Szanowni Państwo!
Dotychczas pisałem o głupotach.
(Już słyszę reakcję Pana Delfina – hohohooo…karolek zaczyna walić z grubej rury…)
Tak, w rzeczy samej! Panie Macieju, ma Pan rację. Dzisiaj wytaczam działo o największym kalibrze.
Niestety drodzy Państwo ale bez historyjki na wstępie się nie obędzie.
A było to tak…
Razu pewnego, a całkiem niedawno to było, przechadzałem się po jednym z wielkich miast naszej Ojczyzny. I tak sobie chodzę i oglądam. Wielkie miasto i mieszkańców tego miasta, biegających, zapracowanych jak mrówki.
Gdy tak sobie te wszystkie widoki kontemplowałem to w tle słyszałem słowa naszego Papieża, te sławne już słowa o Westerplatte, że każdy z nas je ma, że musi je mieć. Później śpiewał mi wojskowy chór – o Warszawskich Dzieciach. I Krzysztof Zalewski też mi śpiewał o Polsce, i o tym, żeby o Nią głupio nie pytać…
Takie oto słuchowisko sobie zafundowałem, bo na uszach miałem słuchawki i z nich właśnie sączyła się owa narodowa lista przebojów. Została mi po Marszu Rotmistrza Pileckiego, na którym miałem zaszczyt didżejować.
Zatrzymałem się nagle przed przeogromnym, chyba paru hektarowym billboard’em. Sławił on wdzięki jakiegoś samochodu, co to żyć bez niego nie sposób.
Se tak pomyślałem. Kurczaczek, ale fajnie by było jakby się miało taką powierzchnię wystawienniczą!
To była pierwsza myśl – no że fajnie by było gdyby tak było…
Myśl druga przyszła zaskakująco szybko i smutna była okrutnie. Nie – nie, że to niemożliwe. To jest do przeskoczenia.
Co innego wydawało mi się trudne. Co na tych hektarach wysmarować?!
Co by było najbardziej warte takich możliwości.
Samochodu nie mam do sprzedania…
Myślę więc dalej.
Każdy kto przechodzi po tych ulicach czegoś chce.
Czy jest coś, co chce każdy?
Czy jest coś czego każdy wręcz pragnie?
W uszach cały czas brzmiały mi słowa Papieża – Westerplatte.
Owszem, my chcemy, pragniemy.
Ale są rzeczy, których musimy chcieć i pragnąć.
Proszę Państwa.
Jeśli na chwilę chociaż staniemy w prawdzie przed sami sobą, będziemy szczerzy wobec siebie, to się okaże, że nasz Papież miał jednak zupełną rację. To nie były puste słowa.
Bowiem w ostatecznym rozrachunku pragniemy najgoręcej tego czego winniśmy pragnąć.
I nie są to bynajmniej samochody.
Chcemy żyć.
Ja wiem, że to truizm. Ale w dzisiejszych czasach takie wyznanie, określnie jasno takiego pragnienia nie jest tylko truizmem, przestaje już nim być. Zaczyna znaczyć bardzo dużo. Jasne i zdecydowane wyrażenie tego podstawowego pragnienia warunkować będzie nasze przeżycie.
Po tych przemyśleniach zdecydowałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie zakomunikowanie Rodakom właśnie o tym.
Jednakże w szczególny sposób.
Hasła, nawet te najsłuszniejsze, najbardziej rzutkie, żywiołowe i gorące, biorą za umysł i serce na krótko. Trzeba by coś takiego przekazać, żeby ludzi zatrzymać na dłużej. Dlatego też narzuca się proste rozwiązanie – adres strony internetowej. Gdy ktoś sobie na nią wejdzie, dowie się więcej, duuużo więcej. Ameryki reklamowej nie odkryłem. Tak od wielu lat postępują wszyscy marketingowcy. Bo metoda ta jest prosta i niezwykle efektywna.
I teraz w końcu bardziej ad remowo będzie…
Państwo zapewne o tym już coś niecoś słyszeli. Ale jesteśmy garstką. A grozę sytuacji wyczuwają tylko jednostki.
Mam oczywiście na myśli tą tak zwaną rewolucję genderową.
Nie będę się o tym nadmiernie rozpisywał. Wspomnę tylko krótko co o tym sądzę.
Na codzień emocjonujemy się szczególikami, mało znaczącymi bzdurami. Ja też daję się ponieść próżności. Wszystkie pisy, srisy, nie mają wobec tego zagrożenia żadnego znaczenia. Wszelkie problemy i nasze drobne spory są wobec tej sprawy niczym.
Czego trzeba mieć świadomość. Że nie jesteśmy w przededniu. Ta wojna już trwa.
I takiej wojny jeszcze nie było w dziejach ludzkości.
Bowiem wojna ta jest wypowiedziana nie pojedynczym narodom czy krajom.
Ta wojna jest wypowiedziana całej ludzkości, każdemu człowiekowi. Tym którzy żyją, i tym, którzy się dopiero narodzą.
To będzie hekatomba, totalne wyniszczenie nas i tego co jest nam znane.
Oczywiście, że tą wojnę wygramy. Choć nie ostanie się kamień na kamieniu. Ale wygramy, bo takie są plany Boże.
Naszym zadaniem jest Panu Bogu służyć a nam samym pomóc.
Na Polakach od zawsze ciążyła wielka odpowiedzialność, aby chronić ten świat. Ale dane mamy zawsze środki ku temu. Musimy je tylko we właściwy i zdecydowany sposób wykorzystać. Nie raz się nam już udało. Z Boża pomocą uda się i tym razem.
Morał z tej bajeczki jest taki, że jak wróciłem do domu to sprawdziłem pewną rzecz.
Mianowicie czy domena internetowa pod tytułem – antygender.pl jest wolna…
Już nie jest!
Bo jest moja…czyli nasza…
I tą właśnie radosną nowinę Państwu dzisiaj przekazuję!
I co teraz?!
Ano to, że mamy ledwie nasionko. Trzeba nawieźć teraz dużo dobrej, żyznej ziemi, mocno podlewać, żeby nam co urosło…
Jak ma wyglądać nasze drzewo?
Mi się marzy ogromny, rozłożysty dąb. Byłby centrum, bazą, punktem dowodzenia i twierdzą, która będzie bronić prawdy.
W polskim internecie można już znaleźć trochę informacji o gender.
Jednak te wszysktie materiały, opracowania, wywiady są rozproszone.
Dlatego też uważam, że trzeba je zgromadzić w jednym miejscu. To by było właśnie takie wielkie centrum informacyjne. Z odnośnikami, linkami do innych źródeł.
