Czwarty tekst biologiczny. Będzie na pewno kolejny o Inteligentnym Projekcie.
Trzy poprzednie
—————————
Ostatnio miałem okazję porozmawiać z uczniem klasy maturalnej na temat biologii, a w szczególności teorii powstania życia i rozwoju gatunków. Z rozmowy wyszło – bo tak w podręcznikach napisali – że w zasadzie Teoria Ewolucji Darwina (TED) jako jedyna w naukowy sposób tłumaczy mechanizmy powstania życia i jego rozwój. Jako alternatywną przedstawiono Klasyczną Teorię Kreacjonizmu (KTK), która w zasadzie wyśmiano. Pominięto natomiast teorię zwaną Koncepcją Planu Bożego.
Rozmowa i pobieżne spojrzenie do podręcznika biologii dla klasy o profilu biologicznym potwierdziły wcześniejsze spostrzeżenia o wpływie czynników ideologicznych na obowiązujące programy nauczania. Nie uwzględniono najnowszych wyników badań w dziedzinie biologii molekularnej rzutujących na obraz ewolucji ekosystemów i pojedynczych osobników, nie ma też krytycznej dyskusji o wadach TE.
Uważam, że takie skrzywione widzenie zagadnienia ewolucji biologicznej jest powszechne i stąd poniższy tekst. Temat jest bardzo ciekawy, obszerny, złożony, wymagający wiedzy na poziomie „lekko” ponadpodstawowym. Postaram się w miarę moich skromnych możliwości prosto przedstawić problem, jednocześnie zachowując „pierwiastek naukowości”.
W poniższym tekście omówię TED i KTK. W kolejnym przedstawię Koncepcją Planu Bożego. Dla tych co nie lubią słowa Bóg nazywana jest również Teorią Inteligentnego Projektu. I na koniec cyklu będzie co nieco o złożoności nieredukowalnej i maszynach molekularnych.
W pierwszym tekście biologicznym https://ekspedyt.org/2025/10/19/informacja-instrukcja-projekt-biologia/ wymieniłem jakie cechy musi mieć teoria by uznana była za naukową więc zgodnie z tymi punktami poddamy krytyce TED i KTK.
Zacznijmy od powszechnie uznawanej za „jedynie słuszną i naukową”
Darwinowską Teorię Ewolucji
Podstawą TED jest twierdzenie, że:
„gatunki powstały w wyniku naturalnej selekcji przypadkowych zmian w genach, które są powodowane różnymi przypadkowymi czynnikami mutacyjnymi”.
Środowisko naturalne miało selekcjonować/weryfikować, które zmiany genetyczne są korzystne, a które nie. Takie założenie implikuje, że zmiany genetyczne są losowe, przypadkowe, powstają bez żadnego planu, czy mechanizmu ukierunkowującego. Mówiąc prosto – generujemy losowo jakieś zmiany, a nuż któraś będzie korzystna i zostanie przekazana dalej.
Zgodność TE z faktami.
Zgodność z danymi paleontologicznymi i obserwacjami przyrodniczymi jest tylko przybliżona i jakościowa, ponadto czasami niektóre zjawiska nie znajdują wyjaśnienia lub są wręcz sprzeczne. Podczas próby ilościowej analizy TE ewolucjoniści używają argumentu, że tempo zmian ewolucyjnych jest za wolne, aby można ewolucję zaobserwować. Jest to argument nieprawdziwy. Weźmy pod „lupę” muszki i człowieka.
Próby wywołania użytecznych mutacji były prowadzone w latach 1950. Próbowano na masową skalę – poprzez napromieniowanie – pozbawić płodności muchy atakujące bydło w USA. Setki milionów much rocznie poddawanych było tej operacji i nie uzyskano “nowego gatunku”, czy chociażby jednej oczekiwanej mutacji (bezpłodności) przez okres 50 lat trwania eksperymentu.
W przypadku człowieka mieliśmy kilkukrotnie możliwość obserwacji jak czynnik mutacyjny w postaci radiacji (Hiroszima, Nagasaki, Czernobyl), czy skażenie chemiczne, wpływało na mutacje. Szacuje się że w zeszłym wieku ponad milion osób doznało różnych zmian genetycznych w komórkach rozrodczych. Skutki tych zmian w 90% powodują śmierć płodu, te dzieci co się rodzą wymagają leczenia szpitalnego bez którego by zmarły. Zwolennicy teorii ewolucji z przypadkowymi zmianami genetycznymi nie znajdą ani jednego na milion przypadków pozytywnej mutacji przekazanej potomstwu. Nikt nie słyszał aby powstał „lepszy/inny człowiek”.
