Za czasów późnej konspiry i Solidarności mieliśmy skłonność do zasypywania podziałów.
„Nikt nie odpowiada za winy rodziców”- twierdziliśmy szlachetnie, nie pytając czy ten kto nie odpowiada za winy rodziców nie korzysta czasem z przywilejów uzyskanych dzięki tym winom.
„Tylko krowa nie zmienia poglądów”- przekonywaliśmy się nawzajem, nie pytając, ile razy i w jakich okolicznościach te poglądy były zmieniane.
„Nie jest ważne, co kto robił w przeszłości, ważne co robi teraz i z czym do nas przychodzi” – po wielokroć słyszałam taką tezę, wypowiadaną bez zastanowienia czy ten ktoś czasem nie przychodzi służbowo.
Zwolennik spiskowej teorii społeczeństwa powiedziałby, że razwiedka przeprowadzająca w Polsce aksamitną rewolucję, której beneficjentem miała się stać stalinowska grupa interesu, narzuciła społeczeństwu ten ton.
Wielu z nas wspomina ten okres, jako czas niezwykłego braterstwa, zatarcia podziałów, wymieszania elit przedwojennych z elitami postkomunistycznymi, artystycznymi oraz z autentycznymi proletariuszami, na znajomość z którymi snobowali się zblazowani inteligenci.
Szybko okazało się, że powszechna Solidarność jest to solidarność kota z myszą i przyszło otrzeźwienie. Postkomunistyczne elity załatwiwszy sobie miękkie lądowanie strząsnęły z pleców chwilowych sojuszników- zarówno starą inteligencję jak i proletariuszy ( niektórych autentycznych proletariuszy dopuszczono do łask i wpuszczono na salony władzy, gdzie funkcjonują, jako żywe skamieniałości) i wróciły do dawnych wzorców. Człowiekiem honoru został ogłoszony Kiszczak, a patriotą Jaruzelski.
Tak czy owak fenomenem czasów Solidarności jest fakt, że udało się narzucić społeczeństwu jakiś kierunek działań, jakiś wektor pola, jakieś napięcie, jakąś polaryzację.
Reakcją naiwniaków, którzy jak ta głupia mysz uwierzyli w solidarność z kotem, jest teraz proces dokładnie odwrotny. Niektórzy twierdzą, że jest to po prostu nowy etap działania razwiedki.
Przyszedł czas na rozpraszanie. Każda grupka dzieli się natychmiast ( czy jest dzielona) na zwalczające się zaciekle obozy- tym bardziej zaciekle, im bliższe mają, czy powinny mieć cele.
Świetnym tego przykładem jest permanentna jatka w środowisku Legionu. To już nie jatka- to masakra piłą mechaniczną. Każdy człowiek z zewnątrz ( właśnie przed chwilą rozmawiałam z takim życzliwym czytelnikiem) widząc fruwające krwawe ochłapy bierze nogi za pas. Nie usiłuje dochodzić, co kto powiedział, kto zaczął, kto był pierwszy. Pikanterii tym zmaganiom dodaje fakt, że szanowni legioniści zwalczają się czasami z większą zaciekłością, niż zwalczaliby jakiś agnostyków, czy obrazoburców.
Ja też nie mogę już słuchać co kto komu powiedział i kto zaczął pierwszy. Ostatni raz prowadziłam rozmowy natym poziomie 30 lat temu, gdy mój dwuletni syn walił w piaskownicy kolegów plastikową łopatką po głowie.
Dlatego proponuję powszechne zawieszenie broni i amnestię.
Zajmujmy się wyłącznie sprawami merytorycznymi. Zrezygnujmy z personalnych utarczek.
Czy naprawdę publiczne dyskutowanie o cudzych przywarach coś wnosi do naszego rozumienia świata?
Czy nie wystarczy nam własnych przywar do refleksji?
Czy musimy tak odreagowywać niedawne rozczarowania polityczne?
Czy nie widzimy, że pozornie błahe, niepotrzebnie wypowiedziane słowa mają siłę tarana, siłę rozwścieczonego
słonia, który burzy wszystko na swojej drodze?
Oki. Czyli czym?
Święte słowa, jak to zresztą ma Pani w zwyczaju, święte i mądre.
Żeby tak jeszcze tego chcieli posłuchać wielce szanowni ….
Żeby tak przynajmniej co drugi się zastosował.
Nic więcej nie dodam, bo nie umiem.
Objaśniam:
Jak jest felieton o koniach, to dyskutanci powinni pod nim pisać też o koniach a nie o tym, że ktoś tam jest “gupi i w dodatku mnie opluł”.
Dama nie odpowiada “oki”.
Nawet ja, cham, to wiem.
___________
Co do ad remu to się wypowiem nieskromnie bo coś nie coś też wiem i na ten temat.
No więc, łatwo nie jest.
Ja tu robię właśnie za chama, za głupka. Bo ja się nie chcę z nikim kłócić. No bo i o co. O cybernetyczne grabki czy resoraka?
I to jest mój problem. I zarzut do mnie. Jak to? Nie chcesz się kłócić. Wszyscy się kłócą i ty też musisz.
A ja na to, że ja nie chcę…
I tak w paranoiczne kółko.
Ja już nie mam pomysłu jak o tym wszystkim pisać.
Czemu nie można powiedzieć do kogoś dzień dobry, a co słychać?
Nie. To jest zakazane. Trzeba go rozwalić za czynniki pierwsze, wróżąc ze strzępów przypadkowych słówek postawić teologicznego tarota. A i tak zawsze wychodzi, że dureń i nie powinien już żyć.
