Kiedy zaczynały się przemiany ustrojowe w Polsce dziennikarze zachwycali się rosnącym poziomem bezrobocia. Uważali (żałośni idioci) za wyznacznik prawidłowego rozwoju, to co na świecie jest niepożądanym skutkiem dobrze funkcjonującego systemu.
To tak jakby lekarz cieszył się, że pacjent z nieznanych przyczyn gorączkuje, gdyż gorączka jest objawem walki o zdrowie i zaniechał kuracji. Tymczasem nie leczony pacjent zmarł.
To samo dzieje się z organizmem życia gospodarczego i społecznego naszego kraju.
Czerwona nomenklatura szykując się do przejęcia własności w Polsce ukuła dwa stereotypy powtarzane bez opamiętania przez pożytecznych idiotów.
Stereotyp pierwszy:
Oddać wszystko w ręce prywatne nawet za darmo. Niech właściciel martwi się o swoją własność. Nie chcemy płacić za utrzymanie lasów, jezior, sanatoriów i szpitali.
Ten stereotyp jest bardzo użyteczny, gdy oddaje się za darmo lub prawie za darmo dobrze funkcjonujący zakład pracy, świeżo odnowioną kamienicę, stocznię z aktywami na koncie, aptekę z zapasem leków przekraczającym wielokrotnie zapłaconą przez nabywcę sumę, czy świeżo wyremontowaną kolejkę na Kasprowy Wierch.
Prawie nigdy beneficjentem nie jest przedwojenny właściciel. Prawie zawsze jest to nomenklaturowy aparatczyk. Właśnie na jego korzyść została stworzona teoria, że nie jest istotne kto jest właścicielem, że własność prywatna sama w sobie jest panaceum na wszelkie zło i że uwłaszczony komunista automatycznie staje się szlachetny gdyż pod dobroczynnym wpływem własności zaczyna hołdować odpowiedniemu systemowi wartości.
Stereotyp drugi:
Rozdawnictwo jest nieprawidłowe, demoralizujące, nie wolno nic dawać ludziom za darmo. Ten stereotyp jest uruchamiany gdy na przemianach mają skorzystać ludzie niezamożni, spoza układu.
Gdy PIS dał możliwość taniego wykupu mieszkań lokatorskich podniósł się ogromny protest. A przecież te mieszkania były latami spłacane tak jak własnościowe , a ich inny status wynikał z biurokratycznego formalizmu. Pozbawianie rodziny po śmierci lokatora takiego mieszkania było okrutnym bezprawiem.
Pożyteczny idiota nie widzi sprzeczności tych dwóch głoszonych z równą zaciekłością tez. Oddać nawet za darmo – jeziora, lasy, szpitale, Kasprowy Wierch, oligarchicznej nomenklaturze. Precz z rozdawnictwem – gdy chodzi o 300 metrów kwadratowych ogródka działkowego, z którego żyje emeryt. A przecież większość działek pracowniczych była kupowana z funduszu socjalnego zakładów pracy i nie była własnością gmin. Zostały przejęte przymusowo przez Związek Działkowiczów . Teraz gminy , które potrzebują pieniędzy na pensje i nagrody z prawdziwą satysfakcją przejmują tereny działek żeby je sprzedać deweloperom czy pod supermarkety.
Pożytecznemu idiocie nie przeszkadza, że komunistyczny prominent przejmie za darmo kilka tysięcy hektarów. Wtedy posługuje się tezą, że zupełnie obojętne kto jest właścicielem ziemi.. Dostaje jednak białej gorączki gdy emerytowany działkowicz chce tanio wykupić 300 metrów2 swojej działki.
Pożyteczny idiota nie chce utrzymywać ze swoich pieniędzy kolejki na Kasprowy Wierch, Wyścigów, stadniny w Janowie. Tymczasem nigdy nie trzeba było ich utrzymywać , bo zawsze przynosiły zyski do budżetu. Pożyteczny idiota chce je oddać za darmo byle komu, co znaczy wiadomo komu. Pożyteczny idiota nie daruje natomiast Kowalskiemu nawet 1 metra2 .
Jeżeli ktoś przejmie za grosze kamienicę z lokatorami i ich wyrzuci – jest to godne pochwały. Kamienica musi mieć właściciela a lokatorzy to ludzka mierzwa. Tego, kto pochwala wyrzucanie lokatorów pożyteczny idiota nazywa liberalnym konserwatystą.