Patronami, gospodarzami miejsca byliby najwybitniejści specjaliści w tej dziedzinie, że chciaż pozwolę sobie wymienić kilku najważniejszych – Księża Profesorowie Tadeusz Guz i Andrzej Maryniarczyk, Ksiądz Arcybiskup Henryk Hoser, Księdz Dariusz Oko, Profesor Jacek Bartyzel.
Z większością tych Osób już wstępnie rozmawiałem i odpowiedzieli na mój apel nadzwyczaj pozytywnie, zapewniając o swojej pomocy.
Podali mi też kolejne osoby skore do wspólnej walki – wydawnictwo miesięcznika „Wychowawca“, Pana Marka Waniewskiego z gliwickiej Frondy – On też ma podobne plany.
Nie omieszkałem wspomnieć o sprawie Narodowcom. A jakże, też są za!
Teraz mam prośbę do Państwa.
Plan jest taki, że wszystkie ręce dobrej woli na pokład. Jak tego nie zrobimy to po prostu nam je wkrótce odetną – i ręce i głowy przy okazji. I nam i naszym dzieciom. Jak ktoś z Państwa ma wątpliwości i uważa, że przesadzam, to proszę sobie jechać na wycieczkę kulturo i społecznoznawczą na przykład do Szwecji czy innej Holandii.
Jak zwykle bywało, również i teraz zostaliśmy ostatnim niezdobytym bastionem. Nie możemy się poddać. Przegrana jest niemożliwa. Nie ostałby się wtedy nawet jeden, który by zgasił światło.
Będę wdzięczny za wszelkie uwagi, sugestie, wskazówki, pomysły, informacje, namiary na osoby i instytucje, które mogą pomóc.
Chodzi o kwestie merytoryczne ale też o budowę zaplecza technicznego.
Ta druga sprawa jest równie ważna. Pod względem technicznym strona musi być na tip-top. Ma się wręcz wyróżniać na tle pozostałych wysokim poziomem edytorskim, ma być wzorem. Odbiorcami będą głównie osoby młode, a one szybko się nudzą, nie mają czasu na tandetę, trzeba im dostarczyć treść i formę o najwyższej jakości.
Szanowni Państwo.
Jestem świadom ogromu tego wyzwania. Dlatego wiem, że jedna osoba, a nawet i mała grupka takiego ciężaru nie udźwignie. Dla nas to jest właśnie trudnością, gdy przyjdzie nam pracować razem, w grupie. Ale pamiętajmy, że wobec niebezpieczeństw zawsze wznosiliśmy się na wyżyny, i zawsze zwyciężaliśmy.
Pocieszę Państwa, że tylko teraz, jedynie na początku, trudności jest nieskończona ilość. Później będzie tylko więcej…
Najbardziej mnie ucieszyło, że Ci najwięksi, których wymieniłem, okazali się być niezmiernie entuzjastycznie nastawieni do tej incjatywy. Uważają, że takiego miejsca dotychczas nie stworzono, i trzeba koniecznie wypełnić tą lukę.
Nie będę na koniec wołał jak Edziu. Wierzę, że pomożecie…
Za co już teraz serdecznie wszystkim Państwu z serca dziękuję! Bóg zapłać!
____________________________________________
http://www.youtube.com/watch?v=yCkaK_GJ6OY
http://www.youtube.com/watch?v=82legvIOnWA
http://www.youtube.com/watch?v=kXYTWUyE8WQ
http://www.youtube.com/watch?v=QhNjlFKLdTw
Pomysł jest doskonały. Moje skromne talenta w dziedzinie tworzenia stron i tę odrobinę wolnego czasu, którą dysponuję, oddaję niniejszym sprawie jego realizacji, o ile okażą się potrzebne i przydatne.
Panie Insane!
O z jakim utęsknieniem wypatrywałem pierwszego komentarza…
I jest! I od Pana! I jaki! A takiego miałem pietra…
No więc tak. Z mojej strony, za taki komantarzyk, to dostaje Pan ode mnie Pacież i Zdrować Mario na kolankach! Co prawda bez grochu ale dołożę jeszcze złożnone rączki!
Może być?!
pozdrawiam i padam i odmawiam!
Do jutra, yyy, to znaczy do dziś!
“Może być?!” – jeszcze Pan pyta????
Dziękuję, pozdrawiam i do… dziś.
chętnie wezmę się za grafiki i klipy propagandowe :)))
http://www.youtube.com/watch?v=y_NoJgBhiaQ
Zapomniałem o najważniejszym – jeśli ma Pan już domenę, to potrzebny jest serwer do jej “zaparkowania” i tak się składa, że na moim serwerze jest sporo wolnego miejsca, więc jak by co, to zapraszam i działajmy. Możemy zacząć od prostego szkieletu strony np. w WordPressie i na razie podlinkować na niej materiały z sieci. Ja tak zaczynałem ze swoją stroną o Chestertonie, która w miarę upływu czasu rozrasta się, że tak powiem, spontanicznie – doszły nowe działy i sporo materiałów, parę osób dobrej woli również do tego dołożyło swoją cegiełkę. Jak już się zacznie, to potem samo niejako idzie.
Panie Karolu! Pomysł wyborny, nazwa domeny bardzo dobra, przykład działania chwalebny, notka najlepsza jaką Pan napisał na Legionie (czyli trynd też świetny ;-)). Jestem za. Nie wiem na ile będę mógł się włączyć, bo już mi kilku rąk brakuje i doba jakaś krótka, ale wspieram całym sercem i służę poradą na miarę swoich możliwości.
P.S. Odetchnąłem z ulgą, że nie było o żadnych stringach. Potrafi Pan zablefować.
Panie Poruszycielu! Kochany!
A jednak cisną te różowe bestie…! Bierz Pan sekator i tnij Pan, ciach, ciach…
Tom się obśmiał potężnie, monitor też ucierpiał…
Ale do ad remu.
Zrobił mi Pan wielką przyjemność tym komentarzem.
Raz jeszcze podkreślę, bo to bardzo ważne.
Tu nie chodzi o to, że to napisał karolek czy inny ziutek. Tak dziwnie się składa, że prostaczkowie czasem mają ciekawe pomysły.
Ale i nawet nie o pomysły się rozchodzi!!! I czy są lepsze czy gorsze.
Ten cały gender, walka z nim, to nasz mus. To nasz obowiązek.
Sie wie, że każdy to poprze.
No bo jakby inaczej?
Jakby zapytać kogoś – Eee! Nie chciałbyś może trochę poodychać?! A pytany odpowie – Nooo! Ekstra pomysł…poodycham sobie.
Tak czy inaczej jeszcze raz dzięki za miłe słowa, Panie Poruszycielu.
Na pohybel stringom!
