To temat debaty, którą zorganizował studencki Klub Narodowy SGH w Warszawie. Miała ona miejsce w auli VI w budynku głównym w dniu 8.11.2013 o 13:30. Dyskutowali: prof Jan Żaryn oraz doktorzy: Marian Szołucha i Andrzej Zawistowski. Profesora Żaryna przedstawiać nie trzeba, Andrzej Zawistowski to historyk z IPN, dyrektor Biura Edukacji. Marian Szołucha jest doktorem ekonomii, pracującym w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie.
Przyszłam nieco wcześniej i widziałam jak ośmiu studentów z Klubu Narodowego przygotowuje salę na spotkanie. Zaczęło się ono, jak to na uczelni, z lekkim opóźnieniem ok. 13:40. Frekwencja dopisała, było ponad stu słuchaczy, w większości oczywiście studentów, choć było też kilkanaście osób w starszym wieku, w tym pracownicy uczelni, n.p. prof. Kazimierczak.
Ciekawa była koncepcja debaty. Polegała ona na tym, że każdy z panelistów reprezentował niejako jednego z twórców niepodległości Polski w 1918 r. Prof. Żaryn reprezentował Paderewskiego, dr Szołucha – Dmowskiego, a dr Zawistowski – Piłsudskiego. Prowadząca imprezę sympatyczna studentka zadawała im pytania, wyświetlane też na ekranie. Na odpowiedzi przeznaczyła ona trzy minuty na prelegenta, co świadczyło o jej braku doświadczenia.
Przed zadaniem pytań opowiedziała o Klubie Narodowym SGH. Jest to organizacja o charakterze przede wszystkim samokształceniowym. Studenci zbierają się raz w tygodniu, by prowadzić dyskusje lub wygłaszać referaty. Wykryłam potem, że Klub ma swoją stronę na Facebooku /TUTAJ/.
Pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy w poczatkach XX wieku odzyskanie przez Polskę niepodległości uważano za realną możliwość, czy za fantazje i rojenia? Prelegenci odpowiedzieli, że przed pierwszą wojną swiatową sprawa polska właściwie nie istniała w europejskiej dyplomacji. Nawet w 1914 nikt jej poważnie nie traktowal. W 1905 próbował poruszyć ją Roman Dmowski pertraktujac z Japonią /podczas wojny rosyjsko – japońskiej/ , ale Rosja i Niemcy oświadczyły, ze o tym nie będą mówić.
Potem padlo pytanie o to dlaczego Dmowski za największego wroga uważał Niemcy, a Piłsudski – Rosję i jaka była postawa Paderewskiego? Dmowski uważał, że Niemcy sa bardziej niebezpieczne ze względu na swaąwyzszość cywilizacyjną, która powoduje, że Polacy chętniej się germanizują niz rusyfikują. Piłsudski staral się występować przeciw temu z wrogów, który w danym momencie był słabszy. Powtarzał: “Brać, ale nie kwitować”. Prof Żaryn zwrócił uwagą na to, że Paderewski nie był politykiem, lecz artystą. Podczas wojny zajmował się najpierw akcjami charytatywnymi. Dopiero później uzyskał znaczny wpływ na prezydenta USA Wilsona i skłonił go do poparcia idei niepodległej Polski.
Na pytanie o stosunek do kwestii społecznych prelegenci odparli, że zarówno Dmowski, jak i Paderewski byli przeciw państwu stanowemu, za równością wszystkich obywateli. Dmowski podkreślał konieczność aktywności obywatelskiej, uważając bierność za szczególnie niebezpieczną skłonność Polaków. Dr Zawistowski powiedział, że Piłsudski wcale nie wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku ‘Niepodległośc”, ale pojechał kawałek dalej i przeforsował szereg postulatów o które walczyli socjaliści, takich jak ośmiogodzinny dzień pracy, prawa wyborcze dla kobiet /czynne i bierne/ oraz brak cenzusów majatkowych.
Prowadząca pytała potem o postawę państw ościennych wobec sprawy polskiej podczas wojny i zaraz po niej. Na poczatku ani Niemcy, ani Rosja nie chciały o niej słyszeć. Dopiero gdy wojna sie przedłużała,ąpróbowały one przeciagnąć Polaków na swoją stronę, obiecujac niepodległość. Dr Szołucha przytoczył niezwykle zabawnie brzmiące fragmenty dwóch odezw do Polaków wydanych tego samego dnia w 1916 roku, a obiecujacych “złote góry”. Profesor Żaryn opowiedział potem o działalności Parerewskiego i Dmowskiego podczas Konferencji Wersalskiej.
Dr Szołucha zwrócił uwagę na antypolską postawę Wielkiej Brytanii, na którą wpływ miały niektóre środowiska żydowskie. Przypomniał o układzie z Dorotheenstrasse w Berlinie /siedziba loży masońskiej/ miedzy masonami i działaczami żydowskimi, wg ktorego ci ostatni mieli otrzymac wysokie stanowiska w zamian za obronę niemieckich interesów /m.in. przed Polakami/. Pisał o tym Dmowski.
Dyskusje zakończyły trzy pytania do każdego z prelegentów z osobna. Prowadząca zapytała dr Szołuchę o politykę inkorporacyjna Dmowskiego, dr Zawistowskiego o koncepcje federacyjną Piłsudskiego, a prof. Żaryna o całokształt działalności Paderewskiego.
