Na definicję kapitanozy natrafiłam w książce Wojciecha Sumlińskiego “Z mocy nadziei” /str. 101/. Jest to choroba załóg samolotów, ale z jeszcze większą mocą atakuje ona w polskiej polityce. Mogliśmy się o tym przekonać wczoraj /15.02.2014/.
Na czym polega kapitanoza? Jest to bezkrytyczna wiara załogi w autorytet kapitana samolotu. Z książki Sumlińskiego dowiadujemy się, że:
“Komisje badające katastrofy lotnicze wielokrotnie stwierdzały, że przyczyną wypadków bywają błędy kapitana samolotu, niesprostowane przez nikogo z załogi nawet wtedy, gdy mają one zupełnie oczywisty charakter. Załoga samolotu, nawet gdy jest sprawą jak osobiście jak najbardziej zainteresowana, bo przecież leci w tym samolocie, nie reaguje na pomyłkę eksperta, automatycznie podporządkowując się regule: “jeśli tak mówi autorytet, to tak zapewne jest”. Zaniepokojenie tym zjawiskiem przybrało takie rozmiary, że jedna z czołowych linii lotniczych przeprowadziła szereg doświadczeń, mających na celu określenie zasiegu kapitanozy w szeregach jej pracowników. Ku przerażeniu prowadzących eksperymenty, polegające na symulowanych lotach, w blisko jednej trzeciej sytuacji nikt z załogi nie skorygował nawet najbardziej oczywistych i widocznych dla wszystkich błędów kapitana, z których każdy podczas rzeczywistego lotu zakończyłby się śmiercią wszystkich osób znajdujących się na pokładzie samolotu.”.
Rolę kapitana samolotu w Platformie Obywatelskiej pełni Donald Tusk, a w Prawie i Sprawiedliwości – Jarosław Kaczyński. I oto wczoraj nikt nie zwrócił uwagi Tuskowi, że lansowanie się na pogrzebie dziecka, które zmarło wskutek zaniedbań służby zdrowia /pośrednio zawinionych przez rząd Tuska/ jest fatalnym pomysłem, który odebrany będzie jako przejaw arogancji i skrajnej bezczelności.
Kapitanoza nie omija jednak i PiS. Zwołanie Kongresu Prawa I Sprawiedliwości akurat w dniu, w którym polscy skoczkowie i łyżwiarze walczyli o złote medale było czystą głupotą. W efekcie wyczyny sportowców zupełnie “przykryły” dokonania Prawa i Sprawiedliwości. Nikt jednak w porę nie uświadomił tego Jarosławowi Kaczyńskiemu, mimo że harmonogram olimpiady znany był od dawna.
Owe wczorajsze ataki kapitanozy przyniosły obu partiom głównie straty wizerunkowe. Możliwe są jednak groźniejsze skutki. To naprawdę poważna choroba.
Bardzo sensowne uwagi. PO mnie nie obchodzi, ale kolejna wpadka PiS jest niezrozumiała.
Właśnie teoria kapitanozy dobrze to tłumaczy. Kaczyński zaakceptował termin, więc “widocznie musiał być najlepszy”. Nikt nawet nie próbował pomyśleć.
Kaczyński zaakceptował termin — lecz czy on wiedział o “dniu, w którym polscy skoczkowie i łyżwiarze [będą] walczyli o złote medale”???
Należy najpierw się o to zapytać, a dopiero później wygłaszać takie diagnozy na podstawie jakichś niesprawdzonych domysłów…
PiS nie wiedział kiedy będzie Olimpiada? Trochę złośliwie, ale i ze smutkiem pytam.
w notce jest mowa wyłącznie o “dniu, w którym polscy skoczkowie i łyżwiarze [będą] walczyli o złote medale”…
A to, że z uwagi na olimpiadę został wybrany zły termin tej konferencji — to jest oczywiste…
Harmonogram olimpiady był ustalony dawno temu. Jak nie sam Kaczyński, to jego biuro powinno go znać. Już 25 grudnia można było znaleźć w Internecie szczegółowy plan transmisji telewizyjnych zawodów w poszczególnych dyscyplinach, w tym skoków narciarskich i łyżwiarstwa szybkiego w dniu 15 lutego. Patrz tu:
http://sportnaekranie.pl/plan-transmisji-zimowych-igrzysk-olimpijskich-w-soczi-2014/
“Jak nie sam Kaczyński”…
Właśnie o to chodzi…
Czy Kaczyński wiedział o „dniu, w którym polscy skoczkowie i łyżwiarze [będą] walczyli o złote medale”???
