Przemyt Plus

Przemyt jest instytucją starą jak świat i demokratyczną (acz zhierarchizowaną) odkąd świat istnieje.

Przemytem trudnią się wszyscy:
zwykłe mrówki, jak to mrówki, z mozołem targające przez granicę jakieś detale (to dół piramidy) – i rządy (to piramidy sam wierzchołek).

Z tej hierarchii wynika oczywista oczywistość, że
przemyt dzieli się na niesłuszny – i słuszny:

–  niesłuszny, tępiony z cała bezwzględnością przez rządy, za pomocą rządowych, tzw. wyspecjalizowanych organów, to ten, którym trudnią się mrówki.

To mrówkom celnicy konfiskują nadmiarowe paczki papierosów czy półlitrówki wódki, a nawet 1 (słownie – JEDEN) kawałek słoniny (jak to mnie w Kuźnicy Białostockiej, przy powrocie z Grodna spotkało).

– oczywistym jest, że przemyt słuszny, to ten uprawiany przez rządy, nie tylko pod okiem, ale wręcz z pełnym zaangażowaniem całego, podlegającego im aparatu państwowego.

Przemyt słuszny, rządy uprawiają dla dobra.

***

Cóż przemycają rządy?

Wypadałoby powiedzieć, że wszystko:
od broni i ludzi (serial „Wataha” polecam), poprzez  narkotyki (seriali tu dostatek), ropę (Irak i Libia, po ubiciu Saddama i Kadafiego), po żywność.

Z przykładem (i to świeżutkim) słusznego przemytu, mamy teraz do czynienia w Kraju nad Wisłą, gdzie rząd nadwiślański uruchomił nie tyle strumień, co tsunami zboża z Ukrainy, które to zboże już zalało magazyny, w tym rządowe (Elewar), co ujawniła prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
Że przemyt ten odbywa się pod opieką rządu, świadczy fakt, że nie reagują nań celnicy, którzy zapomnieli o rutynowym plombowaniu wagonów i TiRów, że nie wspomnę o tak banalnym zabezpieczeniu, jakim jest pobieranie na wjeździe do rzeczonego Kraju nad Wisłą kaucji, zwracanej po opuszczeniu przez transport tego terytorium w stanie nienaruszonym,

Co tam celnicy!
Bezpieki, które chwalą się wyłapywaniem kolejnych ruskich szpionów, tych potoków wagonów i TiRów ze zbożem nie widzą, nie słyszą i o nich nie mówią (jak przysłowiowe 3 małpki i nie chodzi tu o buteleczki).

***

A ponieważ rządy działają pełnoskalowo (w przemycie też), jak poinformował (u Rymanowskiego) poseł Bejda, trwa masowy przemyt z Ukrainy jajek, mięsa drobiowego, a nawet orzechów i miodu.

Mój uśmiech wywołuje tu brak reakcji nie tylko rządu (to oczywiste), ale żyjących z troski o tzw. dobrostan zwierząt, tzw. aktywistów z tzw. organizacji pozarządowych, którzy podczas covidowego wałka, bohatersko zwalczali fermy norek. Polskie fermy, rzecz jasna.

Bo na Ukrainie, takich bohaterów gonią kałachem – bez względu na to, czy na fermie hoduje się norki czy kurczaki, czy produkuje jajka.

Ten sam poseł Bejda poinformował, o cudownym znikaniu przemycanych z Ukrainy przez rząd jajek, które przeistaczają się w proszek jajeczny, którego (w przeciwieństwie do jajek) stemplować nie trzeba, a nawet – się nie da, choćby i za łapówkę.

Taka, mistyczna wręcz przemiana, dotyczy też ukraińskiego zboża technicznego, które na terenie Kraju nad Wisła ulega transformacji w zboże konsumpcyjne.

Aż się boję pomyśleć, że gdy rząd nadwiślański zacznie przemycać do Kraju nad Wisłą wodę w cysternach, to po przekroczeniu granicy zamieniać się będzie ona w wino, a może i w wódkę, bo cysternie wszystko jedno, jakie procenty w sobie mieści, a przebitka – rośnie.

Episkopat chyba by tu nie protestował, bo skoro nie protestował przeciwko posłaniu do piachu 250 tys. Polaków patentem „na Covida”, pogrzebom bez rodziny, w worach, bez sakramentów, łapankom w kościołach i na weselach, czy rozbijaniu pielgrzymek?

No tak, Episkopat wie, kto ziarno (mu) sypie.

A propos ziarno sypie:
moje wzruszenie budzi troska rządu nadwiślańskiego o dobrostan kur, które od 23 kwietnie trzeba będzie rejestrować, jak nowo nagrodzone dzieci, nawet jeśli się ma taką kurkę tylko 1 (słownie JEDNĄ).

