Rozbisurmanili się niemożebnie. Pewnie zaraz posypią się na mnie kamienie, pomyje i coś tam jeszcze, łącznie z inwektywami, jak ja to podburzam ludzi przeciw sobie, jak buntuję wewnętrznie, bo generalizuję, bo krytykuję, a to nic podobnego, szukam tylko nadziei, że nie jest jeszcze źle, że jest szansa, jakiś nikły płomyczek wiary w drugiego człowieka. Możecie mi współczuć albo nie, ale od dłuższego czasu spotykam się z ludźmi dziwnymi, „nienormalnymi”, skorumpowanymi moralnie. I ma się ochotę zapłakać, jak ten prorok Jeremiasz, nad tymi ludźmi, że są tak ślepi, że nie widzą tego, co się dzieje, i dokąd to wszystko wiedzie… Jeremiasz był tak rozgoryczony narodem, który sprzeciwia się Prawu Bożemu, że żałował dnia swych narodzin…
14 Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem!
Dzień, w którym porodziła mnie matka moja,
niech nie będzie błogosławiony!
15 Niech będzie przeklęty człowiek,
który powiadomił ojca mojego:
“Urodził ci się syn, chłopiec!”
sprawiając mu wielką radość.
16 Niech będzie ów człowiek podobny do miast,
które Pan zniszczył bez miłosierdzia!
Niech słyszy krzyk z rana,
a wrzawę wojenną w południe!
17 Nie zabił mnie bowiem w łonie matki:
wtedy moja matka stałaby się moim grobem,
a łono jej wiecznie brzemiennym.
18 Po co wyszedłem z łona matki?
Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie
i dokonać dni moich wśród hańby?
Przede wszystkim zauważam bardzo dużo złości i brak uprzejmości w kontaktach międzyludzkich, nawet tych najbardziej prozaicznych. Nie będę eksplikować, bo to łatwo się domyślić. Mój proboszcz powiedział, że z wizyty duszpasterskiej wynikło, że tylko niespełna 40% ludzi chodzi na niedzielną Msze św. (doprawdy, jesteście szczęściarzami, jeśli należycie do kwitnących i tętniących życiem parafii, w których na niedzielnej mszy św. nie ma miejsca, by usiąść, a kościół pełen jest wiernych też w dni powszednie), a ja myślałam, ze mam taką kameralną parafijkę (jestem w niej od 3 lat), i dlatego tyle pustych ławek na sumie niedzielnej. Pobożne moje życzenia… A jak w trakcie nabożeństwa ksiądz grzecznie poprosił, by pani przeszła z płaczącym dzieciątkiem do zakrystii, i tam je utuliła, to kobita podniosła głos oburzenia, w kościele, przy Najświętszym Sakramencie (dzieciątko naprawdę głośno płakało, krzyczało i biegało, wierni się oglądali, rozpraszali).
W niedzielę zupełnie rozmontowały mnie telefony słuchaczy do Radia Maryja, pełne pretensji o to, ze dlaczego to jeden pan Wojtek dzwoni ciągle i mówi modlitwy a ktoś 20 lat się próbuje dodzwonić i nic mu nie wychodzi. Podziwiam Ojca redaktora za dyplomację, rozsądek i prawdziwy Boży pokój – jak on z miłością tej rozwścieczonej i pełnej niezadowolenia pani wytłumaczył. Ludzie urządzają sobie przepychanki na modlitwie, przecież to traci sens, ta modlitwa traci sacrum, a oni sami robią z siebie pajaców, to nie może się Bogu podobać. To też jest ośmieszanie tego katolickiego medium, jakim jest Radio Maryja – może celowe? Nie usprawiedliwiajmy więc pobłażliwie takich zachowań, bo im trzeba zapobiegać, a nie gdy wynikną, to usprawiedliwiać, bo ludzie słabi, zmęczeni. Znam osobiście człowieka, co w wojnę ważył 49 kg, a chłop miał 179 cm wzrostu. Cierpiał głód i nędzę. A teraz ten starszy już pan, opowiada mi to, co on przeszedł wojnę, na zesłaniu, tą całą bidę i poniewierkę, a ludzie narzekają, bo im ktoś blokuje linię telefoniczną… albo na korki na drodze. W Niedzielne popołudnie miast poważnych, konstruktywnych rozmów przez pół godziny połajanki księdza, dlaczego on dopuszcza, by jedni dzwonili w nadmiarze i tym samym uniemożliwiali drugim kontakt. Ech, strząsnąć proch.
