GUERNICA. Propagandowy bohomaz kontra realia

Czyli jak to było w kraju za Pirenejami z baskijską Guernicą  podczas wojny toczonej przez hiszpańskich narodowców z komunistyczną międzynarodówką? Obraz tych wydarzeń  przedstawili autorzy  w osobach Juan Eslava Galán oraz Luis Pio Moa Rodriguez na podstawie o długotrwałych badań  archiwalnej dokumentacji.
https://es.wikipedia.org/wiki/Juan_Eslava_Gal%C3%A1n
https://peoplepill.com/people/pio-moa/
[publikacje dostępne w jęz. polskim:
Juan Eslava Galán  –  „Niewygodna historia hiszpańskiej wojny domowej”, Wyd. Dolnośląskie 2005;
Pio Moa  –  „Mity wojny domowej. Hiszpania 1936-1939”, Wyd. Fronda 2012]
,
W oparciu o ich niekwestionowaną erudycję  w przedmiotowej tematyce, przedstawiam,  co poniżej.

Na procesie norymberskim w 1945 r. zapytano byłego marszałka Rzeszy i feldmarszałka lotnictwa Hermanna Göringa, czy kojarzy nazwę Guernica. Odpowiedział, że owszem, był to rodzaj poletka doświadczalnego dla Luftwaffe. Sędzia trybunału przypomniał o zabitych kobietach i dzieciach. Göring skonstatował, że to oczywiście przykre, ale w ówczesnych uwarunkowaniach takie straty były nieuniknione. W inny sposób nie można było przetestować metody bombardowania przy użyciu nowych typów samolotów bojowych. Przed tym samym trybunałem stanął również niemiecki dowódca legionu „Kondor”, którego samoloty brały udział w nalotach na Guernicę, Hugo Sperrle – późniejszy feldmarszałek lotnictwa, zdymisjonowany przez Hitlera z powodu nie powstrzymania inwazji alianckiej w Normandii w 1944 r. Trybunał oczyścił go z postawionych zarzutów i nie ukarał. H. Sperrle zmarł w Monachium w 1953 r.
https://rarehistoricalphotos.com/hugo-sperrle-generalfeldmarschall-luftwaffe-1940/
Faktycznym odpowiedzialnym za zbombardowanie miasta Guernica był ówczesny podpułkownik Wolfram von Richthofen, szef sztabu Legionu Kondor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolfram_von_Richthofen

Front baskijski
Wiosną 1937 r., po niepowodzeniu frontalnego ataku wojsk narodowych na Madryt, z konieczności nastąpiła zmiana strategii wojennej. Generał Franco zdecydował się na wcześniejsze opanowanie regionów na północy kraju, w tym zajęcie kraju Basków. Spowodowałoby to przejęcie tamtejszych portów nad Zatoką Baskijską, przez które dostarczano pomoc dla strony republikańskiej, jak również  przejęcie tamtejszych ośrodków przemysłowych (kopalnie węgla, żelaza i cynku, huty oraz fabryki zbrojeniowe). Nowa strategia związana była jednak z bardzo znacznym ryzykiem. Walki musiały być toczone w mało przystępnych rejonach Gór Kantabryjskich, skrajnie niewygodnych dla strony atakującej, ponieważ obrońcy mogli, wykorzystując rzeźbę terenu, stawiać skuteczny opór. Generał Franco pokładał nadzieję w skłóceniu głównych sił politycznych Kraju Basków, które nie miały zamiaru współpracować ze sobą.
[W granicach Hiszpanii na tzw. Kraj Basków składają  się trzy prowincje: Alava (stolica Vitoria), Vizcaya (stolica Bilabo) i Guipuzcoi (stolica San Sebastian). W skład prowincji baskijskich historycznie zaliczana jest jeszcze Nawarra ze stolicą w Pampelunie (jest odrębnym regionem nie zaliczanym administracyjnie do Kraju Basków), a ponadto trzy regiony po francuskiej, północnej stronie Pirenejów]