O co chodzi?
Dzisiaj było o pysze.
Oj, jak dla mnie to temacik mój wewnętrzny numero uno.
Nie umiem wyskoczyć ze swej próżności.
Chciałem coś opowiedzieć, o mojej wczorajszej przygodzie, ale to będzie pycha na maksymiliana. Trudno, opowiem, i tak już mi kocioł rezerwowany.
No więc wczoraj, byłem w dużym mieście, w dużym tłumie. Dużo ludzi było. I stałem na światłach.
W uszach miałem Muzykę Geniusza:
No więc stałem i rozejrzałem się dookoła. Starałem się popatrzeć na każdą twarz.
I zacząłem się modlić, o każdego i wszystkich. Myślałem o ich życiu, jakie mają plany, zmartwienia, dokąd idą.
I byłem szczęśliwy, że jesteśmy razem.
Pierwszy raz tak w życiu miałem, mam nadzieję, że nie ostatni.
czego sobie i Państwu życzę…
Po pierwsze nie wolno cały czas na kolanach i na serio, bo się człowiek udusi. Czasami trzeba zwariować, byle mądrze.
tak jest! dał nam przykład brat rus jak wariować mamy
@izabela brodacka falzmann
…przepraszam z małe literki, ale zawsze się mylę w Pani nazwiaku/skopiowałem/, czy jaki “diabeł” albo “moderacja cos “skręci”? Jeszczenie czytałem tej notki. Mam tylko jedno pytanie “formalne” – proszę o odpowiedz” tak/nie /i z góry dziekuję/:
Czy to Pani usunęła moje “grubiaństwo” z poprzedniej Pani.. notki ?
Pozdrawiam
To już się Pan Dakowskiemu naraził tym bardzO!
Chyba żeby coś o kobitkach w duchu modernizmu, to się przeprosi.
Dzień dobry, Panie Karolku, a co słychać?
Odpowiedź: Nie. Ja nic nie usuwam. I nigdy nie usuwałam. Ale poprosić o coś mogę?
Ile diabłów mieści się na końcu szpilki. Tak. Czy X jest pyszna? Czy Y jest chamski? Czy Y obraził X pierwszy, czy odwrotnie? Nie Nie Nie.
Z ust mi to Pan wyjął.
Jak to miło, że tak Pan to widzi Panie Karolu.
Dziekuję,… tak oczywiscie, może Pani, wiem-o-co, OBIECUJĘ!
Dziękuję za fotkę. Czy wiesz, że pojawia się gdy nie jestem zalogowana i niknie gdy jestem. Czy to efekt specjalny z Twojej strony czy coś innego? Tak samo było z mapką.
Dziś weszła tu Waga z Patrią i każdy ich post w tym tonie. U jazgdynia nie inaczej. To właśnie robi grupka imprezowa.
My kłócimy się inaczej, bo o coś ważnego za każdym razem nam chodzi, choć często schodzi na walenie w przeciwnika, co właśnie mam im za złe, ale to drobiazg, nauczą się siebie obserwować i łapać samego siebie na błędach, bo na razie u siebie belki nie widzimy. Podstawą naszych sprzeczek i walk jest nieznajomość i nierozumienie Katechizmu, dlatego ta Lista była tak ważna, byśmy sami się zobaczyli. Nawet ja, która jestem niezgorsza, popełniłam jakieś błędy, a to wiedza fundamentalna. Wyszło dziś pięknie na wielu przykładach, że błąd który zrobiło się w pytaniu przekłada się prosto na kłótnie w innych tematach, bo jak ktoś np. uważa, że zło jest równie silne jak dobro, zmieni to cały jego umysł, dostosuje go do tego błędu i stąd potem taki gość upiera się przy tym, że ktoś kto ma tatuaż diabła, ale się nawrócił, nadal jest zły i należy się go wystrzegać, że każde wulgarne słowo psuje całego człowieka, czyni go całym złym, itd. Rodzą się z tego potworne fundamentalizmy które człowieka pętają, oddzielają od innych, czynią wielkie różnice i spory o pierdołki. Tak właśnie Delfin nie odzywa się do mnie pół roku, bo się uparł przy pierdołkach i dziś wyszło, że właśnie na to pytanie odpowiedział błędnie, ten błąd ciągle powodował między nami spięcia aż osiągnął swoje, czyli totalny gniew i odrzucenie.
Pokazało to też mnie, że mi jeszcze brakuje, więc muszę uważać bardzo co mówię.
Uświadomiło nam to też, jak precyzyjna i obiektywna jest nauka Kościoła i że można na niej polegać, i że jest jedna Prawda nie wiele prawd i racji, że nie można sobie być byle jakim w uważaniu i trzeba uważać.
Same zyski. Kłótnie ustaną, kiedy płyny się wyrównają. Cwiczymy się w tym, by tę wiedzę wdrażać w umysł.
Tak wyćwiczonego umysłu żaden polityk nie oszuka, bo wystarczy mu zadać jedno pytanie z filozofii, a wyjdzie że sam nie wie co mówi. Pora, by politycy zaczęli się bać przychodzić na różne wiece, bo zostaną przepytani i ośmieszeni, choćby przez jedną osobę, a najlepiej dwójkę, żaden populizm i napisane przez kogoś przemówienia nie przejdą. Nie wcisną nam już żadnego wilka w owczej skórze. Czas kłamców ma się definitywnie skończyć. Z prof. Guzem nikt teoretycznie nie wygra, ale on jest jeden. To za mało. Musi nas być kilkoro na jedno miasto, tak sobie marzę.
