32 lata później –
czyli długotrwała amnezja akademicka po wprowadzeniu stanu wojennego
Kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego skłaniają świadków historii do refleksji, zwykle gorzkich, bo to jest gorzka historia, szczególnie na odcinku akademickim (aby zastosować terminologię epoki).
Niestety historii tej nie mogą poznać ci, którzy świadkami historii nie byli, bo ta historia mimo upływu lat, a nawet wieków nie jest możliwa do poznania. Nad jej poznaniem na uczelniach rozwieszono bowiem parasol ochronny, w czym wzorcowy przykład stanowi najstarsza polska uczelnia. W jej dziejach nie rozpoznano nawet stanu wojennego, a skoro najwybitniejsi uczeni najlepszej (podobno) polskiej uczelni nie byli w stanie tego dokonać to co tu mówić o pozostałości.
Nieznane są oczywiście skutki stanu wojennego ( i powojennego) dla uczelni, nie ma winnych bo niby jacy mogą winni skoro tego stanu i jego ekscesów nie było ?
No to może by spróbować inaczej.
Jakie były straty i zyski osobowe lat 80-tych ubiegłego wieku dla polskich uczelni ?
Czy można znaleźć gdzieś taki bilans ?
Z badań komisji uczelnianej (o której składzie, ani wynikach badań nikt nic nie wie na dotkniętej epidemią amnezji uczelni) wynika, że pokrzywdzonych w PRL było niewielu, a i tak to byli często tajni współpracownicy ( jak. np. Maleszka). Z dzieł i opinii badających zapiski esbeckie wynika, że uczelnia była ochraniana w tym okresie przez SB i ochrona ta zapewniła uczelni przejście przez Morze Czerwone – bezstratnie ! – więc pełnia szczęścia.
Jeden z rektorów posądzony o współpracę z SB spojrzał na swoje zapiski z tamtych lat znalezione (całkiem przypadkowo) w garażu i odrzekł, że nic takiego nie miało miejsca, bo w swoich zapiskach niczego takiego nie zapisał ! Rzecz jasna, że rektor (już były) ten cieszy się szczególnym uznaniem i poważaniem, bo dał należytą odprawę niepoprawnym badaczom.
Niestety ten sam rektor, ani żaden inny, nie zdołał odnaleźć ani w garażu, ani w piwnicy, ani nawet w szufladzie, papierów dotyczących pracowników, którzy ani jawnie, ani tajnie nie chcieli współpracować z najlepszym z systemów, wpływając tym samym negatywnie na młodzież akademicką.
Jawni i tajni współpracownicy na uczelni mają się nadal dobrze, a nawet lepiej, bo nikt nieodpowiedni im w dobrym poczuwaniu się nie przeszkadza.
Uniwersytecka misja poszukiwania prawdy szerzona przez rzeczonego rektora ( już byłego) też jest wydajnie, a nawet bardziej – realizowana, jak tylko kłamstwo nazwano prawdą. Tak, tak – Polak potrafi, a szczególnie Polak akademicki !
Jako niepoprawny na okoliczność rocznicy wojennej zakłócę jednak błogostan akademicki beneficjentom systemu, uparcie domagając się odpowiedzi na pytania :
Kiedy UJ osiągnie taki poziom naukowy aby zdołał zidentyfikować w swej historii stan wojenny ?
Kiedy UJ osiągnie taki poziom naukowy aby zdołał zidentyfikować w swej historii symbiotyczne relacje z SB i PZPR ?
Kiedy UJ osiągnie taki poziom naukowy aby zdołał zidentyfikować w swej historii Wielką Lukę Akademicką – rezultat symbiozy PZPR-SB-władze uczelni w latach 80-tych ubiegłego wieku ?
Kiedy władze UJ odpowiedzą na pytanie: gdzie są nauczyciele z tamtych lat – ci, którzy uczyli myślenia i to krytycznego ( czyli zabójczego dla ówczesnego i obecnego systemu) ?
Kiedy władze UJ odpowiedzą na pytanie: gdzie są nauczyciele z tamtych lat – ci, którzy uczyli nonkonformizmu naukowego ( czyli zabójczego dla konformistycznego środowiska akademickiego, ówczesnego i obecnego) ?
Kiedy władze UJ odpowiedzą na pytanie: gdzie są nauczyciele z tamtych lat – ci, którzy posiadali poczucie własnej wartości zabójcze dla zintegrowanego własnym skundleniem środowiska akademickiego, ówczesnego i obecnego ?
Kiedy władze UJ ujawnią/odtajnią niewygodne dla siebie/ dla UJ papiery niewygodnych nauczycieli akademickich, którzy stanowili i nadal stanowią zagrożenie dla uczelni ( i całego systemu akademickiego), bo na kłamstwo mówią – kłamstwo, a na prawdę – prawda ?
Kiedy władze UJ i ich wyborcy zrozumieją, że degrengolada moralna tocząca to środowisko prowadzi do staczania się nie tylko uczelni, ale i całej Polski ?
Ja przeciwko deprawacji młodzieży akademickiej w połowie lat 80-tych protestowałem, ale zwycięstwo etatowe ( inie tylko) odnieśli deprawatorzy i ich miłośnicy, więc jest to co jest i nic tego grona nie usprawiedliwia i nie da się przerzucić winy na kogokolwiek.
Za wprowadzenie stanu wojennego odpowiada junta Jaruzelskiego za co nie poniosła kary, ale kary też nie ponieśli symbionci akademiccy, którzy w PRL ochronieni przez SB w III RP ubrali się w szaty permanentnie pokrzywdzonych, dotkniętych dożywotnią (co najmniej) amnezją i opozycji to nie przeszkadza. Brak słów.
Problem polega na tym, że ci pracownicy “naukawi” którzy wówczas się “świnili” na najniższym poziomie – asystenci, adiunkci, obecnie po 30 latach obejmują najwyższe stanowiska (rektorzy, prorektorzy, dziekani, prodziekani, dyrektorzy, kierownicy) … sorry że używam grypsery, ale kto raz został “przecwelony” to już cwelem zostanie.
PS.
niestety w naukach technicznych ze względu na ówczesne powiązania z “czerwonym” przemysłem jest jeszcze gorzej (przynajmniej pod względem ilościowym).