UWAGA!! UWAGA!!! Adam Człowiek zamieszcza na swym portalu najnowsze Orędzie od Matki Bożej! Benedykt XVI Prorokiem!
KONIECZNIE przeczytajcie!! http://adam-czlowiek.blogspot.com/2013/02/228-13-lutego-2013.html
UWAGA!! UWAGA!!! Adam Człowiek zamieszcza na swym portalu najnowsze Orędzie od Matki Bożej! Benedykt XVI Prorokiem!
KONIECZNIE przeczytajcie!! http://adam-czlowiek.blogspot.com/2013/02/228-13-lutego-2013.html
Copyright Legion Św. Ekspedyta. All Rights Reserved.
Właśnie miałam wkleić i uprzedziłeś mnie bracie.
Papież nas zabezpieczył, dopiął wszystko na ostatni guzik. Modlą się , pokutują i poszczą więc wszystkie zakony kontemplacyjne.
”Moje drogie dzieci, gdyż nasz prorok, Wikariusz Mojego Boskiego Syna na ziemi, wystawił swoją armię przeciwko armii ciemności. Dlatego dziś jeszcze bardziej musicie wzbudzić sobie pragnienie modlitwy, pokuty i wynagrodzenia, aby zjednoczyć się z całym Mistycznym Ciałem. Musicie strzec się wilków, być czujni i czuwający, lecz pełni nadziei i rozważający słowa Mojego Boskiego Syna.”
O, dzięki Ci Nasza Królowo i Matko za te słowa otuchy i zachęty!
Iza, zanim przeczytam, powiem, co mnie nurtuje…
Długo tłumaczy mi już Terenia, mówiąc, ze orędzia te są jak najbardziej prawdziwe… Ja mam z kolei bardzo zdystansowany stosunek do wszystkich objawień współczesnych. Jednak nie chcę popełnić grzechu przeciw Duchowi Świętemu, dlatego nigdy nie określam źródła, z jakiego mogłyby pochodzić te objawienia.
Jeśli ktoś odbiera “jakieś sygnały” od Pana Boga, jakieś orędzia, to sam musi badać, czy to ma pochodzenie boskie, dyjabeł mąci wszędzie… Przyda sie wiec adiustacja kapłansko-teologiczna i niech kapłan wskaże wiernym, czy mogą wierzyć… Ja słyszałam jedno, do zbawienia wystarczy nam jedno OBJAWIENIE, to, które już było, w inne przekazy nie musimy wierzyć, tego wiara nasza nie nakazuje, a ni nas nie potępia urząd Kościelny, gdy nie dowierzamy jakimś objawieniom… Byle nie nazywać żadnych orędzi diabelskimi, bo to grzech, bo mogą one rzeczywiście pochodzić od Boga…
Polonio.
//Ja słyszałam jedno, do zbawienia wystarczy nam jedno OBJAWIENIE//
Ten pogląd znamy i jest bezdyskusyjny, ale Bóg ma prawo dodawać objaśnienia i tłumaczyć ducha czasów. Pogląd, że wystarczy Objawienie już dane przypomina jako żywo faryzeuszów, którzy bali się utraty władzy i pozycji do tego stopnia, że nie rozpoznali Mesjasza.Powtarzają je księża, którym nie chce się śledzić nawet poczynań Soboru, tymczasem Sobór II wyłonił z Kongregacji Doktryny i Wiary, Kongregację do spraw Swiętości po to, by sprawniej i szybciej rozpoznawać objawienia prywatne, które uznał za bardzo ważne. Spytaj swoich kapłanów, czy o tym wiedzą, założę się, że nie, bo mój znajomy dominikanin nie wiedział, ja też natknęłam się niedawno szukając w tematach objawień i Soboru. Gdyby nasi hierarchowie wzięli to sobie do serca, nie mielibyśmy takich kłopotów z Celakówną i Intronizacją, a cały Kościół byłby zdrowszy. Mam wrażenie, że duchowni bardziej boją się żywego Boga w Kościele niż diabła. Benedykt powiedział kilka lat temu, (cytuję z pamięci, bo nie przeniosłam ze starego kompa książki Antonio Socciego “Tajemnice JPII “, w której były cytaty )- ”Wygląda, że Objawienie Biblii jeszcze się nie skończyło, o czym przekonują nas nowe teologie powstałe na bazie objawień prywatnych”.