Całe zło tego świata jest z błędnych ideologii. Zyjemy w czasie wojny o prawdę i musimy tę wojnę wygrać, my Polacy, choć to może śmiesznie brzmi.
Jak ktoś uważa, że doznaje zła od innych, niech pamięta maksymę św. Augustyna;
”Czynię zło z własnej woli, doznaję zła z wyroków Bożych (dopustów)”– ”Wyznania”
Bóg dopuszcza, bo coś w nas choruje. Jeśli ktoś ma do mnie pretensje, boli go, niech o tym pomyśli, czemu Bóg to dopuścił na niego.
I jak tu się nie zgodzić…
Oczywiście nastawienie, dobra wola, zasady w praktyce itp. Ale sprzeczki i gorące dyskusje też mają swój urok i są nie do uniknięcia.
Jeśli już się zdarzą, proponuję zawierzyć moderacji, a nie robić aj waj- po to są a nie dla naszej krzywdy.
Po drugie- to dwa- jakby komuś strasznie zależało, to domyślam się, że jest techniczna możliwość otwarcia wpisu prywatnego.
Po trzecie- to trzy, a może raz- to i kwestia naszych celów tutaj. warto choć chwilkę się zastanowić nad sobą i czego tu szukamy. czy chcemy zastąpić sobie wyborczą, założyć dumnie własny blog, może należeć do jakiejś społeczności albo i więcej. trochę dziwnie się zrobiło, a można pociągnąć rozwój duchowy, rzucić parę pomysłów dla kraju, wejść w naprawdę poważne tematy (no i dyskusje) zamiast śmieciowiska. Po sobie jednak widzę, że o paru rzeczach wolę rozmawiać z przyjaciółmi w realu, niż dzielić się tu, więc pewnie inni tym bardziej.
Odnoszę wrażenie, ze my tu sobie gadu – gadu, a coś nam bezpowrotnie ucieka. Właśnie wprowadzono refundację in-vitro. Czy naprawdę uważasz,że uda Ci się przepytać Arłukowicza z katechizmu, a on zrozumie co złego zrobił? Że polecisz mu wykład profesora Guza? On nie wie i nie chce wiedzieć kto to jest profesor Guz. I w niczym mu wykład profesora nie przeszkodzi.
Wydaje mi się,że sugerujesz się faktem że KK startował w katakumbach i odniósł niezwykły sukces, niezrozumiały zapewne dla tych, którzy do dziś pytają – “ile dywizji ma Papież ?” To prawda- ale to co dotyczy KK, nie dotyczy każdej- mniej czy bardziej- samozwańczej grupki w jego łonie.Królestwo Chrystusa jest nie z tego świata. To słusznie pociesza od 2000 lat wszystkich skrzywdzonych i poniżonych. Czy taka ma być optyka naszej grupy? W takim razie jest tu pewien dysonans. Mamy patrzyć na wszystko sub specie aeternitatis, kłócąc się jednocześnie na poziomie piaskownicy. Zauważ, że na postawiony problem odpowiadasz właśnie jak dziecko w piaskownicy – ” proszę pani to on zaczął”. Jeżeli nawet on zaczął to Ty skończ.
Przeczytałam z zachwytem Twoją relację na temat spotkania odnowy w Duchu Św i wstąpiła we mnie nadzieja, że się czegoś dowiem istotnego, od ludzi, którzy podzielą się ze mną swoją wiedzą i prawdziwym doświadczeniem. Dyskusja na temat ankiety też szła w dobrym kierunku. Wielu ludzi ma problemy, których nie wyjaśni im ksiądz podczas kazania ani podczas spowiedzi ( niezależnie od tego czy jest ona ważna czy nie). Są to tak zwane “głupie pytania”, na które ksiądz reaguje tak jak każdy przeciętny funkcjonariusz, na przykład nauczyciel. (Kowalski przestań się garbić.) Miałam nadzieję, że tu , pomalutku, uzyskam odpowiedzi właśnie na takie ” głupie pytania”. I że nie będzie mnie rozpraszać dyskomfort związany z wzajemnymi oskarżeniami w błahych sprawach.
Siedziałam kiedyś na wykładzie mechaniki kwantowej, a nagle profesor zaczął krytykować zbyt krótką sukienkę jakiejś studentki, która słysząc to wyszła trzaskając drzwiami. Ja też wyszłam. Chciałam zrozumieć pewien trudny fizyczny problem, a relacje profesora ze studentką i kto kogo czym obraża zupełnie mnie nie interesowały.
Witaj Izo
Zazwyczaj jestem samotnym, jak to się mówi troubleshooterem, czyli “naprawiaczem”. Sadzę, że na tym znam się dobrze. Mimo tego, nie działam w próżni. Zawsze wewnątrz mniejszego lub większego zespołu ludzkiego. Aby osiągać dobre rezultaty potrzebna jest dobra atmosfera. Czy ty tutaj taką atmosferę czujesz? Ja nie czuję. Za dużo się tutaj mówi o posłuszeństwie, za dużo się tutaj odpowiada pytaniem na pytanie. Żąda się wszędzie dowodów. Generalnie – nikomu się nie ufa. Są swoi i są obcy.
Ty też tutaj będziesz zawsze obcą.
Przepraszam za ostre słowa i pozdrawiam
// Żąda się wszędzie dowodów. Generalnie – nikomu się nie ufa. Są swoi i są obcy.//
Nie można swobodnie o kimś nałgać. Strasznie ograniczające.
Chciałbyś usłyszeć niezałganą prawdę o sobie?
Wątpię szczerze.
