Przedruk za zgodą Administracji Portalu adam-czlowiek.blogspot.com
Wrogowie Królestwa Bożego
Znak Templariuszy
By uzmysłowić skalę duchowego zagrożenia cywilizacji chrześcijańskiej i konieczność współdziałania Kościoła i państwa w jego zwalczaniu, przytoczę jeden z licznych faktów historycznych. Otóż rycerze Zakonu Templariuszy, założonego w Jerozolimie w 1118 r. dla obrony pielgrzymów, po upadku Królestwa Jerozolimskiego w 1187 r. wracają do Europy i osiedlają się we Francji. Wkrótce stają się potęgą ekonomiczną i zdobywają coraz większe wpływy polityczne na dworach królewskich. Jednakże ich działalność budzi wiele podejrzeń z innych racji. Są wielkim zagrożeniem dla chrześcijańskiej Europy z powodu swych heretyckich poglądów na życie i śmierć Jezusa oraz demonicznych praktyk, polegających na bezczeszczeniu krzyża, uprawianiu czarnej magii, magii seksualnej i kultu szatana. W piątek 13 października 1307 r. król francuski Filip IV Piękny, w porozumieniu z papieżem Klemensem V, przeprowadza nagłą akcję militarną, której celem było uwięzienie Templariuszy. W samym Paryżu zostaje uwięziony wielki mistrz zakonu Jakub de Molay wraz ze 140. rycerzami. Równocześnie dokonano aresztowań członków zakonu na terenie całej Francji.
Proces Templariuszy trwał kilka lat. W toku przesłuchań prowadzonych przez Inkwizycję kościelną, której przewodniczył Inkwizytor brat Wilhelm z Paryża, ustalono, że Templariusze w czasie swego pobytu w Palestynie przejęli od ludów Wschodu gnostycką wiedzę i demoniczne misteria, czcząc Lucyfera w posągu zwanym Baphometem. Przedstawiał on skrzydlatego kozła z wielkimi rogami, z pięcioramienną gwiazdą na łbie, siedzącego na ujarzmionym globie jak na tronie. Inskrypcja “Baphomet” czytana wspak, według kryptografii kabały żydowskiej znaczy: ojciec świątyni pokoju wszystkich ludzi. Templariusze czcili zatem w miejsce Boga Ojca, innego ojca (Lucyfera), budowniczego nowej świątyni (nowego ładu), wszystkich ludzi (wymiar globalny). W roku 1310 spalono na stosie 54 Templariuszy, a w 4 lata później zginął na stosie wielki mistrz Jakub de Molay z trzema innymi najbliższymi współpracownikami. Chociaż papież Klemens V bullą Vox clamantis zniósł Zakon Templariuszy, a następnie zakazał pod karą ekskomuniki w jakikolwiek sposób nawiązywać do jego tradycji, to jednak przywleczonej ze Wschodu zarazy okultyzmu nie udało się już z Europy usunąć.