Formalny premier  José Antonio Aguirre  (lehendakari  – w jęz. baskijskim:  pierwszy sekretarz),  przywódca baskijskich nacjonalistów (PNV – Partida Nacionalista Vasco) kontrolował jedynie część kraju, w zasadzie tylko Vizcaję oraz niewielkie obszary Alavy i Guipuzcoi. Miał ambicję aby oderwać baskijskie regiony spod kontroli rządu centralnego w Madrycie, bez różnicy czy rządy tam sprawowali republikanie czy narodowcy. De facto porzucił status autonomii na rzecz budowania pełnej niezależności. Ale generał Franco pokładał nadzieję w tym, że Aguirre przejdzie na stronę sił narodowych, podobnie jak to uczynili liderzy nacjonalistów z Alavy i Nawarry. Tymczasem oddziały wierne przywódcy baskijskiemu wybudowały pas umocnień wokół Bilbao, który miał zatrzymać ofensywę. Natomiast główny projektant tych umocnień, inżynier Antonio Goicoechea wraz ze stosowną dokumentacją przeszedł na stronę narodową. Ponadto strategiczną słabością pasa fortyfikacji była zbyt płytka głębokość operacyjna, osiągająca wzdłuż morskiego brzegu szerokość od 40 km do max. 70 km. Generał Emilio Mola, dowodzący frontem północnym, wybrał natarcie z kierunku od południowego zachodu na stolicę prowincji  Vizcaya – miasto Bilbao.

Wskutek cofania się oddziałów baskijskich wojska narodowe znalazły się na tyłach obrońców po wschodniej stronie Bilbao wzdłuż  linii biegnącej poprzez miejscowości Durango i Guernicę. Na linii północ  – południe wspomniane  miejscowości dzieliła odległość ok. 20 km, z tym że Guernica była miasteczkiem położonym na północy, niespełna 10 km od brzegu morza. Strona atakująca posiadała bezwzględną przewagę lotniczą, którą starała się wykorzystywać, także w sensie psychologicznym. Samoloty nowych generacji były znacznie bardziej zaawansowane technicznie, niż te znane okresu I wojny światowej. Żołnierze bardzo się ich obawiali, mimo iż praktyczne skutki nalotów nie były znaczące. Daleko większe skutki wywierały pogłoski  o wielkich możliwościach ataków lotniczych, i to głównie one podrywały morale walczących.

W pierwszym dniu ofensywy włoskie samoloty zaatakowały miejscowość Durango, gdzie w wyniku nalotów zginęło ok. 200 osób. Straty spowodowało przede wszystkim nieprzygotowanie miasteczka do obrony przed taką formą ataku, czyli nie wybudowanie  schronów, etc.  Po tym epizodzie na  prawie miesiąc lotnicze działania bojowe zostały zatrzymane z powodu złej pogody.

Guernica
Dopiero 26 kwietnia 1937 r. (poniedziałek) ok. godziny 16:30 nad czterotysięczne miasteczko Guernica, nadleciał dwusilnikowy Dornier 17 ze składu lotniczego legionu „Kondor”, przysłanego przez III Rzeszę w ramach militarnego wsparcia armii narodowej dla  zwalczania kominternowskiej rewolty. Niebawem nadleciały jeszcze trzy trójsilnikowe bombowce włoskie Savoia Marchetti 79  z elitarnej eskadry „Sorci  Verde” (w ramach wsparcia od Mussoliniego) i te cztery samoloty zrzuciły na miasteczko łącznie 36 pięćdziesięciokilogramowych bomb. Wkrótce doleciały dwa spóźnione dwusilnikowe bombowce Heinkel  111 i również zrzuciły swój ładunek bomb.

