Proponuję by środki zgromadzone w OFE stały się pełną własnością oszczędzającego. Jedynym ograniczeniem w ich wypłacaniu byłoby osiągnięcie wieku emerytalnego lub uzbieranie wystarczającego do stałych wypłat kapitału. Górną granicą opłat OFE byłoby 2%. W każdej chwili możliwe powinno być przeniesienie środków do innego funduszu. Itp., itd. Całkowite pełnomocnictwa w tej sprawie dałbym Jose Pinera, twórcy sukcesu systemu chilijskiego.
Co do ZUS, to powinien wypłacać równą dla wszystkich emeryturę państwową. Wtedy 9/10 tej organizacji stałoby się zbędne. Nie może to być jednak jedyna forma emerytury, bo wielu wyjdzie z założenia, że „czy się stoi, czy się leży emerytura się należy”.
Korwin Mikke ma rację, że to co się dzieje w ramach reformy Rostowskiego, to jest rabunek. Ostatnio takie numery czyli konfiskatę mienia większości społeczeństwa w tym kraju, to Bierut robił no i inflacja. Środki w OFE są ułomną ale jednak własnością oszczędzających, podlegają one dziedziczeniu. Teraz przejdą do rąk klasy politycznej. Nie wiem czy pójdą na sushi, ciuchy premierowej, zawyżone kilkakrotnie przez łapówy koszty inwestycji, kolejne tysiące niepotrzebnych urzędników, czy jako podstawa następnych pożyczek, które jeszcze bardziej oddadzą w pańszczyznę bankom kolejne pokolenia Polaków. Nie-rząd nami rządzący kupi za to jeszcze kilka lat przy korycie, bo będzie miał czym zatkać dzioby lemingom. No i rozpieprzy kraj do końca.
Kasa ZUS jest pusta, część pieniędzy jest wypłacana emerytom z kredytów, część z tego co w danym dniu wpłynie ze składek i podatków. „Przelanie do ZUS” tłumaczy się na spłatę części długów państwa prywatnymi pieniędzmi obywateli. Równie dobrze można by je spalić, na to samo wychodzi. A jak obywatele na to pójdą, to kolejny będzie wariant cypryjski, czyli obrobienie kont, tym razem bankowych.
Niektórzy proponują dobrowolność oszczędzania. To może też dobrowolność płacenia podatków?
W tej chwili dobrowolnie oszczędza na emerytury w III filarze mniej niż milion ludzi.
Problem zabezpieczenia emerytalnego nie zostanie rozwiązany jeżeli nie odrzucimy obecnego paradygmatu czyli założenia, że to państwo ma się zajmować emeryturami. Obecna sytuacja jest jak węzeł gordyjski – nie można jej rozwiązać, trzeba sprawę radykalnie zakończyć.
Obecne systemy emerytalne opierają się na nierealnych założeniach, a prawdę mówiąc, opierały się w momencie ich tworzenia. Jednocześnie to nie jakieś zewnętrzne siły spowodowały zmianę sytuacji ale zadziałało nieznane uprzednio, nieprzewidywalne sprzeżenie zwrotne powodujące niekorzystne zmiany świadomości społecznej i sytuacji demograficznej. To sprzężenie zwrotne działa cały czas i, moim zdaniem, nie jest możliwe do usunięcia.
Tu nic nie da żadna reforma, tu trzeba zrezygnować z pomysłu Bismarcka. Problemem jest jak to zrobić – najważniejsze i jednocześnie najtrudniejsze zadanie to zmiana świadomości społecznej. Niestety zmiana ta nie jest prosta gdyż nie żyjemy w państwie działającym według zasad cywilizacji łacińskiej.
Cóż więc nam pozostaje? Edukacja?