Mamy takie elity jakie chcemy mieć
(na przykładzie elit akademickich)
Niemal codziennie słychać narzekanie na brak elit w Polsce, że mamy pseudoelity, łże- elity itp , że elity to straciliśmy w Katyniu i nie tylko, ale jakoś brak refleksji nad formowaniem/reprodukcją elit obecnych i brak konstruktywnych działań/propozycji na rzecz uformowania elit takich jakich Polska potrzebuje.
Sytuacja jest niejako schizofreniczna, bo mamy ogromną ilość uczelni i studentów które zwykle są miejscem gdzie kształcą się elity cywilizowanych krajów, także Polski, ale jakoś nie widać aby z tego kształcenia coś pozytywnego się formowało na skalę potrzebną Polsce.
Największym prestiżem w Polsce cieszą się profesorowie uczelni nawet u 95 % populacji Polaków, ale dlaczego spod ręki tych profesorów nie wychodzą prawdziwe elity ? Czy mimo prestiżu ci profesorowie tak naprawdę nie należą do elity?
Może ten prestiż nijak się ma do ich kwalifikacji elitotwórczych ?
Tytuły na prestiż wystarczają, ale przynależności do elity nie dają.
Wielu z nich należy jednak do elit władzy, pełno mamy profesorów/doktorów i to od dawna – w rządach, w sejmie, w partiach, w mediach, w elitach biznesu. I nic. O tych elitach na ogół się mówi, że to pseudoelity. Jacy profesorowie – takie elity. Elitarny margines profesorski/doktorski nie powinien wprowadzać w błąd.
Ilu mamy profesorów – intelektualistów na najstarszym, wzorcowym dla innych uczelni polskim uniwersytecie ? Ilu na innych uczelniach/instytutach ? Będę wdzięczny za informacje i chętnie otworzę pro publico bono bazę informacyjną o nich na Niezależnym Forum Akademickim.
Jednym z najsłynniejszych profesorów UJ jest prof. Jan Hartman – nie tylko profesor uczelni, na stanowisku kierowniczym, ale także strażnik dobrych praktyk akademickich, etyk – nie tylko na sali wykładowej, ale też w przestrzeni publicznej, no i polityk. Więc elita – nieprawdaż ? Prawdaż, prawdaż. Profesorem jest, więc prestiż ma i to dożywotni, podobnie jak tytuł, no i etat. Profesorów uczelnie potrzebują, bo za tytuły są dotowane, więc te które mają ich najwięcej najlepiej się mają. Gorzej z nauką, edukacją, formowaniem elit.
Chamskie, publiczne ekscesy prof. Jana Hartmana, jakoś nie spowodowały akcji na rzecz wykluczenia go z korporacji akademickich. Kilka wyjątków tylko potwierdza regułę obojętności. Solidarność akademicka ? Tolerancja dla ekscesów ?
Z innymi, anty-Hartmanami, solidarności nie ma, tolerancji tym bardziej. Jak aparat komunistyczny ich wykluczył – środowisko akademickie – też. Widocznie nie może/ nie chce być gorsze od aparatu komunistycznego! Na wszelki wypadek w swych dziełach o swojej historii tego terminu nie używają. Nikt nie może im zarzucić stosowania/aprobowania metod komunistycznych, bo jak komunizmu nie było – to o co chodzi ?
Na ekscesy prof. Hartmana nie został obojętny dysydent akademicki, wykluczany do tej pory przez środowisko akademickie, i coś w przeciwieństwie do cieszących się prestiżem społecznym osiągnął. (http://blogjw.wordpress.com/2013/10/20/sprawa-prof-hartmana-w-kontekscie-osobistym/ – temat do opisania/omówienia w osobnym tekście, na spotkaniu, ale niby kogo to interesuje ? )
Ten sam dysydent nie został obojętny na ekscesy innego wybitnego prof. UJ – Andrzeja Romanowskiego (http://blogjw.wordpress.com/2013/05/20/zapytania-w-imie-prawdy/, http://blogjw.wordpress.com/2013/08/02/czy-decydenci-akademiccy-to-niewlasciwi-adresaci-zapytan-w-imie-prawdy/ ) i jak zwykle pozostał osamotniony. Widać etatowym, prestiżowym akademikom to za bardzo nie przeszkadza, a może ich prestiż byłby nadwyrężony, etat zagrożony, gdyby postąpili tak jak winien im nakazywać etos akademicki, czy zwykła przyzwoitość ?
