Reprezentujący normalnych Polaków, Grzegorz Braun został pozbawiony immunitetu przez “front chanukowy” w Sejmie następującym stosunkiem głosów:
Przeprowadzono siedem głosowań w sprawie siedmiu zarzutów. Jednym z nich było “chanukowe oskarżenie”- zarzut prokuratora z wątkiem świadomego uderzenia Żydówki w obojczyk, która atakowała Brauna fizycznie.
Podczas debaty jeden z posłów PSL-u nawiązał ogólnie do słów Żyda Mosze Turbowicza (Mariana Turskiego), komunisty popierającego stalinowski reżim w Polsce, co dodatkowo zwiększyło poziom absurdu. Poseł skrajnej lewicy, Zandberg podczas wystąpienia nazwał Brygadę Świętokrzyską hitlerowskimi kolaborantami, a poza tym:
Koledzy pana Brauna wzywają, aby strzelać do bezbronnych ludzi szukających tu azylu
Patrzę na pana Mentzena w kampanii pan się zarzekał, że nie jest pan ksenofobem
Nie będzie przyzwolenia na bicie ludzi na tej Sali
“Przywróciłem powagę sejmu i sądu. Sąd został przyozdobiony przez pederastów, eurofederastów ich choinką z ich emblematami”
__________________________________________________________________________________________
Miałem już tu nie pisać, ale zrobię wyjątek, ponieważ sprawa OSP dalej budzi emocje.
Należy sprawdzić kto się wstrzymał i kto zbojkotował, bo byli tacy. Być może to klucz do próby dotarcia do tego, kto jest w tym gremium: bądź po ludzku uczciwy i jeszcze może pozwolić sobie na manifestację tego, bądź lepiej poinformowany, co do powodów akcji gaśniczej. Warto drobiazgowo przeanalizować ich życiorysy, co do minimum 4 pokoleń wstecz.
Konfederacja:
Wstrzymało się
Kukiz: Jakubiak Marek, Kukiz Paweł, Sachajko Jarosław
PiS: Woźniak Tadeusz
Jak one nienawidzą Grzegorza Brauna, te zdechłe i wyschłe, skulone w swych kokonach pajęczaki nazywane “posłami”! Jak oni chcieliby go uciszyć, zakłuć swymi kłujkami, oplątać brudnymi niciami tego rasowego inteligenta polskiego, wspaniałego orła, z rozmachem kontynuującego swój wysoki lot. Żeby tylko nie mówił, żeby nie przypominał im o ich nędzy i nicości!… Niech będą wzgardzeni na zawsze, bo chcą zepchnąć polskiego orła do swej kloaki. Ale im to się nie uda, bo Orzeł jest własnością Maryi, naszej Królowej i Hetmanki i przyjdzie już niebawem dzień, gdy to oni będą z wrzaskiem lecieć w przepaść i nikt im nie pomoże, nikt ich nie wspomni inaczej, jak ze zgrozą i obrzydzeniem. Niech będą pewni, że otrzymają to, na co zasłużyli.
Mnie interesują ci, którzy się wstrzymali i nie głosowali.
Korekta. Bojkot.
Proszę sobie kliknąć i zobaczyć
Ale może to być, moim zdaniem, w niektórych przypadkach, mylące
W Konfederacji nie głosowali: Braun (honorowo we własnej sprawie), oraz Wipler i Tyszka. A w PiS niektórzy z przyczyn naprawdę niezależnych (Morawiecki i Ziobro)
Dziękuję, już zmęczyłem się drobiazgowymi poszukiwaniami, ale podtrzymuję potrzebę weryfikacji tych, miejmy nadzieję ludzi, a nie tylko hominidów. Ale to “robota” dla młodszych i mniej zniechęconych.
Szanowny Panie!
bezsensowny konflikt między nami (przynajmniej w mojej ocenie), był powodem mojego odejścia z tego portalu, ale odrzucając osobiste iluzje poczucia dyskomfortu pragnę odnieść się do tego co Pan napisał.
Nie wiemy, tak naprawdę kim jest i kogo reprezentuje Grzegorz Braun. Opieramy się, a przynajmniej ja na INFORMACJACH. Informacjom, wbrew pozoru, blisko do haggad.
A te mają swą reputację.
Modlimy się o odwrócenie trendów anihilacji tego, co specjaliści w dziedzinie, m.in. biologi molekularnej nazywają gatunkiem ludzkim, a Bóg informuje nas, że ten “gatunek” nie jest nim, ponieważ ma Duszę z wszelkimi konsekwencjami.
Ale sama modlitwa nie wystarczy.
Potrzebne są czyny z naszej strony. Jest ich coraz mniej. Jeno pokwękiwania.
A więc może być tak, że Grzegorz Braun jest, wbrew pozorom człowiekiem umocowanym wyżej, aniżeli nam się wydaje i że uderzenie w Chabad Lubawicz i B Nai Brith – bo Chabad jest ich częścią – to odprysk poważniejszej gry, w której my nie wiemy kogo reprezentuje Grzegorz Braun. Proszę to wydarzenie umieścić w kontekście eskalacji wydarzeń medialno-propagandowych odbywających się obecnie w naszej Ojczyźnie, a rozpędzonych tym incydentem. Czemu w poprzedniej kadencji sejmu tylko on mówił o kowidku i nie zakładał szmaty na buzię. Być może był przygotowywany do roli współczesnego Kornela Morawieckiego, który był nie złapania w ramach Solidarności Walczącej. Inne są drogi heroizmu w tych czasach.
O rodzinie Brauna
Żydowskie korzenie Grzegorza Brauna?