Kult Baphometa, nadal szerzony w głębokiej konspiracji przez zbiegłych Templariuszy, odrodził się z całą siłą w Zakonie Różokrzyżowców, sięgającym swymi początkami XV wieku. Przypuszcza się, że ci protoplasci współczesnej masonerii, nieprzejednani wrogowie Kościoła katolickiego, nazwą swą nawiązali do czerwonego krzyża zdobiącego płaszcze Templariuszy. Notabene jednym z ojców zjednoczonej pod władzą Baphometa Europy był różokrzyżowiec Jan Amos Komeński (1592-1670), zwany też Comeniusem. Pochodził on z Moraw z rodziny husyckiej i oficjalnie przynależał do groźnej sekty Braci Czeskich. Głównie działał w Polsce, w Lesznie, gdzie parał się szkolnictwem, opracowując zasady dydaktyki w zgodzie ze swymi przekonaniami. Obecnie projekt Comenius jest wcielany przez Unię Europejską w polskim szkolnictwie. Spuściznę po Różokrzyżowcach przejęła z czasem masoneria, a sam Comenius uważany jest przez J. Giertycha za jednego z głównych twórców masonerii. Tych parę faktów, podanych w wielkim skrócie, powinno nam uświadomić, jak wielkim zagrożeniem dla cywilizacji chrześcijańskiej, a obecnie dla naszego Narodu jeszcze katolickiego, stanowiły zręby antykościoła, budowane już w średniowieczu przez wyznawców okultyzmu. Zasada bowiem walki o władzę nad światem między dobrem a złem jest zawsze ta sama. Jezus posyła Apostołów z misją poddania pod Jego panowanie wszystkich narodów. Lucyfer działa także w podobny sposób, posyłając na świat swych apostołów okultyzmu z podobnym zadaniem. Walka o dusze ludzkie w razie przegranej jest dla chrześcijan o wiele groźniejsza w skutkach, niż wszystkie krwawe najazdy wrogów zewnętrznych i toczonych w ciągu historii wojen. Czy Kościół i władcy chrześcijańscy w tej walce na śmierć i życie wieczne nie mieli prawa uciekać się do środków ostatecznych, jakimi były tortury i płonące stosy? Jeśli w walce z Saracenami czy Turkami nie przebierano w środkach, mordując setki tysięcy ludzi i paląc ogniem wielkie połacie ziemi wraz z osadami i miastami, to nikt nie podważa słuszności tych działań. Jeśli w walce o wiele bardziej bezwzględnej i straszniejszej, bo duchowej, prowadzonej w obronie narodów chrześcijańskich skazano na śmierć ludzi walczących po stronie Lucyfera, to współcześni tryumfatorzy nowego porządku świata nie znajdują dla tych działań granic potępienia. Zapytajmy się cóż takiego się stało, że w świecie nam współczesnym nastąpiła tak radykalna zmiana nastawienia do Kościoła i narodów chrześcijańskich, a wraz nią przewrotna ocena faktów historycznych?
Dechrystianizacja Europy
Przyjmuje się, że cywilizacja chrześcijańska trwała w Europie od V do XV wieku. Cóż zatem ją zniszczyło? Nie najazdy barbarzyńców, lecz tajne stowarzyszenia i związki osób skupionych wokół Baphometa! Ludzie ci doskonale w nich zorganizowani przenikali stopniowo do władz państwowych i kościelnych, do urzędów i uniwersytetów, zwodzili filozofię i teologię, demoralizowali szkolnictwo, desakralizowali sztukę itd. Wszystko i wszystkich poddawali pod władzę Lucyfera, szerząc, na ile się tylko dało, w danym okresie historii bałwochwalcze misteria, okultyzm, satanizm i wszelki zamęt społeczny.
Dziś żyjemy w świecie astrologów, wróżek, magów, uzdrawiaczy, tarota, kabały, pośród wszelkich zwyrodnień seksualnych i równouprawnionych wszystkich religii. Gdyby w naszym czasie żyli i działali Templariusze, cieszyliby się powszechnym uznaniem i szacunkiem, a niejeden z nich dostałby Nobla lub występowałby w telewizji jako wielki humanista i autorytet moralny. Bo dziś już nie ma kto bronić duchowych granic Królestwa Jezusa i chronić ludzi ochrzczonych przed śmiertelnymi wrogami ich życia wiecznego i ich duszy. Za to nauczono ludzi Kościoła katolickiego wstydzić się i przepraszać za struktury i za owoc działań obronnych państw stanowiących niegdyś cywilizację chrześcijańską.
Demontaż cywilizacji chrześcijańskiej następował stopniowo, kierowany w sposób przemyślany i metodyczny od przeszło 300 lat przez światową masonerię, która wchłonęła w siebie wcześniejsze i działające do tej pory, niezależnie od siebie, wszelkie twory organizacyjne Antychrysta. Dla tego zwycięskiego pochodu zła barierę nie do przebycia wciąż stanowił sojusz Kościoła i państwa. Jak długo on trwał, tak długo prawo stanowione było zgodne z prawem Bożym, a administracja państwowa wymagała od obywateli przestrzegania norm kościelnych, stosując wobec opornych sankcje. Mimo licznych prób (wystarczy wymienić Rewolucję Francuską) przymierze tronu i ołtarza okazało się dla światowej masonerii twierdzą wyjątkowo trudną do zdobycia.