Jeżeli miasto sprzedałoby za tę samą sumę ( czyli nic nie tracąc ) mieszkania lokatorom byłoby to zdaniem pożytecznego idioty niczym nie usprawiedliwione rozdawnictwo, a ten kto to pochwala jest komunistą.
Problemem wszystkich krajów postkomunistycznych jest ich oligarchizacja.
Oligarchiczna elita, najczęściej komunistycznej proweniencji, ma oczywisty interes w tym, żeby narzucić ludziom takie dwójmyślenie.
Na blogu:
http://www.ekspedyt.org/elig/2013/07/03/15772_tygodnik-do-rzeczy-walczy-z-ogorkami.html
pisałem na ten temat – zwłaszcza:
“Marks, Luxemburg, Lenin, Stalin, Mussolini, Hitler, Breżniew, Pol-Pot, Putin i Obama. Różne oblicza propagandowe, ten sam faszyzm w praktyce stosowania, choć początkowo tego słowa nie było w użyciu, bo gdyby było, to już rewolucja sowiecka powinna była się zwać faszystowską.
Szybko znaleźli się „sponsorzy” sowieckiej rewolucji i szybko skarby Rosji popłynęły do nich nieprzebraną rzeką, a zdobycze korupcyjno-polityczne przymnażają korzyści ich spadkobiercom do dziś.
Zwłaszcza trzeba tu wyróżnić Różę Luksemburg jako tą, która sformułowała ideę wynarodowienia, która już w pierwszych czasach antyidei komunizmu nadała jej kierunek faszystowski – rabunek – skok na własność narodów, na ich dobra wspólne, w tym państwa, aż po ustanowienie faszyzmu globalnego, z perspektywą powszechnego niewolnictwa wywłaszczonych i okradzionych, na rzecz garstki bogaczy, kierunek, który wciąż jest realizowany, który już obrósł w SYSTEM – globalizmu, czyli faszyzmu globalnego, któremu się roi „rząd światowy ponadpolityczny”, sterowany z faszystowskiego podziemia jak w UE, a właściwie to i w USA, i w Rosji, i „gdzie bądź”.
Faszyzm na gruncie politycznym, to związek korporacji prywatnych i państwa, stopniowo coraz bardziej związek korporacji, już i nie tylko państwowych. Korporacji wspieranych Faszystowskim Konglomeratem Zbrodni i koncernami medialno-propagandowymi, masoneriami i mafiami.
Faszyzm to związek tego, co wynaturzone w prawicy w zakresie gromadzenia kapitału, wrogi temu, co „zbożnie lewicowe”
i tego, co wynaturzone w lewicy w sensie odstępstw od sprawiedliwości, a więc i w „prawach” kaduka” i „władzy dla władzy”, wrogie temu, co „zbożne w prawicy”. Obie te „połówki faszyzmu” łączą się nie w jakiejkolwiek ludzkiej idei, a w prymitywnej interesowności, w korupcji wzajemnej i w przestępczej lojalności, we wspólnocie watahy wilków”.
To nie jest tylko okazja do rabunku, okazja, co stwarza złodzieja – a więc starczy złodziejaszka odpowiednio ukarać, żeby już więcej nie wyciągał rąk po nie swoje.
Tu już mamy problem z watahami zbójców i to najprymitywniejszych, gudłajskim, co to im wszystko wolno, bo działają w watasze zbójnickiej, gudłajskim, co to potrafi zniszczyć arcydzieło sztuki, by sobie wydłubać z niego świecidełko, które mu się spodobało, gudłajskim, bo antyspołecznym, społeczeństwo chcącym “równać w dół” – bezwzględnie niszczyć wszystko, co lepsze, ludzkie, prożyciowe, a zniewalać wszystko co słabsze, przekonane, że żyje między przyjaciółmi, między uczciwymi i lojalnymi, czy choćby chwilowo niedysponowane.
Ba, watahy te są zorganizowane i skoordynowane, na ich rzecz pracują wielkie faszystowskie koncerny medialne (czwarta władza), masońskie organizacje spiskowe i przestępcze związki korporacji, zwłaszcza ekonomicznych (faszystowska piąta władza ekonomiczna).
