Miesiąc temu przeczytałam dyskusję na jednym z portali poświęconą problemowi narkotyków. Jeden z dyskutantów, o dość znanym nazwisku, obiecał, że ich ugrupowanie rozwiąże ten problem natychmiast. Kara śmierci dla dilerów i po kłopocie. Pomyślałam sobie, że w takim razie, gdyby ich ugrupowanie miało jakąkolwiek szansę dojść do władzy, zagłosowałabym nawet na Milera żeby do tego nie dopuścić, choć jestem bezwzględną przeciwniczką narkotyków.
Wiele rzeczy mogę darować, ale do nich nie należy bezgraniczna głupota. Trzeba być kompletnym idiotą, żeby nie rozumieć, że narkotyki każdemu można łatwo porzucić i takie prawo dałoby każdej władzy nieograniczone możliwości wykańczania przeciwników. Nie koniecznie politycznych- biznesowych też.
Zastanawiając się nad tym głębiej doszłam do wniosku, że niektóre programy, zwłaszcza te pełne tromtadrackiego patriotyzmu oraz represyjnej religijności to czarny PR dla prawicy.
Nie twierdzę, że takie koncepcje formułują agenci czyli ludzie specjalnie zadaniowani- wystarczy, że są bezgranicznie głupi.
Mam dużo do czynienia z młodzieżą licealną w wieku maturalnym. Ponieważ jestem im życzliwa zwierzają mi się z takich problemów, o których wolałbym nigdy nie słyszeć.
Po ostatnich wyborach pewien młody człowiek przyznał mi się, że głosował na partię osobnika ze świńskim ryjem i gumowym penisem.( jego nazwisko nie przejdzie mi przez klawiaturę) Skrzywiłam się tylko i tyle. Przyszedł do mnie po lekcjach i powiedział: „Chciałbym , żeby pani wiedziała, że jestem gejem i ateistą”
„ Uczę cię matematyki, a nie religii i wychowania seksualnego” – odparłam kwaśno.
Zauważyłam wprawdzie, że przychodzi na lekcje w marynarce z kwiaciastą podszewką i ma jakąś torbę na książki w tęczowe paski, ale nie miałam najmniejszej ochoty na dyskusje.
Upierał się jednak, że chce usłyszeć moją opinię na ten temat. Zastrzegłam, że powiem mu co myślę, ale tylko raz i może to nie być przyjemne. Przystał na to.
„ Lądujesz sobie gnój widłami na głowę” – powiedziałam. „ Czy naprawdę chcesz już w wieku 25 lat chodzić w pampersie? „ I dodałam jeszcze kilka mocnych słów na temat praktyk homoseksualnych, których nie będę tu cytować. Nie obraził się, odszedł zamyślony.
Za kilka dni powiedział mi, że wycofał się z -jak to nazwał- „ układu”. Okazało się, że gra w jednym z warszawskich teatrów, wybiera się do szkoły teatralnej i wszedł w ten „układ” dla kariery. Pochodzi z rodziny prostego ogrodnika i chciał się wkupić w tak zwane środowisko. Nie wracałam już potem do rozmów na ten temat, ale zauważyłam, że zaczął ubierać się jak człowiek, więc pewnie powiedział prawdę. Mam nadzieję, że nie będzie już głosował na obrońcę swoich (wyimaginowanych zresztą ) odchyleń. Do kościoła go nie doprowadzę- musi sam tam trafić. Jak twierdził boi się opresyjnego państwa wyznaniowego. Tak myśli duża część młodzieży i nie ma co udawać, że jest inaczej. Na pewno nie zagłosują na program odbierający im ich swobody.
Osobiście nie mam nic przeciwko państwu wyznaniowemu. W moim wieku żadne swobody nie są mi potrzebne. Na pewnym zebraniu gdzie to właśnie postulowano powiedziałam: „ to zróbcie wreszcie to państwo wyznaniowe , jeżeli potraficie, ale o tym nie gadajcie. Czy nie rozumiecie, że tym gadaniem napędzacie elektorat PO”..
Nie trudno chyba zrozumieć, że ludzie, których na prawicowych portalach nazywa się motłochem, ludzie którzy rzekomo powinni być trzymani za mordę przez jakiegoś – nie wiadomo skąd wziętego-króla, ludzie których trzeba przekuć, wychować, pouczyć i nauczyć zrobią wszystko żeby ich samozwańczy wychowawcy nie dorwali się do władzy.
