Wiecie Szanowni …wracam sobie ja z tego pozaunijnego “zaścianka i średniowiecza”, gdzie niczego mi nie brakowało przez praktycznie 3 tygodnie. Serbia, Czarnogóra i Albania, wiele pisać, ale ja dziś tylko o paliwie. Otóż w tych państwach, które wymieniłem paliwo jest w miarę normalnych jak na tą nienormalną sytuację cenach, tzn w Albanii drożej, ale w Czarnogórze tendencja była spadkowa, czyli od 1,74 jak wjechałem, do 1,63 euro jak wyjeżdżałem. W Serbii nie ma putinflacji, o której duraczył nadwiślańskich tłumoków premier Morawycz i czas się zatrzymał…215 dinarów serbskich, czyli około 8,60 zł przeliczając. Miła obsługa na stacjach, panowie niemal zabronili mi samemu lać, a w Serbii wymyją ci jeszcze szybę przednią…pytanie zasadnicze obsługi było czy lać do pełna…
Natomiast to co odpierdzielają obecnie nasze węgierskie bratanki prawdopodobnie przejdzie do annałów naszych chyba coraz gorszych bratankowych relacji. No i jak wspomniałem przedarłem się z “pozaunijnego średniowiecza”, do “unijnej krainy wszelakiego dobra i miodem i mlekiem opływającego”. Na granicy w Tompa o godzinie trzeciej nad ranem gość uzbrojony po zęby z napisem na koszulce na plecach “tax end customs” wpierdzielił się mi w nocy do mieszkania na kółkach, jak diabeł do Betlejem i zapytał o cygarety i alkohol…kurła, pomyślałem, jakbym nawet je miał to bym ci uju za żadna cenę nie sprzedał!!! No wiecie jakbym jeździł do Albanii co miesiąc, to mogły by “węgierskie bratanki” podejrzewać, że we wszystkich dostępnych zbiornikach (nawet na szarą wodę) targam rakiję na potęgę do wygłodzonego cukrem kraju, a cygarety coby uzbierać na jakiegoś Leksusa, mocno łagodząc sobie przegapiony, spędzony na Bałkanach sezon czereśniowy…
Ale dobra, miało być tylko o paliwie…otóż, jako szczęśliwy uczestnik przeprawy (niczym przeprawą Kanionem Kolorado) z “pozaunijnego zaścianka”, do “krainy unijnego miodu i mleka” przespawszy się kilka godzin na parkingu pobliskiego Tesco udałem się na pobliską stację paliw, bom w nocy nie dotankował u Serbów bez dodatku putinflacyjnego.
No i więc świadomy, że jako bratanek Węgra, tzw Lengyel muszę zapłacić qrewsko wysoką stawkę jak na tą cześć Europy bo ponad 10 zł za diesla podjeżdżam pod dystrybutor. Otwieram klapę, a gość do mnie tekst, że mogę zatankować tylko 10 litrów, bo jest limit i wskazał mi chyba z 10 wyklejonych kartek na dystrybutorze z wytycznymi od Orbana w języku, który w swojej prostocie przebija język chiński …rozumiecie, limit tylko 10 litrów, po mocno qrewsko wysokiej cenie. Zamknąłem klapę baku…
Zajeżdżam pod Lukoil …łaskawcy pozwalają zatankować 20 litrów…rzucam im gotówkę i mam ich w dupie bo wiem, że mam jeszcze trochę serbskiego paliwa, aby się doczołgać do słowackiej granicy…
Wnioski Szanowni są takie. Już kiedyś pisałem, że Orbanowi George Soros włączył czipa i ten wprowadził stany wyjątkowy na Węgrzech, aby, uwaga… rzekomo “chronić Węgrów”. Oczywiście Węgrzy mają tańsze paliwo, natomiast prawda jest taka, że Viktor Orban, to dziad nieprzeciętny, który nie potrafi zdywersyfikować paliwa, aby starczyło obcokrajowcom, aby kupili go na jego terytorium po wspomnianej qrewsko wysokiej cenie, ale bez limitu. Mało tego, ponoć Orlen dostarcza na Węgry paliwo po coś ponad 5 zł, więc wygląda na to, że Orban to nawet nie chce zarabiać na obcokrajowcach, a to już mi zalatuje lekko bolszewizmem.
Więc co ma robić obcokrajowiec, kiedy chce kupić nawet po tej qrewsko drogiej cenie paliwo, aby przejechać Węgry? Ma być jak dziad proszalny i żebrak i ma “nazbierać” do baku zatrzymując się co chwila przy następnych stacjach?
Na szczęście Węgry to mały kraj i mogę go przejechać z połową baku. Natomiast retoryka, jakoby Viktor Orban był pupilem Putina wkładam między bajki, bo rzekoma “ochrona Węgrów” przez jego stan wyjątkowy ma przykryć fakt jego nieudolności, ale głównie będzie polegać na tym, że obcokrajowcy na stacjach paliw na Węgrzech będą się zatrzymywać tylko i wyłącznie, aby się (przepraszam za kolokwializm) wysrać i będą go jak najszybciej pokonywać, bo nikt nie lubi limitów, a ja pamiętam je jeszcze za tzw “stanu wojennego”, kiedy władza ograniczała wszystkie produkty podstawowego znaczenia.
