Słowo Boże na dziś – 10 lutego 2015 r. – wtorek – św. Scholastyki, dziewicy, wspomnienie

Myśl dnia

Należy tak zorganizować życie, aby każda chwila była ważna.

Iwan S. Turgieniew

Słowo Boże jest wrogiem twojej woli, gdy to ona ma być sprawcą twojego zbawienia. Tak długo, jak jesteś swoim własnym wrogiem, jest nim również Słowo Boże. Bądź swoim przyjacielem, a wówczas będziesz żył w harmonii ze Słowem.
św. Augustyn

WTOREK V TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK I I

1002-scholastyka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O św. Scholastyce, żyjącej na przełomie V i VI wieku, wiemy, że była siostrą św. Benedykta    i założycielką żeńskiego klasztoru jego reguły. Jednak to nie koligacje rodzinne ani przyjęty przez nią stan życia sprawiły, że wspominamy ją dziś jako świętą, lecz fakt, że – jak mówi dzisiejsza liturgia – „oczyściła się z nałogów grzesznego człowieka i przyodziała nowego, stworzonego na Boże podobieństwo”. Módlmy się, abyśmy i my, którzy często czcimy Boga jedynie wargami, zaczęli czcić Go także sercem i pozwolili Mu się podobnie przemienić.

Mira Majdan, „Oremus” luty 2009, s. 44

**************

PIERWSZE CZYTANIE (Rdz 1,20-2,4a)

Stworzenie zwierząt i ludzi

Czytanie z Księgi Rodzaju.

Po stworzeniu światła Bóg rzekł: „Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba.” Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: „Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi”. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień piąty.
Potem Bóg rzekł: „Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, gady i płazy i dzikie zwierzęta według ich rodzajów”. I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich gadów i płazów. I widział Bóg, że były dobre.
Wreszcie Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim gadem i płazem”. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad każdym gadem i płazem”.
I rzekł Bóg: „Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się rusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona”. I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień szósty.
W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie zastępy stworzeń. A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.
Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 8,4-5.6-7.8-9)

Refren: Jak jest przedziwne imię Twoje, Panie.

Gdy patrzę na Twoje niebo, dzieło palców Twoich, *
na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, *
czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?

Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, *
uwieńczyłeś go czcią i chwałą.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich, *
wszystko złożyłeś pod jego stopy:

Owce i bydło wszelakie *
i dzikie zwierzęta,
ptaki niebieskie i ryby morskie, *
wszystko, co szlaki mórz przemierza.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 111,7b. 8a)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Wierne są wszystkie przykazania Twoje, Panie,
ustalone na wieki, na zawsze.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 7,1-13)

Prawo Boże i tradycje ludzkie

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?”
Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie”.

I mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie”.
Oto słowo Pańskie.
***************************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
 
 

Duchowa wrażliwość

Jesteśmy skłonni bardziej do wystawiania ocen na podstawie tego, co widzimy od strony zewnętrznej, niż do wchodzenia w głębię problemu. Oceny takie często bywają krzywdzące, bo, niestety, nasze zewnętrzne zmysły nie są w pełni doskonałe i zafałszowują obiektywną ocenę problemu. Czy istnieje na to recepta? Jezus zachęca nas do patrzenia na ludzi, których spotykamy, i na wydarzenia, które przeżywamy, przez pryzmat serca. Chodzi o wrażliwość, opartą na duchowej mądrości. Jak do niej możemy dojść? Najpewniejszym sposobem, jest tutaj droga modlitwy. Jest to nasze otwarcie na działanie łaski Bożej i prośba o dary Ducha Świętego – zwłaszcza mądrości i rozeznawania. Duchu Święty, proszę Cię, abyś oświecał mnie Twoim światłem i pozwolił mi właściwie oceniać to wszystko, co mnie w życiu spotyka.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”

Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
************

CHRZEST

„Abyś w nas łaskę chrztu ożywić raczył, Ciebie prosimy, o Panie” (RR)

Chrześcijanin w dzień chrztu, odrodzony w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, otrzymał łaskę, czyli uczestnictwo w życiu Chrystusa i dzięki temu jako przybrane dziecko Boga, wszczepiony w tajemniczą rzeczywistość Mistycznego Ciała Pana, stal się członkiem całego Chrystusa, którym jest Kościół. Chrzest jest bramą, która wprowadza wiernego do życia chrześcijańskiego, jest zasadniczym i głównym usprawnieniem do przyjęcia wszystkich innych sakramentów, aby dojść do stanu „człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa” (Ef 4, 13). Istotnie, jak zauważa Sobór, „chrzest sam przez się jest jedynie pierwszym zaczątkiem, jako że całkowicie zmierza do osiągnięcia pełni życia w Chrystusie” (DE 22; zob. DWCH 2). Aby chrzest mógł wydać cały swój owoc, chrześcijanin powinien uzgodnić swoje życie z laską przybrania, która jest charakterystyczną i zasadniczą łaską tego sakramentu. „Otrzymaliście ducha przybrania za synów — twierdzi św. Paweł — w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (Rz 8, 15–16). Ochrzczony, jako dziecko Boże, nie może już żyć życiem tylko ludzkim, lecz powinien dostosować się do życia Jednorodzonego Syna: Chrystusa Pana. Apostoł nie przestaje powtarzać: „Zostaliście razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też zostaliście wskrzeszeni… jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze… dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 2,12; 3, 1–2). Myśli i uczucia chrześcijanina powinny być skierowane ku wartościom nieprzemijającym, ku życiu wiecznemu, i nie powinny zatrzymywać się na rzeczach tej ziemi. Codziennie powinien on postępować na tej drodze, dopóki nie dojdzie „do pełni życia w Chrystusie”.

  • Wszechmogący i wieczny Boże, zwróć spojrzenie na to stworzenie Twoje, które powołałeś do wiary; usuń ślepotę serca mego, skrusz więzy zła, jakimi Szatan usiłuje mnie spętać, otwórz mi, o Panie, skarbiec Twojej ojcowskiej dobroci. Uwolnij mnie od zepsucia namiętności i pociągnij wonnością Twojej nauki. Spraw, abym był szczęśliwy, że mogę Ci służyć w Twoim Kościele i z dnia na dzień wzrastać w dobru.
    Daj mi zawsze żarliwego ducha, radość w nadziei, wierność w Twojej służbie.
    O Panie, Ojcze święty, błagam o Twoją nieustanną i niewyczerpaną litość. Tyś źródłem światłości i prawdy, racz mnie oświecić światłem Twojej mądrości, uczyń mnie czystym i świętym, daj prawdziwą umiejętność, abym stał się godny łaski Twojego chrztu i zachował mocną nadzieję, prawy dar rady, nieskażoną naukę (zob. Rytuał starochrześcijański: chrzest).
  • Zachowaj, błagam Cię, bez uszczerbku moją wiarę i spraw, abym do ostatniej chwili życia posiadał świadectwo dobrego sumienia. Spraw, abym posiadał na zawsze — ja, ochrzczony w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego — to, co wyznałem w symbolu mego odrodzenia: Ciebie, naszego Ojca; spraw, abym uwielbiał Twojego Syna razem z Tobą i tak jak Ty; abym otrzymał na własność Twojego Ducha Świętego, który pochodzi od Ciebie przez Twego Jednorodzonego Syna. Prawdziwie mam świadka godnego wiary, potwierdzającego to w co wierzę, a jest nim Ten, który powiedział: Ojcze, wszystkie rzeczy moje są Twoje, i wszystkie rzeczy Twoje są moje — Jezus Chrystus, mój Pan. On mieszka w Tobie, a będąc zawsze Bogiem, pochodzi od Ciebie i jest z Tobą błogosławiony na wieki wieków. Amen (św. Hilary z Poitiers).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 116

http://www.mateusz.pl/czytania/2015/20150210.htm

 

*******

 

Św. Klemens Aleksandryjski (150 – ok. 215), teolog
Pedagog, III 89, 94, 98-99

 

Nowe prawo wpisane w serca ludzkie
 

Mamy dziesięć przykazań, danych przez Mojżesza… i to, co zaleca zaleca lektura świętych ksiąg, o czym przekazał nam Izajasz: „Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! – mówi Pan” (Iz 1,16nn)… Ale mamy także prawa Słowa Bożego, słowa zachęty, nie zapisane na tablicach kamiennych palcem Bożym (Wj 24,12), ale wpisane w serca ludzkie (2Kor 3,3)… Słowo posłużyło się tymi prawami dla nauczania ludzkości; najpierw ustami Mojżesza, a następnie apostołów…

Jednak potrzebujemy mistrza, żeby wyjaśnić te święte słowa…; to On nas nauczy słów Bożych. Kościół jest naszą szkołą; naszym jedynym Nauczycielem jest Oblubieniec, dobra wola dobrego Ojca, pierwotna mądrość, świętość poznania. „On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy”, mówi święty Jan (1J 2,2), On leczy nasze ciała i dusze, człowieka w całości. Jezus jest „ofiarą przebłagalną nie tylko za nasze grzechy, lecz również za grzechy całego świata. Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania” (w. 3)… „Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował” (w. 6).

Jesteśmy uczniami tej błogosławionej pedagogii, udoskonalmy zatem piękne oblicze Kościoła i pobiegnijmy jak małe dzieci do tej matki, pełnej dobroci. Słuchajmy Słowa Bożego, uwielbiajmy tę błogosławioną skłonność, którą nas prowadzi Nauczyciel i uświęca jako dzieci Boże. Będziemy obywatelami nieba, jeśli jesteśmy uczniami tego Nauczyciela na ziemi, a tam , w górze, pojmiemy wszystko, o czym nas pouczył i co dotyczy Ojca.

*******

Kilka słów o Słowie 10 II 2015

Michał Legan

 

http://youtu.be/_oSBr52BcA4

 

********

Słowo Boga i słowo człowieka

Anselm Grün OSB

Słowo Boga i słowo człowieka

(fot. shutterstock.com)

Chyba żadna książka na świecie nie jest tak często czytana jak Biblia. Biblia jest księgą wszystkich ksiąg.

 

Żydzi uważają księgi biblijne Starego Testamentu za słowo, które skierowano jedynie do nich. Chrześcijanie dzielą z Żydami Stary Testament. Dla nich rozbrzmiewa w nim słowo Boże, które ma wciąż moc obowiązującą. Jednakże chrześcijanie czytają również Nowy Testament, w którym zwracają się do nich czterej ewangeliści oraz autorzy licznych listów i innych pism. Dla nich Stary Testament osiągnął swoją pełnię w Jezusie Chrystusie.

 