Bo ludzie nie chcą być przekuwani (pierekowka już była) ani kształtowani według cudzej wizji. A każdy program, który zaczyna się od stwierdzenia, że aby go wdrożyć trzeba stworzyć nowego człowieka jest w najlepszym wypadku utopią, w najgorszym – totalitarną zbrodnią.
Rozumiem obawy, że wiara znacznej części naszego narodu nie jest dość dojrzała, by stworzyć system rządzenia który byłby w pełni sprawiedliwy i powściągliwy w ingerowaniu w indywidualne decyzje ludzi, jednak propagowanie zbitki: “państwo wyznaniowe = brak swobód” uważam za szkodliwy brak precyzji. Remedium na złą religię nie jest brak religii ale dobra religia, czyli prawda.
Mitem jest neutralność obecnego systemu. Dlaczego rządy oparte na Ewangelii miałby oznaczać mniej swobód niż obecne – oparte na nihiliźmie post-modernizmu?
Coraz większa część społeczeństwa doświadcza obecnie swobody związanej z brakiem pracy – całymi dniami mogą robić co chcą.
Mamy też swobodę wyboru miejsca emigracji. Wolność bluzgania i szydzenia z prawdy w mediach.
Propagowana jest swoboda zabijania nienarodzonych, eutanazja ludzi w podeszłym wieku jeszcze nie jest u nas modna, ze względu na nasze “zacofanie”.
Jeśli państwo wyznaniowe ma oznaczać brak tych swobód, to bardzo proszę.
Pozdrawiam
Jedyna nadzieja, że młodzi ludzie zauważą tą dojmująca wolność od pracy, mieszkania,zarobków. Mnie nie trzeba agitować,sama jestem przerażona skalą i pozornością tak rozumianej wolności. Matka ma prawo bezkarnie zabić swoje dziecko nazwane dla niepoznaki płodem, ale nie ma prawa dać mu klapsa. Ale to osobny temat. Jednak osoby indyferentne religijnie nie zgodzą się na przykład na zakaz rozwodów. Sama znałam osobę, która przeszła przed wojną na prawosławie, żeby wziąć drugi ślub, gdyż jej pierwszy mąż żył. W skrócie- uważam, że trzeba być jak lis nie tylko jak lew. Nie trąbić tyle – bo robi się czarny PR środowiskom, które popieramy.
Co do państwa wyznaniowego- przeczytałam, że jakieś kobiety w Izraelu zostały pobite przez ortodoksów a potem właśnie one aresztowane za to , że miały jakieś niewłaściwe chusty pod ścianą płaczu.Mamy zbyt wiele własnych problemów, żeby się nad tym rozwodzić. Ale tak to działa.
Możliwe, że dyskusje i rozpolitykowanie ponad działaniem odstręcza ale tego się nie uniknie. Póki co jest i chora sytuacja, że mówienie banałów nic nie zmieni a kontrowersje są jakimś zauważalnym punktem wyjścia, nie tylko medialnie ale i między ludźmi.
Nie wydaje mi się, by ludzie bali się prawdziwie państwa wyznaniowego czy opresyjnego, to nie ’89 a raczej przeniesienie dawnych opinii i rodzaj pretekstu, by się za czymś nie opowiadać. tyle lat się czeka w bylejakości na nieuchronny cud dobrobytu, że w końcu ma przyjść sam :) A i nie ma kogo poprzeć, więc może czas na apolityczną partię dla niegłosujących, której celem będzie samo sprawne, uczciwe zarządzanie a nie różnice ideologiczne ;)
tworzenie nowego człowieka dla polityki to szatański wynalazek, tak jak bajania o elitach, media z nową kulturą robią to non-stop, na szczęście nie wyklucza to doskonalenia i życia ku świętości, bez budowania lepszego przez dobro nie da się nigdzie zajść. sama prosta uczciwość jest fundamentem rodziny, państwa, rynku. Póki co wyborców jednej partii od drugiej odróżniają głównie skandale pokazywane w mediach, jakiś wizerunek a nie racje historyczne, moralne, wolność czy sumienie. Przydałby się zaczyn, jakiś ruch społeczny który pociągnie własnym przykładem i nieugiętą wiernością prawdzie.
