W całej historii Zachodu idea upadku cywilizacji była związana z wizjami apokaliptycznej katastrofy spowodowanej inwazjami, zarazami, wojnami lub klęskami żywiołowymi. Jednak dziś większym zagrożeniem może być mroczny wiek jałowości i stagnacji, trwający wieki. W tym dystopijnym scenariuszu nic nie rozpada się od razu, a jednocześnie nic istotnego nie powstaje. Cywilizacja pogrąża się w stanie znużenia i beznadziei, podtrzymywanym jedynie przez dostateczny komfort materialny, by stłumić impuls rewolucji lub renesansu.
◊
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
◊
Czy taki jest koniec Zachodu?
Transkrypcja
„Tak właśnie kończy się świat. Nie hukiem, a skomleniem.”
T.S. Eliot, The Hollow Men
W całej historii Zachodu idea upadku cywilizacji była związana z wizjami apokaliptycznej katastrofy spowodowanej inwazjami, zarazami, wojnami lub klęskami żywiołowymi. Jednak dziś większym zagrożeniem może być mroczny wiek jałowości i stagnacji, trwający wieki. W tym dystopijnym scenariuszu nic nie rozpada się od razu, a jednocześnie nic istotnego nie powstaje. Cywilizacja pogrąża się w stanie znużenia i beznadziei, podtrzymywanym jedynie przez dostateczny komfort materialny, by stłumić impuls rewolucji lub renesansu. W swojej książce „Społeczeństwo dekadenckie” Ross Douthat nazywa ten stan cywilizacyjny dekadencją i definiuje go jako „stagnację gospodarczą, rozkład instytucjonalny oraz wyczerpanie kulturowe i intelektualne przy wysokim poziomie dobrobytu materialnego… Opisuje on sytuację, w której powtarzalność jest raczej normą niż innowacją; w której skleroza dotyka zarówno instytucje publiczne, jak i przedsiębiorstwa prywatne; w której życie intelektualne zdaje się kręcić w kółko…” (Ross Douthat, „Społeczeństwo dekadenckie”)
W tym filmie sprawdzamy, czy nasza cywilizacja weszła w mroczny okres dekadencji.
W swoim opus magnum, Od świtu do dekadencji: 500 lat zachodniego życia kulturalnego, wielki historyk XX wieku Jacques Barzun napisał:
„To poczucie [cywilizacyjnego] końca nie musi oznaczać zatrzymania ani całkowitej ruiny… Dekadencja oznacza jedynie upadek… Nie oznacza ona u tych, którzy żyją w takich czasach, żadnej utraty energii, talentu ani poczucia moralności. Wręcz przeciwnie, jest to czas bardzo aktywny, pełen głębokich trosk, ale zarazem osobliwie niespokojny, gdyż nie dostrzega wyraźnych linii rozwoju. Formy sztuki, tak jak życie, wydają się wyczerpane, a instytucje funkcjonują z trudem. Powtarzalność i frustracja są nie do zniesienia. Nuda i zmęczenie to potężne siły dziejowe… Kiedy ludzie akceptują daremność i absurd jako normę, kultura popada w dekadencję”.
Jacques Barzun, Dawn to Decadence: 500 Years of Western Cultural Life
Choć apokaliptyczne wizje upadku pobudzają wyobraźnię, historia sugeruje, że cywilizacje częściej upadają w wyniku dekadencji niż nagłej katastrofy. Klasycznym przykładem jest starożytny Rzym. Po kryzysie III wieku – kiedy obce najazdy, zawirowania gospodarcze i zabójstwo cesarza Aleksandra Sewera niemal doprowadziły do rozpadu imperium – Rzym przez wieki trwał w stanie dekadencji. Poeta W. H. Auden zauważył:
„…Imperium Rzymskie jest jak lustro, w którym odbija się brutalny, wulgarny, potężny, a zarazem rozpaczliwy obraz naszej cywilizacji technologicznej… To, co nas fascynuje i przeraża w Cesarstwie Rzymskim, to nie to, że ostatecznie się rozpadło, ale to, że udało mu się przetrwać cztery stulecia bez kreatywności, ciepła i nadziei”.
WH Auden, Review of Rome and Villa
Podobnie zauważył G.K. Chesterton:
„Nie pozostało już nic, co mogłoby podbić Rzym, ale nie pozostało też nic, co mogłoby go ulepszyć… To był koniec świata, a najgorsze było to, że nigdy nie musiał się skończyć”.
