Piąta ewangelia

Przedstawiam kolejny z moich starszych tekstów (czerwiec 2019) i bodaj najważniejszy z  czteroczęściowego “Cyklu Całunowego” 

Ogłoszenie w 1988 r. “śmierci” Całunu Turyńskiego okazało się falstartem, co oznacza, iż nie powiodło się unieważnienie turyńskiej Relikwi. Inicjatorzy tej chutzpah przeoczyli, zapewne z racji  ideologicznej nadgorliwości, że ustalenia w naukach przyrodniczych, z natury rzeczy, mają, charakter tymczasowy (prowizoryczny), a więc muszą zostać potwierdzone poprzez wielokrotną pozytywną weryfikację, natomiast w przypadku gdy takowa wskazuje na odmienne rezultaty, zostają odrzucone.

Tym samym wiek Całunu, ogłoszony jako ostateczny w oparciu o radiodatowanie, od dawna przestał być wiążący ze stu i jeden powodów, a najbardziej istotne z nich przedstawiłem w innym swoim tekście.

Z pomiarów Całunu wynika , iż wymiary tego płótna wynoszą 436 x 111 cm, co stanowi odpowiednik miary w łokciach syryjskich, wyrażonej w proporcji długości do szerokości jak 8 do 2. W przypadku płótna Całunu jego parametry mają znaczenie, podobnie jak i inne cechy tej tkaniny. Płótno Całunu zostało wykonane z czystego lnu, którego włókna utkane zostały za pomocą rzadko stosowanej, skomplikowanej techniki, wymagającej krosien o czterech pedałach, gdzie przędza jest motana jednocześnie za pomocą dwóch wałków oraz zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jest to technika zwana chevrons, za pomocą której wytwarza się splot skośny zygzakowaty („splot Z”), w formie dwóch pasów o kształcie litery „V”, który wykonywany jest ściegiem „3 -1”. Czyli trzy razy nitka wątku przechodzi pod nicią osnowy, a raz nad nią.  Tak skomplikowany sposób tkania przeznaczony był dla cennych produktów dekoracyjnych ze względu  na układ wzoru, (naprzemienny kierunek układu „V”), który lśni odbijając promienie światła  w różnych kierunkach, w zależności od kąta pod jakim obserwujemy tkaninę. Przypominało wyglądem sprowadzane  z Chin drogie jedwabie lub wzory na tkaninach brokatowych.

Występuje wszak znamienna różnica, bo choć splot skośny zygzakowaty był znany w rejonie Bliskiego Wschodu
i w Egipcie już w II tysiącleciu przed Chr., to tkaniny były wytwarzane najczęściej przy pomocy splotu prostego. I przede wszystkich z wełny, która była tanim, bo powszechnym surowcem do wyrobu ubrań oraz innych przedmiotów w rodzaju dywanów, zasłon, narzut, obrusów, pościeli, itp. Praktycznie w każdym domu obszaru śródziemnomorskiego były krosna tkackie, oczywiście te o prostszej konstrukcji  (dwa pedały, ścieg prosty), a kobiety organizowały w domach cały cykl produkcyjny, od strzyży po gotowe wyroby. Otóż różnica polega na tym, iż tkanina Całunu nie zawiera żadnych śladów wełny, natomiast znaleziono w niej ślad bawełny z gatunku Gossypium hebaceum. W starożytności na Bliskim Wschodzie znany był tylko ten jeden, do czasu zanim uczestnicy wypraw Kolumba nie dostarczyli z Nowego Świata w rejon śródziemnomorski innych odmian, uprawianych tu współcześnie. A zatem na krosnach, na których utkana została tkanina użyta do Całunu, nie przetwarzano wełny, a jedynie len i bawełnę. Dowodzi to, że były to krosna używane do celów kultu religijnego (sacrum), jako że normy judaizmu zakazywały mieszania lnu z wełną, gdyż skutkowałoby to nieczystością rytualną. Mówiąc wprost, tkanina Całunu stanowiła część zwoju szczególnie cennego materiału, który nie był przeznaczony dla potrzeb z dziedziny profanum.