Z profesorem Kazimierzem Braunem rozmawia Wieslaw Magiera:
– Panie profesorze, jak Pan zapewne zauważył, w kontekście ostatnich wypadków, które rozegrały się w polskim Sejmie, z udziałem posła Grzegorza Brauna, pojawiły się, a raczej ponowiły się, sugestie, że jest on Żydem i, posługując się prowokacją, w istocie służy interesom żydowskim.
Kazimierz Braun: – To są insynuacje, kłamstwa i, po prostu, brednie.
– Jest Pan ojcem Grzegorza Brauna. Proszę opowiedzieć o pochodzeniu swoim, a zatem i swego syna.
– Moi przodkowie Baltazar i Katarzyna Braun, przybyli do Polski z Austrii około połowy XVIII wieku. Osiedlili się we Lwowie. Byli katolikami. Jest zachowane świadectwo urodzenia ich pierworodnego syna Andrzeja i jego chrztu w lwowskiej Katolickiej Katedrze Łacińskiej w 1758 r. Księgi parafialne notują chrzty ich dzieci, potem następnych pokoleń, oraz pogrzeby kolejnych członków rodziny. Nazwisko Braun jest dość popularne w Austrii, na Słowacji, w Czechach i w Niemczech. Rodzina moich przodków została na stałe w Polsce i bardzo szybko się spolonizowała. Odtąd, była po prostu rodziną polską i katolicką.
– Czy istnieją na ten temat źródła historyczne?
– Tak. Istnieją bardzo liczne źródła, dokumenty, zapisy. Już wspomniałem księgi parafialne lwowskiej, Katolickiej Katedry Łacińskiej. Historię rodu Braunów z benedyktyńską dokładnością zbadała moja córka, dr Monika Braun. Sięgała do licznych spisanych źródeł, a więc właśnie ksiąg parafialnych, wykazów uczniów i studentów szkół i uniwersytetów, na które uczęszczali, dokumentacji, jaka po nich pozostała w miejscach ich pracy oraz bardzo licznych innych dokumentów, a także do ogromnej liczby listów. Całość swoich badań przedstawiła w obszernej, historycznej, naukowej monografii rodziny Braunów oraz rodzin, z którymi Braunowie wchodzili stopniowo w liczne koligacje, wrastając w Polskę i polski naród. Wśród rodzin, z jakimi związali się Braunowie, byli Żulińscy, a wśród nich doktor Roman Żuliński, członek Rządu Narodowego w Powstaniu Styczniowym, stracony na stokach warszawskiej cytadeli wraz z Romualdem Trauguttem i innymi w 1864 r. Byli też Medweccy – Mieczyław Medwecki zapisany jest w historii II wojny światowej jako pierwszy polski lotnik, który zginął w walce z lecącymi na Kraków niemieckimi bombowcami 1 września 1939 r. Innymi krewnymi byli między innymi Rucińscy, Micińscy, Wyhowscy, Węgrzynowscy, Dłuscy, Choroszewscy, Pileccy. Monumentalna (965 stron, kilkaset fotografii, drzewa genealogiczne) książka dr Moniki Braun nosi tytuł “Migrena. Kronika rodzinna”. Wydało ją Wydawnictwo Austeria (Kraków – Budapeszt – Syrakuzy, 2021). Jest to dosłownie kopalnia wiedzy na temat całej naszej rozgałęzionej rodziny. Tam należy odesłać każdego, kto interesuje się pochodzeniem Grzegorza Brauna.
– Co to za dziwny tytuł – “Migrena”?
– Migreny prześladowały wielu członków rodziny w kolejnych pokoleniach. Wytworzyła się wręcz taka tradycja rodzinna. Pamiętam jak cierpieli na migreny moja babka, Henryka, mój ojciec Juliusz, moja siostra Maria. Ja sam nie byłem od nich wolny.
– Dalsze losy rodziny Braunów związane są z Tarnowem, prawda?
– Do Tarnowa przeniósł się mój pradziadek, z zawodu urzędnik, Józef Braun. I tam urodził się mój dziadek Karol. Studiował on prawo na UJ w Krakowie, a praktykował je jako notariusz w Dąbrowie Tarnowskiej, potem także w innych miejscowościach Galicji. A w Tarnowie poznał swoją przyszłą żonę, Henrykę Millerównę, i tam ostatecznie osiedliła się w cała rodzina moich dziadków w 1914 r.
– Proszę powiedzieć coś więcej o tej rodzinie.
– Dziadek Karol był notariuszem i przywódcą Sokolskim. To on prowadził defiladę Sokołów w Krakowie na uroczystościach odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego w 1910 r. Babcia Henryka była po pierwsze troskliwą żoną i matką, ale także działaczką niepodległościową, społecznicą. Należała do komitetu obywatelskiego, który odbierał od Austriaków władzę nad wyzwolonym, jako pierwsze polskie miasto, Tarnowem w ostatnich dniach października 1918 r. Potem była m.in. Komendantką Krakowskiej Chorągwi Harcerek. Moi stryjowie Kazimierz i Jerzy, mój ojciec Juliusz, oraz moja ciotka Jadwiga, urodzili się w Dąbrowie Tarnowskiej, ale potem mieszkali przez pewien czas w Tarnowie. Mój stryj Kazimierz – a więc stryjeczny dziadek Grzegorza – był Legionistą, potem lotnikiem, porucznikiem Wojska Polskiego, zapisał bohaterską kartę w wojnie z bolszewikami, jako strzelec pokładowy walcząc z konnicą Budionnego. Odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Zginął w 1920 roku. Mój stryj Jerzy – drugi stryjeczny dziadek Grzegorza – wtedy młody poeta, student Uniwersytetu Jagiellońskiego, poszedł na wojnę z bolszewikami jako ochotnik. Przez wolne dwudziestolecie był pisarzem, filozofem, redaktorem, wydawcą. W czasach II wojny założył organizację niepodległościową Unia, wszedł z nią do Stronnictwa Pracy. Był członkiem, a potem przewodniczącym, Rady Jedności Narodowej (podziemnego parlamentu), a następnie ostatnim najwyższym zwierzchnikiem podziemnego rządu – Delegatem Rządu RP na Kraj – w 1945 r. Latami więziony był potem przez komunistów.