Byłem dość długo na pewnym prawicowym forum i dlatego nietrudno było zauważyć, że był tam tzw. rozprowadzający, który zaczynał sporą ilość wątków lub podtrzymywał dyskusję, szczególnie gdy na forum był zastój. Pytania podtrzymujące dyskusje były często kontrowersyjne.
Po pewnym czasie od rozprowadzającego pałeczkę przejął następny forowicz, oczywiście uzgodniony.
Postanowiłem poszukać w starych zasobach, co było dość utrudnione z powodu nędznej wyszukiwarki. Jednak udało mi się ustalić, że właścicielem forum jest osoba prywatna, która lata temu pełniła funkcję gospodarza tego forum. Zrezygnowała z niej z powodu nadmiaru innych obowiązków i na funkcję rozprowadzającego wybrała osobę, którą doskonale poznała podczas długiego pisania na tym forum.
Szukając dalej okazało się, ze funkcja ta jest płatna.
ITBBNT
//Odnoszę wrażenie, ze my tu sobie gadu – gadu, a coś nam bezpowrotnie ucieka. Właśnie wprowadzono refundację in-vitro. Czy naprawdę uważasz,że uda Ci się przepytać Arłukowicza z katechizmu, a on zrozumie co złego zrobił? Że polecisz mu wykład profesora Guza? On nie wie i nie chce wiedzieć kto to jest profesor Guz. I w niczym mu wykład profesora nie przeszkodzi.//
Czy blogowaniem można w ogóle przeszkodzić złu?
No właśnie od Ks. Guza się dowiedziałem, że każdy, kto mówi “istnieje prawda absolutna” zadaje cios strategii Szatana.
Nie chodzi o to byśmy przekonali Arłukowicza (staramy się być realistami), ale byśmy sami dobrze rozumieli, czemu to przepychanie in-vitro w Sejmie to bagno.
Abyśmy potrafili wyjaśnić to młodym.
Tylko tyle możemy – i aż tyle: ratować rozum. Do tego potrzebne są pojęcia podstawowe. Okazuje się, że jesteśmy w przedszkolu.
Profesor też człowiek – mógł nie móc się skupić. Kobiety – według mojej obserwacji kompletnie nie rozumieją jak prosto działa mózg faceta w konfrontacji ze zbyt krótką sukienką. I co miał zrobić?
Trzeba było zostać. Być może interesujący Cię problem został omówiony w niezwykle inspirujący, odkrywczy sposób. Bez Ciebie i tej studentki na sali.
Też bardzo liczę, że będą tu padać mądre odpowiedzi na “głupie pytania”.
I nawet już padają.
Pozdrawiam
Myślisz, że możesz przebić krytycyzmem moją własną, wciąż trzymając się prawdy?
Wątpię szczerze.
Przepraszam, że się wtrącę, ale czemu ma służyć ta opinia? poza wyrażeniem siebie, rzecz jasna.
Czy nie ważniejsza jest chęć czynienia dobra a może i wspólne uczestnictwo, współodpowiedzialność nawet? Jeśli Bóg dozwoli, reszta zależy od nas. Wchodząc tu jakoś nie zastanawiam się, jaka tu dziś atmosfera, kto komu chce przywalić, komu zaufać, żądać dowodów, gdzie obcy itp. ale ja jakiś dziwny jestem. Za to czasem chętnie wyrażam moralne poparcie a i nieraz chciałbym posłać wdzięczny uśmiech.
Ja i parę osób nie pasuję do tego uogólnienia a tym bardziej cały portal, dlatego chciałbym zaprotestować.
Przy okazji: cieszę się, mogąc tutaj czytać słowa Pani Izabeli (…)
Iza,
Nie. Ja po prostu przestałem z Tobą rozmawiać.
Ja też.
Moje doświadczenie życiowe mówi mi, że tak jest najlepiej.
Zapomniałem dodać: od kilku dni usiłuję napisać artykuł o teoriach względności ze szczególnym uwzględnieniem Ogólnej.
Chcę w nim zadać bardzo głupie pytanie.
Podzielę się z Tobą traumatycznym doświadczeniem z ostatnich wyborów. Byłam z ramienia PIS przewodniczącą komisji. Chciałam od wewnątrz sprawdzić jak to działa i zaproponować metodę statystycznego szacowania rzetelności wyborów. (Nikt się tym nie zainteresował, ale to inna historia.) Od samego początku panie( nie było ani jednego chłopa) pracujące w mojej komisji skakały sobie do gardła o drobiazgi. O to czy składać karty do głosowania czy nie składać. Myślałam – w naiwności swojej- że stwarzając przyjacielską atmosferę zapanuję nad tym. Wyszło wręcz przeciwnie. Okazałam słabość, więc wszystkie- jak suczki- skoczyły mi do gardła. Dopuściłam do sytuacji, nad którą zapanowałabym w stajni na wyścigach wypowiadając się w sposób, którego nie chciałbyś poznać nawet z boku. (Zdarzało mi się to kilka razy.) Nie mogłam jednak tego zrobić w lokalu wyborczym. Wezwałyby zresztą policję. Konflikt się eskalował. Szło na noże o wszystko.O szklanki do herbaty, o dokumenty potwierdzające tożsamość. Ponieważ, żeby wcześniej wyjść chciały w najgłupszy pod słońcem sposób sfałszować wyniki, (nie ze złej woli lecz przez zwykłą babską głupotę), skorzystałam z moich formalnych uprawnień i trzymałam je tak długo, aż wszystko mi się zgodziło. Oczywiście uważały, że się mszczę. Przyjście młodego informatyka przywitałam jak zbawienie. Nie wyobrażasz sobie co one opowiadały czekając na wypuszczenie do domu. Latryna wojskowa to przedszkole. Były to pielęgniarki z pewnego szpitala ( tam był lokal wyborczy) i ich fantazje erotyczne koncentrowały się na irygatorach.
