Dziś /11.09.2013/ rozpoczęły się Ogólnopolskie Dni Protestu Zwiazków Zawodowych. Zorganizowały je wspólnie NSZZ “Solidarność” pod wodzą Piotra Dudy, OPZZ, kierowane przez Jana Guza i Forum Związków Zawodowych z przewodniczącym Tadeuszem Chwałką na czele.
O godzinie 12:00 w Warszawie był początek pikiet przed ministerstwami, po czym w okresie od 13:50 do 14:50 związkowcy przeszli w pochodach na plac przed Sejmem, gdzie organizatorzy pikiet zdali sprawozdanie z ich przebiegu. Jest już sporo relacji z calości protestu w mediach. Krótka relacja “z godziny na godzinę” jest w Niezalezna.pl /TUTAJ/, nieco obszerniejszą z fragmentami przemówień zamieścił portal Wpolityce.pl /TUTAJ/. Nawet TVN24-Warszawa podał stosunkowo rzetelne sprawozdanie /TUTAJ/.
W tej sytuacji ograniczę się tylko do moich własnych bezpośrednich obserwacji. O godz. 11:55 wysiadłam z tramwaju na rogu Hożej i poszłam przed Ministerstwo Rolnictwa na Wspólnej. Przed gmachem zgromadziło się 80-100 rolników z całej Polski, głównie z NSZZ “Solidarność Rolników Indywidualnych”. Widziałam różne transparenty m.in. “Brońcie polskiego cukru”, były też hasła polityczne n.p. “Przyjaźń polsko- ruska bez Putina I Tuska”. Po 12:00 rozpoczęły się przemówienia. Żądano zrównania praw /i dopłat/ rolników poslich i rolnikami z innych krajów UE.
Po chwili poszłam dalej, przed Ministerstwo Skarbu Państwa, na rogu Wspólnej i Kruczej. Tam było mniej wiecej dwudziestokrotnie wiecej ludzi., stłoczonych w wąskiej ulicy. Również ktoś przemawiał, ale nie udało mi się usłyszeć ani słowa. Przyczyną były wuwuzele, których wszyscy używali z wielkim zapałem. W dość ciasnej przestrzeni można było ogłuchnąć.
Odeszłam więc stamtąd ulicą Żurawią, spotykając po drodze dalsze grupy związkowców zdążające przed Ministerstwo Skarbu, m in ze Stoczni Marynarki Wojennej oraz z przemysłu lotniczego. Helikoptery na ich sztandarach pozwoliły przypuszczać, że byli z Mielca. Na Placu Trzech Krzyży, przed Ministerstwem Gospodarki, była następna, dwa razy liczniejsza pikieta. Również hałasowały wuwuzele, a nawet leciały petardy, ale na rozległej przestrzeni placu można to znieść.
Było tam też dużo lepsze nagłośnienie, tak, że mogłam usiąść na przystanku autobusowym po drugiej stronie placu i spokojnie słuchać przemówień. Na początku organizatorzy pikiety wzywali do ustąpienia rządu i samorozwiązania Sejmu. Większość zgromadzonych to górnicy z różnych kopalni. W ich imieniu przemawiał przedstawiciel kopalni Bełchatów. Występował on m.in. przeciw paktowi klimatycznemu. Podobalo mi się wystapienie przedsiębiorcy z Platformy Oburzonych. Stwierdził on, że w Polsce preferowane są firmy zagraniczne, które nie muszą płacic podatków. Ostro krytykował politykę rządu Tuska.
Po 13:00 do gmachu ministerstwa weszła delegacja związkowców pragnąca rozmawiac z ministrem Januszem Piechocińskim i wręczyc mu postulaty. Przyjął ich dyrektor departamentu i stwierdził, ze minister dowiedział sie za późno o ich zamiarach. Była to nieprawda, bo odpowiednie pismo zostalo wysłane tydzień wcześniej. Gdy powiedziano o tym zebranym zaczęli krzyczeć “Hańba! hańba!”. Poźniej uformował się pochód i ruszył ulicą Wiejską przed Sejm. Podczas marszu starałam się policzyć obecnych i wyszło mi, że jest ich między 3600, a 4200. Na Wiejskiej rozdawano też dzisiejszy “Nowy Dziennik” z harmonogramem protestów.
Przed Sejm dotarłam tuż przed 14:00. Bylo tam już sporo związkowców z różnych pikiet, n.p. ze Zwiazku Pracowników ZUS, który pikietował przed Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. O godz 14:15 przybyła sprzed MSW duża grupa przedstawicieli związków służb mundurowych: policjantów, strażaków i celników. Widzialm też kilku wojskowych. Policjanci nieśli transparent “Premierze Tusku, nie przeginaj pały”, z rysunkiem policjanta z pałą.
