W niedzielę w Waszyngtonie odbyła się konferencja Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego (AJC) podczas której minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski nad wyraz wylewnie wypowiadał się o „przyjaźni Polsko – Izraelskiej”.
Szef polskiej dyplomacji wystąpił wieczorem czasu lokalnego na Globalnym Forum AJC – dorocznej międzynarodowej konferencji organizowanej przez jedną z kluczowych amerykańskich organizacji żydowskich.
W przemówieniu, nagradzanym kilkakrotnie głośnymi owacjami na stojąco przez półtora tysięczną widownię, Sikorski zapewniał o „dobrych i silnych relacjach” między Polską a Izraelem. Całkowicie odrzucamy islamski ekstremizm – powiedział, dodając następnie, że po tym co stało się podczas II wojny światowej „nikt nie może oczekiwać od Izraela, by siedział potulnie i czekał aż zostanie zaatakowany„.
Sikorski wyraził ponadto wdzięczność amerykańskiej społeczności żydowskiej z AJC za wspieranie w przeszłości polskiego członkostwa w organizacjach żydowskiej sfery wpływów.
Minister wspomniał o najliczniejszej w Europie wspólnocie żydowskiej, jaka żyła w Polsce przed II wojną światową i była „częścią polskiej tożsamości”. Przypomniał, że w tej wojnie zginęło 6 mln Polaków, w tym połowę stanowili Żydzi, ofiary nazizmu.
Pod koniec szef dyplomacji zapewnił, że w wolnej Polsce żydowskie wspólnoty są „bezpieczne, mile widziane i szanowane” oraz wręczył obecnemu na konferencji bohaterowi izraelskiej wojny o niepodległość – Aronsonowi replikę ceremonialnej szpady dyplomatycznej.
KB
za: http://narodowcy.net/sikorski-nader-przyjaznie-o-izraelu/2013/06/03/
Dziwne by było, gdyby chłop siedząc w żydowskim i politycznym mezaliansie mówił coś innego. Dziwne jest, dlaczego Polacy mają takiego ministra spraw zagranicznych, który obce interesy przedkłada nad polskie.
To nie jest mój minister, Panie Poruszycielu.
Wiadomo, że przydziobuje, w końcu spadamy w rankingu największego przyjaciela żydów, teraz to już zdaje się Czechy (z Europy), bo jakże wyobrazić sobie Polskę bez wpływów Izraela?