G.K. Chesterton, The Everlasting Man
Na pierwszy rzut oka nazywanie naszej cywilizacji dekadencką może wydawać się błędne. W końcu jedną z cech dekadencji jest stagnacja gospodarcza i spadek innowacyjności. Czyż nie żyjemy w epoce, w której gwałtowne innowacje technologiczne napędzają wzrost gospodarczy i poprawiają jakość życia? Douthat kwestionuje tę tezę, ponieważ, jak pisze:
„Pytanie brzmi, czy nasze poczucie ciągłego [technologicznego] przyspieszenia nie jest już w pewnym stopniu iluzją stworzoną przez Internet – jedyny obszar wyraźnego postępu technologicznego w naszych czasach, ale także filtr zniekształcający świat poza naszym ekranem.”
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Pod koniec XIX wieku, w ciągu około 50 lat, cywilizacja uległa transformacji dzięki wynalezieniu żarówki, instalacji wodno-kanalizacyjnej, samochodów, samolotów, silnika spalinowego, aparatu fotograficznego, telefonu, klimatyzacji i chłodnictwa. Historyk Perry Miller nazwał ten okres „erą technologicznej wzniosłości”, kiedy to wynalazki budziły podziw równy temu, jaki wzbudzały katedry czy góry. Jak zauważył Ross Douthat: „Od początku XIX wieku powtarzanie się takich momentów [technologicznej wzniosłości] w Ameryce i na Zachodzie nabrało niemal charakteru liturgicznego, a każdy nowy przełom technologiczny oferował rodzaj pielgrzymki lub święta”. (Ross Douthat, The Decadent Society)
Od 1970 roku najbardziej przełomowe innowacje – komputer, internet i smartfon – zrewolucjonizowały sposób, w jaki pracujemy, komunikujemy się i uzyskujemy dostęp do informacji. Ich wpływ koncentruje się jednak na sferze cyfrowej. Poza nią innowacje, które radykalnie zmieniły nasze codzienne życie, są nieliczne, ponieważ większość postępu polegała na udoskonalaniu już istniejących technologii.
Co więcej, według badania z 2022 roku zatytułowanego „Przedsiębiorczość a spadek wzrostu gospodarczego w Ameryce” (Entrepreneurship and the Decline of American Growth), przeprowadzonego przez Joint Economic Committee, przedsiębiorczość w Stanach Zjednoczonych znacząco spadła od końca lat 70. XX wieku. Liczba nowych firm spadła o 44%, a udział startupów w ogólnej liczbie firm spadł z około 16,5% do zaledwie 8%. Jako społeczeństwo jesteśmy mniej kreatywni i innowacyjni niż kiedyś. Jak pisze Douthat:
„…podstawowy argument stagnacyjny: Kiedyś podróżowaliśmy szybciej, budowaliśmy większe obiekty, żyliśmy dłużej. Teraz komunikujemy się szybciej, więcej rozmawiamy, robimy więcej selfie… Codzienne życie uległo, faktycznie, radykalniejszym zmianom pod wpływem wcześniejszych przełomów technologicznych. Ale jedyna prawdziwie radykalna zmiana w ciągu ostatnich dwóch pokoleń zaszła w urządzeniach, których używamy do komunikacji i rozrywki, tak że jeden z wielkich wynalazków XIX wieku wciąż ma większe znaczenie w naszym codziennym życiu niż większość tego, co dziś uważamy za przełom technologiczny”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Tak jak rewolucyjne innowacje wyhamowały w ciągu ostatnich 50 lat, podobnie postęp gospodarczy. Chociaż płace, dochody gospodarstw domowych i majątek netto wzrosły w ciągu ostatnich dekad, wiele z tych zysków zostało zniwelowanych przez podatki i dodruk pieniądza. W wielu krajach, biorąc pod uwagę wszystkie podatki, takie jak podatek od sprzedaży, podatek dochodowy, podatek od zysków kapitałowych, podatek od nieruchomości oraz cła i inne opłaty, wielu z nas wydaje ponad 50% swoich dochodów na finansowanie szerzącego się marnotrawstwa i korupcji państwowych rządów. Co gorsza, jesteśmy dodatkowo okradani poprzez dodruk pieniądza, który działa jak niewidzialny podatek, ponieważ siła nabywcza naszych oszczędności spada, gdy banki centralne zwiększają podaż pieniądza. Innymi słowy, niekontrolowana ekspansja podaży pieniądza maskuje stagnację, która charakteryzuje większość gospodarek na całym świecie. Jak zauważa Douthat:
„Stany Zjednoczone są nadal niezwykle bogatym krajem… ale całkiem rozsądne jest spojrzenie na historię gospodarczą krajów rozwiniętych w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat… i dostrzeżenie ery spowolnienia, po której nastąpiła stagnacja”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Ale dekadencja jest widoczna nie tylko w gospodarce i spadku innowacyjności, ponieważ biologiczna bezpłodność odzwierciedla bezpłodność całej cywilizacji. Wskaźniki dzietności na Zachodzie – niegdyś bezpiecznie przekraczające poziom zastępowalności – spadają od dziesięcioleci, ale od kryzysu finansowego z 2008 roku spadły do poziomów, które, jeśli się utrzymają, doprowadzą do asymptotycznego wymarcia całych ras. Nawet Stany Zjednoczone, od dawna będące wyjątkiem ze stosunkowo wysokim wskaźnikiem urodzeń, dołączyły do krajów europejskich i Japonii w gronie krajów o wskaźnikach dzietności poniżej poziomu zastępowalności. Coraz częściej ludzie albo rezygnują z rodzicielstwa, albo nie mogą zajść w ciążę, co utrudnia im spadający poziom testosteronu i plemników lub niepłodność kobiet.