Znajomy kapłan powiedział mi, ze został na głos obrażony przez kobietę, potraktowany bez szacunku i z pogardą. Wiedziała, ze jest kapłanem, bo był ubrany jak kapłan, a nie obsłużyła go jak należy… Ubolewał nad tym strasznie, starszy zasłużony kapłan, aż łzy miał w oczach, że nie szanuje się Chrystusa, nie rozumie się istoty kapłaństwa. Dwóch panów wlazło do kościoła podczas zebrania rodziców pierwszokomunijnych dzieci, bez zezwolenia księdza zaczęli robić reklamę swojej firmy fotograficznej. Bez szacunku do miejsca świętego, do modlących się ludzi. Czy my mamy to ustawicznie usprawiedliwiać i tłumaczyć, jak chłopcom 12-letnim, i głaskać ich po szpakowatych główkach??? Dajcie spokój. Chyba już starczy pobłażliwości i rozgrzeszania z wszystkiego, nawet z głupoty i ignorancji. Może niedługo będzie się klepać za bluźnierstwa po ramieniu… i tłumaczyć nienawistnikowi, że tak nie wolno, bo to be…
I jak tu nie ronić nad światem całym Jeremiaszowych łez, gdy czytam, co miało miejsce na Watykanie:
Dziwna sytuacja zdarzyła się podczas pierwszego spotkania poprzedzającego konklawe w Watykanie. Jeden mężczyzna przebrał się za biskupa i zdołał wkraść się na spotkanie. Kardynałowie po wykryciu intruza wyrzucili go z obrad. Okazało się, że oszusta zdradził wygląd. Fałszywy biskup miał za krótką sutannę, niewłaściwy łańcuch oraz szalik zamiast stuły.
Czy już nie ma dla nich świętości? Oni są czymś znacznie poważniejszym niż lemingi.
————-
Zdjęcie wprowadzające: Rembrandt, Jeremiasz opłakujący zburzenie Jerozolimy
MODLITWA O POKÓJ
ŚW. FRANCISZKA
Panie uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju
Bym tam , gdzie jest nienawiść niósł miłość
Tam , gdzie jest zniewaga , bym niósł przebaczenie
Tam , gdzie jest niezgoda – jedność
Tam , gdzie jest zakłamanie , bym niósł prawdę
Tam , gdzie jest zwątpienie przynosił wiarę
Tam , gdzie jest rozpacz , abym niósł nadzieję
Tam , gdzie są ciemności , niech przynoszę światło
Tam , gdzie smutek – radość
O Panie spraw , abym pragnął
nie tyle być pocieszanym , co pocieszać
nie tyle być zrozumianym , co rozumieć
nie tyle być kochanym , co kochać
ponieważ to dając siebie – otrzymujemy,
przebaczając – otrzymujemy przebaczenie
umierając – zmartwychwstajemy do życia.
Amen!
Polonio odważny i mądry artykuł. Tak trzeba, za długo milczeliśmy i patrzyliśmy ze zdziwieniem, nic nie robiąc. Najwyższy czas “Ręce przy pracy, serce przy Bogu”.
Błogosławionego dnia.
Ps. Błogosław tych ludzi, których spotykasz. Odnajdziesz pokój w sobie i będziesz mogła im dobrym, właściwym słowem pokazać ich marność. Bóg poddaje Cię niesamowitej próbie, zachowaj spokój. W każdym człowieku jest pierwiastek dobra. “Dmuchaj w tą iskierkę”.
Dziękuję ci, Bóg Ci zapłać.
Ten kapłan, o którym wyżej wspomniona, ma już ponad 70 lat. To mocny głos, dmie w trąbę Bożą. Powiedział ciekawą rzecz, ze im więcej ma słodyczy do ludzi, tym bardziej po mordzie dostaje…
Właśnie, jak nie być zbyt słodkim, by ci na łeb nie wleźli, a jednocześnie niezbyt szorstkim, by cię nie odrzucili…
Dziś trudno utrafić w gusta smakoszy… Jak mówisz wprost-prawdę, ze białe jest białe a czarne czarne, to wytkną ci mowę nienawiści… Dziś trzeba większej odwagi, tej Bożej – tylko trzeba też pokonać siebie, swoje żale, rozgoryczenie, zawiedzione nadziej, a to najtrudniejsze…
Kochana Polonio,
napisałaś o bardzo ważnym i dramatycznym zjawisku. Często pytamy sami siebie jak to możliwe, że w katolickim kraju jakim jest Polska, dzieje się to co się dzieje (politycznie i gospodarczo, mam na myśli) Jak to jest możliwe, że w Polsce w ogóle ktoś śmie domagać się zdjęcia krzyża ze ściany, itp. rzeczy.