Jeśli takie ekscesy akceptujemy, pozostajemy obojętni, tysiące powodów dla swej obojętności znajdujemy, to jakie mogą być elity?
Jeśli tych co nie akceptują, nie są obojętni, wykluczy się z przestrzeni publicznej, wymaże z historii i teraźniejszości – to pies z kulawą (a nawet zdrową) nogą nie zauważy niestosowności zachowań prestiżowych ‘profesorów’ – nieprawdaż ?
Mamy takie elity jakich sami chcemy. I to jest smutna rzeczywistość i nic nie wskazuje, że coś się w tej materii zmieni.
Przecież w gruncie rzeczy chodzi o to aby mimo deklarowanych chęci zmian wszystko pozostało po staremu i elitarnym beneficjentom systemu żyło się jak najlepiej.
Zapomniał Pan dodać:
– Wszyscy won!
Dlaczego wszyscy ? Jakiś pozytywny margines jednak jest i trzeba działać aby się powiększał przez otwarcie systemu na Polaków ‘zagranicznych’.
Autor tego zawołania wyjaśnił dlaczego “wszyscy”.
Ponieważ w tym wielkim tłumie, kilku sprawiedliwych nie będzie miało żalu.
Przeciwnie, znajdą nareszcie ulgę i ukojenie, o swojej krzywdzie zapomniawszy.
Bo polskie studia są ewenementem na skalę światową. Zamiast na dobrym poziomie kształcić elitę młodzieży, “kształci się” masy, dla których jedynym kryterium oceny jest “wysiedzenie”. W Polsce dyplom magistra się nie wyucza, tylko WYSIADUJE, taka jest brutalna prawda. Polski dyplom nic nie znaczy, jest kompletnie bezwartościowym papierkiem.
Profesorowie udają, że uczą, studenci udają, że się uczą, na przysłowiowe stanowiska “sprzątaczek” pracodawcy żądają wyższego wykształcenia i biznes się kręci…
To wszystko za sprawą “elit” profesorskich, które żadnymi elitami nie są. Elity dbają o dobro wspólne, zaś polskie “elity”, nie tylko profesorskie, wszystkie, interesuje tylko i wyłącznie własna kieszeń. Polskich profesorów nie obchodzi poziom studentów, którzy wychodzą z ich skrzydeł, tylko to, by przypadkiem któregoś nie oblać, bo może przez to stracić pracę na jednej z kilku uczelni(od Uniwersytetów po powiatowe PWSZy, na których wykłada). “Jak zaczniemy być wymagający wobec studentów, to oni sobie pójdą do innych uczelni-R. Bugaj”. Albo przykład z moich okolic na PWSZ, gdy studentowi, który wielokrotnie oblał, zaliczono komisyjnie egzamin wykorzystując wyjazd wakacyjny “problemowego” prowadzącego. Po czym po urlopie, tego prowadzącego… wyrzucono z uczelni.
Po czym ci sami profesorowie nie mogą zrozumieć dlaczego studenci są dzisiaj takimi głupkami. Ba, ostatnio na jakiejś Politechnice musieli wydać poradnik dobrych manier dla studentów, gdyż intelektualnie i kulturowo zachowują się nierzadko, jak patologiczna hołota z gimnazjum.
Autora tekstu oraz innych namawiam do lektury kolejnej mojej notki, w której opiszę różnicę między moimi wyobrażeniami na temat studiów, a realiami z jakimi się spotkałem w praktyce
Dla tych, co nie czytali mnie na Ekranie, w tej kwestii:
http://migorr.neon24.pl/post/83025,polska-edukacja-najwiekszym-absurdem-we-wszechswiecie
Podpisano: Świeżo upieczony absolwent (PO)litechniki Migorr
@migorr
Przeczytałem artykuł na neonie i jestem pod wrażeniem!!!!
Jako wykładowca jednej z politechnik całkowicie potwierdzam trafność obserwacji. Polemizowałbym z niektórymi środkami zaradczymi .. ale to już zupełnie inna sprawa.
PS.
system masowego nauczania przez wykłady na uczelniach humanistycznych jest po prostu najtańszy dlatego został bez sensu ale od przymusem finansowym skopiowany przez politechniki