Była 6.00. Rozległ się dzwonek do drzwi. Już nie spałem. Za drzwiami stało dwóch w skórzanych płaszczach. Spytali o nazwisko, potwierdziłem. Weszli. W legitymacji jednego błysnęło znane nazwisko Bierut, twarz też jakby znajoma. Wnuk? – Pańskie mieszkanie? – Niee, znaczy tak, spółdzielcze własnościowe. Spółdzielnia Ofelia. – Wysoki czynsz państwo tu macie. – No tak. Potwierdziłem. – I za śmieci strrasznie zdzierają? – No tak. – W związku z tym rząd postanowił rozwiązać pańskie problemy. Pan się ubiera. Przejmujemy mieszkanie. Się Pan wyprowadzasz do bloku komunalnego, znaczy jak tam będzie jakiś pustostan, na razie prycza w piwnicy. Ma Pan do wyboru 3 bloki. Osiedle strzeżone Zusia, na każdym rogu wieżyczka strażnicza, druty kolczaste i takie tam. Bezpiecznie jest. Cieszy się Pan? Wszyscy się cieszą, popierają. Uniósł w górę kąciki ust patrząc na mnie zimnym wzrokiem. – Ale jak to? Nigdzie nie idę! Zbuntowałem się – Co pan taki dziwny. Nikt nie ma pretensji, tylko wy. Może faszysta? Komputer ma? Spytał podejrzliwie. – Noo, ten tego. Zamilkłem. Jeszcze zarekwirują. Sprawdzą, a napisałem wczoraj, że „raz sierpem czerwoną hołotę”. Maila wysłałem. Wsadzą z terroryzm jak nic. Zacząłem myśleć o nawet o możliwym samobójstwie. Znaczy kombinować jakby tego uniknąć w monitorowanej 24h celi. – Ale dlaczego ja? – Się pan nie martwi, wszyscy się muszą wyprowadzić. To będziemy wyburzać. Tu stadion będzie imienia 4go czerwca, a pod spodem tunelem puścimy autostradę im III RP. A pod nią tunel dla pociągów im. Bo…, znaczy Wałęsy. A właśnie, bym zapomniał, przy okazji – ma pan tu druk PIT z nową stawkę podatkową 199%. A tu rozporządzenie o pracy aż do eutanazji. „Arbeit macht frei”. Z UE przysłali. Podkreślił z dumą. – Nowe. Jeszcze nie przetłumaczone. Wyjaśnił. – Strasznie Pan zadłużony jest, powiedział drugi zaglądając do papierów. – Ja nie, co Pan. Mam uskładane nawet na koncie. – Numer, pin, karta. Warknął pierwszy łapiąc mnie za piżamę. – Różański dajcie spokój, jeszcze nie teraz. – Bardzo Pana przepraszam, kolega zapalczywy taki, ma to po dziadku. I na Cyprze był na wakacjach. – Niestety jest pan zadłużony. W drugim etapie reformy, Ministerstwo Finansów w ramach prywatyzacji zadłużenia postanowiło przekazać każdemu obywatelowi dług państwowy przypadający na niego do spłacenia. Można w ratach spłacić, oprocentowanie nawet znośne i podatek niewysoki. Pan tu podpisze. W trzech egzemplarzach. Podpisałem się pod długą kolumną cyfr. Poklepał po ramieniu i pogratulował spełnienia obowiązku obywatelskiego. Różański bawił się pistoletem, wyciągniętym spod marynarki.
Rzeczy i meble miała przewieźć do magazynu inna ekipa. Wyszliśmy, w parku ktoś wycinał drzewa. Ruszyłem w jego kierunku. Różański złapał mnie za ramię.
– Do autobusu. To nie Turcja. Tu Europa jest.
W autobusie wszyscy spali. Ruszyliśmy gwałtownie, aż szarpnęło. I wtedy się obudziłem. To był sen, pomyślałem z ulgą. Rzuciłem okiem na budzik. Była 6.00. A właściwie to czemu ja się obudziłem? Wtedy usłyszałem jak ktoś dobija się do drzwi.
Bardzo dobre ;)
Życzę milszych snów, bez tow. Różańskiego i jego pomocników.
Lecz po wizytach na nE zarządzanym przez denturowego SpiritoLibero, czyli nowego führer’a portalu nE — można mieć koszmary senne…
:-)
Coś o NE napisałem, dziś wrzucę.
Dzięki.