…Pani Izo-o-wspaniałych-tekstach, czyżby nieudany dzień wczoraj? Dziś cieplusio i piękne słoneczko: będzie lepiej! (od początku czytuję Pani blogi a dziś czuję przez skórę, że “coś nie tak”)
Zamiast merytorycznie do Pani bieżącego posta – to co wcześniej Pani chciałem “zapodać”: wspomniała Pani w jednym z komentarzy, że nie wierzy w hipnozę, że nikomu by się nie udało Pani zahipnotyzować. Polecam gorąco na YT “Magia umysłu Hipnoza Keith Barry”. Z “Discovery Channel”, polski lektor. Od kilku lat interesuję się psikusami, jakie własny mózg może nam czasami wypłatać. Jest to całkiem niemały fragment rzeczywistości – może Panią zainteresuje? I – naprawdę – nie ma to nic wspólnego z demonologią. Pozdrawiam serdecznie i ciepło, proszę nie wziąć mi za złe zbyt może poufałego tonu (skrobnę zresztą zaraz do Admina w tej sprawie).
demonologią.
Napisałam, że pewnemu panu nie udało się mnie zahipnotyzować podczas warsztatów jakie urządzono nam na studiach.Ale to już prehistoria. Dziś raczej nie wzięłabym w takim eksperymencie udziału. Interesują mnie ” psikusy” bo sama takich doświadczyłam w górach i wiem jak nieprawidłowo działa mózg w sytuacji skrajnego wyczerpania.Tylko szkolenie czyli wdrukowane zasady mogą powstrzymać cię od zaśnięcia na mrozie beż przygotowanego biwaku. Umysł racjonalizuje działanie zabójcze, myślisz sobie ” to tylko na chwilkę, odpocznę i będę lepiej iść i tak dalej”. Inny psikus – wymyśliłam kilka dni temu córce trzy pytania na egzamin dyplomowy i dokładnie takie były. Zamiast podziękować powiedziała: ” powinni cię spalić na stosie”. Ale ja jestem przekonana, że istnieją formy komunikacji jeszcze nie zbadane, nie mające nic wspólnego z magią.A co do poufałego tonu- bardzo proszę, niezwykle lubię się odmładzać, nie przez ukrywanie swego wieku ( tak długo ludzie nie żyją)lecz przez koleżeńskie relacje z młodymi ludźmi.
Ludzie bezkompromisowo radykalni są w każdej opcji. Pokrywają tym zazwyczaj lęk, gniew, rozgoryczenie, własne krzywdy (faktyczne, bądź wyimaginowane), chcą poliderzyć, więc krzyczą bzdury, byle radykalniejsze od innych. Robi się licytacja radykalności podczas której się sami nakręcają i próbują wzajemnie przebić w postulacie. Prym w tym wiodą kameleony.
Z narkotykami jest ostatnio arcyciekawie. Przy oszałamiającej nagonce na nikotynistów, postępowy staje się postulat legalu trawy. Jaja na boczku.
Kim innym jest jednak drobny handlarz zioła na uczelni, a handlarz cracku na miescie. Wszyscy przy tym gradację próbują zatrzeć. Tak jakby ten co wysadził kilową bombę, był równy temu który zdetonował atomówkę. Bomba jest bomba – kilim! Przy odpowiedniej retoryce pójdziemy rezać tych od fajerwerków sylwestrowych, a jakież przecież to zanieczyszczenie i trucie! Po każdym sylwestrze nad każdym miastem smog wisi wiele godzin i przecież pieski dostają zawału! Zbrodnia – kilim!..
;p
Bardzo słuszna uwaga na temat zacierania gradacji spraw. Kilka miesięcy temu opisywana była sprawa, jaką wytoczono działkowiczom za kilka krzaczków maku ozdobnego, który się sam wysiał na ścieżce. Bo myli się ducha prawa z literą prawa. Bo zamiast zdrowego rozsądku mamy dogmaty ( a raczej stereotypy ) i procedury. Zbudowano setki kilometrów ogrodzeń, żeby ratować zwierzęta przed wejściem na autostrady. Okazało się, że łosie przeskakują ogrodzenie i dopiero są w kropce, bo nie mogą uciec.To właśnie jest klasyczny ” efekt odwrócenia”.
Pisząc o marszu zwolenników m. w Szczecinie musiałem trochę poczytać.
Głupota ustawodawców jest równa arogancji. Ignorant który stanowi prawo, musi się
popisać. On musi pokazać jak się napracował. On musi zakazać posiadania wyliczonych enumeratywnie części rośliny i suszu z tych części! Znalazłem to na
portalu prawniczym. Ignorant ustawodawca zapomniał o korzeniach (nie wiem co i ile
zawierają) i o KWIATACH !!! To akurat najdroższa i najbardziej elitarna część.
