W ramach walki z dyskryminacją można obserwować dążenia, aby wszyscy byli równi, ale osoby o odmiennej orientacji seksualnej i jej zwolennicy – równiejsi, a nawet dominowali nad innymi. Postępowy walec równości zainstalowała – przy wsparciu senatu – rektorka (nie wiem, dlaczego w oświadczeniach nazywana rektorem) UAM Bogumiła Kaniewska. O takiej równości krytycznie wypowiadali się naukowcy z AKO. Ale bez skutku. Jednym z nich był prof. Jacek Kowalski, renesansowa postać Poznania, który okazał się niezasłużonym dla tego miasta, bo nie dorównał wyrównanym.
Prof. Tadeusz Żuchowski, także z UAM, abdykował z Rady Doskonałości Naukowej, bo poczuł się źle po występach członkini tej rady – profesorki Ingi Iwasiów, nawołującej do jeb…nia PiS podczas Strajku Kobiet. Zdaniem sądu, dezaprobata dla mowy nienawiści i nawoływania do czynów w domenie publicznej zabronionych naruszyła dobra osobiste profesorki doskonałej w swej wulgarnej mowie. Innym profesorom z RDN to nie przeszkadzało, ale profesorowi Żuchowskiemu, niedoskonałemu na drodze do równości, przeszkadzało bardzo.
Z kolei profesor i zarazem duchowny ks. prof. Dariusz Oko za krytykę klik homoseksualnych w Kościele („Lawendowa mafia”), opartą na wynikach długoletniej pracy naukowej, ma zapłacić grzywnę za podżeganie do nienawiści. Ale i tak wyrok uważa za korzystny, bo przecież groziło mu więzienie.
Tymczasem TęczUJe (organizacja studencka) chyba całkowicie zdominowali UJ, grożąc innym konsekwencjami nawet za niewinne żarty na ich temat. Na platformie tęczowej reaktywowano dobre relacje mistrz–uczeń i młodzi tęczowi mają wsparcie profesorów, w tym Jana Hartmana – profesora od eksperymentowania kazirodztwa i zarazem wzorca etyki życia codziennego (jego książka promowana jest w Głównej Księgarni Naukowej Krakowa, w której „homofobiczne” moje „Plagi akademickie” nie są akceptowane).
Ale jest i nuta optymizmu – dr Wanda Półtawska, o odmiennej od obowiązującej orientacji moralnej i intelektualnej, została jednak Honorową Obywatelką Miasta Krakowa.
Nie dorównuje wyrównanym, także tym z drugiej strony, niejeden inaczej widzący i myślący nazywany dawniej schizofrenikiem lub paranoikiem. Niejeden Iwan Groźny i niejeden Napoleon cierpią w samotności na brak uznania ich tożsamości. Do dzisiejszego dnia nie doczekał się Pancernik Potiomkin, w którego wcielił się mój kolega prosząc o rolę w teatrze Machulskiego. Inaczej liczący matematycy wciąż muszą się ukrywać z własnymi obliczeniami.
Słowo “tęczowa”, moim nieskromnym zdaniem, powinno, z wiadomych powodów, być wzięte w cudzysłów.
To o czym pisze p. Józef Wieczorek jest bardzo niebezpieczne, na razie widać atak (mniej lub bardziej ostentacyjny), ale potem przyjdą efekty i rezultaty. To tak jak np z “polskimi obozami”, politpoprawnością itp. najpierw wydaje się, że prawda i normalność przeważa i w zasadzie nie ma się czym przejmować, a potem…ani się człowiek obejrzy i już są sprawy przegrane tak, że trudno to odwojować.
ba!
Czasami zaglądam na waszą stronę, ponieważ można przeczytać wartościowe rzeczy.
Mój tato jest waszym wiernym czytelnikiem.
