Tak średnio co dziesiąte teraz niedojada. „Nakarmimy wszystkie głodne dzieci, zapewnimy im bezpieczeństwo, komputery i boiska. Nie zapomnimy też o solidarności pokoleń …(Zabierz babci dowód?).
Jednak, jak dodał, najważniejszym celem jest najmłodsze pokolenie. – Zaczniemy od prawa do ciepłego posiłku. Głodne dziecko to hańba. Nie zaznam spokoju, póki nie będę miał pewności, że żadne dziecko nie będzie głodne – zapowiedział premier. Ma to być posiłek „bez upokarzających kwitków”. – Jeśli dziecko prosi o obiad, to znaczy że jest głodne – deklarował.” Premier Tusk w 2008 roku. Przy okazji ostatnich wyborów dzieci miały dostać komputery, nie dostały, za to zabrano im szklankę mleka.
Wiosną tego roku wredna, niewątpliwie pisiorska, albo nawet kibolsko-faszystowska, choć bezpartyjna, fundacja Maciuś stwierdziła, że głodnych dzieci jest w Polsce 800 tys.
Odpór tym wrażym insynuacjom dali urzędnicy premiera. W tym ministerstwa finansów, które wkrótce po tym zdarzeniu przeprowadziło w fundacji wnikliwą kontrolę.
„Wiceminister pracy Elżbieta Seredyn poinformowała, że w zeszłym roku programem (dożywiana) objętych było ponad 1,9 mln osób, z czego ponad 1 mln to dzieci. Przypomniała, że szkoły mają możliwość dożywiania 20 proc. uczniów bez względu na kryterium dochodowe. Takich dzieci jest 60 tys.”
Dyżurny profesor, zapomniałem jak mu tam, ale to nie ważne, ważne, że dyżurny i że profesor, stwierdził, że raport można wyrzucić do kosza. W 2011 tenże profesor twierdził, że Palikot za parę lat będzie rządził w Polsce.
Zrobiono nawet okrągły stół w tej sprawie. Nie wiem na ile odbiegał od pierwowzoru.
„Pieniędzy, żeby dokarmić niedożywione czy głodne dziecko w Polsce, starcza, zarówno rządowych, jak i samorządowych. Jednak nie zawsze umiemy trafić do tego dziecka i we właściwy sposób mu pomóc – podkreśliła Kochan.” (Przewodnicząca sejmowej Komisji polityki społecznej i rodziny)
No tak, widać te dzieci się sprytnie ukrywają. Może wyliczanką. Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek … .
Raport PAN stwierdza „Badacze ubóstwa w Polsce podkreślają w ogóle słabość instytucji, z jakimi ma kontakt rodzina z dziećmi, żyjąca w trudnych warunkach: brak przedszkoli,
skomercjalizowana szkoła, trudno dostępna służba zdrowia. Pod adresem instytucji pomocy
społecznej wysuwa się krytykę nastawienia na bieżące tylko potrzeby, złego adresowania
pomocy, a także protekcjonalnego i paternalistycznego traktowania rodzin i osób
podopiecznych.” ( Spieprzaj dziadu?)
Nie wiem czy Polska Akademia Nauk miała już kontrolę skarbówki? Na pewno może się spodziewać, bo to podsumowanie optymistyczne nie jest. Pomoc społeczna musi w tym państwie wyglądać z definicji tak jak inne dziedziny np. obronność, koleje, finanse, … Żądzą te same króliki, ich przyjaciele i znajomi. Miliard złotych idzie na tę pomoc. Ładny grosz. Ktoś pewnie musi na tym zarobić.
Przy czym to nie tylko problem dysfunkcyjnego państwa ale i rodzin. Najgorzej jest tam, gdzie powinno być najlepiej. W najbogatszych, „nowoczesnych” województwach. I odwrotnie. Na wschodzie, choć tam jest najbiedniej, jest lepiej. Tak samo jest z poziomem nauki. Tradycyjna rodzina służy dzieciom.
Podobne, czy nawet większe liczby dzieci podają inne raporty. UNESCO – ponad milion.
