W szóstym numerze nowego tygodnika “Polska Niepodległa” znalazłam następujacą informację:
“Warszawski Klub Myśli, Centrum Edukacji Powiśle, Instytut Rybarskiego zapraszają we wtorek 22 października o godzinie 18:30 do Cafe Niespodzianka (ul. Marszałkowska 7) na panelową dyskusję o wynikach referendum w sprawie odwołania HGW.”.
Byłam ciekawa, kto będzie uczestniczył w panelu i co będzie miał do powiedzenia, więc pojawiłam się w kawiarni Niespodzianka po 18:00. Impreza zaczęła sie ok. 18:40. Prowadził ją pan z Klubu Myśli. a uczestnikami dyskusji panelowej byli:
Piotr Basiński, radny dzielnicy Białołęki, prezes Inicjatywy Mieszkańców Warszawy
Marek Makuch – pełnomocnik Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej ds. referendum, radny dzielnicy Wola
i Paweł Lisiecki, radny dzielnicy Praga Północ z ramienia PiS.
Na sali było tylko ok.15 słuchaczy. Miałam wrażenie, że większość z nich to znajomi panelistów. Nie ma nic dziwnego w tak niskiej frekwencji, gdyż informację o imprezie widziałam tylko w “Polsce Niepodległej” oraz na stronie Klubu Myśli na Facebooku. To dość charakterystyczne dla takich niszowych klubów, iż nie nagłaśniają zbytnio swej działalności. Podejrzewam, że ich działacze w głębi serca nie chcą, by nagle pojawił się tłum obcych ludzi i, nie daj Boże, czegoś od nich chciał. Wolą bawić się we własnym gronie.
Po krótkim zagajeniu prowadzącego głos zabrał p. Basiński. Wyraził on żal, ze oddolna inicjatywa samorządowców została zdominowana przez walkę partii politycznych. Zastanawiał się, czy nie było to przyczyną niewystarczajacej frekwencji. Stwierdził, że partie polityczne powinny działać na poziomie ogólnopolskim, a samorzady nalezy pozostawić oddolnym organizacjom. Nie jest dobrze, gdy działacze samorządów słuchają poleceń władz partii, a nie głosu mieszkańców. Powiedzial też, że według jego wiedzy, to referendum wymyślił Piotr Guział podczas towarzyskiego spotkania z p. Dębskim z Ruchu Palikota.
Pam Marek Makuch zdecydowanie zdementował tę pogłoskę i oznajmił, że mimo, iż HGW nie została odwołana, to referendum było sukcesem mieszkańców Warszawy. Zmusiło ono władze miasta do zrezygnowania z podwyżek czynszów i cen biletów komunikacji miejskiej. Znalazły się pieniadze na obwodnicę Warszawy. Stwierdził, że trzeba się przygotować do wyborów w przyszłym roku. On także uważał, iż samorządy powinno się pozostawić samorządowcom.
W efekcie Pawel Lisiecki, przedstawiciel PiS, zaczął od oświadczenia, że “robi tu za “czarnego luda””. Potem przeszedł do analizy kampanii referendalnej PiS i popełnionych w niej błędów, a następnie oznajmił, że jest zwolennikiem Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Zwekslował więc dyskusję na sprawy ogólnoustrojowe, odległe od referendum. Główną osią sporu stało sie to, czy lepsze są w samorzadach oddolnie formowane ruchy i stowarzyszenia, czy też partie polityczne. Tego typu dyskusja trwała do 19:20, po czym głos zabrali słuchacze. Ja powiedziałam mniej wiecej to samo, co napisałam w mojej przedwczorajszej notce “Referendalne brednie” /TUTAJ/:
” ta akcja była tak nieprzemyślana i dotyczyła tylko odwołania HGW, a nie prezydenta miasta i rady /jak w Elblągu/. W efekcie w przypadku odwołania HGW władze przejąłby najprawdopodobniej komisarz z PO. Powstaje pytanie: po co, w takim razie, PiS w ogóle się tym zajęło? Odpowiedź brzmi: nie mogło postąpić inaczej, bo “straciloby twarz”.”.
Bez wspólpracy PiS, referendum byłoby pełnym triumfem HGW. Wtedy:
“Winę za to przypisanoby oczywiście PiS, zarzucając tej partii, że w istocie popierała HGW. Kampania medialna przeciw PiS byłaby jeszcze bardziej agresywna i lepiej uzasadniona.”.
Po mnie działacz samorządowy z Wesołej wystąpił z postulatem całkowitego odcięcia partii politycznych od samorządów i zakazania im uczestnictwa w wyborach samorządowych. Dalszą część dyskusji zdominowały rozważania o wykonalności tego pomysłu. Piotr Basiński zauważył, że utworzono by wtedy stowarzyszenia “PO”, “PiS” i temu podobne, podczepione pod partie. Pan z Wesołej kwestionował też ustrój stolicy, twierdząc , iż 700 radnych różnych szczebli to za dużo.
Ostatni dyskutant zapytał o ocenę działalności Jarosława Gowina i szanse jego tworzonej właśnie partii. Na koniec prowadzący spotkanie oświadczył, że on i trzej paneliści maja jedną cechę wspólną: wszyscy działali kiedyś w UPR.
Imprezę filmowała jedna kamera. Mam nadzieję, że nagranie pojawi się w sieci.
Komentarz UPARTEGO z Blogmediów24 i moja odpowiedź:
1. Kiedyś pytała sie pani o “tych trzecich”
UPARTY, śr., 23/10/2013 – 06:52
i na tym spotkaniu było widać ich rękę. … “Powiedzial też, że według jego wiedzy, to referendum wymyślił Piotr Guział podczas towarzyskiego spotkania z p. Dębskim z Ruchu Palikota.”
Dokładnie tak to działa. Na jakimś spotkaniu sfrustrowany człowiek podejmuje decyzje o referendum dowiadując się, że będzie miał poparcie jakiejś struktury politycznej. Człowiek jest sfrustrowany, bo został zlekceważony przez HGW. I teraz jest pytanie, czy to zlekceważenie przez HgW nie było spowodowane przypadkiem jakim kontaktem towarzyskim, w którym ona dowiedziała sie “na 100%”. że Pan Guzioł coś powiedział albo coś zrobił za jej plecami? Mogę założyć “na 100%” że tak właśnie było. W sprawach towarzyskich takie, w sumie dość powszechne, działanie nazywa się intrygą a w polityce spiskiem. Osoba, która zapewniła Pana Dębskiego, że Ruch Palikota poprzez inicjatywę referendum była jednym “z tych trzecich”. Dowodem na to jest to, że zawsze wierny PO Ruch Palikota poparł jednak to referendum, referendum przeciwko wiceprzewodniczącej PO sprawującej władzę w najważniejszym w Polsce mieście!
uparty
odpowiedz usuń
avatar użytkownika elig
2. @UPARTY
elig, śr., 23/10/2013 – 09:39
Nie sposób się dowiedzieć, ile w tej pogłosce jest prawdy. Dla mnie bardziej podejrzany jest fakt, że wnioskowano TYLKO o odwołanie HGW, z góry zakładając, że PO NIE straci władzy w Warszawie. Jeszcze jeden szczegół, który nie zmieścił sie już w notce: p. Basiński z IMW twierdził, że wolontariusze z jego organizacji zbierali podpisy społecznie, natomiast tym z WWS ktoś płacił. Piotr Makuch z WWS powiedział, że część jego ludzi pracowała za darmo, ale innym płaciła “współpracująca z nami firma”. Ma Pan rację, w tej sprawie jest “drugie dno”.