To, co zapisano niegdyś, chrześcijanie w świetle Jezusa rozumieją w nowy sposób. O tym, jak chrześcijanie powinni czytać Stary Testament (czy też lepiej powiedzieć Pierwszy Testament, jak nazywali go wcześni ojcowie Kościoła), mówi Paweł Apostoł: “To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało także dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję” (Rz 15, 4). Lektura Pisma świętego pozwala zatem zrozumieć, kim jest Bóg i kim jest człowiek, odkryć tajemnicę stworzenia i odnaleźć receptę na udane życie.
Chrześcijanie czytają Pismo, by pocieszyć serce w czasach niestabilnych, chwilach zamętu, porażki i mroku. To pocieszenie oznacza znalezienie trwałego fundamentu. To pocieszenie płynie z wierności, oznacza stałość. To pocieszenie oznacza też, że nie zostaniemy sami z naszymi pytaniami, bo Bóg jest z nami w naszych problemach. Łaciński termin consolatio (pocieszenie) znaczy dosłownie: być z kimś samotnym. Każde słowo Pisma świętego chce obdarzyć nas nadzieją, abyśmy nią napełnieni i w wewnętrznej wolności żyli na tym świecie, z ufnością wyglądając Tego, który jako jedyny potrafi spełnić nasze nadzieje.
W Biblii odnajdziemy wiele tekstów poetyckich. Są w niej zawarte cudowne opowiadania, niezrównane poematy, pieśni, mity i bajki. Przez swoją bezpośredniość odzwierciedlają życie człowieka w jego relacji do Boga. Biblia jest jednak czymś więcej niż słowem ludzkim. Jest ona słowem Bożym. Jednak słowo Boże nie spada z nieba. Zostało napisane przez ludzi, którzy w literackiej szacie wyrazili swoje doświadczenie Boga. Poprzez to ludzkie słowo – jak wierzą chrześcijanie – przemawia sam Bóg. Ono głosi prawdę o tym, jak należy traktować człowieka, kim jest człowiek i kim jest Bóg, jak Bóg obchodzi się z człowiekiem.
Bóg zwrócił się do nas. Mamy Jego słowa zapisane w Starym i Nowym Testamencie. Te święte Pisma działają zbawiennie na nasze życie. Jednak wciąż spotykam ludzi, którzy boją się czytać Biblię. Ciągle natrafiają w niej na miejsca, gdzie mowa jest o piekle i potępieniu. Zamiast zadać sobie pytanie, jak właściwie należy rozumieć te fragmenty, skupiają się tak mocno na swoim lęku, że zaczynają być przekonani o swoim nieuchronnym potępieniu. Inni czytają Biblię, zakładając jednak okulary, przez które widzą w każdym jej słowie zarzut wobec siebie.
Kiedy czytamy Biblię w fałszywych okularach, studium Pisma nie będzie mogło być naszym przewodnikiem. Przeciwnie, zaczniemy wykorzystywać Biblię do tego, by szukać w niej usprawiedliwienia dla naszych nieprzepracowanych problemów. Będziemy nieustannie przytaczać cytaty, ale nie będzie w tym ducha Jezusa, lecz “biblijne” uzasadnienie naszej własnej ideologii.
owo Boże jest wrogiem twojej woli, gdy to ona ma być sprawcą twojego zbawienia. Tak długo, jak jesteś swoim własnym wrogiem, jest nim również Słowo Boże. Bądź swoim przyjacielem, a wówczas będziesz żył w harmonii ze Słowem. (św. Augustyn)
Już przed 1600 laty św. Augustyn wskazał tymi słowami, jakie okulary powinniśmy założyć do czytania Biblii. Gdy słowo Biblii mnie irytuje, to zawsze znak, że patrzę na siebie i na Boga ze złej perspektywy. Złość jest jednak również wyzwaniem, by popracować nad moim sposobem postrzegania i przyjąć inny obraz siebie, proponowany mi przez Biblię.
Podczas rozmów słyszę ciągle, że Biblia jest dla ludzi trudnym wyzwaniem. Próbują ją czytać, ale jej nie rozumieją. Jest dla nich obcym światem. Potrzebują instrukcji, jak się z Biblią obchodzić. Pomocny może się okazać kompetentny interpretator. Jednak czytelnik Biblii nie powinien bezkrytycznie powtarzać opinii innych komentatorów. Powinien mierzyć się z tekstami samodzielnie. Chodzi o to, by powiązać tekst z własnym życiem.
Co mówi ten tekst do mnie w mojej konkretnej sytuacji życiowej? Czy znajduję odpowiedź na pytania, które mnie w tym momencie nurtują?
Właśnie do takiej postawy prowokuje nas Jezus w wielu swoich przypowieściach. Prowokuje nas do tego, żebyśmy wnikliwie przyjrzeli się temu, o co tak naprawdę chodzi w naszym życiu oraz czy nasz obraz Boga nie jest zbyt wąski. Gdy słowa Jezusa mnie irytują, mogę się zapytać, jaki przyjąłem wzorzec życia albo o jakich zranieniach z dzieciństwa one mi przypominają, lub też jakie budzą we mnie złowrogie obrazy Boga. Złość staje się wówczas okazją do ponownego przemyślenia obrazu samego siebie i obrazu Boga. Zrozumieć słowo Boże oznacza: na nowo zrozumieć samego siebie, a zarazem: zostać własnym przyjacielem. Gdy z życzliwością traktuję samego siebie, wtedy również słowo Boże jest moim przyjacielem. Działa to też w drugą stronę: słowo Boże zaprasza mnie do tego, by dobrze traktować samego siebie, zostać swoim własnym przyjacielem. Wówczas zacznę żyć w harmonii ze słowem Bożym, sobą samym i Bogiem.
Po przeciwnej stronie obozu “fundamentalistycznych” odbiorców Biblii, którzy wykorzystują ją jako broń, znajdują się “liberalni” czytelnicy, którzy niepasujące im fragmenty najchętniej by wykreślili. Ostatecznie więc stawiają się ponad Biblią i nie są gotowi do tego, by pozwolić się jej zakwestionować. Gdy tekst biblijny rani mnie lub złości, należałoby zbadać dokładnie, jakich zranień dotyka. W ten sposób tekst biblijny może stanowić dla mnie zaproszenie do przyjrzenia się dawnym zranieniom i uleczenia ich. Jeżeli ich nie zanurzę w zbawczej miłości Bożej, będą mi zakłócały właściwe brzmienie słowa Bożego zawartego w Biblii. Będę ignorował teksty biblijne, uznając je za nieadekwatne do współczesnych czasów. Jednak takie postrzeganie Biblii wiedzie na manowce, na pewno nie zbawia i nie wyzwala.
We wczytywaniu się w Biblię nie chodzi o to, aby dokładnie zbadać zamysł przyświecający ówczesnemu autorowi ani odkryć stojącą za tekstem teologię. Papież Grzegorz Wielki uważał, że w słowie Bożym powinniśmy odnaleźć serce Boga. Zatem w lekturze Biblii zawsze chodzi o spotkanie Bożego serca i spotkanie w Bogu na nowo siebie samego. Czytanie Biblii jest zawsze podmiotowe. Moje konkretne życie prowadzi dialog ze słowem, które czytam. Moje życie wyjaśnia Pismo i Pismo wyjaśnia moje życie. Kiedy rozumiem tekst, rozumiem lepiej siebie samego. Gdy czytam Biblię, pytam się ciągle:
Co w tej właśnie chwili Bóg chce mi powiedzieć przez to słowo?
Jakie budzą się we mnie obrazy?
Jakie przychodzą mi na myśl skojarzenia?
Co jest dla mnie impulsem na dziś?
Rozważanie pochodzi z książki: Nie bój się Biblii
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,708,slowo-boga-i-slowo-czlowieka.html
*********

#Ewangelia: Czy tradycja jest dobra?

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami.

 

Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.

 

Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: “Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?”
Odpowiedział im: “Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie”.

 

I mówił do nich: “Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki: I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie”.

 

Komentarz do Ewangelii:

 

Tradycja jest z natury czymś dobrym, ale nie może być ważniejsza od samego dobra, któremu powinna służyć. Najważniejsze jest dobro człowieka. To ono czyni tradycję “świętą”, czyli godną kultywowania. Tradycja powinna służyć dobru człowieka i powinna pomagać nam w byciu dobrymi. Jeśli tak nie jest, to staje się niepotrzebna i powinna być odrzucona.

 

Dziś często odrzuca się tradycję tylko dlatego, że jest “stara”. To niestety oznacza często rezygnację z bardzo konkretnego dobra. Dobro bowiem jest tym prawdziwsze, im jest “starsze”, bo jeśli jest stare, to znaczy, że jest sprawdzone. Nie znaczy to, że nie należy szukać “nowego” dobra. Należy, ale nie kosztem “starego”, tylko w zgodzie z nim.

 

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2334,ewangelia-czy-tradycja-jest-dobra.html
**********

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 7, 1-13

Mariusz Han SJ

(fot. derekGavey / flickr.com / CC BY 2.0)

Przez przekazaną tradycję…

 

Spór o tradycję
U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I /gdy wrócą/ z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.

 

Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?

 

Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie/.

 

I mówił do nich: Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmiercią zginie. A wy mówicie: Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem /złożonym w ofierze/ jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie.

 

Opowiadanie pt. “O pieczonych mrówkach”

 

Istnieje pewne plemię mrówek, które ma dziwny obyczaj: każdego siódmego dnia (dzień wolny od pracy) piecze się uroczyście tę mrówkę, która w ostatnim tygodniu (w dniach roboczych – rozumie się) pracowała najpilniej i najwydajniej. Pieczeń ta bywa potem z odpowiednim ceremoniałem spożywana przez całe plemię.

 

Wszystkie mrówki wierzą bowiem, że w ten sposób duch pracy mrówczej przechodzi na ucztujących. Poza tym głosi się tu nieustannie, że być pokarmem dla drugich, to największy zaszczyt dla mrówczej istoty.

 

Mimo to zdarzyło się raz, że jedna z najpilniejszych mrówek w historii wygłosiła przed śmiercią wstrząsające przemówienie: – Moje drogie siostry, moi kochani bracia! Jest mi niesamowicie miło, że moją cnotę pracowitości zamierzacie uczcić w ten tradycyjny sposób. Muszę jednak wyznać w całej szczerości, że byłoby mi o wiele przyjemniej, gdybym nie zasłużyła na miano najpilniejszej. Przecież nie żyje się tylko po to, aby zapracować sobie na śmierć… – Po co w takim razie?! – krzyknęły chórem mrówki, czekające na ucztę.

 

Te najbliżej stojące zepchnęły ją też szybko na rozgrzaną już patelnię – bo nie czas na dysputy i przemowy, gdy głos ma tradycja!

 

Refleksja

 

Postawa wobec religii, Kościoła, prawd wiary, tradycji są bardzo ważne, bo to one kształtują nasze postawy, osobowość i charakter. Trzymanie się tradycji jest dobre tylko wtedy, gdy służy we wzroście naszego człowieczeństwa, a tym samym osobistemu rozwojowi. Trzymanie się tradycji dla samego jej podtrzymania mija się z głównym celem. Jest to wtedy wykonywanie samych rytuałów, które nie przynoszą żadnych korzyści duchowych nam samym, a w konsekwencji również i innym ludziom…

 

Jezus uczy nas, że przyszedł na ziemię, aby nie znieść prawo i proroków, lecz aby wypełnić to prawo. Chciał On bardzo utrzymać tradycję prawa, ale dotykowo dając mu serce i ducha. Tradycja ma sens, jeśli jest w niej ulokowane ludzkie serce. Wypełnianie praw i obowiązków jest dobre, ale tylko dla jej podtrzymania i ciągłości. Ludzkie serce musi być wciąż żywe i dawać życie, a nie podążać tylko za martwą litera prawa…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego tradycja jest nam potrzebna?
2. Czy tradycja “bez serca” ma sens?
3. Czym jest wypełnianie “martwej litery prawa”?

 

I tak na koniec…
“Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy” (z filmu: “Miś”)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,166,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-7-1-13.html

*********

90 sekund z Ewangelią – Mk 7, 1-13

90 sekund z Ewangelią, codziennie i do końca świata. W każdym z odcinków rozważamy Słowo w myśl zasady: minimum słów, maksimum treści.

 

Rozważanie do dzisiejszej Ewangelii przygotował o. Waldemar Los SJ.

 

http://youtu.be/VShF5fYbN-s

******

Chrześcijan wie, że jest niewidomy

Czy wy wiecie, że na świat nie patrzymy oczyma, my patrzymy na świat sercem. Zaraz wam to udowodnię…

 

Ks. Piotr Pawlukiewicz, jeden z najpopularniejszych polskich kaznodziejów i duszpasterzy, spotkał się 21 stycznia z uczniami kilku łódzkich szkół. Spotkanie odbyło się w kościele św. Maksymiliana Kolbe na Dąbrowie.

 

http://youtu.be/TuDETdGsAH8

 

*******

Komentarz liturgiczny

Prawo Boże i tradycje ludzkie
(Mk 7, 1-13
)

Słuszne były zasady higieny związane z jedzeniem, ale stawianie ich na pierwszym miejscu jako wyraz wiary w Boga jest nadużyciem. Jezus podaje też drastyczniejszy przykład: korban, czyli ofiara z tego, co przysługiwało rodzicom z mienia dzieci oznaczało zostawienie starych rodziców bez środków do życia. To jest postępowanie przeciwko IV przykazaniu. Tradycja nie może być sprzeczna z prawem Bożym i trzeba to kontrolować.
Panie, wyryłeś w sercu moim Twoje przykazanie miłości. Proszę Cię, bym o tym nie zapomniał powołując się na prawo. Także bym jałmużny nie zapomniał rzucając się w filantropię.


Asja Kozak
asja@amu.edu.pl

http://www.katolik.pl/modlitwa,888.html

******

Refleksja katolika

Z Dialogów św. Grzegorza Wielkiego, papieża
(księga 2, 33)
Więcej osiągnęła, albowiem więcej umiłowała

Scholastyka, siostra świętego Benedykta, od samego dzieciństwa poświęcona wszechmogącemu Bogu, miała zwyczaj raz w roku odwiedzać swojego brata. Mąż Boży przyjmował ją niedaleko poza bramą, w pomieszczeniu należącym do klasztoru.

Pewnego dnia przybyła według zwyczaju, a czcigodny brat wyszedł ku niej ze swymi uczniami. Cały dzień spędzili na modlitwie i świętych rozmowach, a kiedy zapadł zmrok, spożyli wspólnie posiłek. Ponieważ do późnych godzin przeciągnęły się ich święte rozmowy, Scholastyka zwróciła się do brata ze słowami: “Proszę cię, nie odchodź ode mnie tej nocy. Aż do świtu rozmawiajmy o radościach nieba”. On jednak odparł: “Siostro, o czym ty mówisz? Żadną miarą nie mogę przebywać poza klasztorem”.

Świątobliwa niewiasta, skoro usłyszała odmowę brata, oparła na stole złożone ręce i modląc się do wszechmogącego Boga pochyliła głowę. Kiedy zaś uniosła ją znad stołu, rozszalała się tak wielka burza z grzmotami i błyskawicami, zerwała się tak gwałtowna ulewa, iż ani Benedykt, ani towarzyszący mu bracia nawet na krok nie mogli odejść z miejsca, w którym przebywali. Wtedy to zmartwiony mąż Boży zaczął narzekać: “Niech Bóg wszechmogący wybaczy ci twój czyn, Siostro”. Lecz ona odpowiedziała: “Oto prosiłam cię, a nie chciałeś mnie wysłuchać. Poprosiłam więc Boga mego, i zostałam wysłuchana. Teraz więc odejdź, jeśli zdołasz. Pozostaw mnie i wracaj do klasztoru”.

Tak więc ten, który nie chciał pozostać dobrowolnie, pozostał wbrew swojej woli. Cały czas czuwali przeto razem, znajdując pokrzepienie we wzajemnej wymianie świętych myśli.

A nic w tym dziwnego, iż owej godziny Scholastyka przemogła brata. Albowiem zgodnie ze słowami świętego Jana: “Bóg jest miłością” było rzeczą zupełnie słuszną, aby więcej potrafiła ta, która więcej umiłowała.

A kiedy w trzy dni później mąż Boży, znajdując się w swojej celi, podniósł oczy ku niebu, zobaczył, jak dusza jego siostry, opuściwszy ciało, ulatuje pod postacią gołębicy ku wyżynom nieba. Ciesząc się tak wielką jej chwałą, złożył Bogu dzięki hymnami i modlitwami. Posłał też braci, aby przynieśli jej ciało do klasztoru i złożyli w grobie, który przygotował dla siebie.
Tak się stało, iż nawet grób nie rozdzielił tych, których umysły zawsze były zjednoczone w Bogu.

