“Strasznym dziaduniem” jest profesor Bogusław Wolniewicz, który wraz z dr Krzysztofem Kawędzkim starał się odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Prelekcja odbyła się 25.09.2013, a zorganizowało ją Centrum Edukacyjne Powiśle. Miała ona miejsce w budynku Fundacji Kombatantów RP i BWP, al. Ujazdowskie 6A, róg ul. Pięknej.
Mimo swoich 86 lat, profesor jest bardzo energiczny i potrafi groźnie huknąć na bełkoczącego coś nieskładnie dyskutanta. Dlatego właśnie nazwałam go “strasznym dziaduniem”. Spotkanie zaczęło się o 18:00. Obecnych było ponad 70 osób, w tym wielu młodych. Prowadzący zebranie przypomniał, że odbywa się ono w 330 rocznicę odsieczy wiedeńskiej , czyli wielkiego zwycięstwa Jana Sobieskiego nad Turkami. Potem oddal głos prof Wolniewiczowi.
Ten zaczął od pochwały cywilizacji zachodniej, która jest najwspanialsza w dziejach ludzkości i jako jedyna wytworzyła demokrację oraz naukę i technologię – filary jej osiągnięć. Fundamentem tej cywilizacji jest chrześcijaństwo, a zwłaszcza katolicyzm. Islam natomiast jest obcą cywilizacją o zupełnie innym systemie wartości i sposobie życia jej ludzi. Zilustrował to okładką tygodnika “Time” przedstawiającą okrutnie okaleczoną /z wyroku talibskiego sądu/ afgańską kobietę. Przytoczył też słowa muzułmańskiej nauczycielki działajacej w Stanach Zjednoczonych, objaśniającej specyfikę islamu.
Stwierdził, że mamy teraz do czynienia z trzecią próbą opanowania Europy przez islam. Pierwsza była w VIII wieku , a zakończyło ją zwycięstwo Karola Młota w bitwie pod Poitiers. Druga – to ekspansja turecka, której kres położyło zwycięstwo Jana Sobieskiego pod Wiedniem. Obecna natomiast nie ma charakteru militarnego, lecz wykorzystuje imigrację muzułmanów do Europy, oraz ich wiekszą rozrodczość. Ma ona na celu opanowanie Europy od wewnątrz.
Sprzyja temu zamysłowi bezbronność Europy, pozbawionej przywódców na miarę Karola Młota i Jana Sobieskiego. Co wiecej ewentualny opór hamuje skutecznie ideologia “multi-kulti”, według której im większe pomieszanie kultur – tym lepiej. Zdaniem Wolniewicza jest ona sprzeczna z naturą ludzką, bowiem ludzie wolą żyć wsród sobie podobnych, wyznających te same wartości.
Najważniejsze jest jednak “rozmiękczenie” chrześcijaństwa, a zwłaszcza jego wyższych duchownych. Boją się oni zdecydowanie bronić swojej wiary. Jako przykład podał to, że nikt z polskich biskupów nie potępił filmu “Małgośki” Szumowskiej “W imię…” jako bluźnierczego i nie wystąpił o ściganie autorki z paragrafu dotyczącego obrazy uczuć religijnych /ja tego filmu nie widziałam i nie mam zamiaru oglądać, więc nie wiem, na ile zarzuty Wolniewicza są słuszne/. Islamisci natomiast nie mają żadnych wątpliwości i są pewni swego.
Wolniewicz podkreślił też rolę lewactwa w podkopywaniu podstaw cywilizacji zachodniej. Zauważył także, iż ostatnio Żydzi zaczynają coraz częściej tworzyc wspólny front z islamem. Podał na to wiele przykładów. Jeśli chodzi o Polskę, to potępił budowę meczetu w Warszawie przez wojowniczych wahabitów /finansowaną przez Arabie Saudyjską/. Prelekcja prof. Wolniewicza trwała 45 minut.
Po nim głos zabral dr Krzysztof Kawędzki. Skupił sie on głównie na problemach demografii. Cytujac statystyki ONZ dowodził, że w stosunkowo niedalekiej przyszłości w niektórych krajach europejskich około jednej trzeciej ludności będa stanowić muzułmanie, a w innych – około jednej czwartej. Powiedział, że co roku 50 tys Francuzów przechodzi na islam. Prof Wolniewicz dodał, iż przekonuje ich do tego siła i zdecydowanie muzułmanów.
