Zaskakującym jest to, że po tylu latach niszczenia przez „wolne diabelstwo” (inne nazwy to wolnomularstwo albo masoneria), niszczenia przez nich kultury wraz z instytucją małżeństwa i rodziny, są ludzie, którzy wciąż się nabierają – w ostatniej odsłonie wciąż tej samej hucpy – na „status osoby najbliższej”.
Ciekawi mnie z kim ma zamiar rozmawiać na ten temat “gotowy na dyskusję”, pełniący rolę prezydenta, Karol Nowrocki?
Z kim? Może z panią Gozdyrą ścigająca się o palmę pierwszeństwa wśród osobowości inkluzywnych
O związkach przyjacielskich i wampirzych pisałem kilka miesięcy temu…
Wracając do wydarzeń światowych. Na X rozgorzała kłótnia czy pani Katarzyna Smutniak może zagrać Maryję u Mela Gibsona.






Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, więc może i to indywiduum dozna Łaski. Pytam się wciąż, jakich – i czy – doznaje łask sam Mel Gibson? Nic bliższego mi o tym nie wiadomo. Jego katolicyzm po ojcu zawsze był, o ile wiem, nie rzymski ale jakiś odłamowy, jak to w USA, prawie sekciarski. Dlatego zapewne nadal popełniał masę błędów, np. małżeństwo z jakąś Ukrainką czy Rosjanką, która go oskubała do kości, jak to one. Wypowiedzi Gibsona świadczą jednak o tym, że ma oczy duszy otwarte i jasno widzi fakty diabelskie, np. w Hollywood. Ale chyba wciąż mu daleko do prawdziwego świeckiego apostolstwa. Może u gwiazd Hollywoodu, nawet tych, które z tamtym światem zła zerwały, to jest w ogóle niemożliwe? Bo poranienie duszy jest zbyt głębokie, aby je zaleczyć zwykłymi praktykami religijnymi? Potrzebne są niezwykłe?
A może taką właśnie niezwykłą praktyką są kręcone przez niego filmy?
Zaś co do p. Nawrockiego, to jako osoba wierząca i praktykująca, przynajmniej publicznie deklarująca się jako taka, powinien być świadom, że kompromis nie jest narzędziem Boga, zwłaszcza w tak fundamentalnych sprawach jak życie i tożsamość rozrodcza człowieka. Tu trzeba wielkiej mądrości i światła Bożego, bo jest to narzędzie szatana. Zwykli doradcy polityczni tu nie wystarczą, a nawet mogą być zwodzicielami. Obawiam się, że tej świadomości pan Prezydent nie posiada.
“Obawiam się, że tej świadomości pan Prezydent nie posiada”. Źle będzie jakby
“Pan Prezydent” , tu wziąłem w cudzysłowie nieprzypadkowo , świadomość tego co robi
jednak miał i zrobi coś tak , aż nam buciki pospadają ze stóp , czyli przeciwnie
do tego co w rzeczywistości , jako katolik , powinien zrobić . Chciałbym mylić się , ale obawiam , że niestety właśnie tak będzie .
“Zwykli doradcy polityczni tu nie wystarczą, a nawet mogą być zwodzicielami”.
Nie. Jak najbardziej wystarczą, a zwodzicielami doradcy być nie mogą, bo to by była zdrada. – Bo polityka duchowo wyrasta z moralności, a zdrada to w najwyższym stopniu niemoralność.
Obawiać się trzeba, że to “tej świadomości pan Prezydent nie posiada”.
Tutaj najważniejszym jest, że moralność dotyczy zwłaszcza obrony koniecznej w zagrożeniach życia,;
– moralnego ładu życia w przestrzeni życia publicznego państwa na codzień, moralnego moralnością narodu, którego państwo jest;
– i życia wspólnotowego nakierowanego dalekowzrocznie ku trwaniu ludzkich międzypokoleniowych wspólnot ducha i przekazywaniu dóbr wspólnych narodu a zarazem własności niepodzielnej i niezbywalnej tego narodu pokoleniom przyszłym, i to w stanie nie gorszym jak go odziedziczyło pokolenie aktualne, w tym dobrego, prawego i moralnego wychowania polskich i katolickich sumień przyszłych pokoleń Polaków.
A moralność jest jednokierunkowa jak życie i sumienie oraz czas. – Tutaj nie ma mowy o żadnych handlach ani kompromisach, bo tutaj każdy czyn niemoralny, a nawet “tylko” nieprawy, a więc i wynaturzony” tworzy fakty nieodwracalne.
Obronę konieczną mamy właśnie po to, aby do nich nie dochodziło, bo później trzeba już wielkich ofiar i poświęceń i strat materialnych uznanych za konieczne żeby się później wybronić przed nieuniknioną ekspansją kolejnych faktów nieodwracalnych wrogim życiu ludzkiemu, człowieczeństwu dojrzałemu i świętościom ludzkim włącznie z Bogiem.
– Czyn taki jeżeli nie jest natychmiast napiętnowany i odstraszająco potencjalnych naśladowców ukarany przez społeczność, już łatwo znajduje osoby interesowne, widzące korzyść w jego popieraniu i rozprzestrzenianiu, zyskuje sympatyków i sponsorów i ideologów, a zaraz i naśladowców, którzy z czasem łączą się w stronnictwa, a nawet w mafie i partie zwane kłamliwie politycznymi.
Ludzie się przyzwyczaili że niesprawiedliwość idzie przetrwać i wcześniej czy później doczekać sprawiedliwości i nowego początku normalnego życia, że z rozpędu chcą przebaczać i “zdradę i kłamstwo i grzech”.
Jednak zdrada, a więc i niemoralność to co innego. – To już zbrodnia – bo tu co się stanie, to się już nie “odstanie”.
Grzech przeciw nam możemy odpuszczać, ale wyłącznie na zasadzie brania ich na siebie i życia dalej z nimi, a z czasem ich złe skutki zniweluje zgodna praca i zgodne współżycie.
Jednak ofiara zbrodni nie może jej wziąć na siebie jeśli zbrodnia, np. “zdrada, czy kłamstwo, czy grzech” trwa.
Ponadto i nawet gdyby zbrodniarz obiecywał nawrócenie, to kto mu zaufa, kto zdecyduje się takiego włączyć do rodziny czy narodu?
– A mamy ważną naukę: “- biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”
Po co Nawrocki chce rozmawiać – żeby wchodzić w zdradę i kompromis ze sługami szatana, z judaszami?
To niech już spróbuje przekonać samego ich pana jak taki mocny.
A Zagłoba też mówił: “z nikim nie paktować, tylko wszystkich prać”.
A to ci się nam trafił prezydęt.
Widzę , że dla odmiany i cieszę się z tego , zgadzamy się z Panem miarką odnośnie
“Pana Prezydenta”.
Dodam , ale ogólnie nie ma powodu do zadowolenia , gdyż miało być dobrze , a lepiej
nie wychodzi .
_______________
LINK
_______________
________________
Rafał Dorosiński z Instytutu Ordo Iuris mówi o tzw. kompromisie jaki Lewica zawarła z PSL wokół ustawy o osobie bliskiej.
ZNOWU MYDLĄ NAM OCZY?! TA USTAWA TO WIELKIE OSZUSTWO… [30min]