***

Biblia pyta:

Jeśli jeden buduje, a drugi rozwala, jakiż pożytek im zostaje, poza trudem?
Jeden się modli, a drugi przeklina: czyjego wołania Pan wysłucha?
Ten, kto się umył po dotknięciu trupa i znów się go dotknął, z jakiż pożytek odniósł ze swego obmycia?
Taki jest człowiek, który pości za swoje grzechy, a wraca i czyni znów to samo. Któż wysłucha jego modlitwy i jakiż pożytek z jego uniżenia?

Syr 35, 23-26

***

KSIĘGA IV, GORĄCA ZACHĘTA DO KOMUNII ŚWIĘTEJ
Rozdział I, Z JAK WIELKĄ CZCIĄ POWINNO SIĘ PRZYJMOWAĆ CHRYSTUSA

5. O Boże, z jakim trudem tamci starali się Ciebie uczcić! A jakże drobny jest mój trud! Jak mało poświęcam czasu, aby przygotować się do przyjęcia Ciebie. Tak rzadko w pełni skupiony, a jeszcze rzadziej uwolniony od wszelkich błahostek.

A przecież w twojej zbawiennej obecności nie powinna nawet przemknąć przez głowę żadna myśl nieprzystojna ani wyobrażenie innej osoby nie powinno mnie odciągnąć, bo mam przyjąć w gościnę nie anioła nawet, ale Pana Zastępów.

6. A przecież jest wielka różnica między Arką Przymierza i jej tablicami a najczystszym Ciałem pełnym niewysłowionych przymiotów, miedzy ofiarami Starego testamentu zapowiadającymi przyszłe zdarzenia a prawdziwą ofiarą Twojego Ciała dopełniającą wszystkie pradawne ofiary. Czemu więc nie pragnę goręcej Twojej umiłowanej obecności?

Dlaczego nie przygotowuję się usilniej na przyjęcie Twojej świętości, skoro tamci dawni święci patriarchowie i prorocy, książęta i królowie wraz z całym narodem wykazywali tyle gorliwości w oddawaniu czci Bogu?

7. Skakał i tańczył ze wszystkich sił pobożny król Dawid 2 Sm 6,14, opiewając dobrodziejstwa doznane niegdyś przez przodków, budował przeróżne instrumenty, ułożył Psalmy i przykazał, aby śpiewano je radośnie, sam często w twórczym natchnieniu Ducha śpiewał przy wtórze lutni, nauczył lud izraelski chwalić Boga z całego serca i codziennie chóralną pieśnią sławić Go i opiewać 2 Krn 20,21.

Jeśli tak wielka była wówczas pobożność i tak gorliwe rozpamiętywanie chwały Bożej przed Arką Przymierza, do jakiejże ja dzisiaj i cały lud chrześcijański winniśmy się poczuwać czci i oddania w obecności Sakramentu, w przyjmowaniu najświętszego Ciała Chrystusa?

8. Jeżdżą ludzie do różnych miejsc, aby odwiedzić relikwie świętych, i słuchają w podziwie o cudach, zwiedzają ogromne świątynie, całując spowite w jedwab i złoto kosteczki.

A przecież Ty jesteś tu przede mną na ołtarzu, Boże, Święty świętych, Stworzycielu ludzi, Panie zastępów.

Często popycha do tych pielgrzymek ciekawość nowych miejsc i ludzi, ale pielgrzymi niewielki, niewielki z tego pożytek dla duszy, szczególnie gdy jest to taka sobie łatwa wyprawa, podjęta bez większego kłopotu.

Tu zaś w Sakramencie Ołtarza Ty jesteś obecny cały, Boże, Bóg i człowiek Jezus Chrystus 1 Tm 2,5, tu można zerwać owoc życiodajny wiecznego zbawienia, ilekroć przystąpi się do Niego ze czcią i oddaniem. Nie przyciąga doń żadna próżność, ciekawość ani czułostkowość, ale silna wiara, ufna nadzieja i głęboka miłość.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

BANK

Dziwisz się, że po śmierci mała nasza cnota
Ma rosnąć w szczęście przez ciąg wiecznego żywota;
Nie dziwisz się, że jeden grosz, w banku złożony,
Za kilka wieków może uróść w milljony.

Adam Mickiewicz

***

Zanim usiądziesz sprawdź, czy jest papier toaletowy.

H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html

******

Refleksja maryjna

Maryja przed zwiastowaniem

 

Nie możemy uwierzyć, że św. Łukasz Ewangelista, który tak bardzo lubował się w ciekawych szczegółach, a przed nim wszyscy inni, którzy żyli z Bożą Rodzicielką przed Wniebowstąpieniem Jej Syna, nie pragnął poznać życia Najświętszej Dziewicy w okresie przed Wcieleniem Syna Bożego. Następne pokolenia nie mogły pogodzić się z tą ignorancją. Z powodu braku pewnych wiadomości przetworzono stosowne legendy z Ewangelii apokryficznych. Zastanawiające jest to, że Maryja w tym okresie swojego życia nie wypowiada żadnego słowa. Czas, w którym Najświętsza Dziewica milczała, był pięknym czasem. Bóg napełnił Ją łaską od chwili poczęcia, ponieważ obdarzył Ją sercem godnym, aby była Jego Matką.

O Matko! Dlaczego ukryłaś lata Twej młodości? Później pojawią się Ewangelie apokryficzne i wymyślą sytuacje nieprawdziwe, pobożne “kłamstewka”, a ostatecznie fałszywe wyobrażenia Twojego prawdziwego istnienia. Opiszą, że żyłaś w świątyni, że aniołowie przynosili Ci pożywienie i rozmawiali z Tobą… Ciągle cuda, cuda… i tym sposobem oddalają Cię od nas. Niemniej jednak milczą o jedynej rzeczy, która czyniła Cię inną od wszystkich. Dlaczego nie powiedziałaś, co działo się w Twojej duszy, gdy zaczęłaś obserwować chłopców i dziewczęta w twoim wieku, którzy, gdy osiągnęli dojrzałość umysłu, mieli pewien niepokój myślowy, którego Ty nie odczuwałaś? Czułaś się tak inna, prawda? Ale czułaś się dobrze w ich towarzystwie pomimo wszystko, to prawda! Wiesz dlaczego Cię o to pytam? Dlatego, że czasami ogarnia mnie wątpliwość, że nie możesz mnie zrozumieć… Ale tak, tak, Ty mnie rozumiesz. Bóg uczynił Cię Niepokalaną, ale bardzo wyrozumiałą.

S. M. Iglesias


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

http://www.katolik.pl/modlitwa,884.html

*************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

10 lutego
Święta Scholastyka, dziewica

Święta Scholastyka i jej rodzony brat, św. Benedykt z Nursji Scholastyka pochodziła z Nursji (w środkowych Włoszech) i była siostrą bliźniaczką św. Benedykta. Na miejscu ich urodzenia stoi skromny kościół pw. św. Benedykta. W podziemiach kościoła pokazują część muru, który stanowił dom rodzinny Scholastyki i Benedykta.
Scholastyka była niewątpliwie od dziecka pod urokiem św. Benedykta. Towarzyszyła też mu w jego podróżach i naśladowała jego tryb życia, poświęcony Panu Bogu. Kiedy Benedykt założył pierwszy klasztor w Subiaco, ona założyła podobny klasztor dla niewiast. Do dnia dzisiejszego istnieją tam dwa klasztory na pobliskich wzgórzach: w Subiaco męski klasztor św. Benedykta, a w Plombariola – żeński klasztor św. Scholastyki. Można także oglądać grotę, gdzie się spotykali na świętych rozmowach. Podobnie działo się na Monte Cassino.
Kiedy spotkali się po raz ostatni na tej ziemi, ich rozmowa przedłużyła się do nocy. Benedykt chciał już odejść wraz ze swymi towarzyszami, ale siostra błagała go, by jeszcze pozostał. Kiedy ten jednak stanowczo się temu oparł i już zamierzał odejść, na prośbę Scholastyki zaczął padać tak silny deszcz, że zmusił go do pozostania całą noc. Święty brat uczynił swojej siostrze łagodną wymówkę: “Coś uczyniła, siostro moja? Nie mogę wrócić do braci, którzy dziwić się będą, że tak długo nie wracam”. Na to Święta: “Prosiłam cię, a ty mnie nie chciałeś wysłuchać. Zwróciłam się przeto do Boga i zostałam wysłuchana”. A potem ze słodką przekorą dodała: “Jeśli ci tak spieszno, to idź teraz”. Wypowiadała te słowa w czasie, kiedy ulewa szalała na zewnątrz.
Scholastyka umarła trzy dni później, 10 lutego 542 r. Według relacji św. Grzegorza Wielkiego, zapisanej w jego “Dialogach”, trzeciego dnia po ostatnim spotkaniu, kiedy św. Benedykt patrzył ze swojej celi na świat i na klasztor, w którym żyła św. Scholastyka, ujrzał jej duszę w postaci białej gołąbki, unoszącej się do nieba. Posłał natychmiast braci po jej ciało i złożył je w grobie, który w kościele swego klasztoru przygotował dla siebie. Jej relikwie znajdowały się we Fleury, dokąd zostały przeniesione po najeździe Longobardów na klasztor na Monte Cassino i zniszczeniu go w roku 587. Obecnie są w Le Mans. Ich część otrzymało Monte Cassino.
Scholastyka uważana jest za matkę duchową rodzin wszystkich benedyktynek. Czczona jest także jako patronka Le Mans i Subiaco.

W ikonografii Święta przedstawiana jest z gołębiem. Sztuka religijna ukazuje św. Scholastykę w habicie benedyktyńskim. Jej atrybutami są: krzyż, księga, pastorał ksieni.

http://www.brewiarz.katolik.pl/ii_15/1002p/index.php3?l=i

Z Dialogów św. Grzegorza Wielkiego, papieża
(księga 2, 33)

Więcej osiągnęła, albowiem więcej umiłowała

Scholastyka, siostra świętego Benedykta, od samego dzieciństwa poświęcona wszechmogącemu Bogu, miała zwyczaj raz w roku odwiedzać swojego brata. Mąż Boży przyjmował ją niedaleko poza bramą, w pomieszczeniu należącym do klasztoru.
Pewnego dnia przybyła według zwyczaju, a czcigodny brat wyszedł ku niej ze swymi uczniami. Cały dzień spędzili na modlitwie i świętych rozmowach, a kiedy zapadł zmrok, spożyli wspólnie posiłek.
Ponieważ do późnych godzin przeciągnęły się ich święte rozmowy, Scholastyka zwróciła się do brata ze słowami: “Proszę cię, nie odchodź ode mnie tej nocy. Aż do świtu rozmawiajmy o radościach nieba”. On jednak odparł: “Siostro, o czym ty mówisz? Żadną miarą nie mogę przebywać poza klasztorem”.
Świątobliwa niewiasta, skoro usłyszała odmowę brata, oparła na stole złożone ręce i modląc się do wszechmogącego Boga pochyliła głowę. Kiedy zaś uniosła ją znad stołu, rozszalała się tak wielka burza z grzmotami i błyskawicami, zerwała się tak gwałtowna ulewa, iż ani Benedykt, ani towarzyszący mu bracia nawet na krok nie mogli odejść z miejsca, w którym przebywali.
Wtedy to zmartwiony mąż Boży zaczął narzekać: “Niech Bóg wszechmogący wybaczy ci twój czyn, Siostro”. Lecz ona odpowiedziała: “Oto prosiłam cię, a nie chciałeś mnie wysłuchać. Poprosiłam więc Boga mego, i zostałam wysłuchana. Teraz więc odejdź, jeśli zdołasz. Pozostaw mnie i wracaj do klasztoru”.
Tak więc ten, który nie chciał pozostać dobrowolnie, pozostał wbrew swojej woli. Cały czas czuwali przeto razem, znajdując pokrzepienie we wzajemnej wymianie świętych myśli.
A nic w tym dziwnego, iż owej godziny Scholastyka przemogła brata. Albowiem zgodnie ze słowami świętego Jana: “Bóg jest miłością” było rzeczą zupełnie słuszną, aby więcej potrafiła ta, która więcej umiłowała.
A kiedy w trzy dni później mąż Boży, znajdując się w swojej celi, podniósł oczy ku niebu, zobaczył, jak dusza jego siostry, opuściwszy ciało, ulatuje pod postacią gołębicy ku wyżynom nieba. Ciesząc się tak wielką jej chwałą, złożył Bogu dzięki hymnami i modlitwami. Posłał też braci, aby przynieśli jej ciało do klasztoru i złożyli w grobie, który przygotował dla siebie.
Tak się stało, iż nawet grób nie rozdzielił tych, których umysły zawsze były zjednoczone w Bogu.
http://www.brewiarz.pl/indeksy/pokaz.php3?id=6&nr=214

Św. Scholastyka OSB

Święta dziewica i mniszka (480-542).

Ilustracja z “Żywotów świętych” ks. Albana Butlera

Urodziła się w 480 roku w Nursji, z pobożnych rodziców – Eutropiusza i Abundancji, była bliźniaczą siostrą św. Benedykta. Brat w młodości udając się na pustynię, zrzekł się majątku na rzecz siostry, ale i ona po śmierci rodziców pragnęła poświęcić się służbie Bogu.

Klasztor w Subiaco

W tym czasie św. Benedykt założył już klasztor nieopodal Subiaco. Scholastyka udała się po radę do brata, a ten pomógł jej zbudować klasztor dla mniszek położony o niecałe 10km od Subiaco, w Plombariola, i przepisał jej prawie taką samą regułę, jaką nadał swoim zakonnikom. Wkrótce dołączyło do niej kilkanaście pobożnych panien.