Po wielu latach szturmu pierwszego wyłomu dokonano w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Na mocy pierwszej poprawki do konstytucji z roku 1789 zakazano uznawania religii katolickiej za oficjalną, to znaczy spójną z państwem. Następne zwycięstwo masoneria odniosła we Francji. Na mocy Ustawy o stowarzyszeniach z dnia 2 lipca 1901 r. zlikwidowano we Francji setki klasztorów, a w konsekwencji doprowadzono do zamknięcia tysięcy szkół katolickich. Wkrótce potem na mocy Ustawy o separacji Kościoła od państwa z dnia 9 grudnia 1905 r. pozbawiono Kościół katolicki osobowości prawnej – stan ten trwa do dziś.
W obliczu tych ogromnych zniszczeń dokonanych w życiu wielu narodów przez masonerię, chodzi przecież o zbawienie milionów, milionów ludzi, ówczesny Kościół walczył tymi środkami obronnymi, które były w jego dyspozycji.
Masoneria została przez papieży dokładnie w licznych encyklikach opisana co do swego lucyferycznego pochodzenia i działania, i wielokrotnie obłożona klątwą. Wszyscy przynależący do masonerii lub ją popierający zostali przez Kościół ekskomunikowani, a sama organizacja na przestrzeni 200 lat została aż 400 razy potępiona przez papieży, co w stosunku do innych sekt stanowi absolutny rekord.
Nie mniej zdecydowanie przeciwstawiali się papieże próbom rozdzielenia Kościoła od państwa. Wystarczy wspomnieć encyklikę Vehementer nos, w której papież Pius X potępił rozdział Kościoła od państwa jako zasadę absolutnie fałszywą i niezwykle szkodliwą. Szkodliwość tej zasady jest tej samej natury co działanie sił ciemności. Państwo, które w swym programie działania nie identyfikuje się z chrześcijańskimi wartościami i zasadami życia, z konieczności musi identyfikować się z ideologią lucyferyczną, a tym samym normować życie społeczne obywateli według jej zasad (np. komunizm, faszyzm, liberalizm, globalizm). Ponieważ poza Bogiem chrześcijan istnieje tylko jeden uzurpator – Lucyfer (ukrywa się on pod wieloma imionami, co czyni pozór wielości religii i bóstw), świat, wyłamując się z ram chrześcijaństwa, musi z konieczności dostać się pod jego władanie. Na pytanie: Jak mogli dopuścić do tego zwycięstwa szatana ludzie ochrzczeni?, odpowiadam pytaniem retorycznym: Jak mogli powiesić swego Króla na drzewie krzyża ludzie obrzezani?
Zdrada dziesiątków milionów ludzi na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, świeckich i duchownych, którzy przystali do masonerii, spowodowała, że we wszystkich narodach dotkniętych laicyzacją państwa następowała detronizacja Jezusa Króla. Dla zobrazowania tego dramatu, który nadal rozgrywa się na naszych oczach, przytoczę kilka wypowiedzi papieskich:
Papież Leon XIII, cytując Psalm 2. i słowa Jezusa: Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi, stwierdza, że Jego panowanie musi być najwyższe, absolutne i od nikogo niezależne… i dodaje: Błagać będziemy, by Jezus Chrystus, którego władzy przecież podlegamy, rzeczywiście tę władzę nad nami wykonywał… Wtedy tylko będzie można uleczyć tak wiele ran, przywrócić powagę prawa, zaprowadzić ład i pokój, gdy wszyscy chętnie i z uległością przyjmą panowanie Chrystusa. Encyklika Annum sacrum, 1899 r.
Papież Pius XI: Taki potop zła rozlał się w świecie dlatego, iż większa część ludzi odsunęła Jezusa Chrystusa i Jego święte prawa od praktyki swego życia, od rodziny i spraw publicznych […]Usunięto Boga, Jezusa Chrystusa, od prawodawstwa i spraw państwowych, i oświadczono, że władza nie pochodzi od Boga, ale od ludzi. To było przyczyną, że zachwiała się sama podstawa władzy. Encyklika Ubi arcano, 1922 r.