Ok. godziny 18:30 nadleciały trzy formacje, w każdej po sześć samolotów Junkers 52, osłanianych przez 12 włoskich myśliwców „Chirri”. Ta ostatnia fala nalotów skutkowała zrzuceniem  łącznie 20 ton bomb, ważących po  50 kg i 250 kg, a także wiele jednokilogramowych kapsuł z płynem zapalającym.  Piloci z Italii wypróbowali  możliwości najnowszych bardzo szybkich bombowców (prędk. max. ok. 430 km/h). Aby sprawdzić precyzję ataku z dużej wysokości (zrzut bomb z pułapu 600 metrów), samoloty te zabrały połowę nominalnego udźwigu bomb (ładowność max. ok. 1,5 tony). Z kolei niemieckie lotnictwo testowało oddziaływanie zmasowanego nalotu na morale wojska przeciwnika i ludności cywilnej. W rezultacie nalotów uległo zburzeniu 30 procent zabudowań miasteczka, zaś  wzniecone pożary pochłonęły kolejne jego fragmenty,  co  doprowadziło ostatecznie do  zniszczenia ok. 70 procent budynków. W ten sposób Guernica stała się kolejnym poligonem doświadczalnym  dla najnowszych, technicznie samolotów oraz dla przećwiczenia najbardziej skutecznych sposobów bombardowania.

Już nazajutrz nikomu dotychczas nic nie mówiąca nazwa Guernica stała się głośna w całym świecie. Rząd republikański ogłosił, iż wskutek barbarzyńskiego nalotu miasteczko zostało starte z powierzchni ziemi, a liczba cywilnych ofiar, w tym kobiet i dzieci idzie w tysiące, a zwały ich trupów zalegają na ulicach oraz w zgliszczach domów. Etc., etc. Bębenek propagandowy zaczęli podbijać liczni tzw. korespondenci prasy światowej, a szczególne zasługi położył na tym polu  brytyjski dziennikarz George Lowther Steer,  reprezentujący dziennik Times, który w kolejnych swoich relacjach sukcesywnie zwiększał dawki zmyśleń jak też liczbę ofiar. W 1938 r. opublikował książkę stanowiącą zbiór tych przekłamań zatytułowaną  The Tree of Gernika: A field study of modern war. With plates and maps. (Drzewo Guerniki: Studium terenowe współczesnej wojny. Z tablicami i mapami).
https://en.wikipedia.org/wiki/George_Steer
[Drzewo Guerniki  –  stary dąb rosnący przed siedzibą miejscowych władz. Symbol praw i wolności mieszkańców regionu Vizcaya i wszystkich Basków. Władcy Vizcayi, a potem królowie Kastylii przysięgali pod tym dębem, że będą szanować te prawa i wolności. Współcześnie pod dębem składa taką przysięgę premier Kraju Basków. Stary dąb wspomniany w książce Steer’a obumarł w 2004 r., czyli nie uległ zniszczeniu  w  wyniku nalotów, jak podawał jej autor w swoich relacjach wojennych  po to, aby wywołać falę oburzenia pośród Basków]

Inni pismacy nie mieli zamiaru być gorsi. W taki sposób walec propagandowy rozpędzał się, mitologizując banalne zdarzenie wojenne w symbol  żyjący własnym życiem, nie mający związku z faktycznymi zdarzeniami. W efekcie takich zabiegów propagandowy wypiek otrzymał swoją postać kanoniczną, czyli przyjął postać pakietu dogmatów kojarzonych przez długie dziesięciolecia z nazwą Guernica.
Oto  one:
1. Zbombardowano siedmiotysięczne, nie bronione miasteczko, nieważne z militarnego punktu widzenia.
2. Ponieważ był to dzień targowy, liczba ludności w miasteczku została powiększona o przyjezdnych oraz przemieszczających się uciekinierów, co spowodowało, że tragedią zostało dotkniętych ok. 10 tys. osób.
3. W miasteczku nie było żadnych sił wojskowych, linia frontu przebiegała z daleka od Guerniki, czyli miasteczko nie posiadało znaczenia taktycznego.
4. Nalot został przeprowadzony wyłącznie przez niemieckich lotników z formacji „Kondor”.
5.  Naloty trwały nieprzerwanie przez ponad trzy godziny (od 16:30 do 19:45), zaś piloci, oprócz zrzucenia bomb, ostrzeliwali z karabinów maszynowych stłoczoną w centralnych punktach miasta ludność cywilną.
6. Rozmiar zniszczeń został zaplanowany z premedytacją. W tym celu użyto specjalnego typu bomb burzących oraz zapalających, testując taki rodzaj bombardowania.
7. Liczba ofiar ataku została oszacowana w granicach 1500 – 3000 ludzi.