I do przodu i pod prąd!
Oddaję do dyspozycji nowej strony taki zbiorek:
Gender
O pomysłach MEN:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/52030-akceptowalny-seks-szesciolatka-i-zabawa-w-doktora-czteroletniego-malucha-czyli-najnowsze-pomysly-edukacyjne-men
Oprócz dwóch poprzednio wymienionych konferencji , miała być kolejna we Wrocławiu, ale prelegent na szczęście wycofał się pod naciskiem:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/52082-niemozliwe-czlowiek-ktory-publicznie-przyznaje-sie-w-swojej-biografii-do-pedofilii-bedzie-uczestnikiem-debaty-na-uniwersytecie-wroclawskim
Reżyser Grzegorz Braun chyba był przekonujący:
http://wpolityce.pl/wydarzenia/52127-nasz-news-prokuratura-przyjrzy-sie-cohn-benditowi-liderowi-zielonych-pe-parlamentarzysta-zachwala-praktyki-pedofilskie
Rozważania różnych blogerów na ten temat:
http://niepoprawni.pl/blog/7413/niemiecka-agresja-seksualna-na-4-letnie-polskie-dzieci
Takie programy też już są w Polsce. I wcale się nie będą pytać rodziców, czy się zgadzają:
http://niezalezna.pl/40673-teczowe-przedszkole
Masturbacja do szkół!
O przymusowej edukacji seksualnej dzieci w Niemczech i katastrofalnych skutkach nauki masturbacji w przedszkolach.
Joanna Bątkiewicz-Brożek: W swojej książce „Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności” pisze Pani o „dyktaturze seksu” i końcu chrześcijaństwa w Europie, które ma być następstwem tej dyktatury. Czy to nie przesada?
Gabriele Kuby: – Mam ze sobą świeższą książkę, zatytułowaną „Destrukcja wolności w imię wolności”. Dzisiaj przecież każdy może wszystko. Z kim chce, jak chce. Chrześcijanie zmuszeni są do milczenia w sferze seksu, bo prawo w krajach Europy i USA stanowi się wbrew naszemu postrzeganiu tej sfery. Pomijam antykoncepcję czy aborcję, ale nie wolno nam np. głośno protestować wobec homoseksualizmu, bo w 1973 r. amerykańskie towarzystwo psychiatrów ogłosiło światu, że nie jest to choroba. I zaczęło się. Nagle wszyscy o odmiennej orientacji płciowej poczuli się dyskryminowani przez heteroseksualne pary oraz Kościół i domagają się adopcji dzieci. Seks stał się bożkiem, wypaczono jego sens i piękno.
Skąd się wzięły te tendencje?
– Trzeba się cofnąć do 1968 r. To początek rewolucji seksualnej. Pokolenie ’68 zasiada dziś w instytucjach europejskich, tworzy elity władzy tego świata. Rewolucja seksualna toczy się pod kryptonimem Gender Mainstreaming, polityki genderowej.
To znaczy?
– Pod pozorem walki o równouprawnienie zrównuje się mężczyznę z kobietą, zaciera się tożsamość płciową. Aborcja urosła do rangi praw człowieka, pornografia jest normą. Słyszymy o ciągłych molestowaniach seksualnych dzieci – w latach 90. w Niemczech np. wyszło na jaw aż 15–20 tys. takich przypadków.
I nie dotyczyły księży!
– Mamy badania w Niemieckim Instytucie Młodzieżowym (Deutschen Jugendinstitut), które wykazały, że dzieci i młodzież coraz więcej nadużyć seksualnych popełniają na swoich rówieśnikach. Młodzież od 14 do 16 roku życia popełnia przestępstwa seksualne na dzieciach! A wszystko to konsekwencja uczenia młodych – mówiąc w skrócie – seksu na obowiązkowych zajęciach już w przedszkolu.
Jak to w przedszkolu?
– Edukacja seksualna jest obowiązkowa w Niemczech od przedszkola. Jest konkretny program, są podręczniki, przygotowane przez „specjalistów” zabawy.
Zabawy?
– Choćby w doktora.
A jak się w to bawi?
– Bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, ale i pokazuje się na własnym ciele, gdzie, co i jak działa.
Zaraz, zaraz. Za takie rzeczy w USA idzie się do więzienia.
– U nas jest to element edukacji seksualnej. Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało książeczkę „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”. Proszę zobaczyć: rozmiar 7 na 7 cm, zmieści się więc w każdej dziecięcej rączce. I wszystko na wesoło i kolorowo. I cytat – z góry przepraszam, jeśli przekracza granice przyzwoitości – „dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne”, „Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy” albo „Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami”. Do tego mamy obrazek penisa w czasie wzwodu. I ostatni cytat: „Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą”.
Jeszcze proszę powiedzieć, że zabawa w lesbijki jest normą w niemieckim przedszkolu…
– Prawie. Nie we wszystkich przedszkolach jest to stosowane, ale taki jest trend: rozstawia się dzieci po kątach i każe przytulać oraz uczy masturbacji.
Maluchy? Opowiada Pani bajki…
– Taka jest rzeczywistość w moim kraju.
Ja bym swojego dziecka do takiego przedszkola nie posyłała, a już na pewno nie na edukację seksualną.
– I poszłaby pani do więzienia.
Za co? Że broniłabym moje dziecko przed gwałtem na jego psychice? Przecież jako rodzic odpowiadam za nie.
– Nie do końca. Wprawdzie konstytucja Niemiec mówi, że „troska o dzieci i ich wychowanie są naturalnymi prawami rodziców i ich pierwszorzędnym obowiązkiem” (art. 6), ale na przykład w 1986 r. bawarski Sąd Administracyjny zdecydował, że konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci jest ograniczone przez powszechny obowiązek szkolny. A ministerstwo edukacji do programu szkolnego i przedszkolnego wprowadziło edukację seksualną. Więc jest obowiązkowa. W Niemczech jako jedynym kraju w Europie jest też zakazany tzw. homeschooling, czyli nauczanie w domu. Mieliśmy taki głośny przypadek w 2006 r., rodziny Plett. Uczyli dzieci w domu, protestowali wobec programu edukacji seksualnej. Policja wtargnęła do nich, aresztowano matkę, ojcu udało się uciec z dziećmi do Austrii.
Ale dlaczego w edukację seksualną włączają przedszkolaków?
– Powołują się na antropologię: dzieci są istotami seksualnymi od narodzenia i mają potrzebę zaspokojenia seksualnego i prawo do niego. Powinny być w tym wspierane przez rodziców i wychowawców. Bo aktywność seksualna dziecka od wieku niemowlęcego jest znakiem zdrowego rozwoju psychoseksualnego.
