Dziecko…. nie przy ludziach….

starość z wiewiórkąProblem bicia starych rodziców, przez ich dzieci, dotarł do mnie minionego lata.
Wracając w końcu sierpnia do domu, zobaczyłam coś niebywałego.
Syn prawie ciągnął swojego ojca po ulicy, warcząc – „ szybciej cholera, bo nie wiem co ci zrobię !!!!..”
Znam tę rodzinę z widzenia. Ojciec jest emerytowanym nauczycielem, jego żona była pielęgniarką, zmarła kilka lat temu.
Synuś jest liderem w jednym z banków .
Już miałam zareagować, kiedy pan Jerzy spojrzał na mnie zawstydzony i szepnął do syna: Dziecko, nie przy ludziach… już idę..
To upokorzenie w jego oczach…
Kiedy odeszli, kobieta obok będąca na codziennym spacerze z psem, powiedziała że mieszka pod nimi dwa piętra.
Opowiadała, że kiedy jeszcze żyła żona p. Jerzego, często słyszała krzyki ich syna. Ubliżał im, ale tylko on krzyczał, oni milczeli. Czy stosował inną przemoc, nie wie, nigdy nie pytała…

Rozmawiałam na ten temat z wieloma ludźmi.
Wykształcony łobuz, jedynak, czerpie zadowolenie z poniżania swoich rodziców.
Temat dla psychologów ? Może i tak.
Dla mnie pytanie brzmi raczej – skąd się bierze takie „czyste zło” – bo jak to inaczej nazwać ?
Klaps staje się zbrodnią, emancypacja dzieci, gender, bezstresowe wychowanie a na końcu „róbta co chceta”
No właśnie to jest przepis na dzieci potwory, które w dodatku rosną i stają się – kim ?
Jak nazwać to coś, co przepoczwarzy się potem w dorosłego syna, córkę ?

Tagi: ,

O autorze: Patria