz dopiero były wystraszone do granic swej szklanej kruchości gdy uczepiły się mnie gdy bezwiedna dupa siadała.
Nie, już niczym nie strzelałem. Bo bym musiał wszystkich.
Pacierzami ino do końca trasy smagałem otoczenie, spokojnoscji szukając.
I tak sobie myślałem.
Że dawniej było tak, że jak się chłopu syn rodził to szczęściem świat nakrywał.
A dziś wykastrować można taki dar jednym słowem – siadajcie…
Tych histeryjek mam więcej. Pociągi kształcą.
Innym razum było tak.
Siedzi rurecznik.
A nad nim szumią pulchcne kobiciny, i siatki ich pulchne, też szumią. Tylko nie wiadomo czy w takt torów nienowych czy w takt rurecznikowych ajfonów, co to ich posiadacze zalegli wszystkie okoliczne miejscówki.
No pewnie, że tak!
Szeryf Karolek załadował i wypalił, tym razem głośniej musiałem, po rurkarz drzemał bidulka:
– Wygodnie się siedzi!?
– Co?
– Czy wygodnie się siedzi?
– Tak.
Po tej krótkiej rozmowie młodzieniec wrócił do snu, a białe kable do jego otworów usznych. Co do innych to nawet nie wspominam bo to wiadomo co tam trzymają i ile ich mają.
Ludziska zawsze się dziwią, że dobry Pan Bóg niedobry. Że choroby, klęski, wojny, na nich zsyła.
Mnie zastanawia dlaczego wogóle podtrzymuje przy życiu dzieci, które robią co mogą by nie być Jego.
Barbaryzacja obyczajów… Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Takie są rezultaty wychowania w duchu Owsiakowo-Wojewódzkim.
Tak jeszcze w ramach uzupełnienia, polecam mój stary wpis, jeżeli ktoś jeszcze nie czytał. Też o kształcących podróżach.
http://www.ekspedyt.org/migorr/2013/02/18/4943_bydlo-w-autobusach-bydlo-w-tramwajach-byc-pasazerem-mpk-to-bardzo-niemila-koniecznosc.html
Ustąpić miejsca starszym ludziom i kobietom- już się tego nie mówi w domach, pardon, blokach.
Szanowni.
A dzisiaj dzięki pewnej Damie, emerytowanej nauczycielce, wieloletniej dyrektorce dużej placówki oświatowej…, miałem najmilszą podróż od lat!
A zaczęło się tak:
– Jakby pan był uprzejmy, mam ciężką walizkę…
No a ja na to jak na lato. Choć ledwie wiosna przychodzi i deszcz lał jak z cebra.
O tych “wszystkich sprawach” nagadaliśmy się setnie. Żałowałem, że musiałem wysiąść na wcześniejszej stacji.
Owsiki i Kupy przeminą.
A zostanie na przykład Pan Migorr. Zostaną Chłopcy Narodowcy. I będzie nareszcie tak jak miało być.