Jeśli chodzi o Polskę, to mamy tu 5 tys. potomków Tatarów, którzy mieszkają w Polsce od XV wieku, i którzy zawsze byli lojalni wobec Rzeczpospolitej oraz 30-40 tys innych muzułmanów z których wielu jest zwiazanych z krajami arabskimi. W Warszawie jest ok. 13 tys. wyznawców islamu. W Polsce problem islamu nie wydaje się na razie poważny, ale kryzys demograficzny może szybko pogorszyć sytuację.
Potem przyszedł czas na pytania z sali. Pierwszy dyskutant zapytał, czy gorsza jest jawna wrogośc islamu, czy podstępne działania Żydów. Prof. Wolniewicz oświadczył, iż islam jest bardziej niebezpieczny. Grzegorz Rossa powiedział, że w ekspansji mahometanizmu w Europie widać rękę Moskwy, która chce potem odgrywać rolę wyzwoliciela od islamu. Profesor uznał tę tezę za absurdalną.
Jan Bodakowski pocieszał, że problemy z islamem w Europie mogą być tylko chwilowe, gdyż rozrodczość muzułmanów szybko spada. Ja podałam I Rzeczpospolitą oraz USA jako przykłady krajów w których różne kultury i cywilizacje przez długi czas współżyły w sposób pokojowy. Wolniewicz odpowiedział, że “melting pot” w USA działał dlatego, że wszyscy przyjmowali wspólne protestanckie wartości, a współżycie narodów w I RP zakończyło się rzezią wołyńska /tu się nie zgadzam, bo to wspólżycie trwało ok. 250 lat – dłużej niż w USA/.
Na zakończenie prof Wolniewicz wygłosił krótkie podsumowanie, w którym powiedział, że islam to tylko forpoczta Azji i postraszył nas Chińczykami. Spotkanie zakończylo się o 19:45.
Relacja wideo jest tu:
Bardzo dziękuję za relację pisaną i filmową z tego spotkania.
Pan Grzegorz obsesyjnie wręcz wszystkie zagrożenia dla Europy upatruje w Moskwie. Kiedyś na Nowym Ekranie wobec argumentu, że Polskę niszczy obecnie zależność od Brukseli, upierał się, że Brukselą rządzi Moskwa. Teza, że muzułmanie zalewają Europę na polecenie Moskwy to jest ten sam absurdalny schemat myślowy. Bardzo podoba mi się krótka odpowiedź prof. Wolniewicza. Jeszcze bardziej absurdalna wypowiedź niż Rossy była po nim, że dla nas największym zagrożeniem jest prawosławie (!). Skąd ludziom przychodzą do głowy takie rzeczy?
Zgadzam się z prof. Wolniewiczem, że mieszanka multi-kulti nie ma racji bytu i szans na trwały pokój, bo nie ma żadnego wspólnego fundamentu wartości, a właściwie są wartości walczące ze sobą. Musi dominować kultura gospodarza terytorium, którą w całości szanują imigranci i mniejszości kulturowe mające status gościa. Problemem Europy zarówno ze strony mniejszości żydowskich jak i islamskich jest to, że nie asymilują się z kulturą gospodarza i nieprzerwanie działają na jego szkodę, chcąc zastąpić jego kulturę własną. Przykład tego podał pan mieszkający w Szwecji, jak tam muzułmanie zawłaszczają ten kraj. Gospodarz ma prawo tupnąć nogą we własnym domu i przywołać gościa do porządku, tak jak zrobił to Wolniewicz z gościem nomen omen broniącym islamu z ręką w kieszeni.
Za pomysły p. Rossy nie odpowiadam. Inna rzecz, że wielu lewaków, a nawet gejów, widzi w islamie sojusznika, nie mając pojęcia o prawdziwym charakterze tej religii.
W ogóle mało ludzi wypowiadających się na ten temat ma bardzo małe pojęcie o prawdziwym charakterze tej religii.
Może się mylę, ale obawiam się, że szanowni prelegenci nie znają osobiście żadnego muzułmanina, albo znają najwyżej kilku i to powierzchownie. Podobnie z samą religią – prof. Wolniewicz przyznał, że nie mógł przebrnąć przez Koran. Owszem, może to upoważniać do oceny literackiej tłumaczenia, z którego korzystał, ale nie do analizowania samej religii.