To przecież bzdura. Jako rodzic pozwałabym takie państwo do sądu.
– W Niemczech też tak kilku odważnych myślało, skargi wnieśli nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Wszystkie pozwy rodziców o zwolnienie z obligatoryjnych zajęć z wychowania seksualnego zostały odrzucone. Także te motywowane wiarą i przekonaniami. Kiedy rodzice – a było takich przypadków w ostatniej dekadzie w Niemczech kilkadziesiąt – próbowali nie posyłać dzieci na takie zajęcia, wymierzano im grzywnę, a były też przypadki pozbawienia ich praw do opieki nad dziećmi i kary ograniczenia wolności.
A co na to wszystko organizacje chroniące prawa dziecka?
– Nic. Bo niemieckie programy i prawo nie są wzięte z powietrza. Bazują na światowych wytycznych. Czytała pani „Standardy wychowania seksualnego w Europie” przygotowane przez Światową Organizację Zdrowia? Przykładowo dla przedziału wiekowego od 0 do 4 lat edukacja według WHO ma koncentrować się wokół pytań „Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie”. Dla cztero- i sześciolatków program WHO przewiduje temat: „Masturbacja we wczesnym dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na tematy seksualne”. Dzieci do 9. roku życia mają wiedzieć wszystko o autostymulacji, stosunku i antykoncepcji. Są elementy pt. „Seks w mediach” oraz „Choroby weneryczne. Nadużycia. Prawa seksualne”. Do 15. roku życia dzieci wiedzą już, co to jest polityka genderowa i płeć biologiczna. Mają zakodowane, że ochronę przed zarażeniem wirusem HIV i chorobą AIDS zapewnia używanie prezerwatywy i uprawianie seksu analnego, masturbacji. Jak pani uważnie przeczyta, nie ma w programie WHO żadnego punktu dotyczącego rodziny! Za to jest tam lista organizacji, które w Europie i w USA prowadzą i monitorują „kształcenie seksualne” dzieci i młodzieży. Niektóre z tych organizacji są aktywne już w Polsce. Ale widzę, że tym wszystkim panią zgorszyłam.
Przeraziła mnie Pani.
– Proszę zauważyć, że organizacje rzekomo stające w obronie praw dziecka mówią: „dziecko ma PRAWO do zaspokojenia seksualnego. Nie możemy ograniczać takich potrzeb”.
A co na to wszystko Kościół niemiecki?
– Początkowo pojawił się mocny opór, również ze strony Kościołów. Niestety ta walka została przegrana. Teraz nie robią one nic. Podręczniki do edukacji seksualnej do przedszkola i szkoły podstawowej zatwierdziło nie tylko ministerstwo edukacji i zdrowia, ale także Kościół katolicki w Niemczech. To jest coś, co mnie boli.
Czy to jeszcze echo słynnej deklaracji z Koningstein z 1968 roku?
– Niestety. Kościół niemiecki powiedział w niej „nie” dla encykliki Pawła VI „Humanae vitae”, „nie” dla zakazu używania prezerwatyw. To pokutuje i do dziś zarzuca się naszym biskupom, że nie mieli sił, by stanąć w obronie życia. Dlatego teraz trudno o radykalizm i jednomyślność w kwestii edukacji seksualnej. Pod tym względem aż taka rewolucja może nie czeka Polski. Wasz Kościół jest silny i na szczęście sprzeciwia się dyktaturze seksu, proponuje dobre programy i propaguje naturalne metody poczęcia, co w Niemczech jest reliktem przeszłości.
Jaka dla nas wypływa lekcja z tego wszystkiego?
– Mam pogląd radykalny w tym względzie. Ograniczyć edukację seksualną dzieci i młodzieży przez szkołę i media. Nie wpuszczać jej tam w ogóle. Los waszych dzieci jest w waszych rękach teraz. Nie przegapcie w Polsce tej chwili. Trzeba się zorganizować i nie dopuścić do zmian, jakie dopadły Europę.
A gdyby opracować dobry program?
– Scenariusz Niemiec wyglądał tak, że najpierw program edukacji seksualnej wydawał się wyważony i pro life, prorodzinny. Ale zgodnie z zasadą „daj palec, wezmą rękę”, szybko doszło do poluzowania zasad. Więc nie ma innej drogi jak radykalna. Rozmawiać z dziećmi na tematy seksu, prokreacji – to ważne, by nie oddzielać tych dwóch elementów – trzeba w domu. To jest miejsce, gdzie dziecko powinno się wszystkiego nauczyć.
Większość rodziców nie wie jak się do takich rozmów zabrać. Pani ma trójkę. Rozmawiała Pani z nimi?
– Moje dzieci są już dziś dorosłe, mają ponad 20 i 30 lat. Należałam do pokolenia ’68, tego pokolenia wyzwolenia seksualnego. Przeszłam rozwód. Nawrócenie przyszło dopiero po tym dramacie. Ale nie chciałabym dziś o tym mówić. Moje dzieci czytają moje książki. Są dorosłe – rozmowa jest inna. Żałuję, że nie miałam takiej okazji wcześniej, że moja świadomość była uśpiona. Ale uważam, że jeśli delikatnie i z miłością podejdziemy do tematu, to się uda.
Pytanie, kiedy jest na to dobry czas…
– Czas wyznacza dziecko. Wtedy, kiedy zapyta. Nic na siłę. Programy edukacyjne w Niemczech czy wymyślone przez WHO nie czekają, aż spyta. Po prostu gwałcą niewinną świadomość malucha, odbierają dzieciństwo i niszczą naturalne poczucie wstydu. A ono pokonuje się tylko w intymnej relacji miłosnej, godnej, dojrzałej, a nie przez dotykanie plastikowych organów płciowych czy naciąganie prezerwatywy na banana. Nawet Zygmunt Freud uważał, że seksualizacja dzieci przyniesie tylko szkody wychowawcze. Potwierdza to medycyna: poziom hormonów płciowych, testosteronu u chłopców i estrogenu u dziewczynek jest wysoki tylko przez dwa miesiące po urodzeniu. Potem spada, aż do okresu pokwitania. Rozbudzenie i na siłę stymulowanie go w dzieciństwie prowadzi do zaburzeń osobowości. Dzieci mają prawo być dziećmi.