„Istnieją różnice między poszczególnymi krajami i kulturami, ale dzietność poniżej poziomu zastępowalności pokoleń jest podstawowym faktem cywilizowanego życia na początku XXI wieku”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Niski wskaźnik urodzeń prowadzi do szybkiego starzenia się społeczeństw, co obciąża system opieki społecznej, a ze względu na niechęć osób starszych do podejmowania ryzyka, spowalnia innowacje i wzrost gospodarczy. Jednak na bardziej fundamentalnym poziomie, spadające wskaźniki dzietności sygnalizują powszechną utratę nadziei na przyszłość. Wiele osób decyduje się nie mieć dzieci, ponieważ zaakceptowało daremność jako normę, którą Jacques Barzun określił jako jedną z fundamentalnych cech dekadenckiej kultury. Jak kontynuuje Douthat:
„W świecie, w którym każda kultura i społeczeństwo zdaje się zmierzać ku [dekadencji], Afryka jest wyjątkiem: [jest] młoda w starzejącym się świecie i urodzajna w epoce jałowości i niżu demograficznego… Pod koniec lat 90. XX wieku Europa i Afryka miały mniej więcej taką samą populację. Sto lat później na jednego Europejczyka będzie przypadało nawet siedmiu Afrykanów. Nawet z Morzem Śródziemnym między nimi i Saharą jako przeszkodą, takiej równowagi nie da się prawdopodobnie utrzymać. W takiej czy innej formie, możliwej do opanowania czy nie, Euroafryka nadchodzi… Ogólnie rzecz biorąc, do 2100 roku dwóch na pięciu ludzi może być Afrykanami”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Dekadencję można dostrzec również w rozrywce i sztuce. Jak zauważył Jacques Barzun, kultura dekadencka to kultura „powtarzalności i frustracji”, która prowadzi do „nudy i zmęczenia”. Innymi słowy, jest to kultura, która nie tworzy już nowego, lecz nieustannie przetwarza i powtarza to, co stare. Douthat odnotowuje badanie, które wykazało, że różnorodność i przejścia między akordami zmniejszyły się w muzyce pop od lat 60. XX wieku, a teksty 40 najpopularniejszych piosenek stają się coraz bardziej powtarzalne. Co więcej, spośród 30 najpopularniejszych obecnie kolęd, 22 powstały w latach 1940–1970.