Moja ciotka Jadwiga, zamężna Domańska – cioteczna babka Grzegorza – była aktorką. Jako kurierka ZWZ z Warszawy do Wilna została zaaresztowana przez Sowietów i zesłana do gułagu. Uwolniona po układzie Sikorskiego ze Stalinem, podążyła do polskiego wojska pod dowództwem gen. Andersa i została tam przez niego nominowana dyrektorem Teatr Dramatycznego 2 Korpusu. Przeszła ze swym teatrem cały szlak żołnierski z „ziemi nieludzkiej” (jak ją nazwał Gustaw Herling Grudziński), przez Persję, Palestynę, Włochy, do Londynu. Nie chciała wracać do Polski pod komuną. Wybrała emigrację.
– A Juliusz Braun, dziadek Grzegorza?
– Mój ojciec, Juliusz – dziadek Grzegorza – chodził do szkół w Tarnowie. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie się doktoryzował. Był adwokatem i działaczem Akcji Katolickiej. W 1931 r. ożenił się z Elżbietą Szymanowską, córką ziemianina, Michała Szymanowskiego, z Mokrska Dolnego nad Nidą. Tam się urodziłem, we dworze mego dziadka. I to jest kolejne rozgałęzienie korzeni mego syna Grzegorza – przez swoją babkę, Elżbietę Szymanowską i jej koligacje, między innymi, z rodem Tymienieckich. Kazimierz Tymieniec-ki, twórca w 1919 r., a następnie wieloletni profesor Uniwersytetu Poznańskiego, był moim chrzestnym ojcem, a Janusz Tymieniecki, ziemianin z polskiego Pomorza, zginął w Auschwitz. Natomiast brat matki, Jan Szymanowski, kawalerzysta, porucznik Wojska Polskiego, był ciężko ranny w kampanii wrześniowej, za dzielność otrzymał order Virtuti Militari. Po wojnie, jako ziemianin, był przez pięć lat więziony. Zaś mój ojciec, jako harcerz, był ochotnikiem w wojnie 1920 r. i ochotnikiem w wojnie 1939 r. (już wtedy powyżej wieku poborowego). Był kierowcą generała Tadeusza Piskora, dowódcy Armii Lublin, a potem i Armii Kraków. Wraz z generałem dostał się do niemieckiej niewoli. Uciekł jednak z obozu jenieckiego. W czasie wojny był dwukrotnie więziony przez Niemców, ale oba razy, wręcz cudownie, ocalany. Po wojnie włączył się odbudowę kraju, był dyrektorem Izby Przemysłowo-Handlowej w Częstochowie, gdzie utrzymywał stałe kontakty z Jasną Górą i z Episkopatem, a także stworzył pierwszą w Częstochowie wyższą uczelnię, Wyższą Szkołę Administracyjno-Handlową i został jej rektorem. Został jednak zaaresztowany przez komunistów w 1948 roku i latami siedział w więzieniu. Zrehabilitowany, został profesorem w Polskiej Akademii Nauk. Tu dodam, że napisałem o nim książkę biograficzną pt. Mój Ojciec (Wydawnictwo A. Marszałek) i tam również można sięgnąć, aby dowiedzieć się więcej o przodkach Grzegorza.
– Z pana relacji wynika, że to była piękna, polska, katolicka, patriotyczna rodzina.
– Tak. Tacy byli przodkowie Grzegorza z mojej strony.
– O pochodzeniu człowieka, wedle tradycji żydowskiej, decyduje, kto był jego matką. A więc jak to było od strony matki Grzegorza Brauna?
– To jakby druga strona tego samego medalu – pochodzenia Grzegorza Brauna. Jego matką jest moja żona Zofia, z domu Reklewska. Oboje jesteśmy katolikami. Zawarliśmy ślub w kościele sióstr franciszkanek przy ulicy Piwnej w Warszawie w 1962 roku. Moja żona, a więc matka Grzegorza, pochodzi ze starego polskiego, rycerskiego, szlacheckiego, ziemiańskiego rodu Reklewskich, herbu Gozdawa, którego zapisana historia sięga XVI wieku. Od wieków ród Reklewskich siedział w Sandomierskim. Jeden z przodków mojej żony, Wincenty Reklewski, pułkownik Wojska Polskiego i znany poeta, zginął w wyprawie Napoleona pod Moskwą. Ojciec mojej żony, także Wincenty Reklewski, zabity przez czerwonych bandytów w grudniu 1939 roku, był właścicielem dóbr Mirogonowice. Jego żoną była Danuta z Wasiutyńskich, której ojciec, uczony i inżynier, Aleksander Wasiutyński, był jednym z organizatorów i przywódców strajku szkolnego w zaborze rosyjskim w 1905 roku, domagającego się nauczania po polsku, a nie po rosyjsku. W 1919 roku należał do twórców Politechniki Warszawskiej i następnie był jej wieloletnim, znanym i szanowanym profesorem. Do dziś jego imię nosi tam jedna z sal wykładowych. Moja żona Zofia spędziła dzieciństwo w rodzinnym dworze w Mirogonowicach, do chwili kiedy została, wraz z matką i czworgiem rodzeństwa, wyrzucona przez reformę rolną na wiosnę 1945 roku. Książka wspomnieniowa mojej żony Urodziłam się pomiędzy… (Wydawnictwo 3DOM, 2022; ta książka jest bestsellerem, miała już cztery wydania), jest kolejnym dokumentem pochodzenia Grzegorza. Przez swoją matkę, z domu Zofię Reklewską, Grzegorz został niejako włączony w tradycję rodzinną Reklewskich i Wasiutyńskich, oraz ich koligacje, między innymi z rodziną Romockich. Bohaterowie Powstania Warszawskiego, bracia Romoccy, Andrzej „Morro” i Jan „Bonawentura”, byli kuzynami Zofii. Tak więc, wracając do Grzegorza, powiedzmy to jasno, skoro ta jasność jest tu oczekiwana: matką Grzegorza Brauna jest Zofia, z domu Reklewska, Polka i katoliczka.