Rozmowa św. Benedykta ze św. Scholastyką
Kościół p.w. Siedmiu Boleści Matki Bożej w Albany, Minnesota, USA

Św. Grzegorz wspomina, że św. Scholastyka i św. Benedykt raz w roku spotykali się, aby razem modlić się i rozmawiać o pobożnych rzeczach, po wieczornym posiłku wracali do swoich klasztorów. Jednego razu Scholastyka prosiła brata, aby z nią czuwał do rana, ale św. Benedykt nie chciał się zgodzić, ponieważ reguła zabraniała nocowania poza klasztorem, a on jako przełożony powinien jej przestrzegać z całą starannością.

Św. Benedykt i św. Scholastyka
Fresk z klasztoru w Subiaco

Wtedy św. Scholastyka zaczęła się po cichu modlić, aby brat mógł z nią czuwać.
I nagle niebo się zachmurzyło i rozpętała się okropna burza, zalewając drogi
i uniemożliwiając powrót do klasztoru. Chcąc nie chcąc św. Benedykt musiał pozostać
i czuwać z siostrą do rana. Trzy dni później, 10 lutego 542 roku,  św. Scholastyka umarła, a św. Benedykt zobaczył jej duszę jako gołębicę ulatującą ku niebu.

Śmierć św. Scholastyki
Jean Rostout, 1730r.
Musee des Beaux-Artes w Tours

Ciało siostry kazał sprowadzić na Monte Cassino i pochować w grobie dla siebie przygotowanym. Po najeździe Longobardów na klasztor i zniszczeniu go w 587 roku, relikwie św. Scholastyki przeniesiono do opactwa Fleury (Saint-Benoit-sur-Loire).
W 1870 roku dużą część relikwii przewieziono do opactwa w Solesmes. Obecnie relikwie św. Scholastyki znajdują się w Le Mans i Monte Cassino.

Relikwiarz św. Scholastyki
Monte Cassino

Na miejscu urodzenia św. Scholastyki i św. Benedykta stoi kościół p.w. św. Benedykta, w którego podziemiach zachowała się część muru domu rodzinnego Świętych.

Sceny z życia św. Benedykta. Śmierć św. Scholastyki.
Jean de Stavelot, XIIIw.

Patronka:
Le Mans, Subiaco, zakonnic. Wzywana w obronie przed burzą i przed suszą, w czasie drgawek u dzieci.

Anna Austriaczka, Ludwik XIV i Filip Orleański u stóp św. Benedykta i św. Scholastyki
Philippe de Champaigne, XVIIw.

Ikonografia:
Przedstawiana w benedyktyńskim habicie, z gołębicą, razem ze św. Benedyktem. Jej atrybutami są: pastorał, krzyż, księga, monstrancja.

Figura przed Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu
(dawny klasztor Benedyktynek)

Varia:
W Polsce pierwsze opactwo benedyktynek, p.w. św. Wojciecha, powstało w Staniątkach w 1240 roku, ufundowane przez kasztelana krakowskiego dla jedynej córki Wizenny, pierwszej ksieni. Fundację zatwierdził papież Innocenty IV, podlegała ona jurysdykcji opactwa tynieckiego.

http://martyrologium.blogspot.com/2010/02/sw-scholastyka.html
*******

Dziedzictwo świętych

dodane 2010-03-26 09:15

Br. Michał T. Gronowski OSB/pd

Muzeum Opactwa w Tyńcu zaprasza na zmienioną ekspozycję stałą oraz na nową wystawę „Dziedzictwo św. Benedykta i św. Scholastyki – Reguła wypełniona miłością”.

Dziedzictwo świętych   Materiał prasowy muzeum XVI-wieczna “Ostatnia rozmowa św. Benedykta i jego siostry św. Scholastyki” pędzla Andrea Sabbatiniego

W nawiązaniu do ubiegłorocznej wystawy „Tyniec i Staniątki. Wspólne dziedzictwo. Liturgia i muzyka” placówka kontynuuje temat wspólnoty mnichów i mniszek. Inspiracją dla obecnej ekspozycji stała się biografia św. Benedykta pióra papieża Grzegorza Wielkiego († 604), zamieszczona w drugiej księdze jego Dialogów.

Grzegorz, opowiadając o życiu Benedykta, przytacza epizod spotkania Benedykta z jego siostrą Scholastyką, która była mniszką. Ich spotkanie opisane przez Grzegorza stało się inspiracją dla artystów, czego przykładem jest prezentowany po raz pierwszy obraz „Ostatnia rozmowa św. Benedykta i jego siostry św. Scholastyki” namalowany przed 1530 r. przez Andrea Sabbatiniego. Jeśli jednak Grzegorz mówi, że Benedykt: „napisał Regułę dla mnichów wyróżniającą się jasnością sądów i przejrzystością sformułowań”, to o Scholastyce napisze, że: „więcej osiągnęła ta, która więcej kochała”. Istotnie, to właśnie miłość jest syntezą wszelkich reguł życia monastycznego, czy w ogóle życia chrześcijańskiego.

Zgodnie z opowiadaniem Grzegorza na wystawie zostaje pokazanych kilka epizodów z życia Benedykta i Scholastyki. Osiemnastowieczny obraz przedstawia scenę nauczania Reguły przez Benedykta – ukazuje go w otoczeniu mnichów i mniszek. W zaprezentowanych wydaniach Reguły dla wspólnot żeńskich zamieniano pierwsze jej słowa „Słuchaj, synu” na „Słuchaj, córko”, adaptując ją tym samym do potrzeb życia mniszek. Centralny obraz, przedstawiający spotkanie i rozmowę brata z siostrą, można też nazwać cudem św. Scholastyki. Cudem dokonanym z pragnienia miłości, a pięknie opisanym przez Grzegorza.

Kolejnymi przywołanymi tematami są: śmierć Scholastyki, a następnie Benedykta. Grzegorz podkreśla świadome przygotowanie Benedykta do tej chwili – gdyż poprosił on braci aby „zanieśli go do oratorium, gdzie przyjął Ciało i Krew Pana”. Także i to opowiadanie Grzegorza wielokrotnie przedstawiano w malarstwie, jak choćby na obrazie „Śmierć św. Benedykta”, lecz tę scenę można zobaczyć również na ścianie klasztornego kapitularza przy krużganku. Umiłowanie Eucharystii i jej centralne miejsce w życiu Benedykta i jego mnichów przybliżają zgromadzone na ekspozycji przedmioty związane ze sprawowaniem liturgii: kielichy, monstrancja, ornat. O czci, jaką otaczano Benedykta i Scholastykę, świadczą nie tylko poświęcone im liturgiczne teksty, które można zobaczyć w zebranych na wystawie księgach. Świadectwem kultu i pamięci jest także kunsztowny relikwiarz św. Benedykta, który został wykonany – jak podaje umieszczona na nim inskrypcja – ze składek tynieckich mnichów (ex piis eleemosiniis fratrum).

Grzegorz podkreśla w swoim opowiadaniu, że Benedykt i Scholastyka „duchem byli zawsze jednym w Bogu”. Pięknie przedstawił to autor monstrancji, umieszczając po jej bokach ich posążki, z dłońmi wskazującymi na Eucharystycznego Chrystusa – źródło jedności.

Prezentowane zabytki pochodzą ze zbiorów tynieckich zachowanych na miejscu oraz tych, które w XIX w. po kasacie opactwa zostały przewiezione do Tarnowa i gdzie są obecnie przechowywane w skarbcu tamtejszej katedry, jak również ze zbiorów Opactwa Benedyktynek w Staniątkach.

Wspólne duchowe dziedzictwo Benedykta i Scholastyki, mnichów i mniszek, Tyńca i Staniątek, które odzwierciedliło się w piśmiennictwie, ikonografii, rzeźbie i złotnictwie, czy szerzej – wywarło niemały wpływ na kulturę, niech stanie się dla wszystkich inspiracją do dalszych poszukiwań własnego miejsca w tym dziedzictwie, odkrywania korzeni jedności i duchowej wrażliwości, gdyż – by znów przytoczyć słowa Grzegorza – „Jest to droga, którą umiłowany przez Pana Benedykt wstąpił do nieba”.

Wystawa będzie czynna do końca lutego 2011 w krakowskim Muzeum Opactwa w Tyńcu mieszczącym się przy ul. Benedyktyńskiej 37. Placówka jest czynna codziennie w godz. 9.00‑20.00, w soboty od 9.00‑17.00.

http://kultura.wiara.pl/doc/481871.Dziedzictwo-swietych

ORA ET LABORA

 

Z Matką Ksienią Jolantą Rzoską OSB i mniszkami benedyktynkami opactwa żarnowieckiego rozmawia Kajetan Rajski

 

Moniales Ordinis Sancti Benedicti – OSB – Zakon Mniszek Benedyktynek jest siostrzanym Zakonem Zakonu Benedyktynów. Kiedy został założony Wasz Zakon?

 

Nasz Zakon został założony mniej więcej w tym samym czasie, co Benedyktyni, czyli w VI wieku. Założycielką jest Św. Scholastyka, siostra Św. Benedykta, która już od dzieciństwa była poświęcona Panu Bogu. Życie naszego Zakonu oparła ona na Regule Św. Benedykta.

 

Św. Grzegorz Wielki w swoim dziele „Cztery Księgi – Dialogi o cudach Ojców Włoskich” napisał m.in. „Mianowicie napisał on [św. Benedykt – K.R.] Regułę dla mnichów, znakomitą w swej mądrości i jasności opisu”. Podczas ataku Longobardów mnisi benedyktyńscy uciekając z klasztoru Monte Cassino zabrali egzemplarz Reguły, nazywanej niekiedy przez św. Benedykta „Regułą świętą”. Oryginał tekstu Reguły nie dotrwał jednak do naszych czasów. Spłonął w 896 roku podczas pożaru klasztoru w Teano. Czy mogę prosić o przybliżenie tej Reguły?

 

Nasza Reguła powstała około roku 520 na Monte Cassino. Zasady życia benedyktyńskiego opierają się na Piśmie Świętym, szczególnie na Ewangelii. Już sam początek wskazuje na wskazaną nam drogę: „Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń ku nim ucho swego serca. Napomnienia łaskawego ojca przyjmuj chętnie i wypełniaj skutecznie, abyś przez pełne trudu posłuszeństwo powrócił do Tego, od którego odstąpiłeś przez gnuśne nieposłuszeństwo”. Powrót do Boga nie dokona się inaczej, niż przez pokorę i posłuszeństwo. Ponieważ w Matce Ksieni i Opacie przez wiarę widzimy samego Boga, mamy być im posłuszni tak, jakby sam Bóg do nas mówił, bo „kto was słucha, Mnie słucha”. Właściwie w każdym rozdziale Reguły znajduje się coś o pokorze, a ponadto w osobnym, jej poświęconym, wyróżnił Św. Benedykt 12 stopni pokory, po których wstępując idziemy do Nieba. A ponieważ najważniejsze dla nas jest „aby we wszystkim był Bóg uwielbiony” – szczególne miejsce w naszym życiu ma modlitwa brewiarzowa.

Św. Benedykt w Regule poświęcił jej aż 14 (z 73) rozdziałów. W Regule też zawarte są tzw. „narzędzia dobrych uczynków”, czyli zasady życia chrześcijańskiego. Są to środki dla postępu duchowego. Cała treść Reguły jest wielką mądrością, jest przydatna nie tylko dla nas – mniszek czy mnichów, ale również dla każdego człowieka, dlatego też serdecznie zachęcamy do korzystania z niej.

 

W historii Zakonu Mniszek Benedyktynek spotykamy wiele postaci, które zostały kanonizowane lub beatyfikowane. Chciałbym tutaj poprosić Matkę Ksienię o przedstawienie nam osoby św. Scholastyki, siostry św. Benedykta.

 

Św. Scholastyka jest mi szczególnie bliska przede wszystkim dlatego, że jest u początku naszej żeńskiej gałęzi Zakonu. Ale nie tylko dlatego.

Jest bliźniaczą siostrą Św. Benedykta i to siostrą ukochaną, z którą spotykał się regularnie dla duchowych rozmów. Pewnie dzięki swojej pokorze pozostaje w cieniu swojego wielkiego brata. Jest tak bardzo ukryta, że nawet niektórzy ludzie nauki zastanawiali się – był taki okres – czy w ogóle żyła.

A przecież jest zapis o Niej w „Dialogach” Św. Grzegorza Wielkiego, jest żywe świadectwo w postaci żeńskich klasztorów. Św. Scholastyka – to nieodrodna córka Maryi, jedna z najlepszych, najbardziej odzwierciedlających cechy Matki. O Maryi tak mało w Ewangelii i o Scholastyce w dziele Św. Grzegorza – także. Św. Scholastyka tak bardzo żyła życiem Chrystusa – jak Maryja życiem swojego Syna, że zostawiła swoim córkom duchowym tylko JEGO. Zostawiła swoją ufność i wiarę w miłość Ojca, które są istotą całego naszego powołania do szczególnej bliskości z Bogiem.

Dodatkowym wydarzeniem, które umocniło moją wdzięczność i cześć dla Św. Scholastyki był cud, którego doświadczyłam na Monte Cassino, kiedy to Bóg za Jej przyczyną uzdrowił mi nogi, potwierdzając Jej obecność na tym miejscu.

 

Może warto w tym miejscu przybliżyć Czytelnikom także żywot samego św. Benedykta z Nursji?