A tu mamy w tytule notki szumne “Kapitanoza”…
Ja np. nie wiedziałem o tym ponoć ważnym dniu,
Czyli może to być wina bezmyślnych doradców — a nie t szumna ‘Kapitanoza”!!!
*
Oj Andy, przecież Pani to właśnie tłumaczy jak komu dobremu. Kapitanoza na tym właśnie polega, że doradcy nie myślą.
Podoba mi się ten tekst, lecz przyznam się pani, że jak jestem na łódce, to każdego kto kapitanozie nie podlega i w czasie manewrów dyskutuje zamiast polecenia wykonywać jestem w stanie …
Zabawny komentarz Andrzeja Budzyka:
“Mówi latarnia morska:
„z rozmowy radiowej przeprowadzonej między amerykańskim okrętem wojennym, a Kanadyjczykami. Podobno miała ona miejsce w październiku 1995 r. u wybrzeży Nowej Funlandii.
Kanadyjczycy: Proszę o zmianę kursu o 15 stopni na południe, w celu uniknięcia kolizji.
Amerykanie: Radzimy wam zmienić kurs o 15 stopni na północ, aby uniknąć kolizji.
Kanadyjczycy: To niemożliwe. To wy będziecie musieli zmienić kurs o 15 stopni na południe, aby uniknąć kolizji.
Amerykanie: Mówi kapitan okrętu wojennego Stanów Zjednoczonych. Powtarzam ponownie: wy zmieńcie kurs.
Kanadyjczycy: Nie. Powtarzam: zmieńcie kurs, aby uniknąć kolizji.
Amerykanie: Mówi kapitan lotniskowca USS „Lincoln”- drugiego pod względem wielkości okrętu
bojowego amerykańskiej marynarki wojennej floty atlantyckiej. Towarzyszą nam trzy krążowniki, trzy niszczyciele i wiele innych okrętów wspomagania. Domagam się, abyście zmienili kurs o 15 stopni na północ. W innym przypadku podejmiemy kontr działania w celu obrony grupy.
Kanadyjczycy: Mówi latarnia morska: wasz wybór.”.
http://dowcipy.autentyki.pl/687
Wydaje mi się,
że coś podobnego czytałem?…
Poznałem przed 1970 rokiem :)
Nie potrafię jednak odnaleźc źródła.
– Niesforne Dziecię Gutenberga.
andrzej budzyk, 16 lutego 2014 o 20:41 :
Kapitanoza, nie kapitanoza, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo przynajmniej media mętnego nurtu tak nie ujadały, jak zawsze.
Dobrze, ze względów PRowskich, że prezes nie mówił nic o zwalczaniu układu. Bo mielibyśmy w Wiadomościach kontrast: Radosny Tusk cieszący się ze złota Polaków, a potem “nienawistny” prezes PiS, który nawet w tak radosnych chwilach nie potrafi się cieszyć.
Co do kapitanozy, bardziej martwi mnie to, że delegaci PiS o nowym programie dowiedzieli się dopiero na kongresie, co pokazano w mediach. Tak samo, jak w PO, gdy szeregowi posłowie muszą się miotać w wypowiedziach, zanim głosu nie zabierze Umiłowany Przywódca. To jest prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy.
A sam kongres, oglądałem w internecie, ale na kolana mnie nie powalił. Nawet sam prezes przesypiał. A złośliwi mają nowe hasło: PiS Zdrowie Praca Rodzina = PZPR :)