Nie umiem jednak odpowiedzieć sobie na pytanie co się właściwie stało, co zaszło. Tak naprawdę nic im nie zrobiłam.Nie trafiłam po prostu w ich ton i poniosłam klęskę. Siedzieliśmy do 4 rano, zamiast dobrej atmosfery była jatka. Jedyna satysfakcja, że przy zdawaniu wyników wszystko się u mnie- w przeciwieństwie do innych komisji- zgadzało. Uważam że nie zdałam egzaminu. Postanowiłam, że nigdy już nie będę zarządzać kobietami. Przed kilkoma dniami odmówiłam znajomemu, który chciał mi powierzyć zarząd pensjonatu z 10 osobowym personelem żeńskim. Mieszkanie, jedzenie i pensja na Mazurach. Tylko za nadzór. Ale nie mam do tego kwalifikacji.
Bedac malym obcym, hej!
Bedac malym obcym, hej!
Rzekl mi ojciec, hej!..
U nas sa przeszkodnicy. Przeszkodnik, czlowiek usuwajacy przeszkody. Jesli wystapi przeszkoda, wysyla sie jego i domaga sie rezultatu, w postaci jej usuniecia. Standardowym przywitaniem przeszkodnikow w terenie jest: “Co teraz psujesz?”
Witam
Szczesc Boże
Tak wlasnie mamy…my Polacy !
Kiedy blagalem znajomą,by zajęła sie komisją i liczeniem głosów …trwało to 5m-c..?
…ma ostry i ciety …jezor..!!
Zgodziła sie…Ufff..odsapnołem z ulgą..
Przeszła …dokładnie to samo…
Poustawiala wszystkich po…kontach i wyzwala od ..baranow…
Doświadczyła i stwierdziła , że…nikt z personelu nie był do tego…przygotowany…!!
Sama nad wszystkim…czuwała,sprawdzała,kontrolowała….jest br.bystra i sprytna..!!
…do tego….uczciwa ..trzeba skromnie….dodać !! Pozdr
Witam Torin
Myślałem .ze sie odezwiesz ..co ma sie..swiata techniki,ekonomi i wogole!!
Poslalem tobie 2 tematy,a jest tego…mnogo.!
Pozdr serdecznie!
Bardzo pouczająca historia i odpowiedź narzuca się od razu – nigdy nie zarządzałem zespołem kobiet.
To dla mnie informacyjna czarna dziura.
Oj. Jazgocie ?..hee
Nie..!
Tyle juz im…namieszales,heee
A moze masz to juz we….krwi…??
Tylko nie lubisz…swojej ..hee?
Pozdr.
Ale ja przegrałam. Drugi raz nie dam się namówić.Nie znalazłam klucza do tych ludzi. Wniosek – nie nadaję się.A rachunki się zgadzały , to prawda. Kiedy powiedziałam szczególnie agresywnej pani, że jestem nauczycielką matematyki oświadczyła, że ją obrażam i się wywyższam.(Swoją drogą pierwszy raz w życiu usłyszałam, że nauczyciel to jakaś pozycja.) Tam na kierownika potrzebny był facet, który rzucałby “panienkami”, a paniusie jadłyby mu z ręki.
To masz szczęście. Ale może Tobie poszłoby inaczej. W tej opowieści chodziło mi o nieumiejętność oddzielenia pracy od osobistych animozji ze strony pań. Animozje wygrały. Ja nie umiałam natomiast nad tym zapanować. Podobne doświadczenia mają ludzie pracujący w reklamie czy wielkich korporacjach,gdzie nagle robi się piekło.Opowiadano mi to wile razy. I nie chodzi o rzeczy racjonalne jak pieniądze czy podział pracy. Może to efekt szczurzy- za duża bliskość- za mała przestrzeń. Znany ze statków i w alpinizmie.
@ Pani Izabela Brodacka- Felzmann.
deklaruje :
// Ale ja przegrałam. Drugi raz nie dam się namówić.Nie znalazłam klucza do tych ludzi. Wniosek – nie nadaję się…..//
……………………………………………
Pani Izo, no muszę Pani wytknąć pewien podstawowy “grzeszek zaniedbania”.
Te “paniusie”, już na początku współpracy, powinny usłyszeć od swojej Szefowej… :
Drogie Panie, jeśli “Wół” ../ to znaczy “Wołowina” / ryczy, to Obora słucha !! :-)))
A teraz “ad rem”:
Serdecznie dziękuję za ten kapitalny wpis/post
Marek Sosabowski
A skąd się to w tej cywilizacji wzieło, że wprowadzono? Gdyby ludzie nauczyli się myśleć w ten sposób, że każdy ludzki akt zły czy dobry, jest ogniwem długiego cyklu wcześniejszych aktów naszej woli, lub zaniechań, które mają kontynuację w przyszłych aktach (skutkach), dziś nie doszło by do tego. Nasi przodkowie, sadzili lasy dla przyszłych pokoleń. Mnie tego myślenia uczyli jeszcze mądrzy ludzie, dziś młodzieży wkłada się do głowy wszystko, tylko nie myślenie przyczynowo-skutkowe, które jest cechą roztropności i następnych cnót, takich jak odpowiedzialność, poświęcenie, odwaga. Tego wszystkiego nauczyła tę cywilizację Biblia i długa praca KK, ale my jesteśmy dziś daleko od tego.