Papież Pius XI: Dziś, gdy rozkazujemy, by ogół katolików czcił Chrystusa pod imieniem Króla, tym samym uważamy, że podajemy jedno z najskuteczniejszych lekarstw na nasze czasy, a także i na zarazę, która społeczeństwo ludzkie nawiedziła. Zarazą naszych czasów nazywamy tzw. laicyzm, wraz z jego błędami i niegodziwymi dążeniami […] Rozpoczęto od zaprzeczenia panowania Chrystusa na wszystkimi ludami. Powoli zrównano religię Chrystusa z religiami fałszywymi i zniżono ją haniebnie do ich rzędu. Następnie poddano ją władzom świeckim… Doprawdy im bardziej pomija się w haniebnym milczeniu najsłodsze Imię naszego Zbawiciela, czy to w zgromadzeniach międzynarodowych, czy w parlamentach, tym głośniej trzeba je wielbić, rozgłaszając wszędzie prawa Jego Królewskiej godności i władzy. Encyklika Quas primas, 1925 r.
Papież Pius XI: Gdy jednak w ubiegłym wieku, a także i w naszych czasach podstępne machinacje bezbożnych ludzi doprowadziły do tego, że zaczęto się wyłamywać spod najwyższej władzy Jezusa Chrystusa i wypowiedziano otwartą wojnę Kościołowi, wydając prawa oraz ustawy niezgodne z prawem Boskim i naturalnym; gdy na publicznych zebraniach wołano: “Nie chcemy, żeby On był naszym Królem!” : “Trzeba ażeby Chrystus królował!” Encyklika Miserentissimus Redemptor, 1928 r.
Papież Pius XII: Uważamy za największą powinność Naszego urzędu i największy obowiązek wobec współczesności dać świadectwo prawdzie. […] A więc głównym złem, z powodu którego świat współczesny popadł w duchowe i moralne bankructwo oraz ruinę, jest niegodziwe i zaiste zbrodnicze usiłowanie, by pozbawić Chrystusa Jego Królewskiej władzy, a także nie przyjęcie nadanego przez Chrystusa prawa prawdy oraz odrzucenie prawa miłości, które jako Boskie tchnienie jest życiodajną treścią i mocą Jego władania. Ratunek i zbawienie dla współczesnego człowieka znajduje się tylko w czci Chrystusa jako Króla, w uznawaniu uprawnień wynikających z władzy, jaką On sprawuje, oraz w doprowadzeniu do powrotu poszczególnych ludzi i całej ludzkiej społeczności do chrześcijańskiego prawa prawdy i miłości. Encyklika Summi pontificatus, 1939 r.
Powyższe nawoływania papieskie pozostały w świecie bez echa, a po śmierci Piusa XII umilkły. Europa kierowana przez oświeconych humanistów nadal się jednoczy w imię Baphometa, a cały świat zmierza ku globalizacji – jednego imperium królestwa ciemności.
Dana światu szansa na ocalenie
Na tle tych dziejowych przemian, które ukazałem, dopiero możemy właściwie odczytać posłannictwo S. B. Rozalii Celakówny. Jej wielkie orędzie, skierowane w pierwszym rzędzie do Narodu Polskiego, a wyrażające żądanie Pana Jezusa, jedynego Króla narodu ludzi ochrzczonych, a więc formalnie przynależących do Jego Królestwa, by dokonać Intronizacji, czyli publicznie uznać Go swym Królem, jest przez Boga daną Polsce i światu ostatnią szansą ocalenia. Rozalia w wielkiej wizji dotyczącej zniszczenia świata widzi popękany glob ziemski i gorejącą lawę niszczącą niczym biblijny potop wszystkie kraje i narody, które odmówiły uznania Jezusa swym Królem. Ta scena nie pozostawia niedomówień, a jej autentyczność potwierdzają słowa Pana Jezusa w bardzo licznych Jego wypowiedziach, zapisanych w Ewangeliach. Jest ona ponadto całkowicie zgodna z Apokalipsą św. Jana, a także z ostrzeżeniem przekazanym światu przez Matkę Najświętszą w Fatimie w roku 1917, w czasie wielkiego tryumfu masonerii. Wystarczy zastanowić się, czy Bóg może zachować świat w istnieniu, gdyby ludzkość upodobniła się do Lucyfera? Czy nie groziłby wtedy ludzkości ten sam los co diabłu (zob. Ap 19,19nn)? Jezus Król nabył świat za cenę krwi przelanej i powracając, oczyści swą własność, karząc przeniewierców, bluźnierców i świętokradców. Przed dniem kary dał światu dzień miłosierdzia, czas na opamiętanie się za pośrednictwem św. Faustyny. Dziś przemawia do nas przez S. B. Rozalię Celakównę, wskazując nam ostatnią szansę ratunku – Intronizację.