Tu już mamy faktyczną wojnę, W KTÓREJ PIERWSZYM CELEM NASZYCH WROGÓW JEST NASZE WYNARODOWIENIE, A WIĘC I POZBAWIENIE DÓBR WSPÓLNYCH NARODU, A DRUGIM POZBAWIENIE NAS WŁASNOŚCI INDYWIDUALNEJ, ZAŚ TRZECIM NASZE ZNIEWOLENIE.
Jest wojna, a więc i środki musimy dobrać wojenne: nazwać wrogów i przyjaciów, określić hierarchię bronionych wartości, wykreślić mapy, zaznaczyć fronty, itd., odebrać wszystko, co nam zabrano, zrobić naszymi niewolnikami tych, co chcieli nas zniewolić, ale przede wszystkim, to najpierw wyznaczyć Sądy Polowe działające w oparciu wprost o sprawiedliwość do tępienia zdrajców i przygotowania gruntu pod pełne przywrócenie sprawiedliwości, uchwalenie prawa z niej wynikającego, aż po ustanowienie państwa prawa.
Nie bójmy się nazwać “pożytecznego idioty” “fundamentalistą faszystowskim”. Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu, nie bójmy się zakłamanej faszystowskiej NIEMORALNEJ propagandy, która najchętniej by krzyczała “łapaj złodzieja”, z nas robiąc faszystów.
Na ww blogu pisałem:
“Od początków faszyzmu był on związkiem korporacji prywatnych i państwa. W skład konkretnych korporacji wchodziła i znaczna część narodu – zatrudnieni w nich robotnicy. Propagandowo cele faszyzmu przedstawiano jako pronarodowe, lecz rzeczywistość była zupełnie inna.
To kapitał korporacyjny, który finansował te cele „pronarodowe” miał być faktycznym beneficjentem tych celów.
Każdą korporację można porównać do prywatnego banku. Np. miliony klientów jakiejś grupy banków mają w nich zdeponowane powiedzmy 0,01 % wartości ich kapitału. Reszta należy do maleńkiej grupki właścicieli tego wielkiego kapitału. Jednak te miliony wciąż są przekonane, że banki działają w ich interesie, choćby i działały wbrew interesowi narodu, a więc i interesowi państwa. A działają właśnie wbrew interesowi narodu i to w stopniu znacznie większym, jak korzyści tych faszystowskich mikro-bankierów z odsetek od ich wkładów”.
Podkreślam: “te miliony wciąż są przekonane, że banki działają w ich interesie, choćby i działały wbrew interesowi narodu, a więc i interesowi państwa” – “te miliony” to ci dzisiejsi “fundamentaliści faszystowscy” – idioci, ale pożyteczni dla faszystów, idioci tym więksi, że nie widzą swojego faszyzmu, tak jak i nie widzą faszyzmu swoich banków.
* * * * *
Wydaje mi się, że pożytecznym idiotą można spokojnie nazwać młodego sympatyka liberalizmu, powtarzającego hasła o dobroczynnej dla wszystkich Polaków mocy prywatnego kapitału bez narodowości, i wyobrażającego sobie, że królestwo niebieskie pełne wolności i dobrobytu osiąga się, że przez likwidację państwa.
Jednak beneficjenci głoszenia tych sprzecznych stereotypów, o których Pani pisze, są moim zdaniem świadomi, że bogacą się kosztem innych ludzi, tylko nie ma to dla nich większego znaczenia. Nie są więc idiotami, a nawet są bardzo inteligentni, ale są moralnymi kalekami. Liczy się dla nich głównie własna korzyść, która zastępuje miarę dobra i zła, prawdy i fałszu. Jeśli coś jest korzystne to znaczy, że jest dobre, a to co dobre jest prawdziwe. To “dobro” i tę “prawdę” wystarczy zapisać w formie pokrętnych przepisów, a potem na ich podstawie dowodzić nawet w sądzie. Relatywizm moralny i ustalanie prawdy przez głosowanie pomaga to usprawiedliwić.
Bardzo słuszne spostrzeżenia, szczególnie na temat roli banków. One nigdy nie działają w naszym interesie.
Beneficjenci nie są idiotami. Ale idiotami są ci, którzy pozwalają się rabować i nadal głosują na rabusiów. HGW ma w Warszawie pomimo swych wybryków , (w tym sprzedanie cudzej kamienicy) wielu zwolenników. Ale widzę światełko w tunelu. Elbląg zdał egzamin. Referendum jest jak na razie jedynym pokojowym sposobem rozliczania polityków. I powinniśmy z tego korzystać. Oni muszą się nas bać.