O eskalacji i potrzebie jej braku

Drzewiej, człowiek skromny a rozumny, kiedy miał coś do powiedzenia w obrębie swojej wiedzy, to pisał „przyczynek do zarysu <czegoś-tam>, we fragmentach skróconych podany”, po czym drukował osiem tomów in quarto o jakiejś szczególnej właściwości wyizolowanej bakterii albo o nietypowych obserwacjach wyładowań elektrycznych, doświadczanych przez autora nad N., w dniu 10-tego stycznia, konsekwentnie przez 45 lat bez jednej przerwy. Takie to były czasy – kiedy za skromnością kryła się wiedza i pokora zarazem. Albo szły i razem, bo krycia się nie było, było założenie, że może ktoś napisał obszerniej i lepiej – więc po co ryzykować ośmieszenie?

Patrzę mimowolnie na półkę: Stark, Mostowski, Sierpiński. „Zarys..”, „Wstęp..”, tu tomy dwa, tam trzy. Takie kwiatki: z akapitu (1), jak każdy widzi, jasno wynika (2) i delikatna, jednozdaniowa sugestia dla opornych – jak i dlaczego wynika. Dzisiaj na temat takiego wynikania pisze się prace doktorskie, a proste przekształcenie podanych tam wzorów pomiędzy (1) i (2) jest tematem trudnego, jednosemestralnego seminarium.

Dzisiaj jest raczej na odwrót – dyletancka praca doktorska, składająca się ze zdjęć i fragmentów kopiuj-wklej z sieci, która ma z dwucalowumi marginesami i półtorapunktową interlinią raptem stron trzydzieści nosi dumne miano: „wyczerpujące studium…”, „kompletny opis…”.

Nie twierdzę, bo nie mam podstaw do tego, że wszyscy ci dawniejsi naukowcy byli religijni. Byli jednak wykwitami cywilizacji opartej na greckiej definicji prawdy. Byli również, w jakimś stopniu, świadomi faktu, że Prawda jest jedna, została objawiona i zawarowana zastrzeżeniem: „gdyby tak nie było, to bym Wam nie powiedział”. Byli być może świadomi tego nawet mimowolnie, bo ten wzór, zakodowany w kolejnych pokoleniach cywilizacji białego człowieka w Europie, był utrwalony i, do niedawna jeszcze, udoskonalany.

Z czasem odrzuciliśmy religijne podejście do prawdy, odrzucamy nawet to świeckie, greckie. Stąd eskalacja – eskalacja naszej niewiedzy, która jedzie na koniu naszej próżności i pychy.

 

Tymczasem On się nie wypowiadał o przekształcaniu wielomianów, bakteriach i piorunach, ale przekazywał wiedzę ponadczasową, o „Swoim byciu Prawdą i Życiem”.

Toteż w sprawie bakterii, piorunów i wielomianów wypadało zachować skromność, stąd te „przyczynki”, „wstępy” i „wyjątki”.

 

Niezależnie od „postępu” wiedzy postarajmy się zachować zbawienne zaufanie do Prawdy Jedynej a reszta – jaki to powiedziane w „Misiu” – to jest nasza zwykła codzienność.

Oprzyjmy się manii eskalowania i demonstrowania naszej wszechwiedzy, bo takiej ani nie posiadamy, ani mieć nie będziemy. Za to za zuchwalstwo możemy być srodze ukarani.

O autorze: Lars Owen

Nieopisanie stary informatyk, pamiętający komputery napędzane parą i deskę Galtona. Antysocjalista z wyboru.