Adam- człowiek ma dwóch adjustatorów, ks. Małkowskiego i Skwarczyńskiego. Ponadto jak słyszałam (poufnie), był w Watykanie na zaproszenie papieża.
Ta wiedza do niczego cię nie zobowiązuje, więc rozeznaj w swoim sercu.
Polonio! Dedykuję Ci ten cytat: “Przyszedłem do swoich, a swoi mnie nie przyjęli ani nie poznali ” (J 1, 11)
I może jeszcze jeden : “Jerozolima zabija swych proroków między świątynią a ołtarzem..” (Mt. 23, 34-37)
Od czasu wypędzenia człowieka z raju, gdzie niezakażone grzechem Stworzenie Boże jeszcze żyło ze swym Stwórcą w pełnej jedności – stworzenie człowieka, Bóg mówi do niego poprzez Znaki.Dla ich rozpoznawania – że pochodzą od Niego – jest człowieku dusza nieśmiertelna i oraz Łaska. Pozwalają one – o ile człowiek pozostaje w stanie godnym do rozmowy z Bogiem – bezbłędnie odróżnić jasny, prosty i mocny głos Boga od syku kłamcy: zawikłanego, nieszczerego, pragnącego zwieść człowieka błyskotkami (takie są te pseudo-objawienia, epatujące różnymi katastrofami i datami nadchodzących rzekomych nieszczęść).
Człowiek pozostający w modlitewnym kontakcie z Bogiem, mający duszę oświetloną światłem Łaski, nie może się omylić. Pomyłkę stwarza tylko grzech – jeśli żyje się w stanie grzechu, nawet lekkiego (alkohol!) to otwarte są drzwi na kuszenia i zwodzenie szatańskie.
Nasze czasy są – na co wszystko wskazuje – Czasami Ostatecznymi. Rozgrywa się ostateczna walka między Kościołem a Antykościołem, siłami światła a armią mroku. Trudno przypuścić, aby na takie Czasy Bóg nie dał nam swych wysłanników, pomocników, proroków. Większość z nas jednak, biednych grzeszników – nawet takich, którym wydaje się, że “wierzą” – jest chwiejnych, zatrwożonych, prawie niezdolnych do rozpoznawania dobra i zła. Są też dusze marniejące z powodu swego bezwładu, duchowej oziębłości. W większości jesteśmy “istoty głupie (znów Jezus do Valtorty) których głowy są wypełnione tysiącami hałaśliwych, niepotrzebnych i przewrotnych myśli”. Tacy „choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”».” (Łk 16,19-31).
Skoro od 20 wieków nie zamierzamy wyciągać żadnych wniosków z Ewangelii, to trzeba dla takich tym bardziej szukać ostatniej deski ratunku w orędziach. Znam ludzi, którzy przeżyli duchowy wstrząs i trwałe nawrócenie po zapoznaniu się z orędziami np. Marii Valtorty. Objawienia zwane “prywatnymi ” (a takie są przecież wszystkie orędzia, łącznie z danymi św. Faustynie czy pastuszkom w Fatimie) oczywiście nie zastępują Słowa Bożego, ale je inaczej wyrażają. Można by je porównać – w stosunku do Ewangelii – w taki sposób, jak np. twarz Chrystusa odbita na całunie turyńskim i na chuście z Manoppello – przyłożone do siebie, idealnie pasują). Każdy z nas przecież – jak tłumaczył Jezus Marii Valtorcie – ma inny typ wyobraźni i jakiś swój ulubiony język wewnętrzny, ten, który najpełniej i najgłośniej rozbrzmiewa w nim samym. Dla jednego najsilniej przemawia destylat Ewangelii, ale inny potrzebuje dla swej wyobraźni języka bardziej opisowego. Dlatego Bóg przygotował dla nas jak gdyby “różne wersje” tego samego. Żeby potem nie mówili, że “to było dla nich za trudne”.
Jezus, kiedy żył na ziemi, również został nazwany “szaleńcem” i “opętanym”. W Nazarecie jego sąsiedzi, znajomi, chcieli go strącić ze skały.