 

Św. Benedykt urodził się około roku 480 w Nursji. Pochodził ze szlachetnego rodu i został wysłany na studia do Rzymu. Ponieważ były to czasy, kiedy Imperium Rzymskie chyliło się ku upadkowi – zarówno politycznemu jak i moralnemu – Benedykt, obawiając się, że studia mogą go sprowadzić na złą drogę, porzucił je i wyruszył na poszukiwania sposobu życia, którym mógłby służyć Panu Bogu. Znalazł go początkowo w skalnej grocie Subiaco, gdzie w zupełnej samotności oddawał się modlitwie i rozważaniu tajemnic Bożych. Po pewnym czasie Benedykta zaczęli odwiedzać okoliczni mieszkańcy, którzy dostarczali mu pożywienia, on zaś pouczał ich o sprawach Bożych. Gdy wieść o nim rozchodziła się coraz dalej, zaczęli gromadzić się wokół niego ludzie, którzy pragnęli tak jak on prowadzić życie poświęcone Panu Bogu. W ten sposób zaczęły powstawać pierwsze klasztory. Zasady regulujące życie mnichów spisał Św. Benedykt w Regule, którą jego duchowi synowie i córki żyją po dziś dzień. Święty Patriarcha w powszechnej opinii świętości zakończył ziemskie życie około roku 547.

 

Wśród wielu sakramentalii Kościoła katolickiego spotykamy Krzyż św. Benedykta, nazywany też Medalem bądź Medalikiem. Czy może nam któraś z Sióstr to sakramentalium opisać?

 

Medalik św. Benedykta z jednej strony przedstawia Św. Benedykta, trzymającego w prawej ręce mały Krzyż, a w lewej świętą Regułę. Na obrzeżu jest umieszczony napis w języku łacińskim: „Eius in obitu nostro praesentia muniamur”, którego znaczenie jest następujące: „Niech jego obecność broni nas w godzinie śmierci”. Druga strona medalu ma pośrodku wielki krzyż. Nad nim widnieje dewiza zakonu benedyktyńskiego: Pax – Pokój. Na czterech polach wyznaczonych przez ramiona krzyża znajdują się litery CSPB, z których każda oznacza jeden łaciński wyraz: „Crux sancti patris Benedicti” – w tłumaczeniu: „Krzyż Świętego Ojca Benedykta”. Na belce pionowej krzyża znajdują się litery CSSML: „Crux Sacra Sit Mihi Lux” – „Krzyż święty niech będzie mi światłem”. Na belce poprzecznej NDSMD: „Non Draco Sit Mihi Dux” – „Diabeł niech nie będzie mi przewodnikiem”. Na obrzeżu medalika znajduje się dłuższy napis złożonych z liter w kierunku prawym V R S N S M V – S M Q L I V B: „Vade retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana – Sunt Mala Quae Libas, Ipse Venena Bibas” – „Idź precz, szatanie, nie kuś mnie do próżności. Złe jest to, co podsuwasz, sam pij swoją truciznę”.

 

Kiedy Mniszki Benedyktynki pojawiły się na ziemiach polskich?

 

Na ziemiach polskich mniszki pojawiły się na przełomie wieków XII i XIII. Najstarszym klasztorem, który przetrwał do dziś jest klasztor w Staniątkach pod Krakowem.

 

W historii Zakonu Mniszek Benedyktynek w Polsce spotykamy się z określeniem „Kongregacja Chełmińska”. Czy może nam Matka Ksieni przedstawić jej historię?

 

Kongregacja Chełmińska została utworzona pod koniec XVI wieku przez Matkę Magdalenę Mortęską, wielką odnowicielkę i reformatorkę żeńskich klasztorów benedyktyńskich w Polsce – dziś kandydatkę na ołtarze. Życie Matki Mortęskiej było bogate w przeróżne trudy, cierpienia i zaowocowało wieloma powołaniami, tak, że za Jej życia powstało wiele klasztorów. Utworzyła właśnie z nich Kongregację, która otrzymała nazwę Chełmińskiej ze względu na macierzysty klasztor w Chełmnie.

Ostatecznie należały do Chełmińskiej Kongregacji 22 klasztory. Bezpośrednio tworzone, odnawiane lub fundowane przez Matkę Magdalenę były klasztory – w Chełmnie, Toruniu, Żarnowcu, Nieświeżu, Bysławku, Poznaniu, Jarosławiu, Sandomierzu i Sierpcu. Niektóre z nich – dalej tworzyły fundacje. Tak zwana Reguła reformowana dla tejże Kongregacji została zatwierdzona w 1605 r.

Obecna polska Kongregacja Mniszek Benedyktynek jest kontynuacją myśli Matki Magdaleny Mortęskiej.

 

W okresie po Soborze Trydenckim zaczęły powstawać przy klasztorach Mniszek Benedyktynek bractwa skupiające osoby świeckie: Bractwo Opatrzności Bożej, Bractwo Adoracji Wynagradzającej, Bractwo Najświętszego Serca Pana Jezusa, Dzieło Świętego Dziecięctwa Pana Jezusa, Bractwo Szkaplerzne, Bractwo Różańcowe, Bractwo Imienia Maryi, Bractwo Niepokalanego Serca Maryi, Bractwo Maryi Panny, Bractwo Aniołów Stróżów, Bractwo Św. Anny, Bractwo Św. Józefa, Bractwo Miłosierdzia, Sodalicja Mariańska. Dane te oparłem na książce Siostry Małgorzaty Borkowskiej OSB „Słownik mniszek benedyktyńskich w Polsce”. Jaki był cel działalności tych bractw?

 

Cel był pobożnościowy – ożywienie i rozwinięcie kultu, a także aby zjednoczyć bar-dziej ludzi między sobą. Do bractw należeli ludzie świeccy – mężczyźni i kobiety. Przy naszym Opactwie działały dwa bractwa – w tym bractwo szkaplerzne Św. Anny. Przetrwały one do XX w. Często bywało tak, że klasztory już nie istniały w rozumieniu wspólnoty zakonnej (np. w wyniku kasaty), a bractwa nadal działały.

 

Czy w dzisiejszych latach działają podobne bractwa przy Waszych klasztorach?

 

W dzisiejszych latach tego typu bractwa nie działają przy naszych klasztorach. Natomiast bardziej rozpowszechniona jest oblatura.

 

W 1933 roku została założona – do dziś istniejąca – Kongregacja Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ile skupia obecnie klasztorów Mniszek Benedyktynek?

 

Do Kongregacji Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny Mniszek Benedyktynek w Polsce należy obecnie dziewięć klasztorów: Opactwa – w Krzeszowie, Łomży, Przemyślu, Staniątkach i Żarnowcu na Pomorzu, Przeoraty konwentualne – w Drohiczynie, Sierpcu i Wołowie, oraz Przeorat zależny w Jarosławiu.

 

Matko Ksieni, proszę o wyjaśnienie nam różnic między opactwem a przeoratem konwentualnym.

 

Opactwo powinno liczyć dwanaście mniszek po ślubach wieczystych, oprócz przełożonej, którą jest Matka Ksieni.

Przeorat konwentualny może być ustanowiony, kiedy wspólnota liczy osiem mniszek łącznie z przełożoną, którą jest tu Matka Przeorysza.

 

Matko Ksieni, proszę o podanie nam, czym Mniszki Benedyktynki różnią się od innych zakonów kontemplacyjnych?

 

Każdy z zakonów kontemplacyjnych ma swój szczególny charyzmat. Jest to wielka różnorodność darów Ducha Świętego, jak bukiet kwiatów – i bogactwo Kościoła.

Naszym rodzajem życia jest uwielbienie Boga we wszystkim, a więc przez modlitwę, przez pracę, przez kontakt z drugim człowiekiem. A ponieważ najdoskonalszym „sposobem” uwielbienia Boga jest Eucharystia, modlitwa, szczególnie liturgiczna – ona właśnie zajmuje najważniejsze miejsce w naszym życiu, ma swoje stałe godziny w ciągu dnia. Cała reszta zajęć okala ją.

 

Matko Ksieni, co należy do ulubionych lektur Mniszek Benedyktynek?

 

Do naszych ulubionych lektur należy Pismo Święte – bo to kontakt z żywym Słowem Boga. I te wszystkie książki, które je wyjaśniają, komentują, z niego się wywodzą, czy o nie się opierają.

 

Jaki jest habit Mniszki Benedyktynki?

 

Nasz habit to prosta suknia w formie krzyża, koloru czarnego, przepasany skórzanym paskiem. Na habit nakładamy również czarny szkaplerz. W zależności od etapu formacji- na głowie nosimy biały lub, po profesji wieczystej, czarny welon – znak przynależności do Chrystusa.

 

Jak wygląda dzień powszedni w klasztorze Mniszek Benedyktynek i czym się on różni od dnia świątecznego?

 

Rytm każdego dnia, zarówno powszedniego, jak i świątecznego, wyznacza modlitwa. Dzień w naszym Domu rozpoczyna się Jutrznią. Po jutrzni przez pół godziny medytujemy Pismo Święte, następnie mamy Mszę św. Po śniadaniu są zajęcia – nauka, praca. O 12.50 przychodzi czas na Modlitwę w ciągu dnia (modlitwa południowa Liturgii Godzin), po niej wspólny obiad spożywany w milczeniu, podczas którego czytana jest lektura. Po obiedzie można udać się na odpoczynek, zająć się osobistymi zajęciami lub dokończyć pracę. O 15.00 zbieramy się na kolejnej modlitwie liturgicznej – Godzinie Czytań. Po niej jest godzina ścisłego milczenia, w czasie której odprawiamy półgodzinne lectio divina. O 17.00 najmłodsze siostry mają rekreację.

O 18.00 są Nieszpory, a po nich wspólna kolacja. Po kolacji starsze siostry (po ślubach wieczystych) mają rekreację. O 20.00 odmawiamy wspólnie Różaniec, by po nim kompletą zakończyć dzień. Po komplecie aż do Mszy św. następnego dnia jest ścisłe milczenie. O 22.00 udajemy się na spoczynek.

Dzień świąteczny od powszedniego różni się tym, że liturgia jest bardziej rozbudowana, jak i cała jej oprawa. W dzień świąteczny wykonujemy tylko konieczną pracę, co daje większą ilość czasu na modlitwę indywidualną i odpoczynek. W większe święta mamy też okazję spotkać się razem na wspólnej rekreacji. Oprócz tego w naszym Domu w pierwsze czwartki miesiąca odbywa się dzień skupienia z całodzienną adoracją. W czwartki po Mszy św. jest godzina dobrowolnej adoracji, a w piątki po Godzinie Czytań – adoracja aż do Nieszporów. Tego dnia nie mamy rekreacji.

 

W jaki sposób przebiega u Was formacja przed ślubami wieczystymi – czy Matka może ją opisać?

 

Formacja przed ślubami wieczystymi obejmuje trzy etapy życia zakonnego: postulat, dwuletni nowicjat, w tym pierwszy rok tak zwany kanoniczny, i okres ślubów czasowych. Pierwszy okres, to oczywiście wprowadzanie w nasz sposób życia przez możliwość teoretycznego i praktycznego poznawania Reguły Św. Benedykta, przez lekturę Pisma Świętego, tekstów liturgicznych, przez lectio divina i to wszystko, co pozwala na pełniejsze rozeznanie powołania.

Nowicjat, który jest już prawnym rozpoczęciem życia zakonnego, daje możliwość głębszego kontaktu z Bogiem – przez dłuższy czas przeznaczony na Pismo Święte, poznawania nauki Kościoła, jego dokumentów, pogłębianie życia wewnętrznego – od strony teoretycznej i praktycznej.

Życie wspólne w oparciu o Regułę jest także elementem formacji.

Ten okres jest także przygotowaniem do ślubów.

Po pierwszych ślubach jest pogłębianie dalsze i wiedzy, i życia duchowego. Po tych ślubach – jest także pełniejszy udział w życiu wspólnoty.

Tradycją już naszej Kongregacji jest organizowanie Studium Monastycznego (dawniej kursu) dopełniającego formacji poszczególnych klasztorów. Uczestniczą w nim zasadniczo profeski czasowe – mniszki z całej polskiej rodziny benedyktyńskiej (także kamedułki, benedyktynki sakramentki). Zaprasza się wówczas na wykładowców możliwie najlepszych specjalistów zarówno od strony naukowej, jak i duchowej.

 

Jakie śluby składają Mniszki Benedyktynki?

 

Mniszki benedyktynki składają śluby: stałości, nawrócenia obyczajów oraz posłuszeństwa według Reguły św. Benedykta i Konstytucji. Ślub stałości – charakterystyczny dla naszego Zakonu – oznacza, że do śmierci pozostajemy w tej wspólnocie, do której wstąpiłyśmy.

 

Czy Mniszki Benedyktynki prowadzą obecnie jakąkolwiek działalność zewnętrzną – o tym pewnie to Matka może powiedzieć?

 

Przez „działalność zewnętrzną” zwykle rozumie się jakieś prace podejmowane na zewnątrz klasztoru. Jeśli o takie zaangażowania chodzi, to obecnie mniszki benedyktynki w Polsce ich nie mają. Natomiast jeśli chodzi o kontakt z ludźmi z zewnątrz, to do tradycji benedyktyńskiej należy gościnność; dzielenie się z przyjeżdżającymi do klasztoru, lub przychodzącymi, owocami naszego życia. W związku z tym każdy z naszych klasztorów posiada mniejszą lub większą część gościnną.

 

W jakich intencjach Mniszki Benedyktynki modlą się do Pana Boga?

 

Modlimy się w różnych intencjach: za Kościół Święty, Ojca Świętego, całe duchowieństwo, za wszystkich. Za Ojczyznę, o pokój na świecie, o powołania zakonne, kapłańskie i misyjne, za zmarłych, za dobroczyńców oraz we wszystkich intencjach, z którymi zwracają się do nas ludzie. Częstymi prośbami są prośby o zdrowie dla chorych, o poczęcie dziecka, o nawrócenie, o pojednanie rozbitych rodzin, o pracę i rozwiązanie różnych trudnych sytuacji życiowych.

 

I ostatnie pytanie do Matki Ksieni: gdzie może się zgłosić kandydatka do Waszego Zakonu? Jakie powinna spełniać wymagania?