Celnicy w przypadku spirytualiów stosują przelicznik na czysty alkohol, a tu nie !
No dobrze, ale co z tym dilerem? Nie ma być sankcji dlatego, że ktoś może podrzucić towar uczciwemu? Nie wiem, o jaki program polityczny chodziło, ale chyba żadne ugrupowanie nie chciałoby kary śmierci za znalezienie u kogoś porcji narkotyków. Próbuje sobie wyobrazić, kiedy kogoś można karać śmiercią i zgodnie z nauczaniem papieża, tylko w nadzwyczajnych sytuacjach, aby chronić życie innych ludzi (nie pamiętam dokładnie tekstu). Teoretycznie diler musiałby być winny śmierci wielu osób i cały czas jego działalność (może nawet za murami więzienia) zagrażać kolejnym potencjalnym ofiarom, a coś takiego nie wynika w żaden sposób z podrzucenia towaru przeciwnikowi politycznemu lub konkurencji biznesowej. Po prostu nie rozumiem Pani wniosku, że ostra sankcja dla dilera jest szkodliwa.
Ale co my będziemy tutaj o jakichś dilerach mróweczkach. Największa fabryka heroiny na świecie to Afganistan po wejściu wojsk amerykańskich i odtworzeniu plantacji zniszczonych przez Talibów. Którędy i jak ten towar rozchodzi się po świecie? Jak takiego dilera ukarać, czy nie karać, bo…
…no niestety. Nie zapomniał. Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, definicje: ziele konopi = KWIATOWE (podkr. moje)lub owocujące wierzchołki konopi it.d., środki odurzające (załącznik do ustawy)= m.in. ziele konopi. W korzeniach nic “zdrożnego” nie ma.
I proszę tego nie zrozumieć jako moje wymądrzanie się czy jeszcze gorzej próby pouczania, ok.? “Za Wilczka” padła moja pierwsza działalność gospodarcza, bo korzystałem z prasowych omówień prawa. Mam uraz i dzielę się doświadczeniem. Od tamtej pory – tylko oryginalne źródła. Pozdrawiam serdecznie na tę psującą nam wszystkim nastrój dziką pogodę.
I proszę tego nie zrozumieć
spoko :)
…pozwolę sobie potwierdzić informacje Pani IBF, skoro w Jej wiarygodność jako pojedyńczej Osoby Pan powątpiewa… Też czytałem ten “program”; to jeden z ruchów mieniących się narodowymi. Dla nich to JEST nadzwyczajna sytuacja, bo tak sobie ustalili.
A potem to już poleci: komentatorów na “R”, blogerów na “P”, blondynki (te ostatnie, bo tak zaniżają średnią narodowego IQ, że gospodarka leży, a tych pierwszych dla urozmaicenia, żeby ktoś im antyfeminizmu nie zarzucił… kolejność dowolna) To długie zdanie to taki żart (acz Historia mówi co innego niestety), dla rozluźnienia ciężkiej dziś atmosfery. Na poważnie: mam wrażenie, że “ostra” sankcja to pojęcie dość rozmyte z tego względu, że
zależne wyłącznie od indywidualnego odczucia. (wspomnianego przez Pana wniosku Pani IBF jakoś nie zauważyłem – cóż, latka lecą, oczy już nie te…:))
Nie wiem, czy ogląda Pan “Państwo w państwie”. Była tam niedawno historia
człowieka pomówionego przez świadka koronnego z zupełnie innej sprawy(nawet się nie znali) o produkcję narkotyków w swoim małym ośrodku wczasowym. Efekt: 4 czy nawet 6 (już nie pamiętam)lat aresztu tzw dziś modnie “wydobywczego”, zrujnowane życie niewinnego człowieka. Ale chociaż żyje, ma nawet teoretyczną szansę na odszkodowanie. A przecież ani politycznego, ani biznesowego zagrożenia dla nikogo nie stanowił – zwyczajny człowiek.
Pozdrawiam serdecznie
…a dzięki serdeczne! Bardzo to miłe z Pana strony a i wybór piosenki – przedni! Powiało spokojem, optymizmem – ostatecznie zresztą już nowy dzień…
W skromnym rewanżu: w moim “komentarzu do komentarza” Poruszyciela dopisuję w drugim akapicie (bez akapitu – zeżarło) “Blogerów na literkę “D” też” (niestety tylko w pamięci – “fizycznie” nie mam jak) i proszę to potraktować jako szczerze ciepły komplement za całokształt. Uroczego dnia!