W świecie cywilizacji grecko-rzymskiej określenie „całun” (sindon) oznaczało rozmaite przedmioty z płótna lnianego, ale w żadnym razie nie były to płótna pogrzebowe. Sindon to grecka przeróbka egipskiego shendo (tkanina). Kalkę z egipskiego stanowi również hebrajskie określenie sadîn, które oznaczało jakiś fragment wysokiej jakości płótna lnianego, bez konkretnego zastosowania. W hebrajskich tekstach liturgicznych oznaczał ten termin płótno lniane dużych rozmiarów, którego używano do sporządzania zasłon w budynku Sanktuarium Świątyni Jerozolimskiej oraz którego używał arcykapłan w sytuacjach wyjątkowo uroczystych. (raz w roku w święto Yom Kippur). Pełna nazwa takiej tkaniny brzmiała po hebrajsku sadîn shel buz, co tłumaczy się jako „płótno z bisioru”. Tradycja, która wyrosła na tekstach Ewangelii, i która jest punktem odniesienia dla świata cywilizacji chrześcijańskiej, ujednoznaczniła rozumienie pojęcia “Całun” z płótnem pogrzebowym Jezusa Nazarejczyka. Do tego czasu określenie całun nie miało jednoznacznej konotacji, ale w praktyce wykluczało tę kojarzoną ze zmarłymi i ich pochówkiem. Tak więc obecne rozumienie określenia „całun” z płótnem grobowym stanowi precedens w historii cywilizacji, czyli zostało bezpośrednio powiązane ze sposobem konkretnego pochówku. Ale skąd ten wniosek, że konkretnego?

W roku 1978 włoski chemik Piero (Pietro) Ugolotti, za pomocą metody warstw kontrastu w negatywach fotografii Całunu, wyodrębnił sekwencje regularnych znaków przypominających jakieś pismo, gdyż znaki występowały w grupach o nieregularnej liczebności. Jako że nie był specjalistą od paleografii czy języków starożytnych, zwrócił się o pomoc do prof. Aldo Marastoniego, specjalisty z zakresu filologii antycznej na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie, który również wyodrębnił niektóre z liter, a ponadto dostrzegł jeszcze inne, choć o wątpliwej identyfikacji z powodu niewystarczającej ostrości negatywów wykonanych przez Ugolottiego. Zwrócił się więc o inne negatywy, którymi dysponowało Międzynarodowe Centrum Syndologii w Turynie. Po ich otrzymaniu rozpoczął długotrwałe prace nad identyfikacją znaków pisma. Sprawa skomplikowała się jednak, gdyż znaki okazały się literami z alfabetów hebrajskiego lub aramejskiego (znaki liter używane w tych językach były identyczne), greckiego oraz łacińskiego. Ponadto nie były to znaki pisma napisanego bezpośrednio na tkaninie Całunu, ale w jakiś sposób odbite z innego nośnika, np. pasków papirusu czy pergaminu.

Prof. Marastoni samodzielnie odcyfrował sekwencję liter greckich, odbitych na czole wizerunku postaci z Całunu, które udało mu się zidentyfikować (zidentyfikowane litery – pogrubione), jako TIBEPIOU CAICAPOS, czyli Cesarz Tyberiusz (z błędem w wyrazie CAICAPOS, który w poprawnej klasycznej literackiej grece attyckiej powinien być zapisany jako KAICAPOS, czyli na początku przez literę K). Profesor wyłuskał ze znaków jeszcze dwa napisy po łacinie, jeden składający się w sekwencję NEAZARE, drugi zaś dający się zinterpretować jako zwrot INNECE. NEAZARE to zniekształcenie greckiego określenia NAZAPENOΣ, które oznacza „mieszkaniec Nazaretu”. Natomiast napis INNECE to łacińska formuła IN NECEM – „na śmierć”, czyli informacja o rodzaju kary orzeczonej dla skazanego. W przypadku języka hebrajskiego prof. Marastoni był tylko samoukiem, więc postanowił zwrócić się o weryfikację swoich wniosków do eksperta z dziedziny obróbki informatycznej obrazów, prof. Giovanni Tamburelli z Politechniki w Turynie
https://it.wikipedia.org/wiki/Giovanni_Tamburelli.