Robert Grunholz
http://wpolityce.pl/wydarzenia/46679-za-homoterroryzmem-i-proba-rozmontowania-rodziny-stoi-niebezpieczna-szkola-frankfurcka-uczynimy-zachod-tak-zepsutym-ze-az-bedzie-smierdzial
http://wpolityce.pl/wydarzenia/46596-lewicowa-tolerancja-agresywna-mlodziez-akademicka-szykanuje-prof-zawadzkiego-sygnatariusza-listu-w-obronie-prof-pawlowicz
http://niezalezna.pl/38157-homobajka-dla-przedszkolakow
Lesbijska aktywistka całkiem otwarcie: chcemy zdemontować małżeństwo
Grają już w otwarte karty:
http://gosc.pl/doc/1541683.Lesbijka-Chcemy-zdemontowac-malzenstwo
A tak wygląda społeczeństwo już bardzo zaawansowane we wprowadzaniu postępu. Film „Postęp po szwedzku” (tylko 24 min) był kiedyś, za normalniejszych czasów, w telewizji publicznej.
http://www.youtube.com/watch?v=CUyZjY0Kjo8
O co chodzi z tzw. szkołą frankfurcką, opisał prof. Jacek Bartyzel w tym artykule (fragmenty):
Barbarzyńcy są już na Kapitolu – prof. Jacek Bartyzel
Frankfurtczycy z kolei zauważyli, że uważana dotąd przez marksistów za główną siłę uderzeniową rewolucji klasa robotnicza wcale nie jest nastawiona rewolucyjnie, jeśli tylko dostrzega szansę poprawienia swojej kondycji metodami pokojowymi i prawnymi, mentalnie zaś jest na wskroś “burżuazyjna”, to znaczy myśli głównie o tym, aby zapewnić sobie względny chociaż dobrobyt i własność jak najbardziej osobistą. Wymaga to zatem znalezienia innego, “zastępczego” niejako proletariatu, zdolnego do przeprowadzenia rewolucji. Wzrok frankfurtczyków padł zatem na te grupy społeczne, które choć marginalne ilościowo, partycypują egzystencjalnie (w przeciwieństwie do robotników) w opiniotwórczej sferze “nadbudowy”, jak bohema artystyczna, nisko wynagradzani (więc rozgoryczeni) intelektualiści, wreszcie wszelkiego rodzaju dewianci, w tym seksualni. Łączyło się to z takim samym jak u Gramsciego odkryciem, że o sile oporu starego porządku nie decydują w stopniu podstawowym struktury ekonomiczne, lecz właśnie zasady, tradycje, a choćby i tylko nawyki “burżuazyjnej” (czyli normalnej) kultury. To ją zatem należy zniszczyć.
Rewolucyjny marsz przez kulturę
W tej zatem perspektywie należy postrzegać sens wyborczego triumfu formacji Janusza Palikota. W naszych realiach jest to ten sam moment zwrotny “czasu osiowego” historii, który na Zachodzie miał miejsce mniej więcej ćwierć wieku temu: początek przejścia nowej lewicy z etapu marszu przez instytucje władzy kulturowej do etapu “podboju państwa” i narzucenia całemu społeczeństwu, poprzez kaganiec ustaw i wymaganych zachowań, swoich “wzorców kulturowych”. A jest to jednocześnie ostateczna “zmiana warty” pomiędzy wstępującą lewicą nową a odchodzącą w niebyt lewicą starą (“postkomunistyczną”).
Cały artykuł tu:
http://www.bibula.com/?p=45906
Rewolucja kulturowa w USA postępuje:
http://niezalezna.pl/40306-homolobby-w-usa-uderza-w-skautow
i w Belgii:
http://niezalezna.pl/40686-feministki-zaatakowaly-arcybiskupa
Inspiracje wciąż z tych samych źródeł:
„Femen” Wadima Rabinowicza
4 maja 2013
Z wiadomości dn. 23 kwietnia 2013 r.: „Przedwczoraj wieczorem abp André Léonard (prymas Belgii, dopisek mój) ostał napadnięty przez roznegliżowane feministki w czasie wykładu na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli. Aktywistki oblały go wodą, posługując się figurkami Matki Bożej z Lourdes. Metropolita Brukseli przyjął te upokorzenia w milczeniu, a na koniec ucałował znieważoną figurkę Maryi (http://gosc.pl/doc/1534689.Po-ataku-feministek-prymas-zyskal-sympatie-spoleczna )
Atakujące prymasa feministki należały do organizacji Femen – Belgique. Sięgnijmy więc do Wikipedii: „Grupa Femen została założona przez Annę Hucoł w Kijowie w środowisku studentek w wieku 18-20 lat w roku 2008; jej dzialałność była początkowo skierowana przeciw narastającej prostytucji i seksturystyce na Ukrainie (spowodowanych rozpadem ZSRR w 1991 roku (…) i początkiem ekonomicznego zastoju). (…) Obecnie Femen ma sekcje w sześciu miastach Ukrainy, a także grupy na m.in. francuskim, hiszpańskim, polskim, portugalskim i rosyjskim portalu Facebook. (…) Ruch bywa określany jako feministyczny, a członkinie ruchu określają go jako wyraz seksi-feminizmu. Ruch sprzeciwia się prostytucji, przemocy wobec kobiet, potępia patriarchalizm, krytykuje turystykę seksualną, międzynarodowe agencje matrymonialne i walczy z naruszaniem praw obywatelskich. Członkinie ruchu znane są z akcji, w czasie których uczestniczki obnażają się do pasa”.