A szkoda, bo Węgry to piękny kraj…ale wczoraj Szanowni, po kilku latach zwiedzania, poznawania i zafascynowania jego historią i kulturą poczułem się jak intruz…
Socjalizm jest z grubsza wszędzie taki sam, czy to narodowy, czy to internacjonalistyczny, czy to unijny, czy azjatycki itd. Prędzej czy później są braki i limity ;)
Nie bez powodu Orban został potraktowany rękoczynem przez Jeana Claude Junckera podczas summitu UE w 2015 r. https://www.youtube.com/watch?v=Ko995a81UIU
Papa obermason przypomniał podwładnemu gdzie jego miejsce na drabinie do Wielkiego Zegarmistrza.
Wszyscy oni – jedne masońskie łajzy.
Albo REŻYSER rozpisał role, że niby jest różnorodność i jak ktoś chce to troche może…;)
Dziś, 24 lipca, przypada wspomnienie św. Kingi Księżnej Krakowskiej.
Spiski Trybsz pozostał w Polsce do dziś, a Trybeusz psioczy na Węgrów.
P.S.
Cena benzyny – według tytułowego obrazka – na Węgrzech 480,- forintów to 5,76 złotego (przy kursie 1 forint = 0,012 złotego). Orban chyba trochę dba o Węgrów.
Jak dobry żyd…zamyka ich w gettcie bez napływu keszu z turystyki. Kto przyjedzie do kraju w którym się udziela paliwa?
Wielu się skupia na cenie, a ja w zasadzie psioczę na limity!
Cena na zdjęciu jest dla Węgrów, więc nie ma co przeliczać po kursie :D
Gdyby robił dobrze Węgrom, to by już nie żył. A tak, wszystko idzie zgodnie z planem, a Węgrzy i tak odczują…pozdr
dokładnie tak…socjalizm przede wszystkim robi z ludzi gospodarczych impotentów…
…a Morawiecki dba o Polaków,
…Johnson dbał o Brytyjczyków,
…Rutte dba o Holendrów,
…Putin o ruskich
Szfap dba o wszystko.
Gdy byłem kilkukrotnie na Węgrzech parę lat temu to widać było regres nawet wobec Polski.
Co do walorów turystycznych to nieporównanie więcej do zaoferowania ma Rumunia.
Sześć grup górskich o wysokości Tatr. Tylko Góry Fogaraskie to powierzchnia blisko trzykrotnie większa niż całe Tatry.,Retezat o pow.podobnej do Tatr,Bucegi o pow. 300km2.Góry to w Rumunii ponad 30% powierzchni. Są dzikie,piękne,puste. Bywają niebezpieczne ze względu na niedźwiedzie , których jest tu ok. 8000 sztuk.
Sąsiedzi Węgrów, Słowacy, Czesi i Rumuni, wojujący z Rosją, czy nawet Austriacy, z pewnością mają wyższe ceny paliwa u siebie i chętnie podłączyliby się do madziarskich dystrybutorów ze szkodą dla zacofanych tubylców.
Nawet nie przyszło mi do głowy, że takie panisko patrzy na cenę.
P.S.
Skatologia, Trybeusie, psuje każdy przekaz.
Słowacy mają dużo tańsze (paradoksalnie)
No i po co to przysrywanie? Hę?
Przypomnę jeszcze raz…chodzi mi o limity paliwa, nie o cenę, a ty tutaj przysrywasz co rusz o cenach…przeczytaj jeszcze raz tekst i porównaj do swojego komentarza…
tak, to dobry kierunek i faktycznie trzeba go będzie uruchomić… już od kilku lat planowałem zwiedzić deltę Dunaju…
Orban o mieszaniu ras…
https://dorzeczy.pl/opinie/328240/wscieklosc-na-wegrzech-po-slowach-orbana.html
Akurat w przypadku Węgrów to trochę…hmm.. w końcu to w dużej mierze zmadziaryzowani Słowianie. Ich najbliżsi (przynajmniej lingwistycznie) krewni to Chanty-Mansowie (tacy uralscy Aborygeni). Widać, że jesli Niemcom o czymś nie wypada za bardzo mówić to się posługują…
Chociaż jeśli chodzi o istotę treści wypowiedzi to ma rację.
Dodałbym jeszcze Królewską Skałę czyli fantastyczny skalny (wapienny) grzebień Piatra Craiului …
Robi wrażenie.
Przyznam się, że nigdzie tam nie byłem. Przejeżdżałem tylko.
Był syn.Ja znam dość dobrze z bardzo dawnych czasów góry Bułgarii, które są wspaniałe. Pirin,Riła, Rodopy, Sredna Stara Płanina, Zapadna Stara Płanina.W pierwszych dwóch szczyty sięgają ponad 2900m n.p.m.