Jak wiemy z badań statystycznych większość dzieci rodzi się zdrowa a tylko 1 na 10 000 ma jakąś chorobę genetyczną wynikającą z naturalnych czynników. Ludzie mają potomstwo średnio co 20-30 lat więc jedna przypadkowa mutacja genetyczna zachodzi w naszej linii genetycznej nie częściej niż co 200 tysięcy lat (20 x 10 tys.) a jedna pozytywna zmiana będzie co 200 miliardów lat (200 tys. x 1 milion). Niestety dla ewolucjonistów wszechświat według kosmologów powstał jakieś 15-20 miliardów lat temu. Co więcej, do powstania nowego gatunku posiadającego nowe pozytywne cechy potrzeba wielu skorelowanych i użytecznych mutacji genetycznych.
Powyższe wnioskowanie próbowano obejść argumentując, że „mutacje zachodzą u olbrzymiej ilości osobników danego gatunku”. Ten argument łatwo obalić, ponieważ średni czas przypadkowego wystąpienia jednej pożytecznej mutacji np. u wolno rozmnażających się dużych ssaków jest porównywalny z wiekiem Wszechświata, to nawet populacje liczące miliony osobników, są za mało liczne, aby uzyskać tempo pojedynczych pozytywnych przypadkowych mutacji porównywalne do oszacowanego na podstawie danych paleontologicznych tempa powstawania gatunków. Jeśli przyjmiemy, że powstanie nowego gatunku wymaga kilku do kilkuset skorelowanych mutacji, to do wyjaśnienia obserwowanego tempa ewolucji nie wystarczą nawet miliardowe populacje.
Powstawanie gatunków w oparciu o przypadkowe mutacje również wyklucza analiza genomu (profil genetyczny zawarty w chromosomach). Przypadkowe poprzestawianie nukleotydów, tak aby uzyskać sensowną sekwencje genetyczną, jest jeszcze mniej prawdopodobne niż pokazane powyżej wyliczenia. Ten aspekt przedstawiłem w pierwszym tekście.
Spójność teorii
Trudno wyjaśnić różnice w szybkości ewolucji różnych gatunków. Paradoksalnie gatunki o mniejszej populacji jak homo sapiens i pokrewne szybciej ewoluowały (ok 1 miliona lat) niż gatunki miliony razy liczniejsze i często się rozmnażające, jak owady i skorupiaki czy plankton. Te gatunki powinny ewoluować miliony razy szybciej niż człowiek czy np. tygrysopodobne. W skamielinach można znaleźć odciski owadów prawie identycznie wyglądające jak dziś. Argument że te owady osiągnęły „doskonałość” i z tego powodu przez kolejne miliony lat nie ewoluowały i nie podlegały selekcji nie jest dobry – przecież pojawiały się nowe drapieżniki (ptaki, ssaki) i zmiany klimatyczne.
Bardzo poważnym zarzutem względem TE jest jej sprzeczność z drugą zasadą termodynamiki (TD) – jednym z ważniejszych praw fizyki. Druga zasada termodynamiki mówi, że wszystkie zjawiska w przyrodzie, obejmujące dostatecznie dużą liczbę cząsteczek, przebiegają w jednym kierunku, którego nie można odwrócić. Kierunek ten to od uporządkowania do chaosu (entropia zamkniętego układu termodynamicznego zawsze rośnie).
Pojedynczy organizm wzrastając, rozwijając się, zwiększa swoje uporządkowanie i pozornie narusza II zasadę TD. Zasada ta nie będzie naruszona, jeżeli założymy (słusznie), że organizm (zwierzęcy czy roślinny) działa jak silnik termodynamiczny, który swoje uporządkowanie realizuje kosztem zwiększenia chaosu w otoczeniu (pobiera energię, wydala produkty spalania). Silnik ten może sprawnie funkcjonować (samobudować się, powielać) wyłącznie dzięki zaszytemu w genach bardzo precyzyjnemu i skomplikowanemu programowi sterującemu. Do tego momentu nie ma rozdźwięku ze zwolennikami TE.