– Korzenie Grzegorza Brauna są więc, ze strony obojga rodziców oraz stojących za nimi rodów, niewątpliwie polskie, a równocześnie katolickie. Jest on Polakiem i katolikiem z krwi, kości, tradycji i przekonań.
– Grzegorz wchłaniał te wszystkie tradycje z opowiadań rodzinnych, często spędzając wakacje ze swoimi dziadkami, czytał o nich. Szeroko i głęboko zapuszczał swoje korzenie w polską i katolicką glebę. Jest dziedzicem najlepszych polskich tradycji patriotycznych i wolnościowych, a swoją wiarę manifestuje publicznie.
– Dziękuję za rozmowę.
(prof. Kazimierz Braun udzielił tego wywiadu dla tygodnika “GŁOS”, którego od szeregu lat jest współpracownikiem).
Pani Rebeliantko!
Najpierw cytat: “Moi przodkowie Baltazar i Katarzyna Braun, przybyli do Polski z Austrii około połowy XVIII wieku. Osiedlili się we Lwowie. Byli katolikami. Jest zachowane świadectwo urodzenia ich pierworodnego syna Andrzeja i jego chrztu w lwowskiej Katolickiej Katedrze Łacińskiej w 1758 r. Księgi parafialne notują chrzty ich dzieci, potem następnych pokoleń, oraz pogrzeby kolejnych członków rodziny. Nazwisko Braun jest dość popularne w Austrii, na Słowacji, w Czechach i w Niemczech. Rodzina moich przodków została na stałe w Polsce i bardzo szybko się spolonizowała. Odtąd, była po prostu rodziną polską i katolicką.
– Czy istnieją na ten temat źródła historyczne?
– Tak. Istnieją bardzo liczne źródła, dokumenty, zapisy. Już wspomniałem księgi parafialne lwowskiej, Katolickiej Katedry Łacińskiej. Historię rodu Braunów z benedyktyńską dokładnością zbadała moja córka, dr Monika Braun”.
Cóż z niego wynika?
Ano:
a) OŚWIADCZENIE, ojca, że rodzina przybyła z Austrii.
b) OŚWIADCZENIE ojca, że córka wszystko dokładnie zbadała.
To ja mogę oświadczyć, że przybyłem z Marsa i że według moich informacji ciężko mi udzielić odpowiedzi, czy posiadam córkę, czy nie.
Ja wiem, że jest przemożna potrzeba adorowania B O H A T E R A, ale nie na pospolitą wiarę w człowieka, bo wiara odnosi skutek tylko do Boga.
Niepotrzebnie tu wróciłem.
ps nie twierdzę, że Braun jest Żydem. Bo po prostu nie wiem. Ale, empirii nie poddaję w kategoriach wiary, bo w dawnych czasach nie zdałbym nawet małej matury.
Teoretycznie jest to możliwe. Teoretycznie resztki polskiej elity, a także nędzne resztki Polaków mogą być obsługiwane przez takiego aktora.
Ale analogicznie – czy brak maski na twarzy Brauna podczas picdemii rónież należałoby umieścić w kontekście jakiejś niekorzystnej eskalacji?
Pana rozważania teoretyczne mogą budzić demona podejrzliwości, który utuczony może pożerać każdą inicjatywę, każdą aktywność- paraliżować wolę gasić nadzieję.
Sam Pan pisze do PŁ o czynach.
Człowiek może zawierzyć Bogu, a ludziom najwyżej w sposób trzeźwy.
A propos innego komentarza o pochodzeniu. Braun zawsze zachowywał się jak Polak i katolik. Takie są fakty, a dywagacje o rzekomym, takim lub owakim, pochodzeniu nie mają najmniejszego sensu.
Naszym obowiązkiem moralnym oraz ze względów praktycznych jest szukanie prawdy. Tym się powinniśmy kierować i najwyżej korzystać z inspiracji wybitnych osobowości. Mamy nie tylko Brauna, a żaden z nich nie jest idealny. Hipotezy robocze, owszem, ale bez defetyzmu.
>nie twierdzę
>nie wiem
>nie poddaję
>nie zdałbym
>nie potrzebnie
>nie tytus
Opublikować imienna listę głosujących “za” i w najbliższych wszelkich wyborach “ciąć” element eurokołchozowych chanukowców. Wybory samorządowe i eurokołchozowe. Do wyborów prezydenta prokuratura będzie prowadziła “starannie precyzyjne” postepowanie, by uniemożliwić p. Braunowi kandydowanie w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Ty nie przybyłes z Marsa, ale z …
Od Redakcja:
Szanowny Panie unuk orda nie dopuszczamy ataków ad personam…
Proszę brać to pod uwagę.
Zrozumiałem , ze pełne insynuacji szkalowanie G. Brauna, dopuszczacie.