Czeka nas długa praca u podstaw, bo spoganieliśmy, zdziczeliśmy, zajmujemy się tym co dla nas przyjemne i niskie i wmawiamy sobie, że nie mamy wpływu, nic nie możemy, jak tylko zająć się sobą, żyć dla spraw ciała. Odzwyczailiśmy się od myślenia, kontemplacji siebie, dzielenia się mądrością, nie dbamy o precyzję języka, nie rozumiemy pojęć. Poddaliśmy się hołocie która urabia nasze mózgi od pokoleń, idziemy jak owce na rzeź, niewolnicy. Kłócimy między sobą przekonani, że mamy rację, jeśli upieramy się przy złych nawykach, nie dociera do nas, że ta narracja rzeczywistości, w którą nas włożono jest błędna całkowicie, nie umiemy wychylić nosa poza siebie, a każda próba wykopania kogoś na zewnątrz, poza samo-zadowolenie spotyka się agresją podobną tej z komisji wyborczej.
Julian Tuwim “Mieszkańcy”
Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.
Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań – na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.
I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc – widzą wszystko oddzielnie
Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…
Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.
I znowu mówią, że Ford… że kino…
Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.
Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.
I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.
Potem się modlą: “od nagłej śmierci…
…od wojny… głodu… odpoczywanie”
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Nakręcono tyle antywojennych filmów, w których miesza się z błotem powszechną w wojsku metodę formacyjną polegającą na wyuczeniu bezmyślnego posłuszeństwa na samym początku, aby ewentualnie odrobinę i bardzo ostrożnie odkręcać śrubę w trakcie dalszego szkolenia.
Aż mi się ich żal zrobiło ze względnu na tę jawną – w świetle historyjki komisyjnej – niesprawiedliwość. Najwyraźniej tak trzeba i tyle. Nie tylko z babami.
Sądzę, że masz rację. Nie tylko z babami. Z końmi i psami z pewnością. Nie umiałam przenieść moich doświadczeń ze zwierzętami w świat ludzi . I tyle.
Akurat – choć to dobry wiersz- wbijano mi go w głowę z pozycji marksistowskich raczej. Więc mam na niego idiosynkrazję. Jednak Tuwim okazuje się ponadczasowy.
Ideologiczny umysł nawet z Jezusa zrobił liberała, socjalistę zresztą też.
Ideologicznemu umysłowi nie mieści się, że bez etykiet można, a nawet trzeba się obyć.
Tuwim pokazuje poszatkowany umysł ćwierćinteligenta.
Tuwim pokazuje poszatkowany umysł “strasznego mieszczanina”, który widzi wszystko oddzielnie, a nie rozumie, że wszystko tłumaczy przecież walka klas. Oprócz strasznych mieszczan byli jeszcze ” straszni ziemianie”, którzy jak wiadomo, zamiast przy kominku grzali stopy w rozpłatanym brzuchu parobka. I August Bęcwalski – porte parole czarnej reakcji.
Ci straszni mieszczanie i straszni ziemianie czczą” własność wielebną, święte nabytki, swoje wyłączne zapracowane” . Nie ma tam towarzysze żadnej zapracowanej własności – każdemu według zasług, dla czerezwyczajki. Jeszcze się paskudy modlą, o horrendum jaka ciemnota. Ale ich się z tego szybko wyleczy.
Dobrze, ale na którym miejscu w porządku czci?
Kossobor wpisała własność zamiast honoru. Czy to coś zmienia, czy nic? Jaka byłaby jakość tej zmiany? Jaki skutek?
kiepski
Dla Tuwima odkąd w 46 roku PZPR przydzieliła mu cudzą wille na ul Zorzy w Aninie (gdzie potem zginął Jaroszewicz) w hierarchii wartości PZPR na pewno była na pierwszym miejscu. Pewnie zresztą -jak Jaroszewicz – wyznawał święte prawo własności ukradzionej. A najbardziej denerwowali go straszni przedwojenni mieszczanie, którzy śmieli szemrać przeciwko Wielkiej Ideologii ,która uczyniła go – według najprawdziwszych zasług- właścicielem. Honor dla Tuwima? A co to jest honor? Burżuazyjny przeżytek.
Masz tu świętą rację, ale w każdym umyśle, nawet ideologii jest jakaś część prawdy. I tę część, że umysł ćwierćinteligenta jest podzielony i zobrazowanie tego zjawiska Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo… są znakomite i uniwersalne, potrzebne do tego, byśmy zauważyli nasze umysły, jakie są. Zauważenie choroby to 50% jej wyleczenia. A że pisał to z własnego interesu, mściwości, kompleksu winy i innych zydowskich paskudztw, to już sprawa inna, choć ważna w całości, bo też wyjaśnia.
Nie możemy jednak wszystkiego zwalać na innych, zydów, czy komunistów, bo wprawdzie zło od nich przyszło, to było dopustem, a Bóg dopuszcza, jak chce coś w nas naprawić. Do naprawienia mamy wiarę, a ona poszerza horyzont prawdy, a prawda daje siłę i sprowadza Łaskę i miłość.
To jeszcze jeden wiersz Tuwima. Też dobry. I jak ten poprzedni podły.Podły bo przygotowywał budowę nowego człowieka, tego odważnego ideologicznego właśnie, który jest przeciwieństwem nieszczęsnego mieszczucha, przywiązanego do swojej wypracowanej drobnej własności.