Co do artykułu pozwolę sobie wkleić krótki filmik na te czasy… Trochę mocniejszy ale mam nadzieję że młodym łatwiej się przyswoi w takim wydaniu. Bo jeśli spojrzymy to w tych czasach jest już coraz ciężej dotrzeć do ludzi.
https://youtube.com/shorts/16H9P7HaDJY?feature=share
Z Bogiem i Maryją
Ależ proszę Pana,
Nie ma takiej opcji, aby się Chrystus mocował z diabłem. Chrystus jest Bogiem, a szatan Jego stworzeniem, który Go odrzucił. Tu nie ma relacji równości. Nie ma tego słynnego, rozpowszechnianego mocowania się na rękę, bo stworzenie nie jest równe Stwórcy w Osobie Chrystusa, z wyjątkiem Człowieka, którego Stwórca wywyższył, ukochał ponad wszelkie Swe stworzenie. To jest proste jak… banan, doprawdy :) W drodze powrotnej do Nieba jesteśmy tymi, którzy wyciągają ręce do Chrystusa, aby ich ratował, aby ich trzymał, aby ich przytulał. On nie ma powodu do walki z szatanem, bo już go pokonał. Więc takie klisze są… no bez sensu.
SC!
Chyba jednak nie do końca. W sercu człowieka, w rodzinach ludzkich, w społeczeństwach, w narodach walka trwa. W wszędzie tam szatan jednak (dzięki ludzkiej wolnej woli) może odnieść zwycięstwo. Tam trwa mocowanie się. W jakim sercu Chrystus zwycięży to pójdzie do Nieba, a w jakim zwycięży Jego przeciwnik…no cóż…
no nie.
wlasnie chrystus zwyciezyl szatana, wiec jakiekolwiek Jego mocowanie sie z nim jest bez sensu. po prostu. nie lekajcie sie, jam zwyciezyl swiat! czy to jest deklaracja czy stwierdzenie faktu?!
wlasnie dlatego, ze mamy zwyciestwo chrystusa, mamy nie pod wa żal ne oparcie w walce z kosmatym – ktory oczywiscie jest i atakuje. atakuje nas. mnie, ciebie, zone, corke, syna, przyjaciela. ale nie ma takiej sytuacji, ze chrystus mowi do szatana ‘sproboj’. to jest smieszne stawiac stworzyciela i Zbawiciela na rowni z kims, kto odmowil posluszenstwa w racji bytu. nie chodzi o poznanie. och, owszem, jemu chodzi i tu wygrywa, dlatego mamy czasy jakie mamy, natomiast w aspekcie Krzyża czas nie istnieje. Po prostu. Jestem, który jestem, jest źródłem życia w świetle faktu Zmartwychwstania. Tertium non datur.
Wiadomo, że szatan nie może odnieść zwycięstwa nad Bogiem. Ale może w sercu człowieka. Chrystus zwyciężył szatana to jasne. Ale walka o pojedyńczego żyjącego jeszcze człowieka trwa. Ludzie jeszcze mogą przekonać się do realizacji argumentów i przykazań Pana Boga albo pójść za pokusą diabła. Zmaganie trwa.
no ale nie ma takiej opcji ze chrystus walczy z szatanem. wydarzenie chrystusa polegalo na tym, ze go pokonal. i to jest kluczowe. wiec wszelkie obrazki, jakoby tu sie jakas walka jeszce odbywala, sa fake newsem (jak to sie pisze po polsku? pierdołą? :) Zaś, że człowiek nie poddaje się szatanowi, odwolujac sie do chrystusa, żadna walką nie jest m. nimi. Jest obroną chrystusa, i tyle. nic wiecej. jesli dolozymy cos od siebie, to tyle co grzech, prosze spojrzec na swietych, ktorzy sa nimi bo nie ulegli tej pokusie. to trudne… ba! niemozliwe. a jednak wydarzalo sie. i dzieje sie dzisiaj, teraz, w naszych sercach i umyslach. i to bydle sie wscieka :))) Nie ma zmagania, moim zdaniem, moja duchowoscia, kazdy ma wlasną, na argumenty, ale wlasnie na konkrety. Nie przegramy zbawienia. a ze niektorzy mysla ze to bajka, no coz…
pozdrawiam
PS pojedyncznego :)
Czyli co? Człowiek jest w tej walce sam (bez realnego wsparcia, tyle co poczyta co powinien)? Taki jakby typowy deizm. Tylko szatan jest aktywny i człowiek jest aktywny w walce?