Obawiam się, że zarówno pan prof. Wolniewicz jak i dr Kawęcki wyrobili sobie zdanie w tym temacie na podstawie doniesień prasowych – i to zjawisko – polegania na mediach w budowaniu swojego obrazu rzeczywistości – wydaje mi się o wiele większym zagrożeniem niż zalanie Europy przez hordy muzułmanów.
Pan, który zapytał o porównanie zagrożenia przez tajne działania środowisk syjonistycznych z zagrożeniem ze strony nie ukrywających swoich planów i metod muzułmanów trafił moim zdaniem w sedno.
A co to jest “prawdziwy charakter” i jaki jest prawdziwy charakter islamu? Czy uważasz, że poznaje się go przez bezpośredni kontakt z pobożnymi muzułmanami, pracę z nimi i wspólne rozmowy?
Przepaść między owocami islamu i chrześcijaństwa to nie są doniesienia prasowe. Treść Koranu i zawarte w nim błędy to też nie jest kwestia doniesień prasowych. Liczby i zjawiska demograficzne w Europie są nieubłagane. Można je w prasie naginać i wykorzystywać do niecnych celów, ale ignorując te dane dlatego, że są podane w prasie, nie zmienisz faktów, czyli rzeczywistości, np. przegłosowanie w Danii przez muzułmanów tego, że na Święta Bożego Narodzenia nie sfinansują miejskiej choinki za kilka tys. koron, bo szkoda kasy, chociaż wcześniej ci sami ludzie przeznaczyli 60 tys. koron na obchody swojego święta Ofiarowania.
Może należałoby raczej mówić o znajomości historii, zasad wiary i etyki oraz form praktykowania tej religii, jej wpływie na zachowania itd. Jeśli użyjemy skrótu myślowego, nazywając to wszystko “prawdziwym charakterem”, to aby go poznać musimy między innymi odróżniać to, co w zachowaniu wyznawców islamu bierze się z religii od tego, co pochodzi z tradycji i kultury.
Oczywiście, że także w taki sposób.
Z mojej nikłej wiedzy wynika tyle, że nasze wyobrażenie o islamie są w podobnym stopniu oparte na prawdzie, co przekonanie osoby poznającej świat z “pomocą” Polsatu i TVN, że domeną kościoła katolickiego było torturowanie heretyków oraz zabijanie ludności cywilnej w czasie krucjat w średniowieczu, a obecie – pedofilia i zamiłowanie do luksusowych samochodów.
Jak jest ta przepaść i skąd o niej wiesz? Skąd znasz treść Koranu: z własnej lektury, czy z relacji innych? Przypominam, że prof. Wolniewicz przyznał, że nie mógł przez niego przebrnąć, może być autorytetem tylko w sprawie pierwszych rozdziałów.
Wyobrażasz sobie jaka byłaby znajomość chrześcijaństwa oparta wyłącznie na podstawie lektury Genesis i Księgi Wyjścia?
Ten młody człowiek, tak ostro skarcony przez pana prof. Wolniewicza miał moim zdaniem rację: to, z czym mamy doczynienia jest konfliktem pomiędzy cywilizacjami, a nie – między religiami czy kulturami.
Miałem nieco większy apetyt na wyjaśnienie “prawdziwego charakteru islamu”, bo mało kto w Polsce miał tak dobry kontakt z muzułmanami jak Ty. Na razie dowiedziałem się, że pojęcia, którego użyłeś, nie należy używać, bo jest skrótem ;-) Napisz coś więcej, jak widzisz charakter islamu oczami człowieka, który go poznał przez bezpośredni kontakt z muzułmanami, jeśli można na tej podstawie w ogóle wyciągnąć jakieś wnioski dotyczące całego islamu.
Ekspansja chrześcijaństwa ma charakter pokojowy, a ekspansja islamu była od początku oparta na agresji i przelewie krwi. Jedynie obecny zalew islamu ma inny przebieg i wynika z głupoty Europy, która wyrzeka się chrześcijaństwa i mówi “islamie przyjdź do mnie”, a w tym procesie aktywną rolę odgrywają siły antychrześcijańskie znajdujące się w Europie.