Uzyskanie przez Tamburelli’ego obrazu wierzchniej warstwy Całunu w perspektywie trójwymiarowej pozwoliło na znacznie lepszą widoczność znaków liter. W 1982 r. podobny efekt trójwymiarowości uzyskał prof. Robert Haralick, amerykański specjalista od technik informatycznych z CUNY (City University of New York).
Ponadto zidentyfikował ślady na czole postaci z wizerunku na Całunie, jako pudełko dla filakterii przywiązywane przez wyznawców judaizmu do czoła lub lewego ramienia. Dwaj kolejni naukowcy, w osobach lekarza sądowego Roberto Messiny (specjalność ortopedia i traumatologia) i znawcę języków wschodnich oraz Carlo Oreccchię, profesora biblijnego języka hebrajskiego z uniwersytetu w Mediolanie, dokonali pogłębienia odczytów znaków liter i wyodrębnili także kolejny ich zestaw  (w obszarze czoła na wizerunku z Całunu), który w języku hebrajskim oznaczał „król judejski”.

Po upływie kilkunastu lat, w związku z dokonanym postępem technologicznym w zakresie technik optycznych, temat odczytania na nowo dotychczas zidentyfikowanych znaków, powrócił w związku z zarzutami, że ich treść odczytali naukowcy, którzy są bez wątpienia katolikami, a to mogło wywierać wpływ na interpretację zgodną
z przekazem ewangelicznym. Chodzi o zjawisko znane jako efekt Rorschacha, tzn. dostrzegania sekwencji znaków w nieregularnych plamach, które układają się w zależności od tego, jaki bagaż kulturowo-ideowy posiada osoba je oglądająca i dokonująca ich interpretacji. „Wrzawa” generowana przez laicko-ateistyczne lobby’s medialne w związku z przedstawionym, jako „ostateczny”, rezultatem badania radiowęglowego z 1988 roku, zagłuszała przez kilka lat wszelkie opinie kwestionujące wiarygodność owego datowania. Dopiero w 1994 r. specjaliści z paryskiego Międzynarodowego Centrum Badań nad Całunem Turyńskim (Centre International d’Étude sur le Linceul de Turin – CIELT) zwrócili się do uznanej placówki badawczej: Institut d’Optique Théorique – d’Orsay, który stanowi część składową francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) o przeprowadzenie ponownego  odczytania zidentyfikowanych na Całunie sekwencji znaków liter i ich brzmienia.
(od 2007 r. Instytut Optyki Teoretycznej i Stosowanej – Institut d’Optique Théorique et Appliquée d’Orsay)
https://cielt.pagesperso-orange.fr/organisations/france/cielt.htm

Prof. André Marion z ww. Instytutu był autorem oprogramowania umożliwiającego odczyt starych tekstów, które zostały wytarte (wyskrobane), a na ich miejscu zapisano inny tekst. W ten sposób, za pomocą widm uzyskanych z mikrośladów odcisku dawnych liter, można było odtwarzać, niewidoczny już, pierwotny zapis. Zaletą tego oprogramowania było to, że stosowany do obróbki palimpsestów algorytm nie jest „katolikiem”, zatem odpada posądzenie go o interpretację z uprzednią tezą, czyli efekt Rorschacha. W ten sposób uzyskano maksymalnie „zobiektywizowane” odczytanie sekwencji liter na Całunie, pomimo tego, iż krytycy nie zaproponowali (do tamtej pory) innego znaczenia plam znaków, zgodnie ze wspomnianym efektem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Palimpsest_(pi%C5%9Bmiennictwo)

Prof. A. Marion powołał zespół ekspertów, którzy przez wiele miesięcy opracowywali odpowiednie algorytmy, pozwalające na warstwowe przefiltrowywanie rozmaitych śladów zakłócających odczyt samych znaków. W 1997 r.  prof. A. Marion i inż. Anne-Laure Courage (również Instytut Optyki – Orsay) na zorganizowanym przez CIELT międzynarodowym kongresie w Nicei przedstawili rezultaty pracy zespołu, którym kierowali. Potwierdzili istnienie napisu łacińskiego w brzmieniu INNECE(M) oraz greckiego napisu NAZAPENOΣ (poprawiony odczyt w stosunku do wersji prof. A. Marastoniego, tj. NEAZAPE). Nieco poniżej wyodrębniono zespół liter o sekwencji HΣOY, która nie może być niczym innym jak greckim słowem (I)HΣOY(Σ), czytanym jako „Iesous”. Łącznie sekwencja ta składa się na grecki napis: (I)HΣOY(Σ) NAZAPENOΣ (Jezus Nazarejczyk). Zespół prof. A. Mariona zidentyfikował jeszcze inne grupy greckich liter, a mianowicie: ΨΣ, przerwa, i dalej ΚI(…), czyli ostatnia litera z tej sekwencji nie została odczytana, następnie napis PEZ(…), również bez zidentyfikowania ostatniej litery oraz sekwencję liter AΔA(…) bez odczytania ostatniej z liter. Litery SB stanowiły ostatnią grupę odczytanych jednoznacznie znaków.