Dobrze wiedzieć.
Tak się składa, że ja również należę do redakcyjnego grona. Proszę przeczytać mój komentarz
Idąc tokiem Pańskiego rozumowania to można przyjąć założenie, że wszystko można spreparować, każdy dokument sfałszować, każdego świadka co to wszystko zaświadczy podstawić i każdego skompromitować czy skazać stawiając fałszywe zarzuty. Od początku w mediach gł. ścieku pisano i przekazywano, że Braun dopuścił się napaści na kobietę.
Co do tych zarzutów postawionych Braunowi z d*py i tego głosowania w chanukasejmie napiszę tak jak ktoś ma początku srandemii napisał w moim miasteczku na ogrodzeniu dość dużymi literami i co mi się niezwykle spodobało: hucpa i dezynwoltura.
siostra Grzegorza Chanukka Brauna:
dr Monika Maria Braun
żydolożka?:
żyd Lev Stern: Wrocław, Jerozolima, Wrocław. adapt. tekstu dr Monika Maria Braun . Wrocław: Wydawnictwo Via Nova, 2014. ISBN 978-83-64025-09-9. OCLC 886524315.
dr Monika Maria Braun : Mona: opowieść o życiu malarki. Wrocław: Wydawnictwo Via Nova, 2016. ISBN 978-83-64025-27-3. OCLC 966407795.
(beletryzowana biografia żydówki Miry Żelechower-Aleksiun)
Mira Żelechower-Aleksiun (ur. 26 marca 1941 w żydowskim? Millerowie) – polska malarka żydowskiego pochodzenia, przedstawicielka wrocławskiego środowiska artystycznego.
Podczas stanu wojennego brała udział w ruchu kultury niezależnej, między innymi jako współorganizatorka wrocławskiego Biennale Młodych „Droga i Prawda”.
Prowadzi także aktywną działalność pozaartystyczną, głównie na rzecz pojednania :D chrześcijan i żydów.
rodzina post-przechrzty żyda Leszka Millera?:
Ivan Abramovich Müller
It was founded in 1786 and named after its founder, the army officer Ivan Abramovich Müller, who set up a farm estate after he received vacant land by the river deep in the Decree of the Empress Catherine the Great on February 14, 1786
żydówka dr Natalia Aleksiun-Mądrzak (ur. 21 stycznia 1971 we Wrocławiu) – polska historyczka pochodzenia żydowskiego.
Życiorys
Jest córką malarki żydówki Miry Żelechower-Aleksiun i Jana Jaromira Aleksiuna.
–
Pracę doktorską pt. „Wykorzystanie technik aktorskich w treningach społecznych” obroniła w Instytucie Kulturoznawstwa Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w 2009 roku[3].
Czy tytuł sugeruje drugą mgr Jowitą Kacik z Politechniki Wrocławskiej “Obrończynię Krzyża na Krakowskiem Przedmieściu”?
Jowita Kacik oraz Joanna Burzyńska – obie panie pozują do zdjęcia przed budynkiem sejmu. Joanna Burzyńska zasłynęła swoim udziałem w protestach w obronie krzyża na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie smoleńskiej
siostra Grzegorza Chanukka Brauna:
dr Monika Maria Braun
żydolożka?:
żydówka dr Natalia Aleksiun-Mądrzak (ur. 21 stycznia 1971 we Wrocławiu) – polska historyczka pochodzenia żydowskiego.
Życiorys
Jest córką malarki żydówki Miry Żelechower-Aleksiun i Jana Jaromira Aleksiuna.
holokałstyczne muzeum żydowskie w usa
the United States Holocaust Memorial Museum
Dr. Natalia Aleksiun Żelechower-Mądrzak
ushmm.org/research/about-the-mandel-center/all-fellows-and-scholars/natalia-aleksiun-2011
No to teraz mam totalny zamęt, taki “myszygene kopf”, wnioskuję, że wszyscy jesteśmy żydami tylko tego nie wiemy. Kiedyś pan prezydent Duda coś w tej materii napomknął.
Dawnymi czasy, w okresie II WŚ jeden z przywódców Niemiec orzekł, że to on będzie decydował kto jest, a kto nie jest żydem.
Obecnie “ideał” sięgnął bruku i kto wcześniej wstanie ten orzeka. Przy okazji przyjąłem do wiadomości, że pan Nie Tytus, jest Marsjaninem.
Jeżeli o mnie chodzi, to ja jestem “tutejszy”, nie mylić z tu manem.
Niczego nie można wykluczyć w tak wysokim pokerze. Możliwe są wszelkie umocowania w mechanizmach ukrytych za plecami graczy. Ja jednak staram się ograniczać do obrazu, który malują przede mną widzialne i słyszalne wydarzenia i oceniać je na miarę dostępnych mi zmysłów i rozumu. I widzę zmęczonego, starzejącego się orła, spętanego w kurniku i dziobanego przez rozwścieczoną gromadę żarłocznych mikrocefali i nielotów. Ufam, że doczekamy Oświetlenia Sumień, a wtedy do końca ujawnią się nie tylko słudzy Bestii ale również mechanizmy nimi poruszające. Do tego czasu staram się unikać stwierdzeń opartych na domysłach, zwłaszcza na publicznych forach.