Jesús Salas Larrazábal jest  autorem książki wydanej w 1987 r., a zatytułowanej: Guernica, el bombardeo. La historia frente al mito (Zbombardowanie Guerniki. Historia a mit). W oparciu o dostępne dokumenty przedstawił w niej wnioski wynikające ze szczegółowego przeanalizowania  poszczególnych punktów z  ww. kanonu. Całą rzecz posumował zaś następująco:
W tym przypadku emocje pokonały rozum. Bez jakichkolwiek uprzedzeń przestudiowałem poszczególne punkty legendy i doszedłem do wniosku, że żaden nie jest zgodny z prawdą.https://www.actuall.com/criterio/democracia/fallece-salas-larrazabal-el-historiador-que-desinflo-el-mito-del-bombardeo-de-guernica/

Oto wyniki kwerendy archiwalnej przeprowadzonej przez ww. Autora.

Ad. pkt 1,2,3
Liczba stałych mieszkańców  Guerniki nie przekraczała 5 tysięcy, nawet dzień targowy nie wpłynął istotnie na jej zwiększenie, gdyż delegat rządu ogłosił zamknięcie targowiska już w porze południowej. Odwołano także mecz piłkarski, który zawsze był główną atrakcją dla gości przybywających na targ. Wskutek  intensywnej kampanii mobilizacyjnej, prowadzonej w poprzednich tygodniach, wcielono do wojska ok. 400 młodych rekrutów z Guerniki, czyli  o tyle zmalała liczba mieszkańców miasteczka. Guernica znajdowała się na liście priorytetowych celów armii narodowej ze względu na znajdujące się tutaj koszary oraz fabrykę broni.

Niedługo przed datą ataku lotniczego front obrony wojsk baskijskich załamał się, w wyniku czego oddziały podległe premierowi José Antonio Aguirre wycofywały się w nieładzie, zaś Guernica stała się kluczowym miejscem na trasie ich odwrotu.  Wojska frankistowskie  znajdowały się wówczas w odległości ok.14 km od miasteczka w którym, ze względu na jego znaczenie strategiczne, stacjonowały trzy bataliony wojska. Dodając liczbę żołnierzy przebywających w zlokalizowanych tu trzech szpitalach polowych, łączna ich ilość mogła powiększyć liczbę stałych mieszkańców nawet o 2 tysiące.

Ad. pkt 4 i 5
Atak lotniczy nie mógł trwać przez ponad trzy godziny z powodu tego, że Legion “Kondor” nie miał ani sprzętu ani  personelu lotniczego dla przeprowadzenia nalotu o takiej intensywności. Samoloty  będące w dyspozycji tej formacji mogły przebywać w powietrzu co najwyżej kilkanaście minut. A i to nie wszystkie. Niemieccy lotnicy przeprowadzili trzy lekkie naloty w godzinach 16:30 – 18:00, w odstępach od pół godziny do godziny. W nalotach brały udział także samoloty włoskie. Po pierwszym nalocie ludność opuściła centralny rejon miasta  (teren targowiska) i zaczęła ukrywać się w schronach. Rozkład lejów po wybuchach bomb wskazywał na to, że głównym celem ataku były droga do mostu oraz most na rzece  Oca, które to obiekty znajdowały się poza zwartą zabudową miasteczka, gdyż większość z lejów znaleziono w rejonie mostu, choć sam most nie został trafiony. Kilkanaście lejów znaleziono również w samym miasteczku. Mogło to świadczyć o braku precyzji w zrzucaniu bomb, być może spowodowanej ograniczeniem widoczności przez kurz i dym wzniecone  jako skutek pierwszej fazy nalotów. W gęsto zabudowanych, wąskich uliczkach centrum miasteczka celny ostrzał z karabinów samolotowych był mało prawdopodobny ze względu na szybkość przelotu samolotów. Natomiast ostrzał tego rodzaju mógł być skutecznie wykonany na drogach dojazdowych. Z reguły, w sytuacji odwrotu i związanego z nim chaosu ewakuacyjnego, żołnierze wymieszani są z cywilami i zwykle nie sposób zapanować nad porządkiem w  przemieszczaniu się ludzi. W takich okolicznościach ostrzał musi spowodować ofiary wśród cywilów.