Szołucha opisal jak wg Dmowskiego przebiegać miały granice Polski – na wschodzie po Mińsk i Bobrujsk, a na zachodzie po Opole, na północy zaś po Prusy i Litwę środkową. Piłsudski chciał pozszywać jakoś fragmenty dawnej Rzeczpospolitej w porozumieniu z Litwinami, Ukraińcami i Białorusinami, co sie nie udało. Prof. Żaryn jeszcze raz podkreślil, że Paderewski nie był politykiem. Został nim dopiero w wyniku kompromisu między Dmowskim i Piłsudskim, kiedy to Paderewski objął stanowisko premiera Polski /do którego był kompletnie nieprzygotowany/ W swej dalszej działalności kierował się społeczną nauką Kościoła, w szczególności encykliką Piusa XI. Zostal chrześcijańskim demokratą.
Debata trwała do pietnastej. Zabrakło czasu na pytania z sali. To bardzo niedobrze, bo studenci powinni trenować publiczne wygłaszanie swych poglądów. Niemniej dyskusja była ciekawa, i ten, co uważnie jej wysłuchał, na pewno dużo na tym skorzystał. Był na niej Jan Bodakowski, który robił zdjecia.
Parę minut potem zaczął się recital fortepianowy pianistki Krystyny Man Li Szczepańskiej, która miała zagrać utwory Chopina i Paderewskiego. Nie mogę jednak nic o nim powiedzieć, bo u mnie zwyciężyła materia nad duchem i poszłam na obiad.
Dzięki wielkie za te twoje rzeczowe sprawozdania. Przypominasz tym Jasia Bodakowskiego.
Nie wiedziałam, że jest trzy opcje, nie dwie.
Poczytałam o Paderewskim, był wielki i działał duchem jak artysta. Jego spuścizna to był realny czyn, wkład w historię.
Każdy z nich był nieoceniony.
Szukając czy Paderewski był katolikiem ( był żydem , ateistą)
znalazłam piękny tekst na katoliku.pl;
W „Nabożniku codziennym” możemy spotkać opowiadanie, jak to matka wzięła swojego syna, który uczył się gry na fortepianie, na koncert Ignacego Paderewskiego, by go zachęcić do pilnej nauki. Wraz ze swoim synem dostała bilety w pierwszym rzędzie. Kiedy wdała się w pogawędkę z panią siedzącą obok, syn nagle zniknął. Gdy światła zgasły i miał się rozpocząć koncert zauważyła, że siedzi on na scenie przy fortepianie i wystukuje prostą melodię. W tym momencie pojawił się na scenie Paderewski, ku zaskoczeniu wszystkich kazał malcowi nie przerywać swojego grania. Paderewski wyciągnął prawą rękę i zaczął dodawać do melodii malca partię basową i następnie prawą ręką dodał obbligato. Koncert jaki dał stary mistrz z nowicjuszem zahipnotyzował wszystkich.
Każdy z nas wygrywa melodię swojego życia. W związku z troskami jakie pojawiają się nasza gra przypomina wysiłki nowicjusza. Nasz Mistrz – Jezus Chrystus mówi do nas: „Nie przerywaj graj dalej.” On sam doda do naszego wysiłku, to co potrzeba by zmienić je w arcydzieło. By się to jednak stać mogło, musimy Go zaprosić do swego życia i musimy umieć zauważyć jego działanie.
K. Jaspers mówi, że obecność Boga jest zakodowana, że człowiek próbuje odszyfrować ten szyfr. Obecność i działanie Jezusa Chrystusa, też jest zakodowane, człowiek musi mieć wiarę by ten szyfr odczytać. Dopiero gdy odkryjemy jego obecność w naszym życiu, jesteśmy w stanie odpowiednio przeżyć nasze troski, możemy wtedy powiedzieć za prorokiem Baruchem: „Złóż Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swojego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości pochodzącego od Pana, włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego.” (Ba 5,1)
Egzystencja człowieka nie zamyka się jedynie w relacji do Boga, ważna jest też relacja do drugiego człowieka. Dla Sartre’a drugi człowiek był zagrożeniem mojej wolności, a nawet jawił się dla człowieka jako piekło. Dla Marcela drugi człowiek był okazją do spotkania i do miłości. Jak widać różnie można podchodzić do bliźniego.
Pisarz J. Petersen w jednej ze swoich książek opisuje zdarzenie jakie miało miejsce w czasie lotu z Brazylii. Nagle obudziła go komenda stewarda: „Mamy poważną awarię.” Okazało się, że na wskutek zanieczyszczenia paliwa, silniki samolotu przestały działać i samolot musiał wrócić na lotniska i awaryjnie lądować. Po czym padła kolejna komenda: „Przygotować się na uderzenie.” Chowając głowę między kolanami zaczął powtarzać: „Dziękuję ci Boże za dar poznania ciebie, za dobre życie.” Ale kiedy samolot już miał uderzyć o ziemię, Petersen wykrzyknął: „O Boże mój, moja żona. Moje dzieci.” Katastrofę przeżył, kiedy spotkał się z żoną i synami powtarzał bezustanne: „Jak dobrze że was mam, jak dobrze, że was mam.”
Aby nasza relacja z innymi była właściwa musi wystąpić wiele rzeczy. Do nich należy uznanie, ich znaczenia dla nas. Często żyjemy z innymi pod jednym dachem, a nie potrafimy od czasu do czasu powiedzieć jak bardzo ważni są oni dla nas. Czyli słowami Petersena: „Jak dobrze, że was mam.”
Warto w tym czasie adwentu zastanowić się nad obecnością Jezusa w naszym życiu i nad naszą relacją do osób bliskich.
ks. Rafał Masarczyk SDS
A tu znów pięknie o Paderewskim i Chestertonie, że obydwaj to miłośnicy Kościoła
http://www.dystrybucjonizm.pl/paderewski-dystrybutysta/
Piękna historia o tym nowicjuszu i Paderewskim. Dziękuję.