A co do cytowanego tu wywiadu Kazimierza Brauna, ojca Grzegorza, znamienne jest pominięcie przezeń (zaznaczam, że nie znam całości) osoby brata Kazimierza, Juliusza Brauna, wpływowego polityka w najnowszych dziejach, kojarzonego z Platformą Obywatelską. Od 2011 – 2015 był prezesem zarządu Telewizji Polskiej. Od 2016 do 2022 r. członkiem Rady Mediów Narodowych, powołanym przez prezydenta RP na wniosek Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Dziwna to i niejasna postać, można powiedzieć, że zawodowy “solidaruch”, który z tej etykiety uczynił skutecznie, jak mało kto, swój tytuł do chwały. Masę otrzymał odznaczeń z każdej strony, jest do tego wykładowcą w Collegium Civitas, gdzie roi się od lożowych. Jednak takie usytuowanie czyni go współodpowiedzialnym za propagandę i medialną deformacją rzeczywistości w okresie pierwszych rządów PO/PSL a także potem po przejęciu władzy przez PiS (który dziwnie gładko przełknął jego osobę, więc musiał być dobrze umocowany z każdej strony). Oczywiście, Grzegorz Braun nie może być odpowiedzialny za swego stryja, ale ta dwuznaczna postać mocno zaburza namalowany przez Kazimierza sielski obraz tej rodziny.
A z powrotu Pana do Legionu mogę się tylko cieszyć. Pozdrawiam.
Miło mi Szanowny Panie czytać końcówkę, a z merytoryką ją poprzedzającą zgadzam się o tyle, że Pan dostrzega i rozumie co chciałem przekazać. Rzeczywiste struktury są przed nami ukryte według formuły, że jeżeli chcesz ukryć liść, to sadzisz las. I to jest powszechnie znane. Chciałbym czuć i wiedzieć (choć na pewnym poziomie percepcji te pojęcia się wykluczają), że Braun wystąpił jako Polak i obrońca zgniłej i rozrywanej Ojczyzny.
Ale z własnego doświadczenia życiowo-zawodowego wiem, że są bariery, których zwykły, przyzwoity i niesprzedajny człowiek przekroczyć nie może.
I to jet przykład słonia w pokoju.
O jego istnieniu przekonać się, li tylko można, jeśli ktoś postrzega jak poruszają się osoby w tymże pokoju po trajektoriach nieracjonalnych, przy założeniu, że słonia nie ma.
Zderzyłem się z dość istotnymi przeszkodami, z mojego punktu widzenia, acz być może z wyższego banalnymi i wiem, że zderzenie to implikuje daleko idące konsekwencje, aniżeli może się na pozór wydawać. A dotyczyło to spraw pozornie nie kardynalnych. Niech chcę tu sobie schlebiać, tylko chcę wykazać, że konfrontacja z tym słoniem może nastąpić w pozornie nieistotnych i oddalonych od pokoju o mile okolicznościach. Wydaje mi się, że Pan to rozumie.
I na koniec, by nie przynudzać z uporem maniaka ponownie przywołam, jako drobiazg poznawczy Traktat Waszyngtoński z 1922r. o lotniskowcach, których, naówczas nie było, tak jak nie było Sars-Cov 2, czy jak tam oni go zwykli nazywać.
Tak dokładnie. Wszystko, obecnie już niestety, opiera się na haggadach i wszystko można zmanipulować.
Niestety.
Unuk orda – nie rozumiem, po prostu.
Grzegorz Braun z siostrą dobrze się uzupełniają:)
Żydowskie Muzeum Polin poleca książkę siostry Grzegorza Brauna
Żyd Profesor Stanisław Krajewski o książce pisze tak: “MONA to fascynująca opowieść o jednej osobie, malarce Mirze Żelechower-Aleksiun
Spotkanie z Moniką Braun zakończy wystawę prac Miry Żelechower-Aleksiun, prezentowaną w Centrum Dokumentacyjno-Wystawienniczym Niemców w Polsce.
Spotkanie poprowadzi Bogna Piter.
Spotkanie organizowane w ramach wydarzeń towarzyszących wystawie plenerowej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN Pełno ich nigdzie
polin.pl/pl/wydarzenie/promocja-ksiazki-mona-opowiesc-o-zyciu-malarki
“Pełno ich nigdzie. Przywracanie pamięci o polskich Żydach
Spotkanie z Moniką Braun wokół książki „Mona. Opowieść o malarce” oraz finisaż wystawy prac Miry Żelechower-Aleksiun
opole.wyborcza.pl/opole/7,35086,30028433,pelno-ich-nigdzie-przywracanie-pamieci-o-polskich-zydach.html
Joanna Lisek, „Ja jest tożsame nawet w swoich przemianach” – o książce Moniki Braun „Mona. Opowieść o życiu malarki”, „Midrasz” (2016) nr 3, s. 52–53.
Siostra Grzegorza, aktorka Monika Braun, widzi świat inaczej niż brat.
Napisała książkę o Mirze Żelechower-Aleksiun, żydowskiej malarce z Wrocławia (ukaże się w przyszłym roku).
Utrzymuje też znajomość z żydem Lwem Sternem, znanym wrocławskim malarzem i architektem.
W „Gazecie Wyborczej” dr Monika Maria Braun mówiła:
– Tradycja Lva wydaje się bardzo liberalna, a ja wyrosłam z narodowo-katolickiej, choć się z nią nie identyfikuję.
Dla mojej rodziny komunizm był niewyobrażalnym złem. Dziadek siedział w więzieniu sześć lat, jego brat dziesięć, w tym rok w celi śmierci. Rodzice byli “wrogami ludu”, którym odmawiano nawet prawa do nauki.
Dla rodziny Lva komunizm oznaczał ocalenie. A przynajmniej zapewniał w miarę spokojne życie.
Po Holocauście wszystko było wybawieniem. Podczas rozmów z nim po raz pierwszy tak jasno zobaczyłam,
że nie ma jednej prawdy!!!,
że to samo zjawisko można widzieć skrajnie inaczej – opowiada Monika Braun.
pis-da.blogspot.com/2015/05/rezyser-spiskow.html
Pan Grzegorz w ‘patostreamie’.