Dziękuję za wsparcie. Wyjaśnię dlaczego nie podałam nazwy ruchu i okoliczności. Ruchy mieniące się narodowymi był na Legionie mocno wspierane. Nie mam najmniejszego zamiaru wywoływać następnej bezsensownej jatki. Chodziło mi tylko o to, że czytając niektóre programy nawet ja nie zagłosowałabym nigdy na taki ruch. A co mówić o młodzieży. Można oczywiście twierdzić, że te programy to tylko takie gadanie i nikt nie ma ich zamiaru (jak zawsze) realizować. To tym gorzej dla ruchu.Nie będę jednak mu robić czarnego PR. Jestem lojalna nawet w sprzeciwie. Szerokiej drogi narodowcy. Pokażcie co zrobicie.
//Za kilka dni powiedział mi, że wycofał się z -jak to nazwał- „ układu”. Okazało się, że gra w jednym z warszawskich teatrów, wybiera się do szkoły teatralnej i wszedł w ten „układ” dla kariery//
Jeśli to jest prawda i faktycznie była taka osoba u Pani w klasie, to czy mówienie o takich rzeczach na forum publicznym nie naraża dobrego imienia tej osoby? W tym sensie, że ona się podzieliła z Panią tym, ale czy Pani ma prawo dzielić się tym z innymi? Skoro to jest osoba z Pani klasy, to inne osoby mogą trafić na ten tekst i rozpoznać tę osobę – skojarzyć po podanych tu informacjach. Wówczas jej tajemnica wychodzi na jaw, a jeśli ktoś będzie nieżyczliwy, może to jej nawet zepsuć życie. Poza tym nie wiedziałem, że oprócz fizyki uczy(ła) Pani również matematyki, uczy można wiedzieć w jakiej szkole?
Ma Pan rację co do ryzyka identyfikacji. Samej mi to przyszło do głowy i jest mi bardzo przykro. Tym bardziej nie będę ujawniać szkoły. Sam Pan rozumie- byłaby to skrajna nieodpowiedzialność.Tych szkół było na szczęście kilka i prawdopodobieństwo jest bardzo małe. Podobnych historii też było sporo (wszystkie prawdziwe), ale już ich nigdy nie opiszę. Wydaje mi się, że sprawa była publiczną tajemnicą. Moja córka widząc delikwenta przypadkiem, rozpoznała go po stylu i powiedziała, że robi to on specjalnie, właśnie po to żeby być rozpoznawalnym. Nikt nikomu nie każe nosić marynarki w kwiatki. Co gorsza córka twierdzi, że niektórzy podszywają się teraz celowo pod taką orientację, bo jest to modne. Nie dojdziesz- więc spuśćmy zasłonę milczenia.
Dziękuję za obronę pani Izabeli przede mną, bo nawet nie wiem, że ją atakowałem. Zrobiłem się jakiś mało kumaty, bo nie rozumiem, dlaczego pytanie o dilera narkotykowego i problemu sankcji za jego czyny (to jest problem tytułowy tej notki!) jest osobistym atakowaniem autorki. Pana wniosku na tej postawie, że powątpiewam w jej wiarygodność, też nie rozumiem :-(
Pan podniósł kwestię mojej oceny pani Izabeli w formie błędnego osądu sprawy, dlatego chcę to sprostować i napisać wprost, że ja panią Izabelę bardzo cenię. Nie zawsze zgadzam się z tym, co pisze, nie zawsze daję temu wyraz, ale na wiele spraw otworzyła mi już oczy i nawet wyprowadziła z błędnego mniemania, które miałem wcześniej. Pana proszę o odnotowanie tego, a Panią Izabelę proszę o przyjęcie moich podziękowań za dzielenie się swoimi przemyśleniami i doświadczeniem.
Problem sankcji dla dilera narkotyków uważam nadal za nierozwiązany ;-)
Ok. Dziękuję za odpowiedź.
Dziękuję za odpowiedź choć nie do mnie. Racja że problem sankcji jest nierozwiązany, albo wręcz nierozwiązalny. Jedni uważają,na przykład, że to prohibicja stworzyła w Stanach gangi- inni, że przyzwolenie na alkohol , ( a nawet celowe propagowanie alkoholu)zniszczyło Eskimosów i Indian. My też mamy narodowe doświadczenia z celowym propagowaniem alkoholu przez zaborcę i mamy gangi.
