Przemysł straszenia Polaków

Dwa dni temu brałam udział w spotkaniu z red. Michalkiewiczem.  Postawił on sensowne pytanie: kto płaci za Majdan?  /TUTAJ/  Potem jednak zaczął mówić o tym, że jeśli na Ukrainie i w Europie Środkowej będzie zamęt, to kanclerz Merkel może Polsce odebrać Ziemie Zachodnie.  Nie wytrzymałam….

Zabrałam głos i oświadczyłam, że istnieje niewątpliwie “przemysł straszenia Polaków” analogiczny do “przemysłu pogardy” w wykonaniu PO i establishmentu.  Stwierdziłam, że Michalkiewicz właśnie się do niego przyłączył.  On oczywiście zaprzeczył, i powiedział, ze nie chce nikogo straszyć, tylko sytuacja jest taka przygnębiająca.

Przeczytałam potem notkę Eski  “Ukraińska wirówka”  /TUTAJ/, w której opisała ona działania propagandowe polskich władz w sprawie Ukrainy i straszenie banderowcami.  Zacytuję jedno zdanie:

“Wszystko to razem powoduje już totalną histerię, zwłaszcza że dzisiejsi Polacy, wzorem klasycznych niewolników, umierają ze strachu przed perspektywą jakiejkolwiek zmiany status quo.”.

Właśnie o to chodzi w tej całej socjotechnice – żebyśmy siedzieli jak mysz pod miotłą i bali się własnego cienia.  Pamiętam doskonale, jak na przełomie 2009 i 2010 roku nagle w blogosferze zaczęto gadać o “piatym rozbiorze Polski”.  Po tragedii smoleńskiej straszono, że dociekanie jej przyczyn spowoduje “wojnę z Rosją”.

Do stałego repertuaru “przemysłu straszenia Polaków” należy opisywanie grożącego nam lada chwila załamania gospodarki, upadku banków itp.  Takie kawałki słyszę i czytam od okolo czterech lat.  Ostatnio straszy się nas wyludnianiem się Polski.

Jak w każdej dobrej propagandzie, jest w tym pewna doza prawdy.  Kryzys ekonomiczny jest faktem, a sytuacja demograficzna – kiepska, choć wciąż dużo lepsza niż w większości krajów postkomunistycznych.  Jednak nie podaje się żadnych recept na poprawę tego stanu rzeczy i nie zachęca do  żadnej aktywności.  Mamy siedzieć w fotelach przed telewizorami i trząść się ze strachu.

“Przemysł straszenia Polaków” jest pod pewnym względem groźniejszy niż “pedagogika wstydu” serwowana nam przez mainstream i wrogie ośrodki zagraniczne.  Ta ostatnia bowiem wywołuje odruchowy sprzeciw, a prawicowe media zdecydowanie ją zwalczają z dobrym skutkiem.

Ze “straszeniem” jest inaczej.  Ta socjotechnika z powodzeniem wykorzystuje skłonność Polaków do narzekania, natomiast prawica podchwytuje chętnie wszelkie negatywne obrazy naszej rzeczywistości.  Dobrym przykładem jest tu ksiądz Isakowicz-Zalewski, straszący “banderowcami” i występujący przeciw Ukraińcom znacznie ostrzej niż media mainstreamu.  A przecież pierwsze słowa Jana Pawła II skierowane do Polaków w 1979 r. brzmiały: “Nie lękajcie się”.

Strach jest złym doradcą

O autorze: elig