Główny nalot na Guernikę przeprowadzony został ok. godz.18:30 przez formację Junkersów 52. W godzinę po tym nalocie ok. 20 procent zabudowań miasteczka było zrujnowane oraz ogarnięte pożarem. Zostały wezwane służby ppoż. z odległego o ok. 30 km Bilbao, które dotarły na miejsce ok. godziny 22:00, gdy pożar rozprzestrzenił się już na większość zabudowań. Do akcji gaśniczej nie włączono formacji stacjonującego tu wojska. Strażacy, wskutek słabego wyposażenia sprzętowego i małej ich liczebności, zrezygnowali z gaszenia tak rozległego pożaru i odjechali. A gdy zerwał się silniejszy wiatr, stało się jasne, że sił wystarczy do ratowania tylko jednej z dzielnic miasteczka, resztę pozostawiając własnemu losowi. W efekcie pożar strawił ponad 70 procent zabudowań.

Ad. pkt 6 i 7
W nalocie na Guernikę nie użyto żadnych innych rodzajów bomb, poza stosowanymi dotychczas przy podobnych atakach. Skala zniszczeń spowodowana została gęstą, drewnianą zabudową, biernością i niewydolnością służb przeciwpożarowych oraz  ich za małą liczebnością w zbyt późno podjętej akcji gaśniczej jak również chaosem spowodowanym przez ostatnią fazę nalotu, który dotknął  gęstą zabudowę. Najczęściej przytaczana w publikacjach zagranicznych ilość ofiar wyniosła 1654 osoby, co oznaczało by zagładę trzeciej części  ogółu mieszkańców Guerniki.  Premier Aguirre i Dolores Ibarruri (La Passionaria) potwierdzali w wywiadach udzielanych  korespondentom zagranicznym wieści o “dużej liczbie ofiar”, co pozwalało im nie opowiadać się za którąś z konkretnych wielkości, a jej kolejne „uściślenia” stanowiły  przejaw  inwencji poszczególnych wyrobników medialnych.

Jesús Salas Larrazábal przeprowadził w tej sprawie kwerendę w oparciu o listy pogrzebów, zeznania świadków, listy rannych przywiezionych do szpitala w Bilbao i zmarłych tam z tego powodu oraz o raporty dowódców oddziałów nawarryjskich, które zajęły miasteczko po  29 kwietnia 1937 r. Przy uwzględnieniu pewnych oraz tylko prawdopodobnych ofiar nalotu, ich łączna liczba wyniosła 126 (sto dwadzieścia sześć), łącznie z rannymi, którzy potem zmarli wskutek odniesionych obrażeń.

Oczywiście taka liczba ofiar nie mogła  zadowolić propagandystów od “czarnej legendy dyktatora Franco”
i dlatego zwiększali ją do jawnie surrealistycznych rozmiarów.

Pozostaje pytanie o to dlaczego został przeprowadzony ostatni, tak  tragiczny w skutkach, nalot? Pomijając przysłowiową niemiecką arogancję i ostentacyjne demonstrowanie niezależności wobec dowództwa hiszpańskiego, czyli ignorowanie rozkazów płynących ze sztabu generała Moli, jeden czynnik wydaje się mieć znaczenie, mianowicie mogła nim być chęć zemsty. Otóż w  początkach stycznia 1937 r., podczas nalotu na Bilbao, jeden z pilotów Legionu Kondor, wskutek awarii swojego samolotu zmuszony został do ratowania się skokiem na spadochronie. Gdy tylko zdołał wylądować, mieszkańcy zbombardowanego miasta pojmali go i natychmiast zlinczowali. Ponadto, w odwecie za bombardowanie, wściekli ludzie wdarli się do więzienia w Bilbao, w którym wymordowali 224 więźniów, głównie osadzonych tam przeciwników Republiki. Oczywiście, nie był to zapewne powód jedyny, czy może nawet główny. Tak czy owak, bombardowanie Guerniki było przykładem samowolki  płk Wolframa von Richthofena, wówczas szefa sztabu Legionu Kondor, która została skutecznie wykorzystana do ostrzału propagandowego “reżimu Franco”.
[Wolfram von Richthofen, późniejszy feldmarszałek to kuzyn słynnego asa  Luftwaffe z czasów I wojny światowej  – Manfreda von Richthofena  – „Czerwonego Barona”].
Rzecz jasna, o zbombardowanych przez lotnictwo Republiki licznych miastach i ich cywilnych ofiarach, niewiele mogło przebić się przez grubą propagandową kurtynę milczenia.

Niebagatelną przysługę dla skuteczności ostrzału propagandowego oddał Pablo Picasso, który namalował obraz zamówiony przez republikańskich organizatorów pawilonu hiszpańskiego na wystawie światowej w Paryżu w 1937 r.  (Wystawa Światowa w Paryżu trwała od 25 maja do 25 listopada 1937 roku). Wspomniany artysta-erotoman, ponoć o poglądach zdeklarowanego komunisty, zażądał wówczas za swoją pracę bajońskiego wynagrodzenia w wysokości 200 tysięcy franków. I takowe otrzymał. Ten „ideowy komunista” nigdy jednak nie skorzystał z wielokrotnie doń wystosowywanego zaproszenia do odwiedzenia Związku Sowieckiego. Czyli nie był on chyba wcale taki ideowy jak go, nomen omen, malują, ale za to był bez porównania bardziej wyrachowany.
https://www.museoreinasofia.es/en/collection/artwork/guernica
Po wystawieniu w Paryżu obraz-bohomaz  Guernica wyruszył w objazdowe tournée po Skandynawii i Wielkiej Brytanii. W tym ostatnim kraju tournée zakończyło się plajtą. Frekwencja w miejscu ekspozycji obrazu (New Burlington Galleries w ekskluzywnej londyńskiej dzielnicy Mayfair) okazała się mizerna. Ledwie trzy tysiące chętnych zakupiło bilety wstępu. Najważniejszym powodem tej porażki było propagandowe przeciwdziałanie ze strony powołanego niedługo wcześniej ambasadora nacjonalistycznego rządu hiszpańskiego w Londynie, którym był Don Jacobo Fitz-James Stuart y Falco, 17-ty książę Alba, będący potomkiem króla Anglii Jakuba II Stuarta poprzez jego nieślubnego syna Jamesa Fitz-Jamesa, księcia Berwick, urodzonego w związku z Arabellą Churchill, jedyną siostrą księcia Marlborough. Jak z tego wynika, ów hiszpański poseł musiał posiadać  szerokie i mocne koneksje pośród arystokracji londyńskiej.
https://en.wikipedia.org/wiki/Jacobo_Fitz-James_Stuart,_17th_Duke_of_Alba

APPENDIX
Gdy na początku listopada 1936 r. wojska narodowe zbliżały się czterema kolumnami do Madrytu, rząd Republiki wpadł w panikę i w dniu 6 listopada ewakuował się do Walencji, pozostawiając sprawę obrony stolicy w gestii generała José Miaja Menanta, któremu powierzono obronę Madrytu oraz generała Sebastiána Pozas Perei, kierujacego Guardia Civil i odpowiedzialnego za obronę zachodniej flanki frontu centralnego.

Ale w wyniku panicznego wyjazdu z atakowanej stolicy członków rządu Republiki, powstał chaos kompetencyjny i w zasadzie każdy dowódca odcinka obrony działał samodzielnie. Niemniej, dużą rolę w koordynacji początkowych poczynań mających na celu obronę Madrytu miał tzw. Główny Zarząd Bezpieczeństwa Departamentu Porządku Publicznego (tutejsze NKWD), zdominowany przez komunistów otrzymujących wytyczne z  centrali moskiewskiej.