…Przepraszam za nieporozumienie. Wyjaśniam: mało kumaty to byłem ja (ze względu na późną porę i zbyt dużą ilość kofeiny – mea culpa, trzeba się było nie dobierać do klawiatury, nauczka).
Ani Pan nie atakował Pani Izy, ani ja Jej nie broniłem. Obaj pisaliśmy o Jej tekście, prawda? Mój tok rozumowania był taki: skora Pani IBF nie podała kto ma takie pomysły, to widocznie miała Swoje powody. Pan podał:”ale chyba żadne ugrupowanie nie chciałoby kary śmierci za znalezienie u kogoś porcji narkotyków”, mimo tego że jest to napisane w teście expressis verbis. Ponieważ ja akurat nie miałem żadnych powodów, żeby przynajmniej ogólnikowo tego nie wyjawić, więc to zrobiłem odczytując Pana zdanie jako “to niemożliwe, Pani musi się mylić” ergo właśnie powątpiewanie w wiarygodność. Oczywiście moja niezręczność i brak precyzji: powinienem był użyć zwrotu “w wiarygodność informacji podanych przez Panią Izę”. Pewnie nic mnie nie obroni, ale z mojego rozumienia tytułowego wpisu wyszło, że wyraźnie chodzi o sankcję (w liczbie pojedynczej), i to tę najwyższą, plus implikacje takich pomysłów(stąd nb moje żartobliwe dywagacje o blondynkach). Nie zaś karać/nie karać i kogo.
Dalej: “po prostu nie rozumiem Pani wniosku, że ostra sankcja dla dilera jest szkodliwa” – znowu mea culpa, nawet mój niewielki wtręt, że ja akurat w tekście tego wniosku nie widzę (fakt, że go nie ma), był kompletnie niepotrzebny, żeby nie rzec wprost: niegrzeczny, jako wtrącanie się w cudzą rozmowę. Obaj doskonale wiemy, że Pani Iza, jako nie tylko świetna, wysoce
ceniona, ale i doświadczona blogerka, doskonale potrafi obronić się sama, jeżeli uzna to za potrzebne. Chyba wszystkie grzechy wyznałem – raz jeszcze proszę o wybaczenie zaistniałego z mojej winy nieporozumienia. cdn
Dziękuję, faktycznie, teraz widzę, że moje sformułowanie nie było zbyt jednoznaczne i można je było odczytać tak, jak Pan to zrobił. Wspaniale, że czasami udaje nam się szybko takie nieporozumienia wyjaśnić. Pozdrawiam :-)
c.d.
ad. 2-go Pana akapitu: nie odniosę się. Jak Panu zapewne wiadomo, nasze mózgi bardzo śmiesznie potrafią reagować na wszelką symbolikę, w tym przypadku mam na myśli słowo pisane. Pisze Pan np coś do kogoś w najlepszych intencjach, dobiera specjalnie słowa i budowę zdań, wręcz wkłada w to Pan serce – a ta druga osoba będzie tylko wściekła – bo kompletnie inaczej to odebrała/zrozumiała, niż Pan zamyślał. Mógłbym nieświadomie urazić Naszą Gospodynię (jakieś np słowo-klucz), a na tym nam chyba nie zależy, prawda?
ad. 3 akapit: Pani Iza właściwie już odpowiedziała (15.03.)
Od siebie potwierdzę, że jest nierozwiązany, acz uważam że rozwiazywalny.
Pod warunkiem, że przestanie być traktowany (cały “problem” narkotyków) jak tabu. Mi to przypomina dyskusje o dostępie do broni. Teraz może Pan mieć w domu Kałacha czy innego “Orła Pustyni” i co – więcej jest zabójstw z broni palnej? Praktycznie wszystko powiedziano i pokazano najważniejsze filmy n/t
narkotyków w długiej przedwczorajszej dyskusji na innym portalu. Polecam. (Znajdzie Pan, znajdzie)Plus rewelacyjnie opisane hasło “narkotyk” na Wiki.
Pozdrawiam Pana serdecznie, życzę dobrej nocy lub miłego dzionka mając nadzieję że wszystko wyjaśnione.
…cała przyjemność po mojej stronie – pozdrawiam