Osoby z kręgów patriotyczno-narodowych, które zajmują się sprawami społeczno-politycznymi mają świadomość, jak wszystkie organy i dziedziny życia naszego Narodu zostały poddane władzy twórców antychrześcijańskiego ładu. Widzą rozpacz w oczach milionów Polaków, oszukanych przez przywódców, ogłupionych przez media, odartych z godności dzieci Bożych, wydziedziczonych z majątku narodowego przez ludzi owładniętych duchem złym. Po ludzku myśląc, z tej opresji duchowej i materialnej, w jakiej znalazł się nasz Naród, nie ma wyjścia. Ale trzeba uwierzyć, że Bóg wszystko może. Trzeba uwierzyć w posłannictwo S. B. Rozalii Celakówny i uchwycić się tej jedynej szansy na nasze ocalenie. Wierzę, że Jezus Król Polski nas obroni i że, zgodnie z obietnicą objawioną wielu świętym polskim XX wieku, wywyższy nasz kraj w potędze i chwale, jeśli tylko wypełni Jego wolę, jeśli dokona Intronizacji.
Dlaczego nawoływanie do ludzi świeckich? Nie chcę się żalić na oportunizm władz kościelnych, na opór, jaki wśród wielu duchownych napotyka sprawa uznania Jezusa Królem Polski. Chcę natomiast w kontekście tego, co uprzednio napisałem, ukazać zadanie ludzi świeckich w dziele Intronizacji. Ponieważ Bóg żąda, a należy to do istoty Jego żądania, by Aktu Intronizacji dokonały również władze świeckie, daje to osobom świeckim, a zwłaszcza prowadzącym działalność polityczną, powód i najwyższą rację do zaangażowania się w walkę o uznanie Jezusa Królem Polski. Ukazałem, jak powstawała cywilizacja chrześcijańska, jak ważny dla jej istnienia był sojusz Kościoła i państwa i w jaki sposób ją zniszczono. Przejęcie przez antykościół w swe ręce władzy świeckiej w państwach chrześcijańskich stało się powodem stoczenia się tych narodów z drogi stromej, prowadzącej do tronu Jezusa Króla.
Dziś władza świecka stała się ostoją i protektorem duchowego panowania zła nad narodami. Żądanie zatem Boga, w pełni zasadne, by władza świecka ukorzyła się przed Nim w pokornym Akcie Jego Intronizacji, który ma pociągnąć za sobą przywrócenie w państwie ładu Jego Królestwa, jest ultimatum! Niech ta prawda przynagla zwłaszcza osoby, które poczuwają się do odpowiedzialności za los naszego kraju, w dążeniu do odrestaurowania Królestwa Bożego w naszej Ojczyźnie. Na wstępie niniejszych rozważań oświadczyłem, że Intronizacja prowadzi do jawnej konfrontacji z ludźmi i strukturami przeciwnymi Królestwu Bożemu. Sami dobrze widzicie palącą potrzebę wyzwolenia Polski spod ich wpływu. Trzeba odsunąć od władzy ludzi, którzy zdradzili Chrystusa, niezależnie od tego, czy noszą garnitur czy sutannę, czy swe szaty zdobią fartuszkiem, czy purpurą. Trzeba oczyścić Królestwo Maryi z bałwochwalstwa, z niesprawiedliwości społecznej, z zakłamania, by w ten sposób przygotować drogę do tronu Polski dla Jezusa Króla. Intronizacja bardziej niż woda święcona sama z siebie ujawni zdrajców. W tej walce nie tylko o doczesność, ale także o szczęście i życie wieczne, niech przykładem dla nas będzie osoba świecka, na pozór nic nie znacząca, skromna pielęgniarka, Służebnica Boża Rozalia Celakówna.
http://aniol-ave.blogspot.com/2012/02/wrogowie-krolestwa-bozego.html#more
Bardzo interesujące i na miejscu. Bóg zapłać. Walka i demoralizacja nie trwa od dziś a bardzo ważne jest zawierzenie i działanie pod najwyższym patronactwem.