Pominę w tej notce wstępne interpretacje zespołu prof., A. Mariona odnośnie tego, jakie mogły być tam brakujące litery i co oznaczały w rezultacie słowa w taki sposób skompletowane. Streszczę natomiast wyniki wieloletnich badań prof. Barbary Frale, eksperta od języków starożytnych Bliskiego Wschodu, specjalisty pracującego przez długie lata w Tajnym Archiwum Watykańskim.  Profesor porównywała style pisma z różnych regionów stosownego obszaru geograficzno-cywilizacyjnego, znajdujące się na dokumentach powstałych w różnych okresach czasu i sporządzanych z okazji najróżniejszych zdarzeń, ze szczególnym uwzględnieniem biurokracji pogrzebowej, obowiązującej w Imperium Romanum. Dokonane ustalenia opisała w publikacji pt.: „Całun Jezusa Nazarejczyka”. W praktyce całość tej ponad 400-stronicowej pracy dotyczy procesu odczytywania napisów znalezionych na Całunie, czyli zaprezentowania argumentacji dla odrzucenia mało prawdopodobnych wersji oraz zaproponowania wersji zgodnych z prawem i obyczajem tamtego miejsca i czasu. Oczywiście nie zamieszczę opisu poszczególnych etapów tego rodzaju kwerendy.  Zainteresowanych tematyką odsyłam do wspomnianej publikacji.

Dodam tylko, iż w swojej pracy prof. B. Frale uwzględniła również wyniki badania znaków na Całunie, wykonanych przez dr Thierry Castex, specjalistę z zakresu geofizyki (analizy fizyczno-chemicznej warstwowania skał ) oraz matematyki znaków (Uniwersytet w Bordeaux i Uniwersytet w Pau – Université Bordeaux I; Université de Pau et des Pays de l’Adour), który odtworzył wizerunek na Całunie w technologii 3 D (hologram) oraz zidentyfikował jeszcze inne napisy (po hebrajsku). Są to wyniki badań przeprowadzonych już w XXI wieku, a opublikowane w roku 2009.
http://thierrycastex.blogspot.com/

Oto syntetyczna reasumpcja wniosków znajdujących się w publikacji prof. Barbary Frale, która efekty swoich badań każdorazowo konsultowała z prof. A. Marionem.

Napis (I)HΣOY(Σ) stanowi zhellenizowana formę męskiego imienia hebrajskiego w brzmieniu Jehoshua (Bóg zbawia), używanego w skróconej wersji jako Jeshua (Jozue), stąd Iesous (Jezus). Imię pośród wyznawców judaizmu bardzo popularne, wystarczy wspomnieć, że wśród siedemdziesięciu żydów aleksandryjskich, którzy redagowali tekst Septuaginty, około dwudziestu nosiło to imię.

[Ślad popularności tego imienia odnajdujemy w jednym z wersów ewangelicznych (który w tym aspekcie został najprawdopodobniej ocenzurowany), a mianowicie, gdy Piłat zadaje pytanie: „którego więc mam ułaskawić
(w domyśle: którego Jezusa, skoro co drugi nosi u was takie imię). Odpowiedź brzmiała: Barabasza (Bar Abba), co oznaczało „syn ojca” i było typowym w Judei określeniem dla syna skryby/pisarza, która to profesja przechodziła z ojca na syna. Nie można jednak wykluczyć, iż to imię mogło mieć brzmienie Bar Rawan]

