To oni strzelają?

Pinterest

 

Jan Skóra, skóra zdarta z odległego przodka, centuriona z północnej kohorty… Komisarz Jan Skóra był jakiś nie w swoim sosie. Kelnerka, która niespodziewanie wylała komisarzowi zawartość półmiska z sosem za kołnierz jego ulubionej koszuli, stała obok z głupią miną. Opróżniony półmisek trząsł się jeszcze ze śmiechu, wibrując na posadce.

–  No luwra, do kroćset! – wrzasnął komisarz czując pełzające po plecach w dół malutkie kawałki „czegoś”. Nie wiadomo czego, bo miała to być niespodzianka „sos z kawałkami niespodzianki” – idiotyczna nazwa, ale restauracja mając renomę ośmiu gwiazdek, gwarantowała najwyższą jakość swoich posiłków łącznie z żywymi kelnerkami.

– No tak… Właśnie w tej chwili Skóra patrząc na głupią minę kelnerki, uświadomił sobie, że ośmiogwiazdkowa jakość była związana z polityczną konstelacją „niedorozwiniętych”. Tak ich nazywał w chwili złości.

–  Pierdolniętych. Pierdolniętych – poprawiła go, czytając mu w myślach, siedząca naprzeciwko podkomisarz Cicha.

–  Czytasz mi w myślach? – spytał rozdrażniony.

– A ty mi nie czytasz? – odpowiedziała mu natychmiast podkomisarz.

– Wyloguj się – warknął.

– Sam się wyloguj. Jesteś w publicznym interfejsie.

Była to prawda. Zalogowali się obydwoje do publicznej przestrzeni Restauracji, która miała obowiązek monitorowania nienawistnych myśli dotyczących preferencji egzystencjalnych obywateli w strefie wspólnego komfortu.

– Właśnie otrzymałam upomnienie – powiedziała.

–  Za co? – spytał.

–  Za… uśmiechniętych. A ty nie dostałeś za… swoich?

–  Nie.

–  Ciekawe dlaczego? – spytała.

–  Nie było intencji. Idę do łazienki.

Gdy wrócił miał na sobie tę samą koszulę, ale ze świeżo upranym kołnierzykiem. Drukarka 3D była nieczynna.

–  Wiesz, że nie wpuszczą nas do strefy EN – zagadnęła niespodziewanie.

– Jak to nie wpuszczą?

– Nie wpuszczą. To jest strefa dla najbardziej rozwodnionych, a jak wiesz jesteśmy zbyt mało… zobacz to się jeszcze rusza!

Skóra spojrzał na talerz dziewczyny. Rzeczywiście, w jej talerzu pełzało coś dziwnego.

–  Zamówiłaś ekologiczne? Zgłupiałaś?

–  Wychodzimy, mam dość tej knajpy.

–  Poczekaj, zaraz przyjdzie Dokwas.

– Jaki dokwas?

–  Dokwas. Z dużej litery. Komisarz z Ambiwalencji.

–  Aha… Przypomniała sobie, że byli umówieni. Ambiwalencja była nowym działem Prewencji, badającym wahania nastrojów i stan rozwodnienia w poszczególnych dzielnicach.

–  Brzmi jak neuroprzekaźnik. O czym z tym dzbanem będziemy rozmawiać, i to na dodatek na żywo? Czego on chce? Nie lepiej w sieci?

–  No właśnie, nie. Chciał koniecznie na żywo. Kręcą go takie… niepodkręcone… Podobno, prawie się nie czipowałaś?

–  Podobno.

Trzask!!! Potworny huk rozbitej szyby wstrząsnął pomieszczeniem wypełniając go dodatkowym echem krótkiej kanonady. Przeraźliwy krzyk, dochodzący z ulicy, wdarł się do środka. Nagle do pomieszczenia wpadła piłka i potoczyła się wprost pod nogi siedzącej przy sąsiednim stoliku starszawej Julki, która po krótkiej chwili wpatrywania się w nią –  wrzasnęła – A!!!!

–  Co to jest… co to jest… co to jest… zaczęła mamrotać Julka.

–  A co, nie widzisz? Głowa – powiedział Skóra.

–  Głowa? Czyja?

–  Nie wiem, lurwa. Jest niezalogowany.

–  A skąd wiesz, że to on – zażartowała podkomisarz. Może to ona…

– Chcesz kolejne upomnienie? – powiedział Skóra.

–  W sumie przykre. Nie żyje.

–  Jak to nie żyje? – Julka nie mogła ogarnąć sytuacji. – Nie żyje? Dlaczego?

–  Został odstrzelony. Widać po oczach. Nierozwodniony.

Julka ciężko oddychała, próbując coś powiedzieć. Wreszcie wykrztusiła – To oni strzelają?

