Wklejam tekst pochodzący z strony prowadzonej przez najbardziej znienawidzoną obecnie grupę społeczną w Polsce. Robię to ponieważ wydaje mi się czasami, że są to ludzie najbardziej realistycznie patrzący na otaczającą nas rzeczywistość. Będę starał się wrzucać takie ciekawe teksty, bo my, czyli ludzie chcący włożyć coś od siebie w odzyskanie Polski nie powinniśmy się bać krytykować swoich liderów i swoimi działaniami dążyć do pozyskania jak największej liczby zagubionych obecnie rodaków.
Czasami się zastanawiam co musi się stać żeby wielcy pozytywiści z polskiej prawicy i Ruchu Narodowego wzięli się za robotę, żeby przestali gadać, a wzięli się za tak uwielbianą i wszędzie głoszoną „pracę organiczną u podstaw”. Na razie to ja widzę, że zaczyna się walka o stołki i podział pomiędzy ludźmi, po to żeby cała „endecja” była skłócona. Postanowili nas zostawić własnemu losowi, biegowi wypadków. I mają rację – sami siebie zajedziemy. Bo kłócimy się o rzeczy mało ważne. Panowie… myślicie, że spędzicie sen z powiek premierowi lub grupie trzymającej władze. Nie, do kurwy nędzy – nie! Śmieją się. Śmieją się nam w twarz. O ile na początku było jakieś poruszenie po stronie naszych oponentów o tyle teraz zlewają nas sikiem prostym. Z tej prostej przyczyny, że demonstracji się nie boją. Może być nas nawet milion pewnego dnia na obojętnie jakiej demonstracji, ale jeśli będziemy zbierać się tylko po to żeby coś krzyczeć i paradować z flagami to nic z tego nie będzie.
Bo co tak naprawdę Ruch Narodowy do tej pory zrobił? Przepraszam, nie tylko Ruch Narodowy, ale cała reszta tych którzy uważają się za duchowych spadkobierców endecji. Jak do tej pory widzę tylko demonstracje, mówienie o powstawaniu jakiegoś bliżej nieokreślonego ruchu społecznego i tyle. Tylko tyle i aż tyle. Bo jednak coś drgnęło, coś się dzieje, ktoś przychodzi, ktoś coś robi, ale jest tego mało. Panowie… nie tędy droga, nie działanie tylko przez nalepki, przez zrywanie plakatów, przez demonstrację i na tym stop. I dalej się nie rozwijamy. Bo kto stoi w miejscu ten się cofa…
Praca u podstaw, praca organiczna to nie ciągłe pochody, wyzywanie komuchów i zbieranie się 13 grudnia pod domem Jaruzela. Przy takim sposobie prowadzenia polityki i takiej pozytywistycznej ideologii to my daleko nie znajdziemy. Gołym okiem widać, że nasi obecni kierownicy (nie przywódcy, nie liderzy, tylko kierownicy) nie zrozumieli do końca przesłanek wyżej wymienionych pojęć. Zresztą nie tylko oni mieli taki problem, wystarczy przypomnieć o naszych w okresie dwudziestolecia międzywojennego i kolejnych rządów narodowców koalicjantów, którzy kłócili się o głupoty do tego stopnia, że Piłsudski wziął ich za mordy i nic nie ugrali.
Jeśli jesteśmy już przy historii to obecny Ruch Narodowy porównałbym do Obozu Wielkiej Polski, który pomimo tego, że był największym ruchem politycznym w II RP zrzeszającym cały przekrój społeczeństwa to nie zrealizował żadnego ze swoich istotnych postulatów, mało tego nie udało im się szerzej zaistnieć i mieć jakiegokolwiek wypływu na politykę prowadzoną przez ówczesna Polskę. Co prawda czynniki i czasy były troszkę inne, ale sposób działania podobny, usłyszeć o nich można było przy okazji jakiś większych demonstracji jak ta po pogrzebie R. Dmowskiego.
Bo moi drodzy historia rozlicza ze skutków, z tego co udało się zrealizować, a nie z tego kto jakie miał plany i kto jakie miał marzenia. W OWP mówiono, że liczy się praca u podstaw, przyciągali robotników, chłopów (w mniejszym stopniu) i przede wszystkim studentów. Prowadzili z nimi pracę – kształtowali i próbowali szkolić przyszłe elity. Wszystko to ładnie pięknie, ale na skutek działalności władz (m.in. słynna Bereza Karuska, gdzie jednak większość osadzonych narodowców to Ci z ONR) ruch ten został zdelegalizowany. Powód? „Działalność kolidująca z kodeksem karnym i nakazami władz państwowych przez stałe inspirowanie ekscesów i zaburzeń, podsycanie nienawiści partyjnej i rasowej, urządzanie demonstracji i zgromadzeń z wyraźnym zamiarem podburzania ludności przeciwko władzom państwowym”. Przypomina Wam to coś? Być może jeśli nie fatum w postaci II WŚ to udałoby się coś ugrać.
Dlatego mówię panom Winnickiemu, Kowalskiemu którzy już podjęli się tej działalności i chcą ciągnąc ten wózek, że teraz właśnie jest ta chwila żeby zrobić coś poważnego i pozyskać nowych ludzi. Mówią, że nie chcą tworzyć niczego na szybko na impulsie, że chcą utworzyć coś na stałe, coś trwałego. Panowie, zgadzam się z Wami, przecież nie trzeba tworzyć nowych partii, ale samymi demonstracjami (które są potrzebne) nic się nie zdziała. Wiecie jaka opinia chodzi, że tylko maszerować umiemy i nic dla społeczeństwa nie robimy, i z perspektywy zwykłych ludzi tak to właśnie wygląda. I nie sposób nie przyznać im racji. Wiecie dlaczego nie macie szans z PiS-em, dlatego że oni mogą w niewielkim, ale jednak procencie wpływać na obecną sytuację polityczną naszego kraju. Ja rozumiem, że partii nie chcecie tworzyć, co dobrze świadczy o Waszym instynkcie, ponieważ taki twór nie miałby obecnie szans przebicia.
Więc co można robić? Piszę do znudzenia jeszcze raz – praca u podstaw, ale nie taka jak obecnie, że chodzimy i machamy flagami, a głośno o nas jest z okazji 11 listopada. Tylko i wyłącznie, bo nawet 13 grudnia nie ma takiego odbicia. Zróbmy tak żeby było o nas głośno z innego powodu. Z powodu przedstawionego w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy np. obniżającego podatki, likwidującego trzynastki dla posłów, czy czegoś równie głośnego. Żeby odbiło się echem. Co z tego, że nie przejdzie, ale zwykły obywatel zobaczy, że RN to nie tylko race, zadymy, flagi, marsze, demonstracje etc. Że to jest coś, co ma za zadanie poprawić poziom życia Polaków i jest w interesie każdego obywatela. To jest w gestii obecnego kierownictwa. Jakie by nie było.
W gestii redaktora naczelnego „DL”, mojej i innych ludzi leży codzienna walka i uświadamianie ludzi o tym czym jest polityka narodowa. Rozmowa z każdym pojedynczo, tłumaczenie za każdym razem, czy w końcu konkretne działania.
Choćby takie jak w moim małym, 30 tysięcznym mieście, gdzie podatek od nieruchomości na rzecz starostwa chcieli podnieść o 1000 (tysiąc) procent. Do sądu wpłynęły tylko 24 pozwy z całego powiatu (powiat liczy 80 tysięcy) i to tylko dlatego, że zajęli się tym narodowcy. Mało, ale początek już zrobiony, sprawa wygrana (choć bardziej wpływ na to miała ilość pozwów z innych regionów Polski) i powolutku małymi kroczkami dociera tu do ludzi, że robimy coś dla dobra ogółu, że jesteśmy ludźmi z tej samej „parafii”, że znają nas od małego jako łobuziaków, którzy jednak wyrośli i widzą problemy szarego człowieka, a nie tylko dyskutują i demonstrują, ale robią coś na poważnie i taką właśnie pracę organiczną u podstaw widziałbym u naszych w całej Polsce.
frasobliwy, niezgorzej napisane..
*****
Ja tam widzę, że narodowcy podejmują dużo drobnych lokalnych inicjatyw, przynajmniej w moim regionie. Nie wiem jak jest gdzie indziej, bo o lokalnych akcjach nie informuje się w mediach. Zamiast narzekać należy przyjrzeć się swojemu lokalnemu środowisku i zbadać czy jest one odpowiednio aktywne. Jeśli nie to samemu zainicjować jakieś działania.
Dzięki frasobliwy.
Może by wrócić do idei Legionu i zakładać dziesiątki w każdym mieście, a potem zgłaszać je Winnickiemu, tyle, że on zrobił błąd, bo powiedział, że liczy tylko na młodych. Ja mam trójkę dzieci w wieku studenckim i nie widzę, by oni mieli jakieś blade pojęcie co i jak robić. To muszą być grupki międzypokoleniowe, no ale to nie będzie ”Młodzież wszechpolska”. Ponadto młodzież po kilku latach przestaje być młodzieżą, i co dalej? Mają się rozwiązać bo są za starzy? Winnicki za 3 lata nie będzie już młodzieżą.