Wczoraj /26.02/ w CNN. Udzielił tam wywiadu, w którym stwierdził, że odwołanie ustawy o językach mniejszości przez parlament Ukrainy bylo błędem, oraz przypomniał o traktacie z 1994 r. Mozna o tym przeczytać w Onet.pl /TUTAJ/.
Po serii wyjątkowych idiotyzmów Sikorski wreszcie powiedział coś, z czym można się zgodzić. Oświadczył:
“”rząd Ukrainy powinien dobitnie zasygnalizować mniejszościom etnicznym, że są mile widziane i że jest dla nich miejsce w nowym (polityczno-prawnym – red.) porządku. Ukraina jest ponadto członkiem Rady Europy i podpisała się pod prawną ochroną etnicznych mniejszości”.
Ma rację. Ta ustawa o językach mogła być zła i faworyzować rosyjski, lecz w tak napiętej sytuacji, jak obecna nie należało zaczynać od niej. To był rzeczywiście błąd, skwapliwie wykorzystywany przez Rosjan /n.p. na Krymie/
Sikorski powiedział także coś ważniejszego. Przypomniał o traktacie z 1994 roku:
“Przypomniał w tym kontekście, że Rosja jest sygnatariuszem podpisanej w 1994 r. w Budapeszcie deklaracji, na mocy której Ukraina dobrowolnie zgodziła się wyrzec arsenału nuklearnego odziedziczonego po rozpadzie ZSRR. W zamian za to Rosja, USA i Wielka Brytania gwarantowały jej niepodległość i granice.”.
Dzisiaj właśnie to porozumienie jest przez Rosjan łamane. Grupa 30 uzbrojonych osób z “rosyjskiej.samoobrony” zajęła budynek krymskiego parlamentu, a z rosyjskiej bazy w Sewastopolu wyruszyły w kierunku stolicy Krymu, Symferopola dwie kolumny transporterów opancerzonych /patrz – Onet.pl /TUTAJ//.
Ciekawe, że w powodzi różnych tekstów o sytuacji Ukrainy, tylko u Sikorskiego znalazłam wzmiankę o budapeszteńskiej deklaracji z 1994 r. Wkrótce okaże się, co były warte te uroczyste gwarancje.
Dodaj komentarz