– Jacy oni, co za oni? Najwyższej jakości sztuczna inteligencja – Skóra wyraźnie pastwił się nad Julką

– Teraz to ty przeginasz – podkomisarz Cicha patrzyła ze zdziwieniem na partnera.

–  Nie przeginam. Dobrze mu tak. Dobrze im tak. Nierozwodnionym.

–  Aha… nierozwodniony? – Julka zaczynała pobierać dane. Nie wiedziałam, że tak sobie chodzą… To nieodpowiedzialne.

–  Pewnie, że nieodpowiedzialne. I skandaliczne. Skandaliczne jest takie… chodzenie. Powinni pełzać, nie sądzi pani? – spytał zachowując kamienny wyraz twarzy, Skóra

–  Nieodpowiedzialne – powiedziała Julka

Niespodziewanie, na sali pojawił się Dokwas. – Słyszałem, że obok was drony namierzyły Nierozwodnionych… ooo… to prawda – dodał, patrząc na głowę.

–  A ja słyszałam, że straszny z ciebie rzyg i męska lafirynda – streszczaj się, bo już mieliśmy wychodzić.

Dokwas milczał wyraźnie zaskoczony powitaniem.

–  Czego chcesz? – warknęła podkomisarz.

–  Widzę, że moja partnerka coś w tobie zauważyła… jakieś deficyty, a może nadmiar? – złośliwie wtrącił Skóra.

–  Co jej odbiło? – rzucił do komisarza lekko zmieszany Dokwas

–  Wychodzimy!

–  Wychodzimy! – zgodził się komisarz Skóra.

Wyszli na zewnątrz i w chwilę potem obydwoje schylili odruchowo głowy. Niepotrzebnie. Kilka skanujących dronów, każdy wielkości pięści, poderwało się szybko do góry. Przed restauracją było małe pobojowisko. Obok rozerwanego ciała, w odległości kilku metrów leżał dymiący bojowy dron.

–  O żesz luwra, to oni strzelają? – Skóra był najwyraźniej zdumiony widokiem zestrzelonego drona.

– Jak widać. Najwyraźniej oni też… strzelają – w głosie podkomisarz wyczuć można było nutkę dziwnej fascynacji.

– Jak ty właściwie masz na imię – spytał podkomisarz Skóra partnerki.

–  Zobacz w historii.

–  Jest jakaś… historia miedzy nami? – zażartował.

–  Możesz do mnie mówić Cicha.

–  Kogo widzę, komisarz Skóra i podkomisarz Cicha – nadkomisarz Apud wyrósł jakby z podziemi. Nie mogliśmy się z wami połączyć… zhakowali sieć, a poza tym… Widzieliście gdzieś głowę?! – krzyknął do stojących obok ludzi w czarnym rynsztunku.

–  Jest w restauracji – powiedział Dokwas, który również wyszedł na zewnątrz.

– Jest w środku! – Apud machnął dłonią w kierunku rozbitej szyby.

– Jest coś… zhakowali sieć, ale prócz tego… Apud zawahał się, ale po chwili, ściszając głos dodał – nie wyświetlali się na skanach i monitoringu.

– Jak to nie wyświetlali się? –  spytał zdziwiony Skóra

– Nie było ich widać… to znaczy twarze… mieli nałożone twarze, dlatego obraz był okej.

–  Ilu ich było? –  spytał Skóra

– W tym właśnie problem. Nie wiemy. Zareagowało trzech przy kontroli, najpierw strzelał jeden i rozwalił nam drona.

–  Czym strzelał? – włączyła się Cicha.

– Nie wiemy, tamci zdążyli zabrać broń i uciec. Może coś w pamięci drona… monitoring padł na samym początku.

– Kto go zdjął? – Skóra kiwnął głową w stronę zwłok.

– Wieżyczka – odpowiedział Apud, wskazując punkt za ich plecami.

Komisarz odkręcił głowę w stronę, którą wskazał Apud i zdziwił się po raz kolejny. Wieżyczka miała potężną dziurę.

– To też oni?

– Jak widzisz. To sprawka dwóch pozostałych, którzy uciekli. A wy mieliście być od dzisiaj w EN – zmienił nagle temat Apud, świdrując wzrokiem Cichą.

– Kłopoty z autoryzacją.

– Nie ciebie pytam. Nie doczipowałaś się? Masz czas do piątku, potem lecisz na pysk, a po zakończeniu stażu wylatujesz.

– To może ja… – włączył się Dokwas

– Ty? Co ty? – przerwał obcesowo Skóra, dodając – Spierloguj się gdzie indziej.

–  To do piątku. Dłużej nie będę tego tolerować.

Apud odszedł, a za nim ruszył Dodkwas, depcząc po kawałkach rozbitej witryny sąsiedniego salonu.

– Pracujemy w taki razie do piątku. Potem… twój wybór

– Mój wybór – powtórzyła Cicha.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne