Z liczby utytułowanych pracowników nie wynika, że uczelnia jest na wysokim poziomie. Z faktów też nie wynika, że każdy profesor w domenie akademickiej jest lepszy od każdego doktora, a nierzadko jest odwrotnie, i to zarówno na polu naukowym, jak i edukacyjnym.
Profesorami bywają tacy, którzy nie potrafią uformować choćby jednego magistra na poziomie, a „wiecznymi” doktorami zostają nieraz ci, którzy uformowali wielu akademików, i to na poziomie międzynarodowym. Tacy doktorzy mogą oceniać poziom naukowców zagranicznych, ale w Polsce jest to domena zastrzeżona dla profesorów, więc to oni odpowiadają za mierny poziom nauki i wysoki pułap patologii w domenie akademickiej.
O tym, kto może, a kto nie może być profesorem w Polsce, decydują profesorowie z nazwy „doskonali” (Rada Doskonałości Naukowej), choćby byli niedoskonałymi nadzwyczaj. Z polskich baz akademickich to nie wynika, ale tak jest.
Niestety nawet „doskonali” profesorowie nie zawsze potrafią cytować innych, korzystać z istniejących baz i zasobów internetowych, dlatego nie zawsze mają pojęcie, kto jest kim w domenie akademickiej.
Zresztą o polskich ludziach nauki łatwiej jest znaleźć coś na stronach na przykład Uniwersytetu Harvarda, niż choćby na stronach UJ, bo rodzima cancel culture (antykultura unieważniania) bije na głowę tę z Zachodu.
Kadra naukowa, jej badania i infrastruktura akademicka utrzymywane są z budżetu, czyli z kieszeni podatnika, więc podatnik winien wiedzieć, co wynika z funkcjonowania tej domeny, z pracy każdego z akademików. Niestety, w znacznym stopniu jest to wiedza tajemna. Tak naprawdę nawet nie wiadomo, skąd ci akademicy się wzięli, dlaczego to oni, a nie inni są finansowani na etatach.
Taka wiedza może by wyjaśniła, jak to się dzieje, że uczelnie dużego europejskiego kraju o wielkich tradycjach akademickich, plasują się wśród uczelni tzw. Trzeciego Świata.
O dziwo, wprawia to w dumę rektorów naszych nader licznych uczelni, podwyższających stale swoje zasoby profesorskie, stanowiące wartość samą w sobie, ale niekoniecznie wartość dla nauki i Polski.
Dodaj komentarz