O Grzegorzu Braunie, o budowie Generalnego Gubernatorstwa na ziemiach polskich, o powstaniu styczniowym i dniach judaizmu.
Grzegorz Braun rzucony na pożarcie krzywoprzysiężnym sądom [35min]
Zawsze warto czegoś się dowiedzieć, a potem rozsądzić ile to jest warte, w jaki kontekst jest włożone i czy przypadkiem autor nie dodaje do całości dodatków zmieniających właściwości potrawy w rodzaju adiuwantów.
W artykule Reżyser spisków z 2015 roku jest:
– nie widzę nic złego ani nic nieprawdziwego o Kościele i szkole
***
Klub Ronina nie jest klubem prawicowym, chociaż gościł ludzi o poglądach prawicowych. Czy to co mówił Braun o Żydach w kontekście historycznym jest nieprawdą?
***
Kolejna nieprawda. Fakty historyczne bardzo źle świadczą o Geremku
***
Jeżeli chodzi o pogardę przyprawioną oskarżeniem o rzekomy antysemityzm, to wykazują się tym, wczoraj i dziś ci, którzy prowadzą kampanię nienawiści skierowaną przeciw Polakom, w tym przeciw Braunowi.
A jeżeli chodzi o Monikę Braun, to nie widzę nic zdrożnego wśród tego co robi i tego co mówi. Ma inną pasję niż jej Brat.
@ CzL
jeżeli chodzi o Monikę Braun, to nie widzę nic zdrożnego wśród tego co robi i tego co mówi
Zacytuję, zamiast komentarza, jedno zdanie z tego co mówi ta pani: “po raz pierwszy tak jasno zobaczyłam, że nie ma jednej prawdy!!!”
Rzeczywiście, choćby w oparciu o to jedno zdanie i jej koncepcję Prawdy, można zgodzić się, że p. Monika jest wręcz drastycznie różna w swych poglądach (a także w poziomie wypowiedzi) od swojego brata.
Ja też od razu to zobaczyłem, ale to było w kontekście postrzegania niepełnego- indywidualnego przez różnych ludzi, a nie teza filozoficzna Moniki Braun.
wykrzykniki są dodane przez cytującego
oryginalny tekst jest taki:
Widzieli inaczej, co nie oznacza, że nie ma obiektywnej prawdy. A tu chodzi o prawdę w ludzkich relacjach.
@CzarnaLimuzyna
21 stycznia 2024 godz. 12:33
Ja tego nie cytowałem o GB
@CzarnaLimuzyna
21 stycznia 2024 godz. 14:22
Nie ma jednej prawdy to chyba definicja haggady żydowskiej
Wiem. Krytykowałem artykuł
Tak. To talmudyczne podejście oraz podejście lewaków.
że nie ma jednej prawdy, że to samo zjawisko można widzieć skrajnie inaczej
Nie widzę w tym zdaniu “odniesienia do ludzkich relacji”. Widzę jedynie nieprawdziwe kategoryczne stwierdzenie – jak to, wpajane obecnie np. dzieciom w szkołach. Że ma ono prawo jednego dnia odczuwać prawdę swego istnienia jako dziewczynki, a innego jako chłopca.
Zresztą kupy się nie trzyma i przynosi wstyd tej pani cała ta łykana przez nią rzewna baśń, często powtarzana przez żydowskich komuchów. Że “po holokauście każda inna możliwość wydawała się lepsza”. Nieprawda! Idąc wedle tego założenia, również lepsze mogłoby się wydawać otworzenie dochodowego domu publicznego dla zapewnienia lepszego bytu sobie i rodzinie (co zresztą niektórzy, może nie całkiem dosłownie, robili).
Masa żydów, zwłaszcza polskich komuchami nie zostawała i chcieli po prostu wrócić do swych sklepów czy fabryczek by nadal w nich handlować i produkować towary, co w sytuacji państwa komunistycznego stało się niemożliwe. Wielu z nich z tego powodu emigrowało, wcale nie garnąc się do pracy w aparacie. Te posady trzymane były głównie dla upatrzonych łajdaków oraz cieszącej się szczególnym zaufaniem różnych rad kahalnych, sześćsetysięcznej rzeszy sowieckiego chazarstwa przybyłego do Polski po wojnie. Tym, zgodnie z zaleceniem Bermana, zmieniano nazwiska i osadzano ich na tzw. stanowiskach.
Śmiesznie brzmi Kazimierz Braun gdy mówi o genealogii katolicko-polskiej rodziny Braun opracowanej przez dr Monikę Marię Braun, która się od tej religii odcina:)
Jerzy Braun (1901 – 1975)
Harcerz, pisarz, polityk, filozof, publicysta, dramaturg.
Przewodniczący Rady Jedności Narodowej i Ostatni Delegat Rządu na Kraj w 1945 roku.
Jerzy Bronisław Braun urodził się 1 września 1901 roku w Dąbrowie Tarnowskiej.
Był synem Karola Brauna, prezesa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół ” w Dąbrowie Tarnowskiej
i Henryki z domu Miller (czy to rodzina przechrztów Leszka Millera?), komendantki Chorągwi Żeńskiej ZHP w Krakowie w latach 1926-1930.
kurierdabrowski.pl/jerzy-braun-1901-1975
Kwestia współpracy z organami bezpieczeństwa Polski Ludowej
Jerzy Braun od 1964 za zgodą władz PRL przebywał na stałe w Rzymie.
Tajne służby PRL traktowały go jako kontakt operacyjny.