Problem pojawia się przy ewolucji dużych grup gatunków. Układ wielu organizmów tworzy coraz doskonalsze i bardziej skomplikowane ekosystemy. Oznacza to, że uporządkowując swój stan robi to kosztem zwiększenia nieuporządkowania otoczenia. Aby to robić sensownie i w zgodzie z prawami fizyki musi istnieć plan, projekt (system sterujący), który zapewni logiczne działanie tej maszyny (układu wielu organizmów).
Ale ewolucjoniści w przypadku ewolucji gatunków utrzymują, że coraz większa komplikacja ekosystemów zachodzi „samoistnie” i „bezplanowo” w wyniku działania przypadkowych mutacji. Statyczne (długoterminowe) naruszenie drugiej zasady termodynamiki przez przypadkowe procesy jest sprzeczne z prawami fizyki statystycznej.
Wyjaśnienie znanych faktów
Przykładowo, na etapie historycznym, trudno jest prosto wyjaśnić szybkie tempo powiększania się wzrostu ludzi (np. w Europie od Średniowiecza) w oparciu o TE. Nie wiem czy można wykazać, że ok. 500 do 1000 lat temu nastąpił silny efekt selekcji naturalnej ukierunkowany na powiększenie wzrostu i siły osobników. W tym okresie zaczęło się powszechne wykorzystywanie zwierząt i maszyn do różnych prac co zmniejszyło, a nie zwiększyło udział siły rąk ludzkich. Obserwowanego zjawiska nie da się wyjaśnić wpływem prostych czynników zewnętrznych jak np. dieta.
Innym przykładem na problemy ze stosowaniem „selekcji naturalnej” jest powstanie mózgu człowieka, wielokrotnie większego niż u innych naczelnych. Duży mózg w pierwszym okresie był wadą ewolucyjną, przynosił straty gatunkowi a nie zyski. Duża głowa to trudny poród i większa śmiertelność matek i dzieci. Osobnik z dużym mózgiem później staje się samodzielny w porównaniu z naczelnymi ze standardowym mózgiem. Korzyści ewolucyjne z posiadania intelektu związanego z dużym mózgiem nie mogły rekompensować wad i z danych kopalnych wynika, że gatunek ludzki był w pewnym okresie zagrożony wymarciem.
Zneutralizowanie wad wynikających z „dużej głowy” (duża śmiertelność, długi okres niesamodzielności i konieczność opieki przez matki) zmusiło gatunek do budowy bezpiecznych schronień, zorganizowania dostawy żywności, opracowania środków obrony przed drapieżnikami. Wymyślenie takich umiejętności (można by powiedzieć zaczątków cywilizacji) musiało trwać wiele pokoleń. Był to proces długotrwały i naturalna selekcja powinna spowodować wyginięcie homo sapiens zanim by zdołał wprowadzić „cywilizacyjne zdobycze”. Założenie, że powiększanie głowy zachodziło stopniowo nie wyjaśnia problemu, bo powoduje jednocześnie wydłużenie procesu wymyślania odpowiednich narzędzi i procedur.
Osobnym problemem jest powstanie mowy i związanych z nią pojęć abstrakcyjnych. Dowiedziono (m.in. przez badania lingwistyczne), że każdy zdrowy człowiek rodzi się z genetyczną predyspozycją umożliwiającą mu doskonałe opanowanie dowolnego języka używanego przez ludzi oraz że predyspozycja ta jest posiadana jedynie przez nasz gatunek. Temat bardzo obszerny do osobnego omówienia.
TED ma też problem z istnieniem gatunków endemicznych. Nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego mechanizm doboru naturalnego wyeliminował setki podobnych gatunków, a zostawił – czasem przez miliony lat – pojedyncze gatunki obdarzone dokładnie takimi samymi cechami jak wymarłe (np. opos).
Kolejny problem to sztuczna hodowla. Nie powinna się różnić niczym od doboru naturalnego poza bardzo silną selekcją dokonywaną przez człowieka. Źródłem zmienności powinny być zgodnie z TE przypadkowe mutacje zachodzące z tą samą częstotliwością i pod wpływem tych samych czynników co naturalne. Niestety dla ewolucjonistów pojawianie się nowych cech w wyniku sztucznej hodowli jest piorunująco szybkie jak na ich standardy.
