Multikulturalizm wymaga od nas porzucenia zdrowego rozsądku i instynktów. Wymaga od nas poświęcenia siebie dla „większego dobra”, jakim jest integracja i współistnienie. Ale nie ma czegoś takiego jak współistnienie.
Migranci z Trzeciego Świata nie mają zamiaru tolerować naszych ideałów. Gdyby mogli, położyliby nas pod butem. Lewicowcy i globaliści patrzą na patriotów, konserwatystów i chrześcijan z wściekłą pogardą. Chcą nas wymordować, bo jesteśmy przeszkodą dla ich władzy. Mówią nam to codziennie. Może powinniśmy im uwierzyć i zacząć odpowiednio działać?
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Multikulturalizm to broń globalistów i nie masz prawa się przed nią chronić
Jeśli żyłeś w tamtym czasie i byłeś świadkiem wydarzeń z 11 września, prawdopodobnie pamiętasz nagłe pojawienie się po tej tragedii naklejek na zderzaki i koszulek z hasłem „Coexist” w całych Stanach Zjednoczonych. Przesłanie było takie, że różne kultury muszą być wobec siebie „tolerancyjne” i żyć w harmonii. Jeśli za każdym razem, gdy widziałeś to hasło, czułeś ukłucie bólu, nie byłeś sam.
Może to podświadoma niechęć do hipisów i ich zapachu ciała, ale myślę, że niechęć do tego przekazu sięga znacznie głębiej. Jest on wpisany w DNA każdego człowieka – to część naszej pamięci genetycznej. Każda kultura ma wrodzoną potrzebę ochrony przed konkurującymi kulturami i ideologiami.
Przez tysiące pokoleń uczyliśmy się, że kultura to nie tylko forma ekspresji społecznej, ale starannie skonstruowana twierdza, która chroni nas przed inwazją i zniszczeniem przez wrogie siły, pragnące odebrać nam to, co stworzyliśmy. Jednorodna kultura pomaga zachować wartości, które zapewniają naszym społeczeństwom bezpieczeństwo, przedsiębiorczość i stabilność.
Co ciekawe, autor dzieła „Coexist”, Polak o nazwisku Piotr Młodożeniec, był zagorzałym zwolennikiem niepodległości Polski od Związku Radzieckiego. Promował współistnienie, ale nawet on nie tolerował komunistów. Wydaje się, że niektóre ideały wykluczają się wzajemnie. Pewne przestrzenie nie mogą być dzielone przez pewne przekonania.
Ta rzeczywistość stoi w sprzeczności z propagandą, którą jesteśmy bombardowani na Zachodzie od dziesięcioleci. Amerykanie od dzieciństwa są raczeni narracją o „tyglu kulturowym”. Wmawia się nam, że nasz kraj został zbudowany na otwartej imigracji. Nawet Statua Wolności mówi, że musimy przyjmować z otwartymi ramionami „zwarte masy pragnące oddychać swobodnie”, niezależnie od tego, skąd przybywają.
Oczywiście kobietą, która napisała ten wiersz w 1883 roku (zatytułowany „The New Colossus”), była Emma Lazarus, feministka i socjalistka. Wcześni socjaliści postrzegali robotników jako klasę globalną, broń, którą można było wykorzystać do destabilizacji państw narodowych i dalszego rozprzestrzeniania się tego, co ostatecznie stało się komunizmem.
Należy pamiętać, że ten okres był początkiem narracji o tyglu kulturowym w USA, szeroko popieranej przez przemysłowców poszukujących taniej siły roboczej do swoich fabryk. Motywy baronów-rozbójników i motywy socjalistów były zbieżne. I tu właśnie tkwią korzenie naszego współczesnego kryzysu. Choć udają, że są w konflikcie, zmowa między ultrabogatymi elitami a lewicą polityczną trwa już od ponad wieku.
Dziś ruchy skrajnie lewicowe całkowicie zlały się z instytucjami megabogaczy. Nazywamy to partnerstwo „globalizmem”, a kluczowym filarem ich programu jest NADAL masowa imigracja, na skalę, która przyćmiewa wszystko, co Zachód widział pod koniec XIX i na początku XX wieku.
Masowa imigracja „Złotego Wieku” [Gilded Age] pochodziła głównie z krajów europejskich o zachodnim dziedzictwie – ale w naszych czasach migranci przybywają z enklaw trzeciego świata, miejsc, gdzie normą jest socjalizm, a islam jest religią dominującą. Widzieliśmy ideologiczne spustoszenie tego programu w Europie, gdzie zarówno liberałowie, jak i chrześcijanie mierzą się z brutalnością społeczną, z którą nie mieli do czynienia od dziesięcioleci.
Co więcej, jest to okrucieństwo, przed którym nie wolno nam się bronić. Bo jeśli się bronimy, stajemy się złoczyńcami. To właśnie czyni multikulturalizm idealną bronią: to metoda ataku, która wykorzystuje przeciwko nam nasze głęboko zakorzenione poczucie empatii i sprawiedliwości. Aby powstrzymać inwazję, musimy porzucić pewne ideały epoki liberalnej – musimy zaakceptować nietolerancję, bo tylko w ten sposób możemy przetrwać.
Innymi słowy, tolerancyjny liberalizm musi umrzeć, przynajmniej dopóki globalizm nie zostanie pokonany. Nie potępiam „demokracji” i jej pierwotnych założeń. Nie będę jednak zaprzeczał faktowi, że Zachód, dążąc do absolutnej wolności jednostki i absolutnej sprawiedliwości, niemądrze porzucił instynkt przetrwania na rzecz naiwnej, utopijnej wizji.
Większość kultur Trzeciego Świata gardzi naszymi postępowymi ideami i śmieje się z naszych wyobrażeń o sprawiedliwości. Postrzegają nas jedynie jako łatwy cel do splądrowania. Widzą nas jako prostaków, łatwy łup. Ich ideologie koncentrują się na odbieraniu tego, co można odebrać każdemu spoza ich plemiennego kręgu. Uważają nas za tłuste baranki, gotowe na rzeź.
Kiedy widzę wydarzenia takie jak te w Irlandii w tym tygodniu, gdzie wybuchły zamieszki po tym, jak afrykański migrant dopuścił się napaści seksualnej na 10-letnią Irlandkę, muszę zaakceptować podstawowe zasady plemienności, które mówią mi, że lepiej zachować ostrożność i unikać integracji z innymi kulturami spoza Zachodu, o ile to możliwe. Nie chodzi o kolor skóry, ale o zasady. Nie chodzi o rasizm, ale o instynkt samozachowawczy.
Globaliści przedstawili „plemienność” i „nacjonalizm” jako groteskowe pozostałości barbarzyńskiej przeszłości, a robią to ze względów strategicznych.
Lewicowcy i globaliści pragną zatarcia granic narodowych. W szczególności obrali sobie za cel podporządkowanie narodów zachodnich. Dlaczego? Ponieważ Zachód jest źródłem wolności i chrześcijaństwa. Aby zbudować globalny „nowy porządek świata” oparty na marksistowskim ateizmie, lucyferianizmie, relatywizmie moralnym itd., Zachód musi najpierw zostać osłabiony lub zniszczony.
Elity uznały, że najwygodniejszą słabością Zachodu jest nasza liberalna gotowość do dzielenia się naszą kulturą i jej bogactwem z osobami z zewnątrz. Czy istnieje lepszy sposób na zniszczenie społeczeństwa niż zalanie go ideologicznie wrogimi masami ludzi, a następnie atakowanie każdego, kto narzeka, jakby nie żył zgodnie z ich historycznymi wartościami wolności?
To wykracza daleko poza strategię Clowarda-Pivena, nie chodzi tylko o kupowanie głosów za pomocą subsydiów socjalnych i otwartych granic. Nie, chodzi o trwałe wymazanie duszy zachodniej cywilizacji.
Multikulturalizm wymaga od nas porzucenia zdrowego rozsądku i instynktów. Wymaga od nas poświęcenia siebie dla „większego dobra”, jakim jest integracja i współistnienie. Ale nie ma czegoś takiego jak współistnienie.
Migranci z Trzeciego Świata nie mają zamiaru tolerować naszych ideałów. Gdyby mogli, położyliby nas pod butem. Lewicowcy i globaliści patrzą na patriotów, konserwatystów i chrześcijan z wściekłą pogardą. Chcą nas wymordować, bo jesteśmy przeszkodą dla ich władzy. Mówią nam to codziennie. Może powinniśmy im uwierzyć i zacząć odpowiednio działać?
Nie ma powodu, żebyśmy ich tolerowali. Nie postępujemy szlachetnie, my popełniamy samobójstwo.
Thomas Jefferson, człowiek doskonale świadomy losu migrantów i ucisku panującego w Europie, wciąż był bardzo powściągliwy w akceptowaniu idei masowej imigracji. Zauważył:
„Przyniosą ze sobą zasady rządów, które opuszczają, wpojone im we wczesnej młodości. Albo, jeśli będą w stanie się ich pozbyć, to w zamian za nieograniczoną rozwiązłość, popadając, jak to zwykle bywa, z jednej skrajności w drugą. Cudem byłoby, gdyby zatrzymali się dokładnie na granicy umiarkowanej wolności. Te zasady, wraz z ich językiem, przekażą swoim dzieciom. Proporcjonalnie do swojej liczby, podzielą się z nami prawodawstwem. Przenikną je swoim duchem, wypaczą i zniekształcą jego kierunki, czyniąc z niego heterogeniczną, niespójną, rozproszoną masę”.
Innymi słowy, Jefferson ostrzegał, że migranci, którzy przez większość życia są indoktrynowani obcymi wierzeniami, mogą nie być w stanie zrozumieć niuansów amerykańskiego życia i wolności. Zamiast tego będą czerpać z amerykańskiej kultury to, co im się podoba, ignorując ważne czynniki asymilacji i odpowiedzialności. Właśnie tego jesteśmy dziś świadkami w całym świecie zachodnim w obliczu programów masowej imigracji opracowanych przez globalistów i administrowanych przez lewicowych polityków.
Być może w ciągu najbliższych kilku lat będziemy mieli krótką przerwę z Donaldem Trumpem u władzy, ale trwałego rozwiązania nie ma. Lewica nie zamierza odłożyć na bok swoich wysiłków na rzecz otwartych granic. Cholera, protesty „No Kings” były w zasadzie próbą zawłaszczenia amerykańskiego patriotyzmu w imię otwartych granic.
Przebudzeni [woke] lewacy, którzy nienawidzą Ameryki, próbowali udawać, że patriotycznym obowiązkiem Amerykanów jest wspieranie nielegalnej imigracji. Jeśli kochasz Amerykę, musisz być gotów ją zniszczyć.
Jak już powiedziałem, to jest esencja multikulturalizmu: wykorzystywanie naszego poczucia sprawiedliwości przeciwko nam i militaryzacja naszej empatii, tak abyśmy bali się bronić przed atakiem. Rozwiązaniem jest przestać dbać o sprawiedliwość. Rozwiązaniem jest ponowne odkrycie naszej plemienności, odrzucenie multikulturalizmu, socjalizmu i globalizmu oraz odmowa dalszych kompromisów. Rozwiązaniem jest porzucenie liberalnych koncepcji tolerancji.
_________________
◊
Warto porównać:
Strategia Clowarda-Pivena czyli samozniszczenie Zachodu
W latach 70. marksistowscy uczeni Richard Cloward i Frances Fox Piven zaproponowali strategię przytłoczenia i destabilizacji rządu USA poprzez tworzenie kryzysów. Ich celem było bankructwo systemu opieki społecznej i wymuszenie rewolucji socjalistycznej. Jednak, jak wyjaśnia Charlie Kirk, ich wizja nie ograniczała się jedynie do opieki społecznej, lecz nakreślała szerszą strategię demontażu społeczeństwa zachodniego trzema głównymi drogami.

Niech wytyczne tego artykułu staną się “nowym katechizmem” dla nas ludzi szukających
Prawdy i Wolności , które ażeby był zachowany porządek , muszą przenikać się wzajemnie .
To taki mój pogląd na tę sprawę .
Nie widzę chętnych żeby podjąć dyskusję z Autorem … a jest się o co bić.
Multikulturalizm – to ideologia. – Oficjalnie jest ideowa – promuje zgodne funkcjonowanie wielu kultur na jednym terenie.
Jednak w sumie to nic nie promuje, bo wiele kultur w jednym miejscu to dobra rzecz – i tak dominującą będzie ta najdojrzalsza duchowo w duchu ludzkim, a wszystkie będą zgodnie współżyły i wzajemnie się ubogacały – a więc nawet ona przyjmie wiele dóbr duchowych i ideowych od innych kultur.
Gdyby chodziło rzeczywiście o kultury, to tylko temu przyklasnąć.
– Również gdy dotyczy to i naturalnych tym kulturom cywilizacji – bo one nigdy nie wynoszą się nad swoje kultury macierzyste, a więc i nie będą konkurować, ani prowadzić wojen między cywilizacjami, tylko zadowolą się rywalizację między nimi – bo prowadziło by to i do destrukcji funkcjonowania kultur – a te potrzebują funkcjonowania w zgodzie.
– Wystąpiłaby więc rywalizacją o to kto lepszy między dobrymi, a więc i rywalizacja w tym, które produkty rywalizujących cywilizacji będą uznane za lepsze między dobrymi uznawanymi dotąd.
Zasada „Niech zwycięża lepszy między dobrymi” skutkowałaby wartością dodaną – dobrem wspólnym coraz to bardziej rosnącym i rokującym dobrą, bezpieczną i pokojową przyszłość.
Cała sprawa wymaga jednak “drobiazgu” – dobrej woli wszystkich stron wyrażanej tolerancją wzajemną.
– A tolerancja to nie sprawa umowy czy prawa, ani sprawa daru, a sprawa łaski, a ta ma swój cel – cel który ma być celem wspólnym wszystkich uczestniczących w łasce wzajemnej stron.
– To zaś oznacza że łaska wzajemna musi się o coś opierać – a po namyśle okazuje się że może się opierać przede wszystkim na honorze każdej ze stron.
A tutaj każda strona pozostaje suwerenem i w każdej chwili może swoją łaskę wycofać, a nawet musi jeśli jakaś ze stron preferuje cele inne jak wspólny czy chce realizować wcześniej cele inne jak wspólny, ale jednak tego nie robi, czy przechodzi na stronę dowolnej ideologii co widać przede wszystkim po tym, że posługuje się inną jak wspólna definicją dobra.
Gdy któraś ze stron złamie swoją przysięgę honorową, wyłamie się i z tolerancji wzajemnej – i musi ze społeczności zostać wykluczonym, oraz pozbawionym dostępu do dóbr wspólnych.
Tak więc ludziom, czy ich społecznościom fałszywym czy nieuczciwym i nielojalnym, a zwłaszcza niehonorowym wcześniej czy później nie po drodze będzie ani z tolerancja, ani z rywalizacją, ani z dobrami wspólnymi.
Przyszłość mają tylko społeczności ludzi honorowych – społeczności ideowe.
– I to nas tylko interesuje, żeby po nieuniknionych zaburzeniach podejmować ideowy, duchowy i honorowy trud na nowo.
„Multikulturalistom” chodzi więc o to „nieoficjalnie”, a więc o towarzyszące kulturom cywilizacje wyalienowane z nich i wynoszące się nad idee i duchowość kultury ludzkiej. , w tym przede wszystkim o to „ideologiczne”, czy zniekształcające to co ideowe tak, aby zapowiadało korzyści krótkowzroczne elitom cywilizacyjnym, w tym giełdom i korporacjom prywatnym jako niemoralnym, bo nakierowanym na cele finansowe typu „zysk za wszelką cenę”.