Przy okazji kojarzy mi się m.in. ze znów niedawno czytanym tekstem:
Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą, czyli prawdziwa historia Bitwy Warszawskiej..
http://www.w-sercu-polska.org/joomla/index.php?option=com_content&view=article&catid=1:narod&id=5036:matka-boa-askawa-a-cud-nad-wis-czyli-prawdziwa-historia-bitwy-warszawskiej
@ Judyta
Bardzo dobrze napisany, zwięzły i jasny tekst o tym, dlaczego Intronizacja jest jedynym ratunkiem nie tylko dla Polski, ale dla całego wciąż jeszcze chrześcijańskiego (w ostatnich enklawach) świata.
Doszliśmy do etapu, gdy już nawet sami politycy przestali udawać, że komuś chodzi jeszcze o jakąś lewicę czy prawicę, o demokrację czy jej anty-, a w ogóle: o taki czy inny ustrój. To wszystko już zbankrutowało. Teraz spod ruin dawnego myślenia o ustrojach, partiach, stronnictwach, lewicy, prawicy, jakichś pompatycznie obwieszczanych programów społecznych, gospodarczych i tak dalej (choć wciąż dla mydlenia oczu, produkuje się tony ustaw, programów i zatrudnia coraz więcej biurokratów dla tej zbędnej roboty) – wyłania się prawda, o której pisze autor powyższego artykułu (nawiasem mówiąc niepodpisany, a szkoda).
Że prawdziwy i jedyny “podział polityczny” świata przebiega na linii Kościół – anty Kościół; Bóg – Szatan; głosiciele Jezusa i Maryi – słudzy Lucyfera. Te różnice są już coraz bardziej widoczne, nawet w sposobie mówienia, patrzenia, w wyrazie twarzy tych czy innych osób. Na tym m.in. będzie polegać zapowiadane Oczyszczenie: że w miarę wzrastania Bożej Chwały dla tych, którzy widzą Oblicze Pana, szatańskie pomioty na ziemi dłużej nie będą mogły ukrywać swej tożsamości. Nie wytrzymają jasności. Istoty pochodzące z mroku nie mogą znieść światła.
Dlatego nie możemy przerywać modlitwy, a także starać się stale przebywać wewnątrz Łaski. Innej drogi nie ma.
G…o prawda, templariusze żyli dla Boga i bez wahania oddawali życie w obronie wiary katolickiej. Byli najwierniejszymi sługami Boga. Natomiast zostali oni zmuszeni straszliwymi torturami przez króla Francji Filipa IV do przyznania się do czynów,których nigdy nie popełnili. Praktyka znana nie od dziś! Na podstawie tak sfabrykowanych fałszywych oskarżeń zostali po prostu wymordowani płonąć na stosach w niewyobrażalnych cierpieniach niesłusznie skazani przez tzw. Świętą Inkwizycję i skorumpowanego Papieża Klemensa V.Otóż panowie, Filip IV i Papież postanowili zagrabić sobie majątek Templariuszy i rzekome skarby. Otóż szczególnie dla Filipa był to dobry sposób na “umorzenie swoich długów” wobec Templariuszy. Niestety, była to haniebna rzeź najwierniejszych wyznawców i nieustraszonych obrońców wiary katolickiej
Tak wymordowali katolicy katolików. Wstyd i hańba! Dla mnie są bohaterami i wzorem do naśladowania.Powinni zostać świętymi za męczeńską śmierć i oddanie. Uśmiercenie Templariuszy było tragicznym błędem do którego, trzeba umieć się przyznać, natomiast krzyż Templariuszy nigdy nie był symbolem wrogim dla wiary katolickiej a wręcz odwrotnie!!!