Przewidywanie nowych faktów
TED z definicji nie jest w stanie przewidzieć kierunku ani jakości zmian (wszystko opiera się na ślepym przypadku), nie ma żadnego praktycznego zastosowania np. w hodowli roślin czy zwierząt. Wyniki wielokrotnie powtarzanych doświadczeń radiacyjnych nie potwierdziły przewidywań TED.
Czy w związku z tym możemy ją nazwać teorią w pełni naukową?
Ostatnie odkrycia w dziedzinie biologii molekularnej i inżynierii genetycznej pokazują, że mechanizmy kopiowania, modyfikacji, kontroli procesu replikacji DNA nie pozwalają na ŻADNE przypadkowe zmiany.
Minimalizacja założeń
Podstawowym założeniem TED jest przypadkowy mechanizm mutacji genetycznych. Patrząc na powyższe wywody i na otaczającą nas przyrodę trzeba stwierdzić, że ta według ewolucjonistów „przypadkowość” rządząca ewolucją, bardzo odbiega od tego co normalnie rozumie się za przypadkowe. Można powiedzieć, że jest to specjalna przypadkowość nie podlegająca prawom fizyki (termodynamiki), statystyki i rachunku prawdopodobieństwa. Mamy tu do czynienia z „Demonem Przypadku” w odróżnienia od założenia Boga jako czynnika sprawczego w KTK.
Falsyfikowalna
Falsyfikowalność teorii wymaga by była w stanie przedstawić obserwacje, które by jej przeczyły, by wykluczała ona jakieś możliwe zdarzenia, by się nie dawała łatwo adaptować do rozmaitych możliwych faktów. TED wszystko co było miliony/miliardy lat temu jest w stanie wyjaśnić. Jest „genialna” w przewidywaniu w tył, świetnie wyjaśnia sprawy po fakcie. Do przodu z założenia nic nie przewidzi.
Teoria Kreacjonizmu
Kreacjonizm w wersji klasycznej (biblijnej) zakłada jednorazowe stworzenie wszystkich gatunków zarówno istniejących jak i wymarłych. W takiej formie teoria ta ma niewielu poważnych zwolenników, czemu trudno się dziwić.
Zgodność z faktami
Brak zgodności z danymi paleontologicznymi – nie odnotowano znalezisk większej ilości gatunków już wymarłych jak i żyjących obecnie. Jeżeli wszystkie gatunki w początkowym okresie istniały równolegle to powinno się znajdować pozostałości kopalne różnych grup przemieszane ze sobą. Następna wątpliwość – jak te wszystkie gatunki mogły się pomieścić ze sobą w ograniczonych środowiskach. Stworzenia zamieszkujące oceany jeszcze by się pomieściły (kosztem redukcji populacji) natomiast w niektórych środowiskach lądowych byłoby to wręcz niemożliwe. KTK ma podobne problemy jak TE z ilościowym wyjaśnieniem niektórych aspektów.
Spójność teorii
Niewielka. Jak gatunki obecnie istniejące mogły funkcjonować w środowiskach zupełnie różnych od obecnych? Dlaczego selektywnie wyginęły takie a nie inne gatunki?
Wyjaśnienie znanych faktów
Prawie żadne. Brak wyjaśnienia (podobnie jak TED) efektów hodowli, czy wpływu mutacji genetycznych na przeżycie gatunku.
Przewidywanie nowych faktów
Według KTK stworzone gatunki, które przeżyły, trwają w niezmiennej postaci. Jest to założenie, które łatwo można sprawdzić. Faktycznie w skali ostatnich stuleci nie obserwujemy zmian gatunkowych powstałych w sposób naturalny.
Minimalizacja założeń
Akt stworzenia jest prostym założeniem, dużo prostszym niż „demon przypadku” w TED, natomiast wątpliwe, a nawet kłamliwe, jest zakładanie nieprawdziwości dowodów paleontologicznych, genetycznych czy geologicznych jakie czynią kreacjoniści.
Falsyfikowalność
Żadna.
Podsumowanie i porównanie Teorii Ewolucji Darwina i Klasycznej Teorii Kreacjonizmu
Obie powyżej przedstawione teorie mają podobną liczbę wad, sprzeczności i niezgodności z faktami aby można było je uznać za naukowe. Co prawda w powszechnym obiegu TED jest prezentowana na tle KTK jako naukowa i ścisła. Proszę wpisać w wyszukiwarkę kreacjonizm a pojawi się hasło w Wikipedii: Kreacjonizm (pseudonauka). Wpisując ewolucjonizm (biologia) dowiemy się, że jest to naukowa teoria.
Wnioski jakie nasuwają się z powyższego zestawienia, to że TED i KTK mają charakter „indoktrynacyjnych bajek” sprzecznych z wiedzą wynikającą z nauk ścisłych. Obie teorie nie maja żadnego praktycznego zastosowania i są całkowicie bezużyteczne w przewidywaniu przyszłych zjawisk biologicznych. TED ma tylko taką przewagę nad KTK, że ma bardzo silne wsparcie propagandowe i że nie odwołuje się do czynników wyższych np. Boga, jeżeli pominąć „Demona Przypadku”.
Karol Darwin w swojej pracy z 1858r. „O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt” znanej pod skróconym tytułem: „O powstawaniu gatunków” wspomniał o sytuacji, w której jego teoria upadnie:
„Gdyby można było wykazać, że istnieje jakikolwiek złożony organ, który nie mógłby powstać wskutek licznych, kolejnych nieznacznych przekształceń, moja teoria upadłaby ostatecznie … „
Jest taki organ – komórka z funkcjonującym systemem sterowania, replikacji i zapisu informacji biologicznej w DNA i innych strukturach.
Przede wszystkim określenie koncepcji Darwina jako Teorii nie spełnia kryterium stosowanego w przypadku teorii. Teoria to model przebiegu pewnych procesów, który przewiduje ich sekwencje przebiegu w przyszłości,na podstawie reguł, które ta teoria zawiera, rzecz jasna przy założeniu określonego stopnia prawdopodobieństwa
Proszę zatem zapytać dowolnego ewolucjonistę, w co wedle tzw. teorii ewolucji wyewoluuje homo sapiens.
Właśnie o tym napisałem w ww. tekście.
A w ogóle to mam dewolucję. Gnijemy.
Jak pójdzie rozwój (albo zwój) człowieka mogą zadecydować procesy epigenetyczne, czyli nie zmiany w DNA a zmiana ekspresji genów związana z oddziaływaniem np. środowiska szeroko rozumianego (nawyki, stres, dieta …).
W sensie metaforycznym czy dosłownym? Myślę, że chodzi o dysfunkcjonalność pewnych organów (m.in. mózgu), choroby, zaburzenia biochemiczne, ale nie o dewolucję sensu stricto.
Dlaczego nie dodałeś żadnej grafiki? Popraw się ! ;-) musiałem dodać za Ciebie, wybierając taką:
Dziękuję za grafikę.
Jako ludzie “gnijemy” w sensie moralnym, w sensie uszkodzenia busoli wskazującej na wartości. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich ale tendencja jest alarmująca.
W sensie biologicznym jako jeden z gatunków ssaka “dzięki” medycynie, diecie i środowisku jesteśmy mocniej narażeni na “uszkodzenia” (autyzm, autoimmunologiczne choroby, alergie, itd).
Co do reszty przyrody obserwowana jest staza a nawet dewolucja czyli ubywanie gatunków. Nie obserwujemy pojawiania się nowych. Co prawda szybciej można coś zniszczyć niż stworzyć więc tendencja jest jednoznaczna.
Trudno mi było wyobrazić sobie, że odpowiesz inaczej, niemniej jednak dziękuję za odpowiedź. Pamiętaj jednak, że liczba płci w wyniku “ewolucji” może się zwiększyć, a wtedy normy i wartości, w tym te “biologiczne” i “genetyczne” znów się zmienią- tak sądzi transhumanistyczna odnoga satanizmu. ;-)
Zwróciłeś moją uwagę na pojawienia się mutantów w postaci różnopłciowców. Fakt – istotne przeoczenie. Miejmy nadzieję, że one/ono/oni się nie rozmnażają bo inaczej po nas.
By zbadać ten nowy gatunek powinna pojawić się nowa katedra na psychologii do spraw debilizmu indukowanego.
Wydaje mi się, że nie ma jednej teorii ewolucji, a propozycja Darwina była już modyfikowana przez wielu ewolucjonistów. Także wśród kreacjonistów jest różnorodność.
Teorie ewolucjonistyczne są w perspektywie historycznej przeniesieniem problemu filozoficznego i teologicznego do nauk przyrodniczych. Jeżeli dana filozofia posługuje się metodami nauk przyrodniczych, typu « podobne-niepodobne », « więcej-mniej », « empiryczne-nieempiryczne », wtedy dyskusja dotyczy weryfikacji danych laboratoryjnych z danymi tzw. ‘doświadczenia’. Ewolucjonistyczne odpowiedzi na pytanie ‘jak i dlaczego powstały wielorakie byty w świecie’ czy ‘jak powstał lub został stworzony ten świat ?’ są wynikiem porównywania jednych elementów z innymi, porównywania cech, zjawisk, zachowań. Wychodzi na to, że metoda porównawcza jest podstawową metodą naukową ?
Ewolucjoniści w problemie powstawania rzeczywistości zakładają wyraźnie lub niewyrażoną wprost zasadę Parmenidesa, że „ex nihilo nihil fit” („z niebytu nie powstaje byt”) czy Lukrecjusza « nil posse creari de nilo »(z niczego nic nie może być stworzone), tym samym nie odróżniają « Stwarzania » od « Tworzenia », zmiany (ruch) od zaistnienia; nie interesują ich, gorzej nie są w stanie podjąć takich zagadnień jak : ’czym jest intelekt, dusza, istnienie’. Przyjmując przyczynowość liniową, (skutek staje się przyczyną, a przyczyna skutkiem w nieskończoność = jestem synem ojca, który jest synem dziadka, który jest synem pradziadka, itd), gubią się we wskazaniu tego, co było na początku. Przyczynowanie liniowe prowadzi do monizmu (wszystko jest zbudowane z tej samej materii lub ducha) a także do panteizmu (wszystko jest tym samym istnieniem). Wskazanie na przypadkowość powstania wszechświata jest równoznaczne z przyznaniem się do niewiedzy.
Stwarzanie czyli zależność poszczególnego aktu istnienia danego bytu od Stworzyciela polega na tym, że np. Wielki Wybuch nie mógł zaistnieć sam z siebie, gdyż musiałby nadać sobie samemu istnienie przed swym zaistnieniem, więc jednak powinien mieć jakąś przyczynę swego istnienia.
Ciekawy artykuł w encyklopedii KUL-u o historii koncepcji stwarzania ex nihilo i wzmiankach o ewolucjonizmie :
ks. Andrzej Maryniarczyk, creatio ex nihilo PEF, : https://www.ptta.pl/pef/pdf/c/creatioe.pdf
Stwórca musiał istnieć. Logicznie to wyjaśnił św. Tomasz z Akwinu podając 5 argumentów które trudno obalić.
Co do powstania życia na Ziemi i jego rozwoju najbliżej mi do teorii IP.
Nie zastanawiamy się nad istotą i motywacją stwórcy. Badamy jego projekt.
Działanie naturalnego mechanizmu inżynierii genetycznej przypomina funkcjonowanie komputera i nie opiera się o procesy stochastyczne. Ktoś stworzył system operacyjny tego komputera, sam się nie stworzył.
W następnej części rozwinę ten temat. Zapraszam.
Jeszcze taka uwaga porządkująca – o ewolucji i powstaniu życia można by rozmawiać na trzech płaszczyznach: naukowej, filozoficznej i teologicznej.
W swoich tekstach skupiam się na pierwszej.
Co prawda przy teorii IP trudno całkowicie uciec od dwóch pozostałych.
Tomasz te argumenty nazwał « drogami » (via) i przejął je od Arystotelesa, który tak chciał wykazać obecność Pierwszego Motoru (Poruszyciela). Teoria IP niezbyt mnie przekonuje; trochę w niej Kartezjusza (człowiek jako mechanizm), trochę św. Anzelma z Canterbury i jego dowodu (ontologicznego w/g Kanta) na istnienie Boga (a przecież logice niekiedy daleko od realnie istniejących bytów).
Wydaje mi się, że zarówno ewolucjoniści jak i teoretycy IP mają kłopot z wytłumaczeniem w jaki sposób bezrozumna przyczyna wygenerowała rozumny skutek (z nierozumnego zwierzęcia powstał rozumny człowiek) czy z nieorganicznej materii powstało organiczne życie.