Jednak powtarzalność, która charakteryzuje artystyczną dekadencję, jest chyba najbardziej rażąca w branży filmowej. Spośród 25 filmów, które zarobiły najwięcej w 2019 roku, tylko trzy zawierały oryginalne historie i postacie. Pozostałe 22 to sequele, remaki lub części istniejących serii. Dla porównania, w latach 1950–1979 90% z 25 najpopularniejszych filmów przedstawiało widzom nowe historie i postacie. Jak zauważa Douthat, dzisiejszy przemysł filmowy ograniczył się do „ciągłego recyklingu znanych produkcji, które powstały jako rozrywka masowa między latami 30. a 70. XX wieku”. Lub, jak kontynuuje:
„Dotarliśmy do punktu, w którym komiksy i serie science fiction nie stanowią znaczącej części branży filmowej… Nie są już największą częścią branży filmowej. One same stanowią branżą filmową. Kropka”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Wraz ze stagnacją gospodarczą i kulturową, która staje się normą, wielu ludzi wycofuje się w cyfrowy kokon internetu, szukając rozrywki oferującej tanie przyjemności i powierzchowną odskocznię. Inni szukają ucieczki w takich substancjach jak alkohol, marihuana i twarde narkotyki, co było widoczne najpierw podczas epidemii opioidowej, a obecnie w kryzysie fentanylowym. Podczas gdy w latach 60. i 70. XX wieku narkotykami pierwszego wyboru były halucynogeny, które przynajmniej mają potencjał poszerzania horyzontów i pobudzania kreatywności, dziś, jak zauważył Andrew Sullivan w „New York Magazine”:
„Narkotyki podbijające Amerykę to przygnębiające doznanie: nie są sposobem na pełniejsze zaangażowanie się w życie, lecz na znalezienie wytchnienia od jego udręk… Gdy już się zacznie, głowa zaczyna się kiwać, a powieki się zamykają”.
Andrew Sullivan, The Poisons We Pick
Środki uspokajające to używki pierwszego wyboru w dekadenckiej kulturze, ponieważ pomagają ludziom otępić się na daremność i frustrację, które przenikają współczesne życie. Albo, jak napisał Douthat:
„Żaden z komercyjnych produktów z marihuany ani nielegalnych fentanyli nie dorównuje jeszcze właściwościom „somy” Aldousa Huxleya z „Nowego wspaniałego świata” – „idealnego narkotyku”… Ale [narkotyki] mają pewne wyraźne huxleyowskie skutki, ponieważ oferują tymczasowe ujście od zwyczajnego niezadowolenia właśnie tym ludziom, którzy w przeciwnym razie mogliby być skłonni do buntu lub demolki, do przyłączenia się do sekty lub rozpoczęcia rewolucji, albo do rezygnacji z niej, jak pierwsi chrześcijanie, w jakiś radykalny, zmieniający społeczeństwo sposób. Niszczą życie, ale mogą też stabilizować społeczeństwo. Eliminują nieszczęśliwych ludzi poprzez przedawkowanie lub po prostu otępienie i brak zdrowia… A narkotyki łączą się z wirtualną rozrywką w taki sam sposób, w jaki soma naturalnie łączy się z innymi cechami państwa świata z „Nowego wspaniałego świata”. Idealnie ustabilizowane społeczeństwo Huxleya miało „feelies” – zasadniczo seks w wirtualnej rzeczywistości. Nie jesteśmy tak daleko od czegoś podobnego, w miejscu, gdzie spotykają się roboty seksualne i Oculus Rift.”
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Podobnie jak w „Nowym wspaniałym świecie”, wygodnie odrętwiałe [przyjemnie znieczulone] współczesne masy stają się łatwym łupem dla autorytaryzmu – który przybiera formę tego, co autor James Poulos nazwał „różowym państwem policyjnym”. W przeciwieństwie do brutalnych reżimów XX wieku, napędzanych rewolucyjnymi przewrotami, różowe państwo policyjne wyrasta z gleby kulturowej dekadencji. Ogarnięci poczuciem zmęczenia i beznadziei, ludzie dziś nie chcą już odpowiedzialności i ryzyka związanego z wolnością – chcą, by rząd zapewniał im bezpieczeństwo i opiekę. Dlatego władza polityczna odpowiednio się przekształca. Jak zauważa Ross Douthat, nosi ona teraz „autorytarny rys – łagodnie despotyczny aspekt – pod sztandarem, który nie jest czerwienią komunizmu ani czernią i brązem faszyzmu, lecz przyjaznym, pomocnym, radosnym kolorem. Kolorem pielęgniarki, opiekunki, najżyczliwszych inkwizytorów: łagodnym, dziecinnym kolorem różu”. (Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie)