Otóż z Twojej notki wynika bardzo smutny – lecz niestety oczywisty wniosek – Polska jest krajem katolickim tylko z “nazwy”, tradycji. A nie w sercu.
Ludzi formalnie ochrzczonych, “zarejestrowanych” w parafiach jako wiernych, przyjmujących kolędę, itp. – może i jest ciągle większość – natomiast jak wielu z nich jest takich, jak piszesz?
Nieżyczliwi, wręcz niechętni, opryskliwi, samolubni, patrzący wilkiem na drugiego człowieka…
Nie wspominam nawet o tych, którzy otwarcie odcinają się od Boga – mówię tu przecież o tych, których zalicza się do katolickiej podobno większości.
Może trzeba zaakceptować, że tak naprawdę ludzie prawdziwie wierzący w Boga (a nie tylko “na papierze”) są w Polsce jednak mniejszością? A ogromna większość to dzisiaj… obłudnicy, którzy wargami sławią Boga, ale serca ich są zatwardziałe?
Tym bardziej apeluję, abyśmy zaczęli się jednoczyć i budować prawdziwą wspólnotę ludzi dobrych, uczciwych, wierzących – o czym już nie raz pisałem ostatnio.
Zapraszam i zachęcam do rozmowy na ten temat i organizowania się.
http://www.ekspedyt.org/freedom/2013/02/26/6742_do-uczciwych-ludzi-sa-tu-tacy.html
Budować wspólnotę, powiadasz….
A jak to zrobić, skoro sami szybko rozwalamy to, co ledwie wypączkuje.
Załóżmy, że ruszysz ze swoim apelem na onet. Zaczną zgłaszać się ludzie, z ciekawości,zainteresowani inicjatywą.
Czy trzeba wyobraźni wielkiej, aby przewidzieć, co dalej?
Natychmiast znajdą się osoby podejrzewające innych o agenturalność, złą wolę i zacznie się niszczenie zaufania jednych do drugich. Czasem tylko dlatego, że ktoś się ośmieli mieć inne zdanie na jakiś temat.
A jeśli zaczniesz jednoczyć ludzi tylko z portali o charakterze narodowym i katolickim, to będzie podobnie.
Podać Ci drażliwy przykład tylko ze środowiska patriotycznego i katolickiego?
Bardzo proszę: sprawa Arcybiskupa Wielgusa.
UWAGA!
Ja tego przykładu nie podałam dlatego, aby o tej sprawie dyskutować.
To jest przykład na dzielenie się ludzi uczciwych z powodu poglądu na jedną, JEDNĄ tylko sprawę.
Droga Grazss,
być może używam niewłaściwych słów – bo wyraz “wspólnota” nie pierwszy raz staje się pretekstem do krytyki tego pomysłu/apelu.
Ja jestem prosty inżynier i język giętki nie zawsze trafnie wyrazi to co pomyśli głowa. Wolałbym zapisać pewne rzeczy w postaci algorytmu – ale wtedy zupełnie nikt by mnie nie zrozumiał :)
Chodzi o to, że dziś żyjemy – chcąc nie chcąc – we “wspólnocie” wszystkich obywateli III RP – a więc ludzi podlegających prawu III RP. I MUSIMY się wszyscy podporządkować tym, których ta wspólnota, to społeczeństwo wybrało do “rządzenia” nami. Rozumiemy się?
Mamy narzucone prawo III RP, sądzi nas wymiar niesprawiedliwość III RP, inwigiluje nas aparat państwowy III RP, wykańcza nas ekonomicznie system gospodarczy III RP, i jesteśmy zmuszeni posługiwać się topniejącym w rękach pieniądzem III RP.
Przy czym ta III RP to nie żaden osobny byt, twór bezduszny istniejący poza nami – tylko III RP to są w rzeczywistości jacyś LUDZIE zorganizowani w coś co nazywamy aparatem państwa.
Rozumiemy się? Grupa ludzi zorganizowana w aparat państwa NARZUCA siłą swoje chore prawa, antywartości, bezbożną moralność, itp. barbarzyńskie zasady współżycia społecznego CAŁEJ WSPÓLNOCIE obywateli polskich.