To co ideologiczne zawsze ma swoje „oficjalnie” i „nieoficjalnie”. – Oficjalnym kusi, nieoficjalnym niszczy kuszonych i przywłaszcza sobie ich wszystko. To co ideologiczne zawsze jest niemoralne i wynaturzone z natury ludzkiej.
„Multikulturalistom” chodzi przede wszystkim o wyniesienie elit cywilizacyjnych nad elity kulturowe, w tym nad elity ducha, co wprost oznacza i promocję satanizmu (który bierze się tu z ideologii, bo jest u celu każdej z nich i zarazem ich ściekiem.
Jak na razie garstka bestii na szczytach władzy „nieoficjalnej”, ale docelowo zapewne tylko jeden tyran nad resztą zniewolonych i odczłowieczonych niedobitków ludzkości.
Ważne żebyśmy to my nie dawali im żadnych praw do realizacji ich uzurpacji czy do sięgania po ich uroszczenia, ani nie dopuszczali do bezkarności takich ich postaw i czynów, a zwłaszcza ich jakiegokolwiek panowania nad nami.
„Multikulturalizm to broń globalistów i nie masz prawa się przed nią chronić”
Tak na wprost “multikulturalizm” jako ideologia to najpierw kłamstwo dwójmyślenia (oficjalnie-nieoficjalnie), zarezerwowane dla globalistów w sensie ich uzurpatorskiego monopolu na głoszenie prawdy oficjalnej.
Również “broń” jest w sensie ideowym – obrony koniecznej – w sensie oficjalnym, ale i w sensie ideologicznym z planowaną agresją, i to szowinistyczną – w sensie nieoficjalnym.
Oficjalnie to obrona konieczna nie potrzebuje żadnych praw – bo jest konieczna, nadto i może okazać się konieczną i wobec “prawa’ tworzonego przez zbrodniarzy i dla ich korzyści będących celem zbrodni, a narzucanego odgórnie. “Prawa” które w gruncie rzeczy jest bezprawiem.
Monopol multikulturalistów na głoszenie prawdy oficjalnej, a także planowana agresja, i to szowinistyczne uzurpacje.
– Uzurpacje te w sensie nieoficjalnym łączą się w szowinistyczną uzurpację w sensie satanistycznym uzurpację „władzy nad wszystkimi królestwami świata’|, a w sensie globalistycznym: uzurpację własności wszelkich dóbr jakie zagrabią syjonizmy dowolnych ideologii.
Jednak multikulturaliści z góry odmawiają każdemu człowiekowi „prawa do obrony” przed multikulturalizmem. – Problem, że oczywiście nieformalnym, bo przed formalnym nikt normalny bronić się nie potrzebuje.
Ale to co nieformalne zawsze jest uzurpacją, bo i multikulturaliści nie mają żadnych uprawnień prawodawczych, a nawet nie działają legalnie – bo wszystko wokół nich jest uzurpacją lub oszustwem czy zbrodnią wymuszenia, które jest jedną z form terroryzmu, w tym może to być i terroryzm prawny, a co mowa ich nieformalne uroszczenie, czy uzurpacja.
Obrona konieczna jest czym więcej jak dowolne prawo, a co mowa uzurpacja.
Myślę , że w Polsce nie uda się wrogim siłom zakorzenić idei multikulturalizmu , a to
z przyczyny polskiego (jednak) przywiązania do wartości kulturalnych w tym wartości
Kościoła Katolickiego .Ktoś mi może chcieć zarzucić brak realizmu czy niewiedzy o tym
w jakim stopniu nastąpiła demoralizacja naszego narodu , ja mu odpowiem tak : Jeszcze
Polska nie zginęła kiedy my żyjemy i nie zginie jeżeli będziemy dbać o świadomość
Narodu .Jestem przekonany , że Legion Św.Ekspedyta będzie ze wszystkich sił wspierał
Polaków w walce o słuszną sprawę .Tak nam dopomóż Bóg , bo bez Jego ingerencji , z tą ogłupioną przez lewactwo masą ludzką , nie mamy żadnych szans .