Tak więc, grecki napis w brzmieniu Iesous Nazarenos określa imię i miejsce pochodzenia skazańca, zaś słowo INNECE(M) „na śmierć” określa rodzaj kary. Ze słowa poprzedzającego wyraz „in necem” udało się odczytać tylko literę „N”, co należałoby zinterpretować jako (DAM)N(ATUS) INNECE(M), czyli „skazany na śmierć”. Oczywiście identyfikacja jednej litery to za mało, aby mieć pewność, natomiast jest to poszlaka wynikająca z kontekstu miejsca i czasu oraz rodzaju zdarzenia, jak też z rutyny, stosowanej w podobnych przypadkach dla pism urzędowych w ramach Imperium Romanum. W rzymskiej prowincji Judea w roku Pasji Jezusa wyroki śmierci musiały posiadać zatwierdzenie przez rzymskiego namiestnika (zaś szczególnie wobec sprawców przestępstw “politycznych”). A zatem wyrażenie „skazany na śmierć” było urzędową formułą, stosowaną przy tej kategorii wyroków.

Odnośnie sekwencji liter zinterpretowanych przez zespół prof. A. Mariona jako: ΨΣ, przerwa, ΚI(…)-, profesor
B. Frale uważa, że litera zidentyfikowana jako „sigma” (Σ), w rzeczywistości jest literą E (epsilon), i co uzupełnione literami O i A w miejsca brakujące, daje sensowny zapis, oznaczający (O)ΨE KI(A)-. OΨE jest wyrażeniem stosowanym dla oznaczenia pory zakończenia dnia (pierwsze oznaki wieczoru – koniec dnia w znaczeniu prawnym – ówcześnie godzina dziewiąta). W przypadku greki dalszy ciąg słowa KIA ma tylko jedną logiczną i sensowną kontynuację, ze względu na brak miejsca na więcej niż trzy nieodczytane litery. Musiałby być to wyraz KIA(DTO), stanowiący urzędowe polecenie w brzmieniu „niech będzie złożony”, albo wyraz KIA(TO) oznaczający: niech będzie zdjęty (usunięty), a cały tekst tego napisu posiadałby brzmienie: „Niech będzie złożony (zdjęty) o godzinie dziewiątej”.

Prof. Barbara Frale odczytała jako nazwę miesiąca „adar”, (babiloński adaru) odcyfrowanie sekwencji znaków, czyli liter AΔA(…). Adar był szóstym miesiącem kalendarza hebrajskiego, początkiem wiosny (okres od połowy marca do połowy kwietnia w naszym kalendarzu).

Z uwagi na to, że wg prawa mojżeszowego kości złożonego do grobu można było zebrać i przełożyć do ossuarium po upływie 12 miesięcy, miesiąc adar stanowił prawdopodobnie oznaczenie dla tej czynności, mogącej nastąpić 12 miesięcy po miesiącu śmierci skazańca (śmierć w miesiącu nisan, który następował po miesiącu adar lub po dodatkowym miesiącu adar sheni, korygującym kalendarz co dwa lub trzy lata).

Z kolei słowo PEZ(…) odczytała jako PEZ(Ω), które było urzędową formułą o brzmieniu: “ja wykonuję” i jeszcze zazwyczaj zawierało podpis urzędnika (notariusza), sporządzającego przy tego rodzaju okolicznościach pisma urzędowe. Jeśli dodatkowo uwzględnić, iż były nieodczytane dwa lub trzy znaki, obok znaków składających się na imię cesarza Tyberiusza, to najpewniej mogły oznaczać rok panowania tego cesarza. Zdołano odczytać tylko znak „I”, co mogło być fragmentem rzymskiej liczby „16” (XVI).

Wg syntetycznej konkluzji, wynikającej z ustaleń ekspertów, odbity w części tekst na płótnie Całunu posiada  następujące brzmienie (kursywą w nawiasie tekst domyślny):

„Jezus Nazarejczyk. Uznano (że podburzał lud). Skazany na śmierć w 16 roku Tyberiusza. Niech będzie złożony /został zdjęty/ o godzinie dziewiątej. (Niech będzie oddany w) adar sheni. Osobą sprawującą obowiązki jest (…)”

________________________________________________________________________

Grafika: Całun Turyński – obraz cierpień Chrystusa

 

O autorze: stan orda

lecturi te salutamus