A ja nie chcę, żeby degeneraci pisali prawo, sądzili ludzi, żeby bezbożnicy mówili ludziom co jest dobre a co złe, żeby cwaniacy i oszuści regulowali ludzką działalność gospodarczą, mówiąc co jest kradzieżą – a co nie.
Ja chcę, żeby to uczciwi, wierzący w Boga ludzie napisali obowiązujące ich prawo, byli sędziami w sądach, itd.
I to co próbuję Wam powiedzieć, to że NIKT NAM TEGO NIE BRONI – w jakimś zakresie możemy SAMI OKREŚLIĆ obowiązujące nas prawo i zasady współżycia społecznego – właśnie w gronie prawych ludzi, którzy WIDZĄ dzisiaj jak chory jest świat.
Którzy widzą i są świadomi, że żyjemy w republice okrągłego stołu, pod okupacją aparatu III RP – a nie w wolnej, normalnej Polsce – i którzy chcą to zmienić, chcą żyć normalnie, po Bożemu.
Te ostatnie słowa wykluczają odbiorców mainstreamowych mediów, nie do nich jest kierowana moja propozycja – więc założenie z ruszaniem na onet jest bezpodstawne :)
Krótko mówiąc: nie musimy walczyć z systemem, wystarczy go zostawić samemu sobie – i stworzyć równoległą strukturę społeczeństwa, taką “wspólnotę dobrych ludzi” właśnie.
Freedom, dziękuję Ci za przeczytanie i czas poświęcony
Ktoś kiedyś zaproponował mi, abym zastanowiła się, ile w Polsce jest Polaków… Myślę, że to zasadna teza. Ile w Polsce jest Polaków. O ile pamiętam z opowiadań moich Wujków (wielu walczyło po lasach jako partyzanci na Wschodzie Polski) Polacy byli głęboko wierzący, ofiarni, zgodnie w sąsiedztwie żyjący, honorowi, ryzykujący własne życie, by ochronić żołnierza polskiego. Mój Dziadek zawsze bolał nad współczesnymi, obecnymi ludźmi, że to ludzie bez honoru, że to nie-Polacy, bo prawdziwi Polacy tacy nie są… Chyba w tym biadaniu jest ułamek prawdy – czy to Polacy? Ilu Polaków? Moja śp. Pani od matematyki opowiadała, że jej ojciec do 10 pokolenia sprawdzał w księgach chrzcielnych, czy ona Polka… Nawet gdyby to było opowiadanie półprawdziwe, to chyba coś tu jest na rzeczy…
Dzięki za link
Grazss, “sprawa Arcybiskupa Wielgusa”
Dlaczego nie doszło do rehabilitacji tego człowieka??? Dlaczego szarga się uczciwym, a opryszka nagradza???
Mamy prawo pytać.
Przepraszam, jeszcze się trochę mało łapię w ikonkach typu “odpowiedz” i zamieszanie się wygenerowało z mojego zagapienia.
Miałam odpowiedzieć Grazss i odpowiedziałam Freedomowi i na odwrót…
Przepraszam raz jeszcze
Droga Pani.
Ja też chcę na wstępie przeprosić wszystkich za moją nieznajmość, niebiegłość, w tych wszystkich technicznych kruczkach. Za literówki, za błędy gramatyczne, językowe.
Napisała Pani bardzo, bardzo ważny tekst.
W zasadzie, to on się tyczy istoty chrześcijaństwa.
Nasze chrześcijaństwo nie dzieje się tylko w kościołach i na placach bezpośrednio do kościołów przyległych.
Boga jest tyle samo w spożywczaku naprzeciwko kościoła.
W tej sąsiadce co się zawsze wpycha bez kolejki i w tej ekspedientce co mi zawsze wybiera najgosze jabłka ze skrzynki.
Co ja zauważyłem.
Bardzo trudno samemu się połapać o co powino w tym wszystkim chodzić.
A powinno chodzić o to, że nie może być takich ludzi, których nienawidzimy.
Najlepiej, najskuteczniej, najłatwiej jest, gdy mieliśmy okazję wziąć przykład z kogoś.
Takich wzorów w pokoleniu przedwojennym było mnóstwo.
Niestety, im dalej w las czasu tym już było gorzej.
Proszę Państwa.
Głównym zadaniem boleszewickiej okupacji było właśnie to.
Aby wyrugować z nas człowieczeństwo.
Zaszczepić w nas nienawiść.
Każdego do wszystkich.
Mało osób uratowało się w tym pogromie.
I ci ocaleńcy mają teraz szczególnie zadanie.
Są zaczynem, który może i musi odmienić resztę.