W listopadzie i grudniu 1936 r. kierował tą instytucją Santiago José Carrillo Solares, fanatyczny komunista, pozostający pod wpływem doradców sowieckich. Wówczas najważniejszym z nich był Michaił Jefimowicz Kolcow, urodzony w Kijowie w rodzinie szewca jako Moisiej Friedland, a w Hiszpanii występujący pod operacyjnym nazwiskiem Miguel Martinez, oficjalnie jako korespondent wojenny moskiewskiego dziennika „Prawda”, zaś faktycznie pełniący funkcję rezydenta NKWD przy hiszpańskim rządzie republikańskim premiera Manuela Azaña y Diaz.

Gdy cztery kolumny wojsk nacjonalistów dotarły do rzeki Manzanares, za którą zaczynały się zabudo- wania stolicy Hiszpanii, José Carrillo postanowił zrobić porządek z resztką „piątej kolumny”, która przetrwała dotychczasowe czystki i mordy. Mianem „piątej kolumny” określeni zostali przeciwnicy Republiki w Hiszpanii, którzy pozostali na terenach opanowanych przez rebelię kominternowską (czyli de facto wschodnia część kraju plus na północy Kraj Basków) i wpadli w ręce republikańskiej jaczejki. Dotyczyło to zwłaszcza wrogów republiki  przetrzymywanych w czterech madryckich więzieniach (Porlier, Modelo, Ventas i San Anton) w łącznej liczbie około ośmiu tysięcy, w tym ok. trzech tysięcy wojskowych, głównie w stopniu oficerskim.

Ze względu na niepewne rokowania co do skuteczności obronienia Madrytu przez siły podległe kominternowskim władzom, wcześniej wspomniany Główny Zarząd Bezpieczeństwa postanowił posegregować więźniów na trzy kategorie. Pierwszą z nich stanowili „faszyści i elementy niebezpieczne”, czyli wojskowi i osoby duchowne, drugą urzędnicy i pracownicy administracji, trzecią pozostali więźniowie.

Pierwszą grupę przeznaczono do natychmiastowego rozstrzelania, drugą do przeniesienia do innego miejsca (więzienie w zamku Chinchilla de Montearagón w rejonie Albacete – Andaluzja), a trzecią przeznaczono do zwolnienia. W swoich wspomnieniach Michaił Kolcow napisał, że zasugerował członkom junty wojskowej w Madrycie, że każda ilość więźniów, jaką zdążą rozstrzelać, nie zasili szeregów wojsk narodowych, co będzie działało na korzyść Republiki.

Przeznaczonych do likwidacji więźniów wywożono transportami w dniach 7, 8 i 9 listopada, a następnie 18 listopada, 24-30 listopada oraz 1 i 3 grudnia 1936 r. Miejscem egzekucji były przygotowane wcześniej doły nad rzeką Jarama w miejscowości Paracuellos,  ok. 30 km za Madrytem, jadąc drogą do Barcelony. Więźniów w to miejsce przywożono w dwupiętrowych autobusach stołecznej komunikacji, powiązanych po dwóch, aby uniemożliwić im ewentualną ucieczkę. Eskortę stanowili  funkcjonariusze republikańskich sił porządkowych (Vigilancia de Retaguardia). W masowych egzekucjach zostało straconych co najmniej 2500 ludzi, w tym kilkuset duchownych. Gdy trafieni kulami wpadali do dołu,  zasypano ziemią martwych razem z rannymi.

Oczywiście, żaden malarz nie namalował stosownego obrazu zatytułowanego np. „Matanzas de Paracuellos” (Morderstwa z Paracuellos), który zostałby wytypowany do obwożenia  po świecie, aby ukazywał to ludobójstwo. Co ważniejsze, nie znalazł się także żaden sponsor dla takiego malarza. Być może z góry było wiadomo, że żadne muzeum ani żadna galeria w świecie „zachodnich demokracji” nie zechciałaby przyjąć takiego obrazu w celu jego ekspozycji.

 

 

O autorze: stan orda

lecturi te salutamus