Rozwinięte cywilizacje po przyjęciu islamu zatrzymywały się w rozwoju, a te budowane na chrześcijaństwie rozkwitały pod względem kultury i nauki. Po wiekach mamy przepaść. W rankingach publikujących setki najlepszych uniwersytetów na świecie nie ma żadnego znajdującego się w kręgu cywilizacji muzułmańskiej, a te aspirujące znajdują się na styku islamu i cywilizacji łacińskiej, tj. w Turcji. Chyba nie muszę więcej wymieniać.
Ja od prof. Wolniewicza nie dowiedziałem się nic na temat treści Koranu. Są inne źródła. Tak samo jak w przypadku Biblii możesz ją wziąć do ręki i czytać, możesz to samo zrobić z Koranem – jest łatwo dostępny w Internecie. Aby dowiedzieć się czegoś na temat Biblii i chrześcijaństwa, możesz słuchać nauczania Kościoła, i tak samo możesz słuchać, czego nauczają muzułmańscy przywódcy religijni. Zakładam, że oni znają Koran i charakter islamu, a nauczają także czegoś takiego “Dżihad to podbój terytoriów niemuzułmańskich. Narzucanie islamu po wszystkich krańcach Ziemi to obowiązek każdego muzułmanina”. Zabicie niewiernego w ich nauczaniu nie jest grzechem, bo jak tłumaczą “to nie ty zabijasz – to Allah zabija twoją ręką”. O agresywnym zachowaniu się muzułmanów w Europie wobec gospodarzy możesz przekonać się w każdym państwie, ale mając wyidealizowany obraz tej religii możesz nie wiązać tego z islamem i tłumaczyć w dowolny inny sposób. Na przykład Szwedzi przyczynę gwałtów, rabunków i podpalania szkół w Malmo dokonane przez muzułmanów wytłumaczyli szwedzkim rasizmem. Świetne, no nie? ;-) Gospodarz jest winny temu, że gość mu zrobił demolkę w jego domu.
Myślałem, że raczej kwestionujesz sens pojęcia “prawdziwy charakter islamu”, które faktycznie jest bardzo nieprecyzyjne, a przez to – mało pożyteczne.
Dziś rano była w “Trócje” audycja na ten sam temat – “Czy Europie zagraża islam?”. Jeden z zaproszonych gości zwracał uwagę na to, że istnieje wiele odmian islamu, poza głównymi odłamami jak sunni i shiya jest też typowa dla Europy odmiana dominująca wśród młodych ludzi – głównie drugiego i następnych pokoleń imigrantów, mająca mało wspolnego z religijnością ich rodziców, praktykowaną w krajach ich pochodzenia. Ten arabista nazywa tę odmianę “pop-islamem”, a nawet “islamo-bolszewizmem”. Według niego cechuje się ona znacznym – wręcz komiksowym – uproszczeniem askpektów duchowych, teologicznych i etycznych, a jej głównym motywem są resentymenty wobec Europy, przejmowane zresztą od samych Europejczyków.
Oczywiście, to głównie z tą odmianą islamu mają problem kraje z istotnymi mniejszościami pochodzącymi z krajów muzułmańskich.
To, czego dowiedziałem się bezpośrednio od arabów o islamie:
oczywiście głównym filarem jest wiara w jedynego, niepotrzebującego pośredników Boga, oraz to, że Mahomet jest jego prorokiem.
Muzułmanie czczą Jezusa i Maryję, uważają go jednak tylko za człowieka – proroka.
Pozostałe filary islamu to modlitwa (salah), jałmużna (zakat), post (saum) i pielgrzymka do Mekki (had[żź] – coś pomiędzy hadż i hadź :), którą każdy powinien odbyć przynajmniej raz w życiu.
Islamu nie wolno narzucać siłą. Owszem, jeśli władca jakiejś krainy uniemożliwia głoszenie go i nawracanie, należy wydać mu wojnę i go obalić.
Sam jestem niezłym dowodem na prawdziwość tej zasady. Mimo mieszkania przez 4 lata w Arabii Saudyjskiej – w kraju z dominującą – radykalną, wahabicką odmianą islamu i jednym z dwóch – obok Iranu – z obowiązującym prawem islamskim – Sharia – nie udało się licznym próbującym nawrócić mnie na islam.