 

Nasze klasztory są autonomiczne. Każdy z nich ma trochę inny charakter, klimat, zależnie od aktualnego składu wspólnoty, jak i od warunków zewnętrznych, w jakich ta wspólnota żyje. Można więc mówić o powołaniu raczej do konkretnego Opactwa, czy Przeoratu, niż do Zakonu.

Wymaganiem podstawowym jest przede wszystkim – powołanie. I to, na czym łaska bazuje – pewne warunki zewnętrzne, jak średnie wykształcenie, odpowiednie zdrowie do życia we wspólnocie i charakter. Jednak – Pan Bóg jest przecież najlogiczniejszy w tym, co robi, a zatem powołuje osoby, które uprzednio wyposaża w odpowiednie warunki. Najważniejsze jest powołanie.

 

Serdeczne Bóg zapłać Matce Ksieni i Siostrom za rozmowę!

http://powolanie.archpoznan.pl/zasoby/artykuly/ora-et-labora

Żywot świętej Scholastyki, dziewicy

(żyła około roku Pańskiego 540

 

W połowie piątego wieku żyła we Włoszech uczciwa, szlachetna rodzina. Długi czas małżeństwo było bezdzietni aż wreszcie Pan Bóg pobłogosławił im i urodziło się im dwoje dzieci – bliźnięta, które w Kościele świętym położyły fundament pod gmachy zakonne. Byli to święci Benedykt i Scholastyka. Święty Benedykt jest patriarchą zakonników na Zachodzie, a siostra jego matką zakonów żeńskich reguły św. Benedykta czyli Benedyktynek. Św. Benedykt, w młodym wieku udając się na pustynię, zrzekł się majątku na rzecz siostry, ale ta po śmierci rodziców również zapragnęła służyć tylko Bogu. Wówczas miał już święty Benedykt klasztor na górze zwanej Monte Cassino. Scholastyka udała się do brata po radę, a ten zbudował jej mieszkanie o 4 mile drogi od Monte Cassino i przepisał jej prawie taką samą regułę, jaką nadał swoim zakonnikom. Scholastyka ściśle zastosowała się do tych przepisów. Niezadługo przyłączyło się do niej kilka pobożnych panien i tak powstał pierwszy klasztor żeński, który później stał się kolebką przeszło 14.000 klasztorów. Czym święty Benedykt był dla klasztorów męskich, tym Scholastyka dla klasztorów żeńskich, to jest wzorem cnoty i pobożności. Przykładem swym prowadziła zakonnice do coraz większej doskonałości; wszystkie widziały w niej swą matkę, jak ona w nich swe córki duchowne.

Święta Scholastyka

Żywot świętej Scholastyki upłynął w takim odosobnieniu od świata, że mało co doszło o nim do potomności. O jednym szczególe wspomina święty Grzegorz. Otóż święty Benedykt i święta Scholastyka widywali się raz do roku w pewnym miejscu u stóp góry Monte Cassino, spędzając czas na pobożnych rozmowach. Wieczorem dopiero posilali się skromną wieczerzą i wracali do swych klasztorów. Jednego razu – a było to ostatnie ich spotkanie – prosiła św. Scholastyka brata, aby z nią czuwał aż do rana. Benedykt odpowiedział, że reguła klasztorna nie pozwala nocować poza obrębem klasztoru, i że on, jako przełożony klasztoru, tym bardziej powinien jej przestrzegać. Św. Scholastyka nic na to nie odpowiedziała, lecz zaczęła się po cichu modlić. Nagle zachmurzyło się pogodne dotąd niebo, rozległ się grzmot straszliwy i zaczął padać tak gwałtowny deszcz, że w krótkiej chwili wszystkie drogi i ścieżki zostały zupełnie zalane wodą. Św. Benedykt rzekł z łagodnym wyrzutem: “Siostro, siostro, coś mi uczyniła! Niech ci to Bóg przebaczy!” Scholastyka odpowiedziała na to z uśmiechem: “Tyś mnie nie chciał wysłuchać, a oto Bóg zaraz mnie wysłuchał. Jeśli możesz, wracaj teraz do swego klasztoru!” I tak św. Benedykt musiał całą noc przebyć przy siostrze, której już żywej nie miał oglądać. W trzy dni później widział jej duszę wzlatującą do Nieba w postaci białej gołębicy. Ciało jej kazał sprowadzić na Monte Cassino i umieścić w grobie dla siebie przygotowanym. Śmierć świętej Scholastyki przypada na rok 542. Relikwie znajdują się w Le Mons we Francji.

Nauka moralna

Między przepisami, jakie święty Benedykt nadał świętej Scholastyce, znajdują się także następujące: “Miłuj Boga z całego serca twego, z całej duszy twojej i ze wszystkich sił twoich, a bliźniego twego, jak siebie samego. Nie czyń drugiemu tego, czego byś nie chciała, aby tobie uczyniono. Zaprzyj się sama siebie, a naśladuj Chrystusa. Poskramiaj namiętności ciała. Bądź przyjaciółką postu. Wykonuj uczynki miłosierdzia. Wystrzegaj się zwodniczego świata, a pamiętaj zawsze o sądzie ostatecznym”. – Nie są to reguły tylko dla samych zakonników i zakonnic, gdyż Zbawiciel nadał je wszystkim ludziom. Każdy chrześcijanin nie tylko może, ale powinien stosować się do tych przepisów. Żyjąc w czystości serca i duszy, miłując Boga nadewszystko, a bliźniego swego jak siebie samego, będziemy się podobać Bogu i możemy być pewni wiecznej szczęśliwości. “Błogosławieni niepokalani w drodze, którzy chodzą w zakonie Pańskim” (Ps. 118,1).

Modlitwa

Boże, któryś duszę świętej dziewicy Twojej, Scholastyki, dla okazania niewinności jej życia, w kształcie gołębicy do Nieba uniósł, daj nam za jej zasługami i wstawieniem się żyć tak niewinnie, ażebyśmy do wiecznej radości dojść zasłużyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

św. Scholastyka
urodzona dla świata 480 roku,
urodzona dla nieba 542 roku,
wspomnienie 10 lutego

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/s/scholast.htm

Święci pośrednicy

PHILIPPE DE CHAMPAIGNE

“Królowa Anna Austriaczka z synami w modlitwie do Trójcy Świętej”
olej na płótnie, ok. 1645 Muzeum Historii Francji, Wersal

 

Powiększeniu Na pierwszym planie widzimy pobożną królową modlącą się wraz ze swymi dziećmi. To Anna Austriaczka, wdowa po królu Francji Ludwiku XIII, sprawująca regencję w imieniu następcy tronu, przyszłego króla Ludwika XIV. Znany później jako Król Słońce najpotężniejszy monarcha w historii Francji jest tu siedmioletnim chłopcem. Klęczy drugi z lewej. Za nim modli się jego pięcioletni brat Filip, późniejszy Książę Orleański. Wszyscy troje okryci są królewskimi płaszczami dynastii Burbonów, ozdobione herbowymi złotymi liliami na niebieskim tle. Przed królem i królową – regentką złożono na poduszkach korony.

Rodzina królewska modli się do Trójcy Świętej, widocznej w tle u góry na środku obrazu. Bóg Ojciec jako stworzyciel świata trzyma w ręce kulę ziemską, a Syn Boży – krzyż, na pamiątkę swej zbawczej ofiary. Duch Święty został przedstawiony pod postacią gołębia. Poniżej aniołowie prezentują otwartą księgę Pisma Świętego.

Dominującym akcentem obrazu nie jest jednak ani Trójca Święta, ani rodzina królewska, lecz namalowane na drugim planie dwie osoby. To rodzeństwo świętych z Nursji, żyjących na przełomie V i VI wieku: Benedykt i jego siostra bliźniaczka – Scholastyka. Francuski artysta namalował ich w ten sposób, że nasz wzrok skupia się przede wszystkim na nich. Czarne habity wyraźnie kontrastują z pastelowymi barwami reszty kompozycji, sylwetki świętych są też największe. Philippe de Champaigne chciał w ten sposób podkreślić ich ważną rolę pośredników pomiędzy ludźmi a Bogiem. Założyciele zgromadzeń zakonnych benedyktynów i benedyktynek biorą w opiekę rodzinę królewską i powierzają ją Trójcy Świętej.

Leszek Śliwa

Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 5 – 5 lutego 2012r.

**********

10 lutego
Błogosławiony Alojzy Wiktor Stepinac, biskup

Błogosławiony Alojzy Stepinac Alojzy przyszedł na świat w dniu 8 maja 1898 roku w wiosce Brezarić. Był piątym z ośmiorga dzieci. W domu panowała głęboko religijna atmosfera. Po ukończeniu szkoły podstawowej we wrześniu 1909 roku, kontynuował naukę w gimnazjum sierocińca arcybiskupiego w Zagrzebiu. Sześć lat później, w 1915 roku, wstąpił do seminarium duchownego.
W dniu 28 czerwca 1916 roku zdał maturę i jeszcze w tym samym roku wstąpił do armii austriackiej. Został wysłany na front. Trwała I wojna światowa (1914-1918). W lipcu 1918 roku dostał się do niewoli we Włoszech, gdzie przebywał do grudnia. Potem jako ochotnik wstąpił do Legionu Jugosłowiańskiego, który wysłano do Salonik. Po demobilizacji, wiosną 1919 roku, powrócił do ojczyzny i rozpoczął studia na wydziale agronomii uniwersytetu w Zagrzebiu. Po pierwszym semestrze powrócił do rodzinnego miasta. Przez sześć lat pracował w gospodarstwie ojca i działał w młodzieżowej sekcji Akcji Katolickiej. Początkowo, idąc za radami ojca, myślał o małżeństwie, ale wkrótce zdecydował się na stan duchowny. W październiku 1924 roku wstąpił ponownie do seminarium. Wysłany do Rzymu, ukończył tam studia na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim.
W dniu 26 października 1930 roku przyjął święcenia kapłańskie. Po powrocie do ojczyzny w 1931 roku był ceremoniarzem i notariuszem kurii archidiecezjalnej w Zagrzebiu. Z jego inicjatywy powstała Caritas archidiecezji i rozpoczęto wydawanie czasopisma “Caritas”. W dniu 28 maja 1934 roku został mianowany przez Piusa XI arcybiskupem koadiutorem archidiecezji i w dniu 24 czerwca otrzymał sakrę biskupią. Był wówczas najmłodszym biskupem na świecie. Miał zaledwie 36 lat.
Gdy w dniu 7 grudnia 1937 roku zmarł arcybiskup Antun Bauer, Stepinac przejął rządy w archidiecezji, a wkrótce potem objął stanowisko przewodniczącego Konferencji Episkopatu. Zajął się formacją kapłanów i kleryków. Kontynuował współpracę z Akcją Katolicką i rozwijał apostolstwo prasy. Roztaczał opiekę duszpasterską nad żołnierzami, robotnikami, mieszkańcami wsi i studiującą młodzieżą. Organizował katolickie tygodnie społeczne oraz kongresy eucharystyczne.
Alojzy Stepinac był człowiekiem niezwykłej odwagi, niezłomnej konsekwencji i niezachwianej wiary. Odrzucał nazizm i komunizm, z nieufnością odnosił się do zachodnich demokracji, był przeciwnikiem masonerii. W swoim dzienniku pod datą 5 listopada 1940 zapisał: “Jeśli zwyciężą Niemcy, zapanuje okrutny terror i dokona się zagłada małych narodów. Jeśli zwycięży Anglia, przy władzy pozostaną masoni, Żydzi, a zatem królować będą w naszych krajach nieobyczajność i korupcja. Jeśli zwycięży ZSRR, wówczas diabeł zdobędzie władzę nad światem i piekło”.
W kwietniu 1941 roku, w czasie trwania II wojny światowej, powstało Niezależne Państwo Chorwackie. Arcybiskup Stepinac potępiał wszelkie przejawy totalitaryzmu i sprzeciwiał się prześladowaniom na tle rasistowskim, ideologicznym i politycznym. Występował w obronie ofiar wojny i wszystkich osób znajdujących się w niebezpieczeństwie, czy to Żydów, Serbów, Cyganów, Polaków, Chorwatów, czy nawet komunistów. Szczególną opieką otaczał głodujące dzieci, zaopatrywał je w ubrania i żywność oraz szukał dla nich schronienia. Pomagał księżom wypędzonym ze Słowenii. W przemówieniach publicznych apelował o poszanowanie każdej osoby, bez względu na jej wiek, płeć, wyznanie czy narodowość. Jego kazania z tamtego okresu są świadectwem głębokiej wiary i gorliwości apostolskiej.
Skutecznie zabiegał o ułaskawienie wielu Chorwatów skazanych na karę śmierci z powodów politycznych. Ukrył w majątkach kościelnych 60 pensjonariuszy żydowskiego domu starców, którzy dzięki temu przeżyli wojnę. Z jego polecenia Caritas zapewniła schronienie około tysiącu serbskim dzieciom, osieroconym w wyniku ustaszowskich czystek.