Mieć w nienawiści grzech jest cnotą ;-)
Właśnie, Panie Karolu, wziąć przykład z wzorców minionych, ale i te – choć nam przecie dobrze znane, szanowane – są dziś bezczeszczone. Wmawia się młodym ludziom, że ofiara na ołtarzu Ojczyzny nie ma sensu, jest bez sensu i głupia… Tak, wiem, co mówię, wystarczy sobie poczytać “nieomylny łonet” i niewybredne kumentarze pod art. traktującym o “bestialskim morderstwie nastolatki w Gdańsku” – któż ten nagłówek powiąże z bohaterską śmiercią Inki??? Ta nowomowa ruga z naszego otoczenia świętości, celowy zapewne zabieg… Rozpasanie i degrengolada…
“Panie, czy dla 5 sprawiedliwych ocalisz to miasto???” I ocaliłby Pan, bo jest Miłosierny, ale nie znalazło się tylu… :-(
Módlmy się o pięciu sprawiedliwych, choć pięciu…
Szczęść Boże
No chyba załapałam, komu mam klikać, by odpowiedzieć ;-)
Z Psalmu 101
Nie będę zwracał oczu
ku sprawie niegodziwej;
w nienawiści mam przestępstwa:
nie przylgną one do mnie.
4 Serce przewrotne będzie ode mnie z daleka;
tego, co jest złe, nawet znać nie chcę.
5 Chcę zgładzić takiego,
co skrycie uwłacza bliźniemu.
Kto oczy ma pyszne i serce nadęte –
tego nie zniosę.
6 Oczy kieruję na wiernych w kraju,
ażeby ze mną mieszkali.
Ten, który chodzi drogą nieskalaną,
będzie mi usługiwał.
7 Nie będzie mieszkał w moim domu
ten, kto podstęp knuje.
Ten, który kłamstwa rozgłasza,
nie ostoi się przed mymi oczami.
8 Każdego dnia będę tępił
wszystkich grzeszników ziemi,
aby wygubić w mieście Pańskim
wszystkich złoczyńców.
(jak robi się wcięcie akapitowe cytatu w komentarzu, dziękuję)
Panie KarolJózefie,
jak zwykle pięknie – a krótko – ubiera Pan sedno w słowa. Jak nikt potrafi Pan wyrazić myśli w tak mądry, krótki sposób. Nic dodać, nic ująć.
Chciałbym podkreślić, że do tego właśnie sprowadza się moja propozycja.
{{ I ci ocaleńcy mają teraz szczególnie zadanie.
Są zaczynem, który może i musi odmienić resztę. }}
Skomunikować ocaleńców – wspólnie stworzyć zalążek zdrowej, normalnej społeczności – i własnym PRZYKŁADEM odmienić resztę.
Do tej pory miotamy się jak to zrobić, jak zmienić resztę, kraj – apelując, maszerując, pisząc, krzycząc… jednym słowem walcząc.
Ja mówię tylko – zamiast (albo oprócz) walczyć – możemy po prostu dać przykład do naśladowania.
Zacząć od niewielkiej grupy – mini społeczności – tak jak byśmy tworzyli państwo Polskie od podstaw.
Na dowód moich czystych intencji, mam zasady, które proponuję – bo to jest moja “rola” w tym pomyśle – stworzyć takie zasad, procedury dla rozproszonej dużej grupy, które zagwarantują, że każdy w społeczności ma takie same prawa i nikt nie jest uprzywilejowany.
Dlatego otwarcie o tym piszę publicznie – bo nie ma znaczenia czy ten pomysł będę wdrażał ja, czy ktoś inny “mi” go “ukradnie” – w obydwu przypadkach moja pozycja będzie tak samo nieuprzywilejowana – jak wszystkich innych członków takiej społeczności.
Nie wiem jak to klarowniej wyłożyć, szczerzej – ale będę próbował :)
Pozdrawiam i niezmiennie zapraszam.
Fredoom
Nie wiem, czy znane jest Ci stowarzyszenie założone przez św. Maksymiliana w 1917 roku w Rzymie MI – MILITIA IMMACULATAE – RYCERSTWO NIEPOKALANEJ…
Założyciel mówił, że katolikami należy obsadzać urzędy, mównice sejmowe, sale rozpraw, katedry uniwersyteckie, ministerstwa państwowe, bo gdy tylko tacy ludzie będą na stanowiskach, wtedy jest nadzieja, ze naród Polska nie upadnie…
Katolicy, wierzący chrześcijanie oddani Niepokalanej.