Szperajmy dalej. Oto, co na temat Anny Hucoł pisze na Facebooku niezależna dziennikarka ukraińska Polina Dronajewa ( http://www.facebook.com/francefemen/posts/181229202028322 ). Wg. niej, Anna Hucoł jest z zawodu ex-pijarowcem, córką Michaiła Hucoła – deputowanego z ramienia Zielonych ukraińskiego parlamentu. Osobnik ten, z zawodu operator maszyn, w 2009 r. został zatrzymany za zabicie przechodnia w wypadku samochodowym spowodowanym „w stanie wskazującym na…”. Jednak sprawy sądowej przeciw ojcu Anny Hucoł nie było, do czego zapewne przyczyniła się jego przyjaźń z ukraińskim mogulem i aferzystą finansowym Wadimem Rabinowiczem, nazywanym „ukraińskim Bierezowskim”. Ten izraelski ekspatriant (zapewne z tego powodu, planowana w 2011 r. awantura Femenu pod ambasadą izraelską Kijowie, została odwołana) ma na Ukrainie przebogatą kartotekę sądową – począwszy od 1974 r., kiedy to został usunięty z Komsomolu za „niemoralne prowadzenie się”. W 1980 r. – podaje Dronajewa – został aresztowany za defraudację funduszów rządowych, co mu nie przeszkodziło (ani kolejne aresztowanie w 1982 r.) zostać „królem wyrobów kryształowych” na Ukrainie. Jeszcze mniej szkody wyrządziły mu dalsze afery, z których wymienić warto – choćby dla przedstawienia skali przekrętów, w jakiej działa Rabinowicz – handel bronią dla talibów w Afganistanie, za co przez pewien czas w latach 90-tych miał zakaz wjazdu do Ukrainy. Rabinowicz cieszy się dużym zainteresowaniem wszystkich zachodnich służb specjalnych – choć zarazem zdążył podstawić pierś pod najwyższe odznaczenie Ukrainy, Order św. Mikołaja Cudotwórcy a także zostać założycielem i prezydentem Wszechukraińskiego Kongresu Żydów… Całą książkę napisał niemiecki dziennikarz Juergen Roth o tym – jak by powiedział Stanisław Michalkiewicz – międzynarodowym grandziarzu: http://www.juergen-roth.com
Obecnie, Rabinowicz jest właścicielem kilku kanałów TV, wydawnictw i dzienników na Ukrainie, kupił klub piłkarski Arsenal Kijów oraz przez swego człowieka, Igora Kołomoyskiego zamierzał wykupić LOT, korzystając ze stworzonego w Polsce przyczółku w postaci firmy Amber Gold i OLT Express oraz pomocy „swoich” ludzi, umieszczonych w spółce pracowniczej LOT AIR. http://biznes.onet.pl/forum/amber-gold-odda-pieniadze-i-ujawnia-majatek,0,704129,89817709,czytaj.html
Również sam Kołomoyski od dawna lubi Polskę – ma u nas inwestycje w przemyśle hutniczym na Śląsku, a kilka lat temu próbował otworzyć bank. I tym sposobem – a to już ciekawostka, choć jakże znamienna dla czasów upadku, w których żyjemy – fundusze pochodzące od tej pary międzynarodowych hochsztaplerów miały sfinansować produkcję filmowego panegiryku Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie…
———————————————–
Po co piszę to wszystko? Aby jasne było, z jakiego światowego rynsztoka czerpie środki na działalność Anna Hucoł i jej bojówki Femen’u. Na Ukrainie, te półnagie bachantki malujące sobie na piersiach wulgarne hasła atakujące religie chrześcijańskie, a zwłaszcza kościół rzymsko-katolicki – nazywane są „Rabinovich’s boobs” (Cycki Rabinowicza). Większość z nich, to studentki kijowskich uczelni, a nawet uczennice szkolne. Jak pisze Dronajeva, dziewczyny te – mając pełno w gębie i na piersiach „wzniosłych” haseł, w których dominuje typowo lewacka, oparta na kłamstwie marksistowskim koncepcja “wolności” – zarazem nie narzekają na pustkę w kieszeniach. Opierając się na doniesieniach ukraińskiej prasy, Dronajeva podaje zawrotną jak na Ukrainę, sumę 600-700 dolarów miesięcznie, którą ma od Rabinowicza otrzymywać każda aktywistka Femen’u. O wyrachowanym profesjonalizmie tej rzekomo „społecznej” i „spontanicznej” akcji „wolnościowej”, na jaka pozuje Femen, świadczy też fakt, że ich logo zaprojektowało – pewnie za kolejne niebotyczne pieniądze – renomowana moskiewsko-nowojorska firma designe’owa, Lebedev Studio.
Pozbądźmy się więc złudzeń – napaść na prymasa Belgii podczas jego wykładu na Wolnym, (podkreślmy to słowo!) Uniwersytecie w Brukseli – podobnie jak w 2012 r. bicie w dzwony cerkwi św. Zofii w Kijowie przez rozebrane do pasa aktywistki, żądające prawa do aborcji, ścinanie piłą motorową krzyża upamiętniającego ofiary NKWD w Kijowie czy w lutym br. atak roznegliżowanych bachantek na kościół Notre Dame w Paryżu, dla „uczczenia” abdykacji papieża Benedykta XVI – to są dobrze zaplanowane i opracowane w szczegółach rozróby, w których głupie prowincjuszki, chciwe na garść judaszowych dolarów są pecynkami na palcach światowych ideologicznych macherów. Zaś sam Rabinowich – zgodnie ze swą dotychczasową taktyką – dla oddalenia podejrzeń, iż to on mógłby pociągać za sznurki (on – lub potężni mocodawcy, którym służą jego wpływy i pieniądze) maskuje się nagłaśnianymi przez media akcjami „charytatywnymi”. A to zafunduje rabinom Ściany Płaczu szczerozłotą menorę, ważącą, zgodnie z zaleceniami Księgi Wyjścia (25:31-40) dokładnie 1 talent ( 45,5 kg), a to innym razem podaruje państwu Izrael pół miliona dolarów na odnowienie zabytkowej synagogi Hurva.
Prawdziwa ilość aktywistek Femen’u jest nieznana. Rabinowicz oficjalnie dystansuje się wobec wspieranego przez siebie ruchu, lekceważąco wyrażając się o jego „kilkuset aktywistkach”. Jednak biorąc pod uwagę powstające za pośrednictwem Internetu międzynarodowe odgałęzienia, mówi się o co najmniej 15 000 osób. Jest to więc ruch przyszłości. Z takim patronatem na pewno nie zginie – a przeciwnie, będzie coraz agresywniej rozwijać się, zagarniając coraz więcej wykolejeńców, frustratów i po prostu ludzi o wypranych mózgach i „niewyżytych w działaniu”, którym brak zdolności do refleksji. Wzrost tego antykatolickiego ruchu może odbywać się wedle wypróbowanego scenariusza z przeszłości. Również rosyjscy dekabryści, włoscy karbonariusze, anarchiści Bakunina, miensze- i bolszewicy Trockiego i Lenina czy niemieccy narodowi socjaliści, wyrastali „spontanicznie”, „z ucisku” czy z „niesprawiedliwości społecznej” – a w rzeczywistości byli kierowani przez masonerię i przebrane za „ideologię” siły nihilistyczne. Jeśli nawet Femen spali się – jako pierwsza jaskółka, ale dość głupia i plugawa, nawet jak na gust Rabinowicza – to idę o zakład, że są to zaledwie pierwsze uderzenia masońsko-lewackiego tarana w spiżowe bramy Rzymskiego Kościoła. Obserwujmy pilnie i wsłuchujmy się w pokrewny im w Polsce Ruch Palikota – a będziemy wiedzieli, co szykują.
Źródło:
http://www.ekspedyt.org/pokutujacy-lotr/2013/05/04/12220_femen-wadima-rabinowicza.html
CZY UDA NAM SIĘ OBRONIĆ NASZE DZIECI?