Błogosławiony Alojzy Stepinac Pod koniec wojny władzę w państwie przejęli komuniści. W dniu 17 maja 1945 roku abp Stepinac został uwięziony, ale odzyskał wolność po dwóch tygodniach dzięki wstawiennictwu papieża Piusa XII. Nieugięty jak zawsze, po uwolnieniu nie zmienił postępowania. Zorganizował wielką pielgrzymkę do narodowego sanktuarium Chorwatów, Marijnej Bistricy, a w liście do księży polecał ich uwadze zwłaszcza młodzież, ostrzegając przed wyrzuceniem religii ze szkół i przymusową ateizacją. W piśmie do Bakarica, komunistycznego przewodniczącego rządu, stanowczo zaprotestował przeciwko represjom skierowanym wobec Kościoła i wiernych. Arcybiskup odrzucił również wszelkie sugestie dotyczące rozluźnienia więzi z Watykanem.
Był inicjatorem listu biskupów katolickich Jugosławii z dnia 22 września 1945 roku, w którym zdecydowanie skrytykowano wszystkie posunięcia władz wobec Kościoła. Znalazła się w nim również polemika z zarzutami formułowanymi przez komunistów, a także osąd nowego systemu, który uosabiał “bezbożnego ducha materializmu, skąd ludzkość nie może się spodziewać niczego dobrego”. List pasterski wyliczał wszystkie zbrodnie popełnione przez władze komunistyczne. Wymieniono w nim również wszelkie bezprawne zarządzenia wymierzone w rodzinę, szkolnictwo, pracę charytatywną Kościoła, prasę chrześcijańską i zakony. Biskupi wyraźnie stwierdzali, że podobnego prześladowania Kościoła nie było od 400 lat, czyli od czasów tureckich.
Po wygranych przez Komunistyczną Partię Jugosławii “wyborach” w listopadzie 1945 roku, władze nie musiały już się niczym krępować. Represje objęły również spokojniejszą dotychczas Słowenię. Uderzono w Kościół pod pretekstem rzekomej kolaboracji z hitlerowcami i popierania faszyzującej partyzantki Białej Gwardii. Te same elementy propagandy znalazły się w artykułach publikowanych przeciwko Stepinacowi. Na centralnym placu Zagrzebia bojówkarze obrzucili arcybiskupa Stepinaca kamieniami i zgniłymi jajami. Publiczne bicie księży i wiernych było wtedy na porządku dziennym. Wkrótce aresztowano trzech księży z bezpośredniego otoczenia biskupa, a w czasie przeprowadzonej w pałacu biskupim rewizji “znaleziono” tomy mów Poglavnika Pavelicia, flagi niezależnego państwa chorwackiego i leki, przeznaczone jakoby dla antykomunistycznej partyzantki.
Stało się jasne, że dni arcybiskupa na wolności są policzone. Ci, których kiedyś bronił, teraz zamienili się w bezlitosnych prześladowców. Ich odpowiedzią były liczne inicjatywy skierowane przeciw Kościołowi. Próbowano też, podobnie jak to czyniono we wszystkich krajach rządzonych przez komunistów, nakłonić arcybiskupa Stepinaca do utworzenia katolickiego Kościoła narodowego, niezależnego od Stolicy Apostolskiej. W dniu 18 września 1946 roku doszło do ponownego aresztowania. Wytoczono mu pokazowy proces polityczny i skazano go na 16 lat przymusowych robót oraz 5 lat pozbawienia wszelkich praw. Oskarżono go o kolaborację z okupantem niemieckim i rządem Niepodległego Państwa Chorwackiego, przymusowe nawracanie obywateli Jugosławii na wiarę katolicką, współpracę z dysydentami oraz obrazę rządu ludowego. W czasie procesu (w dniu 11 października 1946 r.) Stepinac powiedział w przemówieniu przed sądem: “Oskarżony arcybiskup zagrzebski potrafi za swoje przekonania nie tylko cierpieć, ale i umrzeć”.
Z wielu punktów aktu oskarżenia warto wymienić ten najbardziej absurdalny – akceptację eksterminacji Serbów w drugiej połowie 1941 roku. O jego zachowaniu przed sądem tak pisano: “Nikogo nie obciążał, nie usiłował bronić za wszelką cenę, w niektórych wypadkach odmawiał odpowiedzi. Osobistą skromność potrafił łączyć z wyraźnym poczuciem godności hierarchy. Punktem kulminacyjnym procesu stało się końcowe przemówienie arcybiskupa. Zawierało ono stwierdzenie własnej niewinności i ostrą krytykę polityki władz komunistycznych, sytuacji w kraju i losu, jaki został zgotowany społeczeństwu”.
Arcybiskup Alojzy Stepinac został skazany na 16 lat ciężkich robót. Osadzony w dniu 19 października w więzieniu w Lepoglayie, oświadczył: “Odebraliście mi wszystko, ale mogę jeszcze jak Mojżesz wznosić ręce ku niebu”.
Zabroniono mu wykonywania wszelkich czynności związanych z posługą kapłańską i biskupią. W okresie, gdy przebywał w areszcie domowym, w dniu 12 stycznia 1953 roku, papież Pius XII mianował go kardynałem. Tito trzykrotnie proponował arcybiskupowi napisanie prośby o ułaskawienie, dzięki czemu mógłby wyjechać z kraju. Więzień jednak kategorycznie odmawiał. W 1953 roku usiłowano go otruć. Wtedy ciężko zachorował. W końcu surowe warunki, w jakich był przetrzymywany, złagodzono. Znalazł sie w areszcie domowym, ale już do końca życia nie wyszedł na wolność.
Zmarł 10 lutego 1960 roku. Przed śmiercią wybaczył swoim oprawcom. Jego ostatnie słowa brzmiały: Fiat voluntas tua! (Bądź wola Twoja). Został pochowany 13 lutego 1960 roku w katedrze w Zagrzebiu, w obecności całego Episkopatu Jugosławii, kapłanów i wiernych.
Dochodzenie kanoniczne w sprawie świętości życia kard. Stepinaca rozpoczęło się w 1969 roku. Św. Jan Paweł II zatwierdził dekret o jego męczeństwie w dniu 17 lutego 1994 roku. Wcześniej, w dniu 14 lutego 1992 roku, parlament chorwacki unieważnił proces polityczny wytoczony kard. Alojzemu Stepinacowi i wyrok skazujący.
“W jego postaci można dostrzec syntezę całej tragedii, jaka dotknęła Europę w naszym stuleciu, naznaczonym przez wielkie plagi faszyzmu, nazizmu i komunizmu. Jest on świetlanym przykładem katolickiej odpowiedzi na te plagi: wiary w Boga, poszanowania człowieka, miłości do wszystkich potwierdzonej przebaczeniem, jedności z Kościołem kierowanym przez następcę Piotra” – mówił papież podczas beatyfikacji, która dokonała się w dniu 3 października 1998 roku w sanktuarium matki Bożej w Marija Bistrica, w Chorwacji.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/02-10b.php3

Jan Paweł II

WOLAŁ PRZYJĄĆ CIERPIENIE NIŻ ZDRADZIĆ CHRYSTUSA

Beatyfikacja kard. Alojzego Stepinaca
3 X 1998- Marija Bistrica

1. «Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12, 24). Słowa Chrystusa, które usłyszeliśmy przed chwilą, wprowadzają nas w samo serce sprawowanej przez nas Tajemnicy. W pewnym sensie zawierają w sobie całe Wydarzenie paschalne: kierują naszą uwagę ku śmierci Odkupiciela na krzyżu w Wielki Piątek, a jednocześnie wskazują nam poranek wielkanocny.

Do tej Tajemnicy odwołujemy się każdego dnia we Mszy św., kiedy po konsekracji chleba i wina wypowiadamy słowa: «Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale». «Ziarnem pszenicy», które «wpadło w ziemię», jest przede wszystkim Chrystus, który na Kalwarii umarł i został pochowany w ziemi, aby wszystkim dać życie. Ale ta tajemnica śmierci i życia urzeczywistnia się także w doczesnym doświadczeniu uczniów Chrystusa: także oni muszą zostać wrzuceni w ziemię i w niej umrzeć, jest to bowiem warunkiem wszelkiej prawdziwej płodności duchowej.

Czyż nie to właśnie stanowiło sekret życia waszego niezapomnianego arcybiskupa, kard. Alojzego Stepinaca, którego oglądamy dziś w chwale błogosławionych? Dostąpił on szczególnego udziału w tajemnicy paschalnej: niczym ziarno pszenicy «wpadł w ziemię», w waszą chorwacką ziemię, a umierając wydał obfity owoc. «Ten (…) kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne» (J 12, 25).

Odczytane przed chwilą słowa z Drugiego Listu do Koryntian bardzo ściśle łączą się z Wydarzeniem, które uroczyście wspominamy. Pisze św. Paweł: «Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy» (2 Kor 1, 5). Czyż to stwierdzenie nie jest wymownym komentarzem do słów Chrystusa o ziarnie, które obumiera? Ci którzy mają wielki udział w cierpieniach Chrystusa, dzięki Niemu doświadczają też głębokiej pociechy, której źródłem jest rozkwit dobra, jakie rodzi się z krzyża.

2. «Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12, 24). Pełni radości składamy dziś wspólnie dziękczynienie Bogu za nowy owoc świętości, który ziemia chorwacka ofiarowuje całemu Kościołowi w osobie męczennika Alojzego Stepinaca, arcybiskupa Zagrzebia i kardynała Świętego Kościoła Rzymskiego.

W ciągu stuleci wasza ziemia wydała licznych męczenników, poczynając już w czasach cesarstwa rzymskiego od takich postaci jak Wenanty, Dujam, Anastazja, Kwiryn, Euzebiusz, Polion, Maur i wielu innych. W późniejszych wiekach dołączyli do nich Mikołaj Tavelić i Marek Kriż, a także liczni wyznawcy wiary z okresu panowania ottomańskiego i wreszcie ludzie naszych czasów, wśród których wyróżnia się świetlana postać kard. Stepinaca.

Swoją ofiarą, zjednoczoną z ofiarą Chrystusa, dali oni niezwykłe świadectwo, które mimo upływu czasu nie traci nic ze swej wyrazistości, ale nadal promieniuje światłem i napełnia nadzieją. Oprócz nich jeszcze wielu innych pasterzy i zwykłych wiernych, mężczyzn i kobiet, potwierdziło krwią swoją wierność Chrystusowi. Należą oni do wielkiej rzeszy tych, którzy odziani w białe szaty i z palmami w dłoniach stoją przed tronem Baranka (por. Ap 7, 9).

Bł. Alojzy Stepinac nie przelał krwi w dosłownym sensie tego wyrażenia. Przyczyną jego śmierci były długie cierpienia, jakie zniósł: ostatnie piętnastolecie jego życia było nieustannym pasmem udręk, pośród których nie lękał się on narażać własnego życia, aby dać świadectwo Ewangelii i jedności Kościoła. Można powiedzieć słowami psalmu, że złożył całe swoje życie w rękach Boga (por. Ps 16 [15], 5).

3. Niewiele czasu dzieli nas od epoki, w której żył kard. Stepinac — umarł on zaledwie 38 lat temu. Wszyscy znamy okoliczności jego śmierci. Wielu z obecnych tutaj może potwierdzić na podstawie własnego doświadczenia, jak bardzo w tamtych latach obfitowały cierpienia Chrystusa w życiu mieszkańców Chorwacji i tylu innych krajów kontynentu. Rozważając dziś słowa Apostoła, pragniemy z całego serca życzyć wszystkim żyjącym na tych ziemiach, aby po latach udręk mogli zaznać obfitej pociechy Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Szczególnym pocieszeniem jest z pewnością dla nas wszystkich dzisiejsza beatyfikacja. Dokonujemy tego uroczystego aktu w chorwackim sanktuarium narodowym w Marija Bistrica, w pierwszą sobotę października. Pod spojrzeniem Najświętszej Maryi Panny sławny syn tej błogosławionej ziemi zostaje wyniesiony do chwały ołtarzy w setną rocznicę swych narodzin. Jest to historyczna chwila w życiu Kościoła i waszego narodu. Kardynał arcybiskup Zagrzebia Alojzy Stepinac, jedna z najwybitniejszych postaci Kościoła katolickiego, zaznawszy we własnym ciele i duchu okrucieństw systemu komunistycznego, zapisuje się na trwałe w pamięci swoich rodaków, naznaczony jaśniejącym znamieniem męczeństwa.

Biskupi waszego kraju prosili, aby beatyfikacja Alojzego Stepinaca odbyła się właśnie tutaj, w sanktuarium w Marija Bistrica. Wiem z osobistego doświadczenia, jakie znaczenie miało dla nas Polaków, w latach panowania komunistycznego, sanktuarium na Jasnej Górze, z którym w bardzo szczególny sposób związana była pasterska działalność sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Nie dziwi mnie zatem, że podobną wartość miało dla was sanktuarium, w którym się dziś znajdujemy, czy sanktuarium w Solinie, dokąd udam się jutro. Od dawna pragnąłem nawiedzić sanktuarium w Marija Bistrica. Dlatego chętnie przyjąłem zaproszenie chorwackiego Episkopatu i dzisiaj dokonuję uroczystego aktu beatyfikacji w tym miejscu o tak bogatej wymowie.

Pozdrawiam serdecznie zgromadzonych tu biskupów chorwackich, zwłaszcza zaś kard. Franjo Kuharicia oraz ordynariusza Zagrzebia i przewodniczącego Chorwackiej Konferencji Episkopatu abpa Josipa Bozanicia. Tym pozdrowieniem ogarniam też kardynałów Sodano, Meisnera, Puljicia, Schönborna, Ambrozica, Koreca oraz arcybiskupów i biskupów przybyłych tu na dzisiejszą uroczystość z różnych krajów. Witam również kapłanów, konsekrowanych mężczyzn i kobiety oraz wszystkich wiernych świeckich, a także przedstawicieli innych wyznań religijnych, uczestniczących w tej liturgii. Słowa szczególnego szacunku kieruję na koniec do prezydenta Republiki, do premiera oraz do przedstawicieli władz cywilnych i wojskowych, którzy zechcieli zaszczycić nas swoją obecnością.

4. «A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną» (J 12, 26). Dobry Pasterz był dla bł. Alojzego Stepinaca jedynym Nauczycielem: na Jego przykładzie wzorował do końca swoje postępowanie, oddając swe życie za owczarnię, która została mu powierzona w szczególnie trudnym okresie dziejów.