„Ponad 650 tysięcy dzieci w Polsce jest niedożywionych. Mówiła o tym w “Sygnałach Dnia” Urszula Okoń z Polskiego Czerwonego Krzyża, zdaniem której liczba ta może być nieco wyższa.
Urszula Okoń wyjaśniła, że niedożywienie oznacza, iż dziecku brakuje podstawowych składników odżywczych, przez co jest osłabione i ma trudności z nauką. Ubogie dzieci są też wyśmiewane przez rówieśników.”
Ale je też obecna władza najwidoczniej wyrzuciła do kosza, usłyszymy od niej jak jest dobrze. A dzieci, dzieci będą głodne.
Jest ich 800 000, dziś telewizja cały dzień mówiła o jednym.
http://www.rp.pl/artykul/994380.html?print=tak&p=0
http://www.eapn.org.pl/expert/files/Ubostwo%20dzieci.pdf
To jest prawda. Gdy jest się głodnym, tak dłużej, to jest to bardzo niemiły stan. Dla dziecka to już wogóle zagrożenie zdrowia i życia.
A jednak to tolerujemy.
Straszne słowo.
Kiedyś zdałem sobie sprawę, że to tylko kwestia woli, chęci. I zupełnie problemem nie są pieniądze! Tylko ludzie, czyli my.
Poszedłem razu pewnego do pewnego sklepu większego spożywczego. Prosić o prowiant na pielgrzymkę. Czy by mieli, czy by pomogli. Pan menadżer: “Oczywiście! Tylko proszę przyjść wcześniej, to coś na pewno przygotujemy”…Byłem zszokowany! Że to tak łatwo można przeprowadzić. Tyle, że za późno poszedłem. Panowie menadżerujący czasu potrzebują więcej aby taką pomoc wymenadżerować. To jest jedyna przeszkoda. I szybkim trzeba być, coby cennej powierzchni magazynowej nie blokować.
Podobna sytuacja była z restauracjami. Oczywiście trzeba to wszystko wydreptać, wydzwonić, wybłagać ale jak się trafi w końcu na swojaka to sprawa się robi więcej niż obiecująca!
Chciałem napisać, że jestem ch złamany, bo od tamtego czasu chciałem coś z tą wiedzą zrobić ale nic nie zrobiłem.
Pomyślałem sobie, że można iść do Caritas’u. Ale Oni musieliby napisać pisemka, z pieczątkami, takie ładne. A następnie z tymi pisemkami trzeba by oblecieć parę miejsc. A i po wszystkiemu, od czasu do czasu dyplomiki zrobić, co by sobie mógł prezesunio w gabinecie powiesić. A co! Niech ma, jak dał.
Ale znowu przepotężne dylematy zniechęcające mi się porobiły… A czy Caritas na to pójdzie? A czy te sklepy i restauracje pójdą na to, jak to już na większą skalę będzie i systematycznie? I zwykle jest tak, że obie strony stają się podejrzliwe, a może to wałki…że po pierwsze ja sam na wałkarza wyjdę…
Tak czy owak palant ze mnie, że nie spróbowałem.
Co Państwo radzą mi w tym temacie, macie doświadczenia? Będę wdzięczny za porady.
P.S.
A tak wogóle to to jest temat rzeka p.t.: “bliski termin ważności”.
Przecie pół Polski by się najadło. Zamiast szczurów.
Ale musiałaby być ekstra super hiper organizacja. I duuużo dobrej woli. Zaufania.
A na co pójdą pieniądze?
Stypendia ministerstwa administaracji tylko dla Cyganów
I wcale nie pójdą na Cygańską młodzież tylko na urzędasów, bo ile osób zna język Romski kultywuje ichnią tradycję i uczy się w szkołach ponadgimnazjalnych?
głodne czy nawet niedojadające dziecko to hańba i wyrzut sumienia dla każdego z nas. co by nie dyskutować o skali, i poziom ubóstwa, i pomoc jest naocznie mniejsza niż choćby i za komuny.
dziwnie nagle zaczęło wszystko zanikać w czasach ‘rynkowych’, podczas gdy wcześniej kosztowało grosze, i to bez potrzeb jakichś dotacji