Znalazłam takie propozycje reakcji na to zjawisko – do wyboru ;)))
Konserwatyzm wobec pedalskiej tyranii
Kiedy mamy do czynienia z tak jawną już pedalską tyranią, to konserwatyście pozostają cztery tylko, jak się wydaje, opcje możliwej reakcji:
1) konserwatywno-katolicko-augustyńska – uznając, że każda, nawet najbardziej nikczemna, władza pochodzi od Boga, choćby jako Jego dopust, modlić się o nawrócenie srożącego się tyrana, a jeśli to nie nastąpi, uznać, że Bóg karze nas tak za nasze własne grzechy i z modlitwą na ustach pójść na męczeństwo w nadziei przyszłej chwały;
2) konserwatywno-katolicko-tomistyczna – przeprowadzić staranną analizę czy tyrania ta osiągnęła już poziom skrajnego przerostu (excesus tyrannidis), czy jest szansa na poprawienie sytuacji w razie podjęcia rebelii i rozglądać się za jakimś autorytetem publicznym, który weźmie odpowiedzialność za powstanie i jego ewentualną porażkę;
3) konserwatywno-katolicko-tomistyczno-karlistowska – uznać bez zbędnych deliberacji, że w tak oczywistej sytuacji tyranobójstwo jest nie tylko dozwolone, ale jest obowiązkiem i powiesić przykładnie rajców Amsterdamu;
4) konserwatywno-rewolucyjno-chuligańska – wezwać, jak Maurras w przededniu 6 lutego 1934 roku – normalnych mieszkańców miasta, żeby uzbroili się w co tam mają – rewolwery, broń myśliwską, noże kuchenne – poszli pod ratusz, aby obalić ten zarząd i powiesić nie tylko rajców, ale i co znaczniejszych pedalskich aktywistów, a najlepiej jeszcze ich dla przykładu wypatroszyć.
Którą opcję Państwo wybieracie?
Źródło:
http://prawica.net/32869
Bardzo mi przypadła do gustu ta ostatnia wersja z naciskiem na „wypatroszyć”.
A NA POWAŻNIE:
We Francji pół miliona protestujących:
http://niezalezna.pl/40592-w-paryzu-przeciwko-homomalzenstwom
W styczniu też protestowali:
http://niezalezna.pl/37173-pol-miliona-przeciwnikow-malzenstw-homoseksualistow-na-marszu-w-paryzu
Niedawno była taka debata w Klubie Ronina:
http://niepoprawni.pl/blog/4938/katastrofa-w-polskiej-szkole-panel-dyskusyjny-solidarnych-w-klubie-ronina
c.d.
http://niezalezna.pl/40832-straca-dzieci-bo-chcieli-je-uczyc
o kreskówkach i ciągu następstw:
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-marzeny-nykiel/52990-mowa-o-tradycyjnej-rodzinie-scigana-jest-w-kanadzie-przez-policje-cytowanie-badan-obnazajacych-prawde-o-homorodzinach-grozi-spoleczna-smiercia
http://niezalezna.pl/41356-pranie-mozgu-w-szkole-z-tych-ksiazek-ucza-mlodziez
Panie Karolu, co tam słychać na Pana Westerplatte? Potrzebna amunicja?
Panie Poruszycielu, dziękuję za trwanie na posterunku.
Amunicji potrzeba – w dużych ilościach i dużych kalibrów. Wkrótce wysmaruję notkę o technicznych zagadnieniach związanych z realizacją projektu.
pozdrawiam
Do zbioru linków podanego przez Krucjatę Różańcową dodam swoją cegiełkę. Uważam, że fregata antygenderowa powinna dokonywać rozpoznania terytorium wroga i podawać do publicznej wiadomości w systematyczny sposób, gdzie stacjonują jego jednostki.
Przykład z mojego miasta – Pracownia Pytań Granicznych UAM utworzona w 2006 roku, której kierownikiem jest były ks. prof. Tomasz Węcławski (dzisiaj prof. Tomasz Polak), prowadzi regularne zajęcia genderowe z udziałem jego żony Beaty Anny Polak, aktywnej również w kręgach racjonalistów i wolnomyślicieli. Na poniższym zdjęciu oboje jeszcze przed ślubem (Beata Pokorska i Tomasz Węcławski) występują razem z prof. Woleńskim – wiceprezydentem żydowskiej loży B’nai B’rith i działaczem innych antykatolickich organizacji.
Państwa Polaków można zobaczyć paradujących w marszu równości organizowanym w Poznaniu w 2009 r., idą w kombinezonach motocyklowych z kaskami w rękach, a w tle hasło “kto się boi geja?”. Warto też pooglądać inne transparenty, np. promujące związki lezbijskie, czy “edukacja w szkołach, nie w kościołach”.
Panie Poruszycielu.
…
Tak, takich informacji potrzeba. Przerażająca rzeczywistość. Aż zatyka człowieka…
Drogi Panie Karolu,
mam kolejny klocek do Pana inicjatywy: Gender wchodzi na KUL pod auspicjami lewaków z kręgu Krytyki Politycznej. Tu brzoza, tu brzoza, czy mnie słychać? Dawaj Pan ten antygender, bo długo nie wytrzymamy tego oblężenia…
A ja mam zasię propozycję oddania istoty rzeczy już w samej nazwie. Mianowicie poprzez rezygnację z lewacko-bojówkarsko-anarchistycznego przedrostka anty- na rzecz chrześcijańskiego stop-. A zatem stopgender.pl zamiast antygender.pl. Mpżemy się trochę pokłócić o to, ale nie wiem czy trzeba – w zasadzie już różnicę podstawową wyłuszczyłem.
stopgender.pl – też bardzo dobre :-) Czuję się przekonany, chociaż samo stop to może być za mało. Faktycznie to anty- jest jakoś obciążone w lewo, ale chyba nie można tego uogólniać. Mamy leki antyalergiczne, pociski przeciwlotnicze (czyli antylotnicze), demonstracje antyrządowe, nawet meble antyczne ;-)
Skoro jest przyzwolenie na kłótnię to jeszcze zdanie pociągnę. Antygenger brzmi dla mnie trochę jak broń, jak przeciwpancerny. Podobnie do 4panc+pies gdzie było “Gustlik, przeciwpancernym! – Jest przeciwpancerny, gotowy!” wołalibyśmy “Karoljozef, antygender!” i po chwili byłoby słychać “Jest antygender, załadowany”.
Militarystycznie a po chrześcijańsku zaowocował GROM trybeusa, imo.