W osobie nowego błogosławionego można niejako dostrzec syntezę całej tragedii, jaka dotknęła naród chorwacki i Europę w ciągu tego stulecia, naznaczonego przez trzy wielkie plagi — faszyzm, nazizm i komunizm. Teraz zaznaje on radości nieba w otoczeniu tych wszystkich, którzy tak jak on wystąpili w dobrych zawodach, hartując swą wiarę w tyglu cierpienia. Dzisiaj wpatrujemy się w niego z ufnością, przyzywając jego wstawiennictwa.

Znamienne są tu słowa, jakie nowy błogosławiony wypowiedział w 1943 r., w okresie drugiej wojny światowej, gdy Europa uginała się pod straszliwym brzemieniem przemocy: «Za jakim systemem opowiada się dzisiaj Kościół katolicki, gdy na całym świecie toczą się zmagania o nowy ład międzynarodowy? Otóż my, potępiając wszelkie niesprawiedliwości, zabójstwa niewinnych, podpalenia spokojnych wiosek, niszczenie owoców pracy ubogich, (…) odpowiadamy: Kościół popiera system, który ma tyle lat co Dziesięć Przykazań Bożych. Opowiadamy się za systemem, który nie został zapisany na zniszczalnych tablicach, ale wyryty ręką żywego Boga w ludzkich sumieniach» (Homilie, przemówienia, orędzia, Zagrzeb 1996, s. 179-180).

5. «Ojcze, wsław Twoje imię!» (J 12, 28). Dzięki swojemu doświadczeniu ludzkiemu i duchowemu bł. Alojzy Stepinac mógł pozostawić swoim rodakom swoistą busolę, która pozwala im odnajdywać właściwy kierunek. Jej punkty kardynalne to wiara w Boga, szacunek dla człowieka, miłość do wszystkich prowadząca do przebaczenia, jedność z Kościołem kierowanym przez Następcę Piotra. Błogosławiony dobrze wiedział, że nie wolno ustępować, gdy chodzi o prawdę, prawda bowiem nie jest towarem przetargowym. Dlatego wolał raczej przyjąć cierpienie niż zdradzić własne sumienie lub sprzeniewierzyć się słowu danemu Chrystusowi i Kościołowi.

Takich odważnych świadków było więcej. U jego boku stanęli mężnie inni, którzy dla zachowania jedności Kościoła i obrony jego wolności gotowi byli razem z nim zapłacić wysoką cenę więzienia, prześladowań, a nawet krwi. Na tę rzeszę ludzi ofiarnych — biskupów, kapłanów, zakonników, zakonnic i wiernych świeckich — patrzymy dziś z podziwem i wdzięcznością. Wsłuchajmy się w ich naglące wezwanie do przebaczenia i pojednania. Przebaczyć i pojednać się znaczy oczyścić pamięć z nienawiści, urazów i pragnienia zemsty; znaczy uznać za brata nawet tego, kto nas skrzywdził; znaczy nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (por. Rz 12, 21).

6. Bądź błogosławiony, «Boże i Ojcze Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojcze miłosierdzia i Boże wszelkiej pociechy» (2 Kor 1, 3) za ten nowy dar Twojej łaski.

Bądź błogosławiony, jednorodzony Synu Boży i Zbawicielu świata za Twój chwalebny krzyż, który dzięki arcybiskupowi Zagrzebia kard. Alojzemu Stepinacowi odniósł wspaniałe zwycięstwo.

Bądź błogosławiony, Duchu Ojca i Syna, Duchu Pocieszycielu, który wciąż objawiasz swoją świętość w ludziach i nieustannie działasz, aby rozwijało się dzieło zbawienia.

Boże w Trójcy Jedyny, pragnę Ci dzisiaj dziękować za niezłomną wiarę, jaką zachował ten naród mimo licznych przeciwieństw napotkanych w ciągu stuleci. Chcę Ci dziękować za niezliczonych męczenników i wyznawców, mężczyzn i kobiety wszystkich epok, którzy wyrośli na tej błogosławionej ziemi!

«Ojcze, wsław Twoje imię!» (J 12, 28). Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!

http://www.fjp2.com/pl/jan-pawel-ii/biblioteka-online/homilie/2115-beatification-of-the-servant-of-god-alojzije-stepinac-shrine-of-marija-bistrica

Prymas Chorwacji, błogosławiony kard. Alojzy Stepinac (1898-1960)
Tomasz Serwatka


W ostatnim dwudziestoleciu badacze i publicyści sporo pisali o prześladowaniach Kościoła katolickiego za „żelazną kurtyną” po zakończeniu II wojny światowej. W naszej historiografii najwięcej miejsca poświęcono – co jest naturalne – represjom komunistycznym wobec Kościoła w Polsce, a następnie w Czechosłowacji i na Węgrzech. Relatywnie często przypomina się rolę takich hierarchów jak prymas Mindszenty czy kardynałowie Beran i Tomašek. Tu chciałbym przybliżyć sylwetkę kolejnego niezłomnego rycerza Kościoła, bojownika o wolność religijną i antykomunisty, który najwięcej chyba wycierpiał osobiście spośród wszystkich kardynałów w krajach „socjalistycznych” po II wojnie światowej…


Alojzy Stepinac urodził się w roku 1898 w wielodzietnej, bardzo pobożnej chorwackiej rodzinie chłopskiej. Ojczyzna jego znajdowała się wówczas w niewoli austro-węgierskiej. Przypomnieć tu trzeba, że Chorwaci (Kroaci) byli starym i dumnym narodem o pradawnej kulturze katolickiej, wiernym – podobnie jak Polacy – przez całe stulecia Stolicy Apostolskiej. Niestety, utraciwszy jeszcze w średniowieczu niezależne państwo i na siłę podporządkowani silniejszym demograficznie Węgrom, stali się elementem składowym najpierw Węgier, potem od XVI wieku Wenecji (Dalmacja nad Morzem Adriatyckim), wreszcie islamskiej Turcji (Chorwacja centralna). Wraz ze stopniową degrengoladą Turcji Ottomańskiej, w ciągu XVIII wieku Kroaci dostali się pod wpływy habsburskiej Austrii.

Po reformie wewnętrznej monarchii Habsburgów w 1866 roku (powstały wówczas tzw. Austro-Węgry), Chorwaci dostali się ponownie pod wpływy Węgier. Madziarzy byli ich tradycyjnymi wrogami od wielu już lat, co perfidnie i sprytnie wykorzystywał Wiedeń, aby trzymać w ryzach tak Węgrów, jak i Kroatów. Przykładowo w 1848 r. podczas Wiosny Ludów, kiedy Węgrzy powstali przeciwko Austrii, kanclerz austriacki Klemens Lothar von Metternich nie zawahał się krwawo zdławić owego powstania rękami Chorwatów (z ich politycznym liderem, „banem Chorwacji” Jozefem Jelacicem na czele). Węgrzy dobrze to sobie zapamiętali…

Jak tedy widzimy, Austriacy byli specjalistami od antagonizowania i skłócania rozmaitych poddanych swemu jarzmu narodów Europy Środkowej (analogicznie rozgrywali oni w Galicji antagonizmy polsko-ukraińskie). W każdym razie Chorwaci znajdowali się przez cały wiek XIX w morderczych kleszczach swoich sąsiadów: Węgrów i Austriaków na północy, a Serbów na wschodzie. Serbowie byli wyznania prawosławnego i sentymentalnie oraz kulturowo ciążyli ku Rosji. Natomiast wśród samych Chorwatów dominowały sympatie raczej ku katolickiej Italii i relatywnie dalekim geograficznie Niemcom.

Po zakończeniu I wojny światowej, w 1918 roku powstaje na gruzach Austro-Wegier tzw. królestwo SHS (Serbów, Chorwatów i Słoweńców), czyli inaczej Jugosławia. Jest to swego rodzaju geopolityczna prowizorka, utworzona w celu integracji Słowian Południowych oraz przeciwstawienia się naporowi Węgier. Jugosławia sprzymierza się z Rumunią i Czechosłowacją, a na zachodzie z Francją i Anglią. Dobre były też stosunki niepodległej Jugosławii z Polską.

Młody Alojzy zostaje jeszcze w 1914 r. siłą zmobilizowany do c.k. armii austro-węgierskiej i musi walczyć w 1915 r. w Alpach na froncie antywłoskim (Włochy od 1915 r. były sojusznikiem Ententy przeciwko Niemcom i Austrii). Po demobilizacji, już w wolnej Jugosławii, podejmuje w 1919 r. studia ekonomiczne na uniwersytecie w stolicy Chorwacji – Zagrzebiu. Jugosławia jest wówczas formalnie federacją trzech krajów, acz de facto wszystko dzieje się pod dyktat prawosławnych Serbów, nastawionych filorosyjsko i filofrancusko. Belgrad rządzi centralistycznie, co stopniowo budzi niechęć Kroatów. Na emigracji powstaje w latach trzydziestych antyserbski i proniemiecki ruch faszystowski pod batutą faszystowskiego i nacjonalistycznego watażki, Ante Pavelicia (1889-1959), który jeszcze przed 1939 r. wiąże się politycznie z Hitlerem.

Niestety, Ante Pavelić hałaśliwie głosił się katolikiem i manifestował to jako gest stricte polityczny. W międzyczasie młody Stepinac wstępuje w 1924 r. do seminarium w Zagrzebiu, uzyskując w 1930 r. święcenia kapłańskie. Jednocześnie studiuje w Rzymie na Uniwersytecie Gregoriańskim, gdzie uzyskuje w 1927 r. doktorat z filozofii, a w 1931 – z teologii. W 1934 r. zostaje biskupem koadiutorem w Zagrzebiu i prawą ręką tamtejszego arcybiskupa metropolity. Jest wytrawnym intelektualistą, oddanym równocześnie pracy duszpasterskiej. Bardzo często wizytuje parafie.

W 1937 r., w wieku zaledwie 39 lat, zostaje najmłodszym w Europie arcybiskupem metropolitą i jednocześnie prymasem Chorwacji. Ma silną pozycję w Watykanie. Niestety, sytuacja polityczna komplikuje się znacznie, bo w obrębie Jugosławii narastają antagonizmy narodowościowe, zwłaszcza między Chorwatami a Serbami. Belgrad dąży do centralizacji, Zagrzeb do autonomii. Abp Stepinac jest gorącym orędownikiem jedności Jugosławii, acz jednocześnie opowiada się za autonomią Chorwatów w ramach wspólnego państwa. I tu dochodzimy do sedna sprawy.

Abp Stepinac jako duchowy przywódca katolików eo ipso wchodził w krąg polityki, której sam nie lubił i unikał, ale mimowolnie wplątany został przez obiektywny bieg wypadków w samo epicentrum wulkanu… W 1939 r. nazistowskie Niemcy napadają na Polskę. Jugosławia sercem jest po naszej stronie, zwłaszcza katoliccy Chorwaci pomagają Polakom w ucieczkach – przez Węgry i Włochy – do Francji. Niestety w miarę postępujących zwycięstw militarnych Hitlera (1940-41), w Kroacji uaktywniają się ludzie spod znaku Pavelicia, faszystowscy terroryści, tzw. ustasze. Oni to mordują Żydów, komunistów i Serbów, począwszy od kwietnia 1941 r., kiedy to Jugosławia zajęta zostaje przez armię III Rzeszy. Serbowie bronią się u siebie przed nazistami w wysokich górach (prawicowa prawosławna partyzantka tzw. czetników gen. Michajlovicia oraz komuniści Josipa Broz Tity).

W tak tragicznej sytuacji, to jest wojny dosłownie wszystkich ze wszystkimi, abp. Stepinacowi coraz trudniej jest pracować na niwie kapłańskiej. Część księży popiera ruch Ante Pavelicia, który perfidnie eksponuje swój rzekomy katolicyzm i coraz bardziej namolnie żąda od Prymasa oficjalnego poparcia politycznego. Stepinac pod naciskiem spotyka się z Paveliciem i podaje mu dłoń. Fotografia z tego feralnego spotkania obiega, niestety, cały świat i staje się źródłem poważnych późniejszych kłopotów Prymasa. Trzeba tutaj wszak dobitnie podkreślić, iż nigdy nie miał on jakichkolwiek inklinacji ani profaszystowskich, ani też germanofilskich, o co oskarżyli go komuniści spod znaku Tity zaraz po wojnie. W 1943 r. ustasze aresztują nawet Prymasa na pewien czas.

Kiedy wiosną 1945 upada „tysiącletnia” III Rzesza, a wraz z nią Pevelić ucieka na zachód, prymasa Chorwacji aresztują zwycięscy komuniści i poddają go surowym represjom. Jest nawet torturowany i dręczony fizycznie. Oskarża się go o zupełnie niestworzone rzeczy. Nie pomagają żadne interwencje i nawet nominacja kardynalska ze strony Piusa XII (1952). Broz Tito, sam Chorwat, acz ateista i lewak wielkiego kalibru, nienawidzi kard. Stepinaca i doprowadza do skazania go na długoletni wyrok. W końcu nasz bohater wychodzi z więzienia, ale jest bardzo schorowany. Umiera w 1960 r. w areszcie domowym, najprawdopodobniej otruty na rozkaz Tity. 3 X 1998 r. już po upadku komunizmu w Europie, ale i po długoletniej krwawej wojnie na Bałkanach, papież Jan Paweł II dokonuje beatyfikacji kardynała Stepinaca jako męczennika za wiarę. Wywołało to od razu – co było do przewidzenia – furię i wrzawę w kręgach lewicowych, liberalnych, niektórych środowiskach żydowskich oraz laicko-antyklerykalnych na całym świecie. Ale dzieje się tak – czego nie zapominajmy – przy niemal każdej kolejnej beatyfikacji…

http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/062011/09.html

 

O autorze: Judyta