500 Plus dawać na te kurki zamierzają?

***

Ponieważ, jak zaznaczyłem na wstępie, przemyt uprawiany przez rządy jest słuszny, osobiście żadnych pretensji do rządu nadwiślańskiego nie mam, a perfekcję komunikacji – podziwiam:

w ramach tego programu Przemyt Plus, minister Kowalczyk, w trosce o zbicie cen zboża w Kraju nad Wisłą, zarezerwował moce magazynowe dla zbóż przemycanych z Ukrainy, bajerując (nadwiślańskich ) rolników, by nie pchali się ze swoim (nadwiślańskim) zbożem do skupu, bo na wiosnę ceny będą wyższe.

Ceny na wiosnę, rzecz jasna, jak zaplanowano –  spadły, rolnicy (nadwiślańscy) awanturują się, co akurat nie jest groźne, bo sam Kniaź Nowogrodzki Jarosław Cyniczny, uspokajał, że „chłopi są pazerni, da się im parę złotych przed wyborami i na nas zagłosują” ,

Tylko, cholera chleb drożeje, ale to wina pewnie tych, co to dorabiają się cwaniactwem (© Jarosław Przecwany)

***

Kto winien?
Ok. 7-8 lat temu, wysłuchałem wykładu dr Dariusza Grabowskiego o fenomenie współczesnego rolnictwa Ukrainy.
Wykład odbył się w ramach cyklu spotkań w rocznicę Krwawej Niedzieli Wołyńskiej, w których to spotkaniach, co roku, z przyczyn rodzinnych (moich UPA wyrżnęła pod Krzemieńcem – tym od królowej Bony i Słowackiego) uczestniczę.

Skróconą wersję, zawieszoną w Internecie 4 lata temu, znalazłem tu.

Wykład był jednym, wielkim ostrzeżeniem, przed zagrożeniem, jakie ukraińskie rolnictwo stwarza dla rolnictwa nadwiślańskiego, dumnie puszącego się swym przewagami, nad zatrutym chemią rolnictwem Zachodu.

Wykład był pasjonujący, obfitujący w spontaniczne rozwijania pojawiających się w trakcie, istotnych wątków i zagadnień szczegółowych (np. zagrożenie dla  nadwiślańskiego sadownictwa, w związku z wysyłaniem z Kraju nad Wisłą na Ukrainę, najlepszego materiału szkółkarskiego, co ma w perspektywie sprowadzić Zagłębie Grójeckie do roli pionka).

Z wykładu dra Grabowskiego, na potrzeby tego tekstu wskażę wątki dwa:

1. idące w tysiące hektarów farmy, położone na najżyźniejszej ziemi świata, zatrudniają… znikomą liczbę pracowników, bo są nie tylko zmechanizowane i  zautomatyzowane, ale normą jest stosowanie dronów (!) do monitorowania stanu gleby i upraw = niższe koszty.

2. Właścicielami tych farm jest kapitał amerykański i izraelski.

Tu wracam do przebąkiwanej ostatnio w nadwiślańskich mediach informacji, że właścicielami jest „kapitał międzynarodowy”, np. cypryjski.

Pozwolę sobie więc wyjaśnić, że eufemizm kapitał międzynarodowy został wymyślony po to, by przykryć (niewygodny czasem) fakt, że faktycznie jest to kapitał amerykański.
To się (też eufemistycznie) względami wizerunkowymi nazywa.

***

No dobrze, ale dlaczego rząd nadwiślański, tak ochoczo wspomaga amerykański przemyt z Ukrainy?

Odpowiedź podpowiedział (mnie przynajmniej) odcinek  programu Pospieszalskiego „Warto Rozmawiać”, poświęcony… kupieniu przez Amerykanów (z bezczelnym pogwałceniem nadwiślańskiego prawa) Archiwum Kiszczaka.
A zakup ów, od wdowy po generale, został przez Amerykanów zrealizowany w kilku transzach i

ostatnia transza materiałów z archiwum Kiszczaka wywieziona została z Kraju Nad Wisłą w maju 2018 roku
No, z takim Archiwum, to Amerykanie mogą do Kraju nad Wisłą wieźć co zechcą i nikt im (użyjmy konwencji gimnastycznej) nie fiknie.

PS. Telewizja Rządowa usunęła ten odcinek ze swoich stron, a do kompletu – usunęła i samego Pospieszalskiego

To się nazywa rewolucyjna czujność!

http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/grodno-czyli-jak-zostalem-przemytnikiem

https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/298431,lody-o-smaku-swieconym-czyli-komisja-majatkowa

https://dorzeczy.pl/opinie/381268/chlopi-sa-pazerni-ardanowski-to-slowa-kaczynskiego.html

https://pnp24.pl/grabowski-ukraina

https://naszeblogi.pl/39718-wolynskie-nie-ludobojstwo

http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/warto-posluchac-o-sprzedazy-amerykanom-archiwum-gen-kiszczaka

 

O autorze: Ewaryst Fedorowicz