Bardzo ucieszyła mnie ich obecność bo w mojej notce z 27 sierpnia /TUTAJ/ postulowałam, by związki mundurowych dołączyły do wrzesniowych protestow. Dobrze, iż tak się stało. Jako ostatni pojawili się przed Sejmem przedstawiciele służby zdrowia, którzy demonstrowali przed Ministerstwem Zdrowia na Miodowej. Po ich przybyciu o 14:50 zaczęła się ostatnia część manifestacji.
Najpierw Guz, Chwałka i Duda wygłosili krótkie przemówienia, w których nie pozostawili suchej nitki na rządzie i rządzących, a potem organizatorzy pikiet zdawali sprawę z ich przebiegu. Nigdzie ministrowie nie chcieli się spotkać ze związkowcami. Liczbę uczestników pikiety przed Ministerstwem Transportu organizatorzy oszacowali na 10 tys., przed Ministerstwem Skarbu Państwa na 2,5 tys,, przed Ministerstwem Gospodarki na 4 tys, przed Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej na 3,5 tys, przed Ministerstwem Zdrowia na 6 tys. Przed MSW zgromadziło sie 7 tys. funkcjonariuszy.
Jako ostatni przemawiał przedstawiciel rolników, który mówił o protestach w szczecińskim przeciw wykupywaniu polskiej ziemi przez cudzoziemców, zwłaszcza przez Niemców. Demonstracja zakończyła się przed 16:00 piosenką “Żeby Polska była Polską”. Harmonogram dalszych dni protestów dostępny jest na stronie Naszego Dziennika /TUTAJ/. Manifestacja była bardzo dobrze zorganizowana. Jedyną rzeczą, która nawaliła, była pogoda. Już koło 13:00 zaczęló kropić, a od 14:00 lało równo.
Kolejny piknik, lub raczej picnic. Jedyne co udowodniły te związki, to swoją bezsilność. Pozdrawiam
w zasadzie NIC nie zmienią… a nie promowali “wszech-zbawiciela bolandii” Ja-ro-sław??? ;)))
Nigdy nie wiadomo, który kamyk może poruszyć lawinę…
Poczekajmy jeszcze do soboty.
pic na wode
P.S.
Ja się dziwię tym starym dziadom, że ich wsyd nie zżera.
Przyjeżdzają ich synowie na Marsz i zalewają Warszawę.
A oni?! Trochę większa kolejka pod warzywniakiem.
Pewnie że poczekamy, jak na razie widać że te miękkie protesty wzbudzać mogą jedynie uśmiech politowania u rządzącej sitwy. Tak się do nich nie przemawia, za cicho, by to usłyszeli. Pozdrawiam
Mam wrażenie, że nikt nie dostrzega jeszcze innego problemu.
Warszawiacy oglądając takie żenujące przedstawienie miejskie, mogą poczuć niechęć do całej sprawy. Poniekąd słusznie.
Bowiem blokowane jest miasto. Atakowani są zwykli mieszkańcy a nie okupanci.
Sama idea szczytna, ale realizacja już nie.
Jak ktoś decyduje się na taki krok (organizacja manifestacji, strajków), to trzeba maksymalizować zyski a nie powiększać straty.
Krótko pisząc – trzeba takie rzeczy robić raz a dobrze.
Nikt nie ośmieli się kręcić nosem przed tłumem kilkuset tysięcznym. Występuje efekt skali.
Co to wogóle jest za pomysł żeby tworzyć pikietowy serial?!
Codziennie jakaś skromna garstka potrąbi sobie pod jednym czy drugim ministerstwem.
Drodzy Legioniści! Ja czuję w kościach, że to ustawka jest.
Dokładnie, chyba identycznie postrzegamy te sprawy. Pozdrawiam
To jest pikuś.
My nawet oboje na nocki mamy.
To jest dopiero identyczność…!
pozdrawiam bezsennie
Nie ma to jak być związkowcem. Wieczne narzekanie. Żal mi ludzi którzy jadą cały dzień i walczą o lepszą Polskę a tak naprawdę walczą o lepszy byt szefów związków to że warto stać na górze związków można przeczytać na http://natemat.pl/71253,zwiazkowcy-wyprowadzali-miliony-zlotych-z-pkp-jak-oni-to-robili
Nikt mi nie powie, że górnicy mają źle czy policjanci, którzy po kilku latach idą na niezłą emeryturę. Ktoś napiszę, że przecież pracę mają niebezpieczną, pytanie czy bardziej bezpieczna jest praca pracownika przy maszynie czy kierowcy tira ale oni już nie mogą skorzystać z powyższych przywilejów.
Więc walczmy dalej aby związkowcom żyło się lepiej a Polak jak głupi tak głupi jedzie i protestuje myśląc że w słusznej sprawie:)