Różowe państwo policyjne to współczesna forma tego, co Alexis de Tocqueville opisał jako miękki despotyzm. W takim systemie obywatele mogą swobodnie oddawać się przyjemnościom, konsumować i korzystać z rozrywki – ale tylko w granicach wyznaczonych przez elitę zarządzającą. Państwo policyjne pilnuje, państwo biurokratyczne reguluje, a państwo kulturowe egzekwuje ortodoksję – wszystko pod sztandarami bezpieczeństwa, wrażliwości, różnorodności i inkluzji. Wolność konsumpcji – nawet jeśli chodzi o twarde narkotyki na ulicach – i wyrażania siebie – nawet jeśli oznacza to publiczne obnoszenie się z seksualnością – jest uznawana za świętą. Tymczasem prawdziwie święte wolności – takie jak wolność słowa, wyznania, zrzeszania się i sprzeciwu, a także prawa własności prywatnej – są stopniowo podważane w imię dobra ogółu. Jak zauważa Ross Douthat:
„…różowe państwo policyjne częściowo zaciera ideę podziału na publiczne i prywatne, zastępując ją alternatywnymi podziałami: zdrowie/choroba i bezpieczeństwo/zagrożenie. Problemy społeczne w tym krajobrazie są coraz bardziej medykalizowane, a język leczenia, a nie moralnych napomnień, stanowi domyślną odpowiedź na wszelkie zakłócenia lub nieszczęścia. Prywatne zachowania są bardziej swobodne w zakresie dozwolonych działań, ale ściślej regulowane w każdym przypadku, gdy istnieje możliwość nie tylko fizycznej, ale i psychicznej krzywdy. Niektóre starsze wolności polityczne i religijne plasują się bardziej po stronie „krzywdy” lub „zagrożenia” w nowym podziale, ponieważ wykluczenie religijne lub dyskryminacja moralna mogą ranić poczucie dobrostanu jednostki, a wypowiedzi polityczne mogą również wyrażać antypatię, która staje się pełna nienawiści, a zatem szkodliwa, a zatem nieakceptowalna.”
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Częścią tego, co czyni dekadencję cywilizacyjną tak podstępną, jest to, że – podobnie jak w przypadku wszystkich dystopii – większość ludzi w niej żyjących nie rozpoznaje jej jako dystopijnej. Jako istoty ludzkie jesteśmy niezwykle elastyczni i możemy nauczyć się akceptować absurd i daremność jako normę, bezpłodność jako stabilność, powtarzalność jako rutynę, a autorytaryzm jako wolność. Ale to, że przywykliśmy do dekadencji, nie oznacza, że jest ona nieszkodliwa. Cywilizacja, która ulega dekadencji, jest narażona na stagnację przez wieki w mrocznych czasach lub wręcz na całkowity upadek w katastrofie.
„…jednym z powracających zarzutów wobec dekadenckiego społeczeństwa jest to, że jego stabilność to iluzja, że zrównoważona dekadencja to sprzeczność sama w sobie i że dekadencja zawsze czyni cywilizację wyjątkowo podatną na kryzysy, inwazje i zagładę”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Jednak kontynuuje:
„Jedyne, co jest bardziej przerażające niż możliwość zagłady, to możliwość, że nasze społeczeństwo będzie trwać wiecznie w obecnym stanie – jak Rzym bez Attyli, który splądrowałby jego pałace, albo Niniwa bez Jahwe, który osądziłby jej zbrodnie”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
Dla tych, którym leży na sercu los cywilizacji, wielkim zadaniem, jakie przed nami stoi, jest uznanie, że nasza cywilizacja jest dekadencka i uświadomienie sobie, że nawet w dekadenckiej epoce wciąż można dobrze żyć. Możemy być płodni pośród bezpłodności, kreatywni pośród powtarzalności i możemy tworzyć przestrzenie witalności, które przeciwstawiają się otaczającemu nas kulturowemu wyczerpaniu. Te akty indywidualnej odnowy są konieczne, ponieważ podtrzymują iskrę ludzkiej godności i podtrzymują możliwość szerszego odrodzenia kulturowego. Nie jest to jednak zadanie, które można powierzyć nielicznym. Jeśli zbyt wielu z nas pozwoli, by powszechna kulturowa daremność zatruła nasze umysły, dekadencja przerodzi się w przeznaczenie, a nasza cywilizacja może ulec wielowiekowej mrocznej epoce jałowości i wyczerpania. Albo, jak ostrzega Ross Douthat:
„Jeśli próby wyrwania się z dekadencji mogą grozić katastrofą, to już nieskrępowany dryf dekadencji prowadzi, choć powoli i wygodnie, w krainę ciemności, postludzki krajobraz, równie barbarzyński, co elegancki, którego gładkość przykrywa chorobę aż do śmierci… zawsze można sobie wyobrazić odnowę i renesans i dążyć do nich… rewolucja kulturalna na tyle potężna, by oprzeć się sile grawitacji dekadencji, może choćby teraz nabrać kształtu”.
Ross Douthat, Społeczeństwo dekadenckie
______________
Is This How the West Ends?, Academy of Ideas, September 11, 2025
◊
Dodaj komentarz