W portalu Blogpress.pl znalazłam informację: “6 marca (czwartek) – Manifestacja: Ukraino, nie jesteś sama! (Warszawa)
Kalendarium, wt., 04/03/2014 – 07:26
Apelujemy o udział w manifestacji przeciw agresji rosyjskiej na Ukrainę!
Zbieramy się wszyscy o 18.00 w czwartek pod Ambasadą Ukrainy w Warszawie, ul. J.Ch. Szucha 7.
Pomóżmy Ukrainie!”.
Poprzednio brałam udział w podobnej demonstracji w dniu 19.02 w tym samym miejscu. Brało wtedy w niej udział kilkuset ludzi, co opisałam /TUTAJ/. Teraz spodziewałam się czegoś podobnego. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy pojawiwszy sie o 18:00 przed Ambasadą zastałam tam kilkanaście osób. Po chwili przyszło jeszcze parę, ale i tak ich liczba nie przekroczyła dwudziestu. Jeszcze ciekawszy był skład tej niewielkiej grupki.
Byli w niej: pani poseł Małgorzata Gosiewska i trzy osoby z ugrupowania “Polska Solidarna z Ukrainą” /TUTAJ/ niosące puszki na datki, MarkD z Niepoprawneradio.pl nagrywający wydarzenie oraz pan z Klubu Ronina filmujący je, Bernard i jeszcze ktoś z Blogpress.pl – także z kamerą i na koniec dwóch przedstawicieli organizatora, czyli Stowarzyszenia KoLiber. Tak więc – zwykłych manifestantów było tylko 8-10.
W związku z tak niską frekwencją organizatorzy odczytali tylko apel “Do przyjaciół Rusinów (i innych narodów Młodej Europy) /TUTAJ/ i o 18:15 postanowili zakończyć zgromadzenie i udać się pod Ambasadę USA, by dołączyć do odbywającej się tam w godzinach 18:00 – 19:30 demonstracji zorganizowanej przez środowiska ukraińskie. Poczekaliśmy jeszcze kwadrans, gdyż pani poseł Gosiewska udzielała wywiadu Niepoprawnemu Radiu i o 18:30 ruszyliśmy w drogę.
Gdy dotarliśmy przed Ambasadę USA, bylo tam 80-100 osób, w większości Ukraińców. Przemawiał jakiś pan chwalący żołnierzy ukraińskich na Krymie za odwagę i lojalność wobec Ukrainy. Potem głos zabrała pani Małgorzata Gosiewska. Pochwaliła ona postawę USA, a w szczególności ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce, który /wcześniej/ wyszedł do zebranych i pozdrowił ich, a poprzedniego dnia był w Sejmie podczas przyjmowania uchwału w sprawie Ukrainy. Opowiadała tez o działalności stowarzyszenia “Polska Solidarna z Ukrainą”. Po niej głos zabral prezes Stowarzyszenia KOLiber. Odczytał on ten sam apel, co przed ambasadą Ukrainy, tyle, że po ukraińsku.
Miało to ten skutek, że w dalszym ciagu manifestacji mówiono już wyłącznie po ukraińsku. Jakaś pani opowiadała o trudnościach warszawskiego Euromajdanu w kontaktach z ukraińską ambasadą w Warszawie, wciąz obsadzoną przez ludzi Janukowycza. Potem ktoś pochwalił aktualnego ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Zapowiedziano też, że 7.03 o godz 18:00 odbędzie się podobna demonstracja przed Ambasadą Wielkiej Brytanii /jako sygnatariusza deklaracji budapeszteńskiej z 1994 r.,gwarantujacej integralność Ukrainy w zamian za zrzeczenie sie broni atomowej /podpisały ją też Rosja i USA//. O 19:40 miałam już dość wysłuchiwania przemówień po ukraińsku i poszłam do domu.
Mam wrażenie, iż Ukraińcy wierzą, że ich język jest dobrze zrozumiały dla Polaków i nie trzeba z niego tłumaczyć. Sądzę, iż mylą się oni. Ja znam nieźle rosyjski, a mimo to z rozumieniem ukraińskiego mam trudności. Wydaje mi się, że ci co nigdy rosyjskiego się nie uczyli /większość młodego pokolenia/ nie rozumieją prawie nic. Organizatorzy takich manifestacji powinni wziąć to pod uwagę.
Niska frekwencja pokazuje, jak zdemoralizowała ludzi demokracja.
Jak car wychodził z rodziną na grzyby, przy Newskim Prospekcie gromadziło się pół Moskwy.
Nie mamy przyjaciół, nawet w rodzinach wszyscy są zajęci. Kiedy pytam w rodzinie kto idzie ze mną na wykład patriotyczny mąż nie jest zainteresowany, syn ma zajęcia, lub projekt do zrobienia, córka musi się uczyć, a najstarszy syn jest w pracy, albo ma tę małą chwilę by po niej odsapnąć.
”Hitlera nam trzeba” ( by nas pogonił żelazną rózgą) jak mawiała moja babcia.
Nie zgadzam się z babcią :)))
Możemy się z babcią nie zgadzać, ale ciekawe co przebudzi nasz śpiący naród.
Sakiewicz z Kaczyńskim na pewno nie.
Z ACTA były jakieś namiastki oddolnych manifestacji. Pamiętam, bo sam uciekałem wtedy przed ZOMOwcami. I to za głupie chodzenie środkiem ulicy zamiast chodnikiem :)
To był fantastyczny klimat, młodzi ludzie w dużej ilości wyszli na ulice, widziałem takich, co krzyczeli z błyskiem w oku “wreszcie coś się dzieje, ciągle na to czekałem”! albo “może nareszcie obalimy PO”.
Potem okazało się, że to zwykła szczeniacka obawa przed odcięciem Internetu. Tylko przerwy w dostawach sieci mogą obudzić nasz kraj, tak sądzę. Tylko jak się wtedy umówimy na pikietę? :)
Może nie potrzeba Hitlera, tylko wystarczy zabarwić wodę w kranie, żeby nie dawało się wziąć prysznica i wpuścić wirusa na routery, żeby blokowało wszystko, poza czystym tekstem? Znam osoby (głównie starsze pokolenie), które ruszyłoby tylko zablokowanie seriali typu “Na Wspólnej”. Ale jak to zrobić? ;-)