Rekomendacja do podjęcia z nim „dialogu” w Rzymie przyszła z Departamentu IV. Wywiad podtrzymywał ten kontakt do 1971 roku, liczył na znajomości Brauna w środowiskach watykańskich, Kościoła polskiego, emigracji i działaczy katolickich.
Współpraca Jerzego Brauna nigdy nie została sformalizowana
MSW nadało mu kryptonim „Opium”; przez sześć lat „Opium” miał pobrać, nie licząc „upominków”,
422 880 lirów włoskich wynagrodzenia
(wedle ówczesnego kursu było to ok. 700 dolarów)
.
W aktach zachowało się kilka odręcznych pokwitowań odbioru pieniędzy[5][6].
najlepsze:
Brak jednak dowodu, iż Jerzy Braun wiedział, że są to pieniądze z funduszu SB;
możliwe, iż traktował je jako dofinansowanie swojej działalności odczytowej i wydawniczej[7]
:D
pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Braun
syjonistyczne przesiedlenie z Polski żyda Lwa Stern do okupowanej Palestyny:
Jerozolima i Aldona
Cztery lata po wyjeździe Horsta Lev usłyszał od rodziców: wyjeżdżamy do Izraela.
Nagle, bez przygotowania, bez znieczulenia.
Trzy tygodnie na pożegnanie.
Takie na zawsze. Dworzec Główny, Morze Śródziemne, port w Hajfie.
50 stopni Celsjusza, jaskrawe światło wypalające kolory i ból za utraconym miastem.
– Miałem prawie 15 lat i to przerwanie życia w Polsce było najbardziej dramatycznym wydarzeniem do dnia dzisiejszego.
Gdyby dorośli wytłumaczyli mi, że coś się może w przyszłości odmienić, że mogę jeszcze kiedyś wrócić, może proces ponownego zakorzeniania się nie byłby taki bolesny.
Kursy językowe, praca dla rodziców, szkoły dla mnie i brata,
wszystko za darmo,
emigracja de luxe.
Ale ja nie byłem częścią tego świata, choć udało mi się zbudować nowe życie.
Dobre, ciekawe, szczęśliwe. Skończyłem studia architektoniczne w Hajfie, otworzyłem wcześnie własne biuro projektowe.
Od Polski byłem totalnie odłączony, rzadko słyszałem o tym, co się tam dzieje,
może tylko rok 1968 jakoś się wyraźniej zaznaczył.
dzismis.com/2014/12/08/zydowski-architekt-pracowalem-w-paryzu-snilem-o-wroclawiu/
Jest jedna obiektywna prawda i leży tam gdzie leży a nie “pośrodku”.
Jak na katolicką rodzinę dr Moniki Marii Braun to ta wypowiedź brzmi bardzo niekatolicko.
Inaczej morderca też ma prawo do “nie ma jednej prawdy!” i nie było morderstwa tylko eliminacja zagrożenia epidemiologicznego covid.
Środowisko tej rodziny, choć niewątpliwie katolickie, wydaje się niewolne od tej michnikoidalnej przypadłości dotykającej przedstawicieli obecnej prawdziwej czy fałszywej inteligencji Polski. Jak wcześniej włazili w różne Więzi, KiKi, Obłudniki Powszechne, ZNAKI bo umówiono się, że tam siedzi “lepsze towarzystwo”, tak w IV RP hurmem przylgnęli do gazwyb, gdzie był Wajda, Miłosz, Turowicz, Wielowieyski i w ogóle, polskie „wyższe sfery”… Nieprawdopodobny snobizm polskich elit zawsze pchał je tam, gdzie „pachniało Paryżem” i za ten luby zapaszek byli gotowi nawet do zdrady, w imię “dobrego smaku”. Byle “nie zadawać się z hołotą”. Nawet Radio Maryje to już były za niskie progi dla tych herbowych, przykładem najbardziej groteskowym jest wżeniona w podejrzane szwabskie dynastie „hrabini” Rózia. Michnik wiedział, co z takimi robić: stypendia, nagrody, wywiady, artykuły w mainstreamie. Przykładem takiego nurzania się w tym jest też rodzina Romaszewskich. A raczej już tylko dwie panie: stara i młodsza. Jedna od lat nie rusza się z Pałacu Prezydenckiego, gdzie na świeczniku “doradza”, druga siedzi na Białorusi, gdzie jej rozgłośni “niezależnej” ciężko finansowanej kilkudziesięcioma milionami z Polski, słucha 2 % społeczeństwa. Niestety, Braunowie – rozkoligaceni po różnych dworach i świątobliwych westybulach, pasują do tego klucza. Zwłaszcza ich młodsza latorośl p. Monika, która brylując po salonach warszawsko-wrocławskich posmakowała tego badziewia.
Nie znam ich na tyle, to wszystko są tylko moje przypuszczenia zbudowane na dedukcji i faktach dostępnych w prasie i sieci… Na pewno Grzegorz pozytywnie wyróżnia się na tym tle – twardością, wzgardą dla splendorów, ma jasny pogląd na rzeczywistość, do tego intelektualista first class, bez iluzji inteligenckich.
To jest cały cytat. Cóż z niego wynika? Otóż to, że żydowski znajomek Moniki Braun widzi komunizm skrajnie inaczej. Obiecuję, że jak spotkam Monikę Braun to się jej zapytam czy istnieje obiektywna prawda o komunizmie. Obawiam się, że wbrew zapotrzebowaniu jednak odpowie, że tak, ale być może w chwilę potem doda:
Podczas rozmów z lvem po raz pierwszy tak jasno zobaczyłam, że nie ma jednej prawdy, że to samo zjawisko można widzieć skrajnie inaczej