Prawdą jest też jednak, że wspólne modlenie się katolików czy udział we Mszy Świętej są tam karane więzieniem.
Mimo, że zasady religii zabraniają nawracania na siłę, to często stosowano “fortel zmiękczający” czyli specjalny podatek dla innowierców.
Prawodopodobnie spowodowało to nawrócenie się na islam Żydów zamieszkujących Palestynę, po upadku Cesarstwa Rzymskiego i podbiciu tych terytoriów przez Arabów. Mejscowi nie mogli znieść, że muszą przepłacać ;-)
Dżihad to nie podbijanie krajów innowierczych, ale walka ze złem (może nią być udział w wojnie mającej na celu umożliwienie głoszenia islamu na nowych obszarach).
c.d.n.
Według mnie islam stanowił rewolucję moralną, która się słabo przyjęła (nie żebym piał z zachwytu nad moralnością w krajach chrześcijańskich), a większość z zachowań i zjawisk w społecznościach arabskich, negatywnie ocenianych przez Europejczyków jest pozostałością z czasów przed-muzułmańskich. Dotyczy to na przykład traktowania kobiet, skłonności do konfliktów, przekonania, że interes rodziny lub grupy usprawiedliwia kłamstwo.
Ekspansja Islamu wiązała się z podbojami militarnymi, ale ludność cywilna była przez muzułmanów dobrze traktowana, dlatego zdobywali nie tylko terytoria, ale także nowych wiernych.
W czasach rozkwitu kalifatu muzułmanie stworzyli sprawne imperium w którym rozwijała się sztuka i nauki. Pan Marek Prokop mógłby Ci dużo lepiej opowiedzieć o znaczeniu takich uczonych jak Al-Kindi, Al-Ghazali, Awicenna, Awerroes dla europejskiej filizofii (także tomizmu). Gdyby nie Al-Kindi nie wiem, o ile lat czy wieków byłby opóźniony rozwój matematyki w świecie zachodnim.
Podobno jeden z kalifów złotego okresu imperium islamskiego płacił worek złota za każdy przekład nowego dzieła naukowego na arabski.
Ślady ich wkładu do światowej nauki pozostały choćby w nazwach takich jak al-gebra, al-kohol, al-chemia.
Jeśli chodzi o sztukę to warto przynajmniej pamiętać o Alhambrze w Grenadzie i o zabytkach Kordoby.
To że obecnie są mocno w tyle wynika z kilku przyczyn. Wewnętrzne problemy doprowadziły do upadku imperium, ale bardzo głębokim ciosem było wypchnięcie ich z Europy. W krajach magrebu i na bliskim wschodzie jest zwykle zbyt gorąco, żeby myśleć o sprawach wzniosłych :)
Dopiero wynalazek klimatyzacji zrównuje szanse z zakresie sztuki, nauki i techniki.
Podboje kolonialne i polityka państw europejskich wobec zdobytych terytoriów na pewno też miały duży wpływ na aktualny stan rzeczy.
Jeśli jesteś przekonany, że chrześcijaństwo cechowało się eskpansją pokojową a islam – opartą na agresji i przemocy, sprawdź proszę jak to na prawdę było:
jaki los spotkał mieszkańców Jerozolimy, kiedy została ona zdobyta w 1099 r. przez krzyżowców, a jaki – jej chrześcijańskich mieszkańców, gdy Salahadin pokonał obrońców 2 października 1187 r.
No dobra, dość mojego przynudzania.
Konkluzja jest taka, że nie islam jako taki nam zagraża, ale jego wynaturzona wersja, IMHO wspierana, hodowana i hołubiona w Europie przez jakieś masońskie czy syjonistyczne siły.
Szukałem jakiegoś obrazowego porównania i przyszło mi do głowy, że Polska jest w podobnym stopniu zagrożona przez Islam, co przez morskie żółwie. Gdyby znalazł się jednak ktoś, kto zacząłby masowo sprowadzać te zwierzęta i utworzyłby w kilku miastach ich półmetrową warstwę – spowodowałby tam pewnie klęskę ekologiczną i olbrzymie zagrożenie sanitarne.
Dlatego uważam, że jeśli coś nam zagraża, to przedewszystkim własne słabości, głupota lub zdrada osób, które dopuszczamy do władzy.