Tuwim stoi przecież na ramionach olbrzymów. Na ramionach wielkiej czwórki. Marks Engels Lenin Stalin. On ma dlatego zupełnie inną perspektywę. On może pogardzać emigrantami i tymi co widza wszystko oddzielnie. Bo on widzi łącznie. Baza i nadbudowa. A nadbudowa to on.
We mgle
Na podstawie Martwej Wizy
Pozwolono im, pijanym
Widmom sinym i rozchwianym,
Tułać się i straszyć ludy
Nad rzekami Babilonu…
I rzygają do Tamizy,
I rzygają do Sekwany,
I rzygają do Hudsonu.
Dorzygali się do żółci,
Do dziur w mózgach i krwotoku.
Wyjce w desperackiej chuci,
Kościotrupy sprzed potopu.
Wyciągają, węsząc krew,
Długą szyję…
Wyciągają, węsząc dym,
Długie ryje…
Siedem lat i siedem zim
Jęczą głucho: “Bum bum bum!”
I błagają boga bomb:
“Boże bomb! Wszechmocny Panie!
Kiedyż, kiedyż na wezwanie
Archanielskich twoich luf,
Miliarderskich twoich trąb,
Pożar świata słupem stanie?
Kiedy runie w nich pożogą?
Kiedy, święty boże bomb,
Krwawą gębę twą odbije
Wisły głąb?
Kiedy atomowy grom
Utoruje drogę nam
TAM – ku grobom?” –
I codziennie im żałobą
Westminsterski huczy dzwon:
“Nevermore!” To północ bije.
A chimery z Notre-Dame
Coraz dalej i złośliwiej
Do swych braci wyciągają
Długie szyje…
Na podstawie Trupiej Wizy
Jutro znowu całą zgrają
Będą rzygać do Tamizy,
Do Sekwany, do Hudsonu,
One widma nad rzekami
Babilonu…
Żółta, lepka mgła nad miastem…
W żółtej, lepkiej mgle, jak gaz,
Tli się obcy, martwy świt –
Świt Nr Dwa Tysiące Pięćset Siedemnasty…
– Hep! It rains, Maniuś, doesn’t it?
– Hep! It certainly does.
Tak, masz rację w pełni, i dlatego mamy widzieć całość i nie być mieszczuchami. On stał na ramionach Tych Czterech, ale dziś już wiemy, że oni stali na ramionach Lutra. I dlatego wiemy, że jedynym lekarstwem by rozprawić się z Lutrem, Czterema i całą resztą jest nasz intelekt, który stoi na ramionach krzyża Chrystusa i nauce Jego Kościoła, i poniżej filozofach KULu, którzy stworzyli dla nas katolicki think thank , który urwie łeb Szkole Frankfurckiej i Antychrystowi Habermasowi i jego psom.
Nikt kto nie żył w tamtych czasach tego nie zrozumie. Zdrada klerków odbierała społeczeństwu resztę nadziei. “Jeżeli skamandryci piszą takie wiersze, jeżeli Dąbrowska chodzi na przyjęcia do ambasady Radzieckiej, jeżeli Nałkowska przyjaźni się z aparatczykami to widać wszystko przegrane”- myślał sobie szary człowiek. “Pozostaje powiesić się, albo zacisnąć zęby i mieć nadzieję, ze to q..stwo kiedyś sczeźnie.”
Jeżeli ktoś dobrowolnie brał udział w systemie zniewolenia Polaków był głupi lub podły. Tertium non datur.
I teraz mamy traktować ich twórczość jako wzór, jako ponadczasowe przesłanie?
Julian Tuwim. Do narodu Radzieckiego (czyli cena willi w Aninie)
Ludzi wielkich – nic nie uchroni
Przed poezją historii: legendą.
Już za życia zapowiedź im dzwoni
O tej pieśni, co śpiewać im będą.
Dzisiaj – cisi, strudzeni i skromni
W prozie dnia pogrążeni są szarej,
Ale tli się już płomyk potomny,
Co wybuchnie błękitnym pożarem.
I tak samo jest z wielkim narodem:
Aż do klechdy podniosą go dzieje,
Idącego upartym pochodem
W blask zwycięstwa, co w dali widnieje.
Szary trud – złote baśnie oprzędą,
Struny o nim dźwięczące – zakwitną,
Ludy świata wspominać go będą
Nie zwyczajną pamięcią – błękitną!
I już tli się, czekając, ta łuna
Legend przyszłych o Wiośnie, o Wschodzie,
I zakwitniesz, zakwitniesz na strunach,
Twórco ery, radziecki narodzie!
Wieki dadzą ci rangę bajeczną:
Epos – jakąś wszechludzką Bylinę,
Z Rewolucją, krasawicą wieczną,
Z wiecznie żywym herosem Stalinem.
Szymborska Wisława
Lenin
Że w bój poprowadził krzywdzonych,
że trwałość zwycięstwu nadał,
dla nadchodzących epok
stawiając mocny fundament –
grób, w którym leży ten
nowego człowieczeństwa Adam,
wieńczony będzie kwiatami
z nieznanych dziś jeszcze planet.