@Polonia
Nie robi się wcięcia, o ile wiem…
Zaś dożywotnie wyniosłości pozostawione bez odpowiedzi na pytania im należne są znakiem przeminięcia, nie zaś trwania.
Szanowni Państwo.
O!
Daliście piękny dowód istnienia chrześcijańskich cnót, więcej – miłosierdzia, bo moje grafomańskie wyskoki tak serdecznie oceniacie…
Za co z serca dziękuję!
Ja to sobie takie hobby wynalazłem.
Im większą nieżyczliwość, złośliwość, nienawiść napotkam, to tym bardziej się staram, z uporem moherowego maniaka, obrzucić to zło dobrem.
Zwykle efekty są niesamowite.
Ale zdarzają się też przypadki beznadziejne.
Na przykład ostatnio.
Wyobraźcie sobie Państwo – uroczystość urodzinowa, przy wielkim stole zasiada tuzin osób. Rodzina bliższa i dalsza.
I nagle pada hasło – „ludzi na świecie jest za dużo, coś z tym trzeba zrobić…“
Dodam, że mówi to matka dwójki dzieci.
To są takie momenty, że jestem sparaliżowany. Strachem, niedorzecznością, ogromem zła.
Nie wiem, czy istnieją dobre pomysły na to, co należy zrobić w takim przypadku.
Tym razem nie zrobiłem nic, to znaczy coś tam tylko bezwładnie popyskowałem.
Przy tym samym stole, pare lat temu, rzucone było inne, bardzo podobne wyzwanie dla rozumu i sumienia – „aborcja jest rozwiązaniem“.
Wiecie Państwo co zrobiłem?
Wstałem, poleciałem do kuchni, złapałem duży nóż do ręki, i wróciłem do wspólnego stołu.
Przyłożyłem ostrze do jednej z głów.
Zapytałem czy ta, czy może inna.
Państwo też są oburzeni.
Nie jesteśmy natomiast oburzeni tym, z jaką łatwością nasi najbliżsi przedstawiają swoją gotowość do zabijania innych ludzi.
Każdy z nas, gdyby chciał odnaleźć mordercę, nie musiał by daleko szukać.
Mieszkamy z nimi pod jednym dachem.
Dochodzę do przekonania, że nie warto by ten świat dłużej istniał, bo my nie jesteśmy tego warci.
“zaczęli robić reklamę swojej firmy fotograficznej”
Ależ.. zamiast narzekać, trzeba było pójść w parę osób (dla pewności sukcesu) – wyrzucić drabów z kościoła. Na zbity, wstrętny PYSK.
A dopiero potem dorabiać świątobliwe uzasadnienia- o wyrzucaniu kramarzy….
Mirosław Dakowski
5 marca 2013 godz. 17:04
//Ależ.. zamiast narzekać, trzeba było pójść w parę osób (dla pewności sukcesu) – wyrzucić drabów z kościoła. Na zbity, wstrętny PYSK.
A dopiero potem dorabiać świątobliwe uzasadnienia- o wyrzucaniu kramarzy….//
Nie da się zrobić, Panie profesorze.
Dzisiejszy katolik czuje się dobrze dopiero wtedy, gdy nie stawia oporu, kiedy ktoś mu robi kupę na głowę.
Takie teraz są “tryndy” w Kościele. ;-(
No to nie katoliki, a dupy wołowe…
W ubiegłym roku hiszpańskim miasteczku Tordesillas (Kastylia) do kościoła w czasie mszy świętej wlazło kilkanascie zboków płci “obojej” i obnażyłóo się przed prezbiterium.
Chłopy zdjęli pasy od portek i już w kościele sprawili im manto, które kontynuowali przed kościołem kiedy już wynieśli ścierwo na kopach.
Interweniowała policja.
48 wieśniaków poszło siedzieć za Wiarę ale co ścierwu wpieprzyli to wpieprzyli.
Czego się spodziewać po narodzie … albo raczej stadzie , którego większość elit zginęła w Oświęcimiu, Piaśnicy, Powstaniu Warszawskim, Katyniu, Kozielsku, Ostaszkowie, Starobielsku, Charkowie … a obecnie w Smoleńsku ??? Kilkadziesiąt lat komunistycznej indoktrynacji też zrobiło swoje. A myślący inaczej są po prostu wyjątkiem potwierdzającym regułę. Ten wyjątek nie ma praktycznego znaczenia z punktu widzenia statystyki ani d*****acji.