Tutaj zaś, skoro ma to być poważna inicjatywa, wypada nie odrzucać na wejściu tych, którzy, jak uważamy, są zwiedzeni. Tymczasem anty- nie nam, a im daje do ręki broń w ich walce. Zaś takie “zwukłe” stop – ją wytrąca, gdyż napotykają na otwarcie do dialogu, nie są odrzuceni – jako, że sami Boga odrzucili, odrzucenie wszędzie widzą, na to liczą i są przygotowani. Na przyjęcie, na ukazywanie innego, piękniejszego i przede wszystkim prawdziwego punktu, z którego nie tylko oglądać ale i tworzyć rzeczywistość można, w ogóle – można, przygotowani nie są. Nawet po przeczytaniu tego, co tu właśnie nieudolnie nadłubałem :)
Łe, odpada. Znaczy wróć! Hurra, już jest! :))
Domena zarejestrowana kilka dni temu, jeszcze ciepła :-) Dobrze, że ktoś podjął temat i ruszył z kopyta. Widać, że idzie w dobrym kierunku. Brawo! To wcale nie znaczy, że antygender Pana Karola nie ma sensu. Armia składa się najczęściej z wielu żołnierzy wyposażonych w różne rodzaje broni. Dajmy link, żeby podnieść ranking strony: stopgender.pl
jasne – nawiazmy wspolprace. Panie Karolu?
Kochani Bracia, kochający jak Pan Bóg przykazał!
Cieszy mnie Wasza gotowość do walki.
Jam też gotów, jeno na co dzień gotowość swą rozdzielam na wiele frontów, stąd moje nieobecności. Ale tak jak Wy, jestem i czuwam!
Obsuwy czasowe związane są też z tym, że się mulitiplikują. Bo wiele, możliwie wiele osób chcę w ten projekt zaangażować. Na przykład tacy Narodowcy to ostatnimi czasy nie byli dostępni dla świata, bo kongres mieli itp., itd.
Co do nazwy domeny.
Panie Macieju! Bardzo trafna i merytoryczna uwaga. Tak jest! Ma Pan rację. Ale…
Ale przed rejestracją “anty” sprawdzałem inne możliwości. “Stop” już był wzięty. Ale jak Panowie widzą nic złego się nie stało, bo wzieli nasi…Jestem przekonanay, że siły/domeny połączymy.
Panowie!
Z tym “antygenderem” to jest grubsza sprawa i grubszy problem.
Mianowicie.
Pomijając na chwilę kwestie lewackości samego sformułowania i konstrukcji językowej, znaczeniowej – “anty”.
“Anty” ma swoje plusy. Bo i czy my nie lubimy być anty…?!
W ten sposób i tą naszą narodową cechę, narodową specjalność, chciałem wykorzystać w szczytnym celu…
Tak na prawdę, to termin “antygender” a dokładniej “anti-gender” jest tęczowy, postępowy.
Dla anglosasów będzie on właśnie wyrażał ideologię lgbt.
Jeśli właściwie się w tych lingwistycznych kruczkach rozeznałem, to po polskiemu wyrażenie “antygender” jest przeciw gender, w sensie przeciw tej ideologii.
Po angielskiemu jest chyba zgoła wprost przeciwnie…
Proszę mnie oświecić, jeśli ktoś jest światły a ja bym się mylił w tej kwestii.
Zamierzam dopytać Panów o więcej kwestii, szczególnie technicznych.
Zrobić to tutaj, w komentarzach, czy strzelić nową notkę? Może lepiej nowa notunia…
pozdrawiam serdecznie i antygenderowo
Gratuluję pomysłu, jestem pod wrażeniem. Jak tylko będę miał coś mocnego, to podrzucę
Nie uzywam auta, ale moi znajomi co uzywaja i bywaja w europie, gdy widza znak “stop” – po prostu sie zatrzymuja i rozgladaja. jest tu jakos wiec wdrukowany element namyslu i koncentracji uwagi, jest ajkis tez stopien swobody co do decyzji. tymczasem, anty- to to odpowiednik slepiej ulicznki. nie znam sie na znakach i moze bardzo sie myle – prosze o rozwazenie tego, com powiedzial teraz.
PS nie wiem czy lubimy byc anty. ja nie lubie. zreszta JC rzecze, ze kto nie przeciw niemu ten z nim, wiec spoko chyba jak sie wlasnie ten aspekt poglebi?
gender to płeć, tak jak sex (który dzisiaj kojarzy się głównie z czym innym), ale ma już nowe znaczenie jako płeć kulturowo-społeczna, więc bycie “anty” raczej zostanie dobrze zrozumiane zwł. że domyślnie to przecież skrót od gender ideology . choć faktycznie, to stawianie siebie na pozycji przeciwnika, buntownika a nie obrońcy ładu jakoś. cóż, adres powinien być krótki i dobitny, za to stronka może mieć tytuł widoczny w google typu: gender ideology zagrożeniem dla świata czy jakoś podobnie. A i przyda się podkreślać, że te zmiany dot. wszystkich, by ludzie nie traktowali tego jako zbioru ciekawostek ale widzieli, jak to wpływa na świat i każdego z nas. Częsta może być przecież postawa ‘mnie to nie dotyczy’, ‘nie mam wpływu a za mojego życia jeszcze tak źle nie będzie’
na kompie mam krótki tekst w pdf “Ideologia gender realnym zagrożeniem dla małżeństwa i rodziny” wzięty z https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/handle/10593/5816 , może się przyda. Autor uznany a może i znany (choćby w sieci np. http://areopag21.pl/giacinto/artykul_3561_edukacja-seksualna-czy-demoralizacja.html , byłoby honor mieć i takiego sprzymierzeńca…
Pch24.pl też prowadzi różne akcje, np. protestuj.pl
Aaaaaby nie uciekło – http://www.ekspedyt.org/elig/2013/06/22/15188_wyrostkiewicz-sommer-pilipiuk-i-absurdy-postepu.html
Znowu dorzucam, aaaby nie uciekło.
http://wychowawca.pl/wp-content/numery/2012-09-58965458962541258987/mobile/index.html
http://wychowawca.pl/wp-content/numery/2013-05-93876345989067213454/mobile/index.html
za: stopgender.pl
Paniue józefiekarolu! Pan, mam nadzieję, gromadzi – tak? :)
Aha! Napisałem do stopgender, że się tym interesujemy. Mam nadzieję, że się Pan włączy! Hm… JASNE?! :))))
Haaalo! Panie Józefie! Panie Karolu! Panie… dwojgaimion! Sorki, że mylę kolejność ew. :) Stary niedźwiedź mocno śpi…??? Ehm… Nie, inaczej może :)
halo Kameraden, jak postępy na froncie? jest antygenderowo?
Kochani!
Zadanie jest proste.
Postawić najważniejszy portal w hitorii polskiego netu.
O ile treści mamy zapewnione to są problemy z ich oprawą, formą.
Próbuję pozyskać najlepszych informatyków i grafików.
Same bułeczki z masełkiem.
pozdrawiam i dziękuję za doping