(wiersz pochodzi z tomiku DLATEGO ŻYJEMY, wyd. II, wydawnictwo Czytelnik 1954 rok)
Kochani młodzi ludzie. Musicie zrozumieć naszą, starych, alergię. Jeżeli gdzieś czytam ” nowego człowieczeństwa Adam” – dostaję wysypki i nóż mi się w kieszeni sam otwiera. Dlatego nie chcę słyszeć o wychowaniu nowego człowieka, o pieriekowce dusz, o kształtowaniu, o wychowywaniu społeczeństwa. Mnie już kształtowano , wychowywano i przekuwano. Bezskutecznie.
całkiem skutecznie, bo nieopacznie zahartowano…
Nikogo tu nikt nie więzi, każdy przychodzi dobrowolnie i może wyjść kiedy chce. Jest przecież świat zewnętrzny. My założylismy chrześcijanską dobrą wolę i prawdę, a formujemy się wzajemnie, bo to w naszej cywilizacji była zawsze norma, dopiero marksiści to zmienili. Ta grupa przyszła tu dobrowolnie i jako katolicy wiedzą, że pychą daleko nie zajedziemy, otwarliśmy się na pouczenia, bo nikt z własnej woli nie chce być pyszny-to oznacza piekło na pewno. W niebie są wszystkie grzechy, ale nie ma pychy, czyli kłamstwa sobie, drugiemu, prawdzie.
Ktoś cię tu naciska, rani? To normalne standardy rozmowy, wytrzymujesz je, przecież możesz odparować, możesz wszystko powiedzieć, ale też być gotowa, ze ktoś się z tobą nie zgodzi, musi jednak cię przekonać, co właśnie robię, ale też możesz się nie zgodzić, i nie życzyć sobie mnie na swoim blogu, to nie będę wchodzić. Czego jeszcze trzeba?
Katolicyzm nigdy nikogo nie gwałcił, to jedyna na świecie religia tak wolna, aż do poświęcenia siebie, jednak wymagająca obrony prawdy. Jak się bliżej przyjrzysz, ja nie atakuję nigdy, ale bronię, a środki dostosowuję do rozmówcy, zawsze słabsze niż on, chyba, że ktoś upiera się notorycznie przy złej woli. Wtedy wchodzi admin.
Nie możesz porównywać katolicyzmu i jego formacji do prawdy( dobrowolnej) z marksizmem, który formował do kłamstwa i działał terrorem. To bład.
I jeszcze ci powiem co do Tuwima i Szymborskiej, prof. Guz za KK mówi, że brak wybaczenia zatrzymuje w rozwoju obie strony. To prawda doświadczona.
”Odpuść jako i my odpuszczamy”. Nie oznacza to grubej kreski i rezygnacji z wymierzania sprawiedliwości. To tylko wybaczenie serca, wewnętrzne, by mieć chłodny, sprawiedliwy i wolny umysł. Inaczej na wieki przywiązana jesteś do sprawcy, gorejesz w środku, a umysł nie przestaje pamiętać i włączać do procesów myślenia, co skutkuje nieczystym myśleniem, nietwórczym.
Pani Izo.
Zawsze to Pani robi. No końcu. Nie może se Pani odpuścić. Dodźgać Pani musi. Choćby nie wiem co.
błądzisz, mylisz się, grzeszysz, kłamiesz
Po co tak?
Działa Pani jak automat, bez żadnych uczuć.
Lesbijki powiedziały księdzu Oko, że ich rani.
On im na to, że lekarz nie powinien mówić prawdy pacjentowi, by go nie ranić jeśli jego serce jest po trzech zawałach?
Jestem skłonna wybaczyć nawet Borejszy. Byleby nie kazano mi się do niego modlić.Na tym polegał problem grubej kreski. Jako wzory osobowe wmawiano społeczeństwu ludzi, którzy skompromitowali się zdradą i udziałem w systemie zbrodni. Pewna poetka, wsławiona tym, że zmuszała kolegów po piórze szantażem ( dosłownie ordynarnym szantażem) do napisania ody na cześć Stalina, nawróciła się potem – widowiskowo bardzo zresztą. I wystaw sobie, że jej wiersze do Matki Boskiej były to, te same wiersze do Stalina tylko nieznacznie przeredagowane. Jak na razie , kierując się chrześcijańskim miłosierdziem nie podaję nazwiska i nie robię egzegezy wierszy. Ale jeżeli kiedykolwiek, ktokolwiek ją zacytuje – doczeka się prawdy właśnie. Tak się składa, że wiem bardzo wiele ( mam pamięć starego słonia)ale milczę z przyczyn miłosierdzia właśnie. Nie z lęku – bo jak ten proletariusz marksowski, nie mam nic do stracenia.No może trochę z dobrego wychowania. Gdyby kilka żyjących jeszcze osób, które spotykały się kiedyś w różnych salonach- na przykład Marek Nowakowski- zechciały pisać swoje ” alfabety” byłby to granat w szambie. Nowakowski uciekł w swoje wspominki o marginesie społecznym Warszawy, a inni w pieski i kotki. Właśnie po to, żeby nie wracać do tego wszystkiego i móc wybaczyć. Nawoływać mnie do wybaczenia nie trzeba. Ale nie można machać mi przed nosem sznurem, który mnie kiedyś – jak wielu- dławił. Tak jak nie można zmuszać rodziny zamordowanego do zastanawiania się czy morderca aby dostaje w celi trzydaniowy obiad i czy przyznano mu wizyty intymne.
Ależ nic mnie nie rani. Nikogo nie zamierzam banować. Natomiast jak każdy mam (jeszcze) prawo głosu. Swoje stanowisko w sprawie wzorów intelektualnych i osobowych takich jak Tuwim czy Szymborska wsparłam dowodami. Nie wywoływałam wilka z lasu. Ale w ramach- wzajemnego kształtowania – nie chcę dopuścić, żeby osoby mniej poinformowane, przyjęły takie wzory bez uprzedzenia. A jeżeli zrobią to w pełni świadomie, to co innego.”Wolnomu wola- spasennomu raj”- jak mówią Rosjanie.
Fałszywych wieszczów (często niestety utalentowanych) nam podstawiają.