(…) w despotycznym społeczeństwie ludzie, którzy są najbardziej pozbawieni honoru, są najbardziej nagradzani. Nie potrzebują zasług, osiągnięć, umiejętności, ani nawet mózgu. Wszystko, co muszą zrobić, to sprzedać swoje dusze i za wszelką cenę przyciągnąć wzrok oligarchii. Nie muszą być w niczym dobrzy, wystarczy, że będą źli, a dla niektórych to łatwe.
−∗−
W menu na dziś danie [prawie] militarne. A konkretnie felieton Brandona Smitha o tym czy aby na pewno oligarchowie są jedynym wrogiem., kto ich wspomaga i jakie ma motywacje.
Zapraszam do lektury.
_______________________***_______________________
Dlaczego niektórzy ludzie popierają tyranię, podczas gdy inni jej się sprzeciwiają?
Na kartach historii pojawia się fundamentalna kwestia, która nigdy nie została rozwiązana w zadowalający sposób. Istnieje wiele szkół myślenia o tym, dlaczego i jak wzrasta tyrania w danym społeczeństwie i wszystkie one nie trafiają w cel jeśli chodzi o wyjaśnienia, głównie dlatego, że wszystkie pozwalają, aby ich uprzedzenia determinowały wnioski i czyniły ich ślepymi na głębsze aspekty władzy i spisku. Innymi słowy, są skłonni do jakiegoś stopnia czmychnąć do króliczej nory, aby potem zaprzeczać, że królicza nora w ogóle istnieje.
Powszechnym założeniem, jeśli chodzi o autokrację lub oligarchię, jest to, że ludzie są „głupi” i łatwo nimi manipulować by podążali za fascynującymi osobowościami, które składają obietnice, których nigdy nie zamierzają dotrzymywać. To głupie uproszczenie. W rzeczywistości poziom manipulacji potrzebny do zwabienia większości ludzi do dyktatury jest tak złożony, że wymaga zaawansowanego zrozumienia ludzkiej psychiki.
W naszej nowoczesnej epoce nie można po prostu nakazać ludziom poddania się pod groźbą użycia broni, przynajmniej nie od razu. Trzeba ich oszukać, żeby się dostosowali, i nie tylko, ale konieczne jest by nakłonić ich do myślenia, że przez cały czas to był ICH POMYSŁ. Bez tej dynamiki autocenzury i samozniewolenia ludność w końcu zbuntuje się, bez względu na to, jak opresyjny jest reżim. Tyrania tysiącletnia nie może istnieć, dopóki pewna liczba ludzi nie zostanie nakłoniona do przyklaskiwania jej lub dopóki nie będą czerpać z niej bezpośrednich korzyści.
I tu znajdujemy prawdziwy klucz do totalitaryzmu – rozkwita on tylko dlatego, że istnieje nieodłączna część każdego społeczeństwa, która potajemnie go kocha i chce, aby istniał. Moglibyśmy nazwać tych ludzi użytecznymi idiotami, ale to znacznie więcej. Niekoniecznie są nieświadomi tego, co robią. Do pewnego stopnia rozumieją, że pomagają w niszczeniu wolności innych ludzi… i rozkoszują się tym. Jasne, są zwolennicy elityzmu i globaliści, którzy wprowadzają te wszystkie spiski i dążą do coraz większej kontroli, ale nie mogliby wiele osiągnąć bez pomocy armii socjopatycznych aberracji, które żyją wśród nas.
Ta dziwna i destrukcyjna cecha jest widoczna zwłaszcza dzisiaj w świetle covidowych lockdownów i dążeń do przymusowych szczepień. Oczywiste jest, że istnieją ludzie, którzy są nadmiernie zaniepokojeni osobistymi decyzjami zdrowotnymi wszystkich innych. Nauka i statystyki dowodzą, że wirusem nie ma co się martwić, ale ignorują naukę. Pragną posmakować władzy. Stali się kultem, który ignoruje wszelką logikę i żąda wierności wobec swojej oszukańczej narracji. Nie obchodzą ich fakty. Dbają tylko o to, abyśmy my się podporządkowali.
Cóż, jak wielokrotnie powtarzałem: Nie podporządkujemy się!
I tak zaczyna się epicki konflikt. Opowieść tak stara jak sama cywilizacja. Na tym świecie są dwa typy ludzi: ci, którzy chcą kontrolować innych i ci, którzy chcą by ich zostawić w spokoju. Ale co motywuje tych maniaków kontroli? Dlaczego są tacy, jacy są? Przyjrzyjmy się niektórym z przyczyn…
Motywy strachu
Są ludzie, którzy kierują się sukcesem, zasługami, nadzieją, dobrobytem, wiarą, optymizmem, miłością i honorem. Ale są również ludzie, których napędza strach. Istnieją setki różnych lęków, ale tylko kilka sposobów reagowania na każdy z nich. Kolektywiści reagują na strach rozpaczliwą potrzebą ścisłego zarządzania swoim środowiskiem. Wierzą, że jeśli potrafią do pewnego stopnia kierować ludźmi i wydarzeniami, mogą wyeliminować nieoczekiwane skutki i uwolnić się od strachu. Ale życie nie działa w ten sposób i nigdy nie będzie.
Poziom wpływu, którego poszukują ci ludzie, jest tak daleko od nich, że zawsze będzie poza zasięgiem. Oznacza to, że nigdy nie będą usatysfakcjonowani, dopóki nie dostaną więcej. Ich lęki zawsze będą ich prześladować, ponieważ ze strachem nie można sobie poradzić z zewnątrz, można sobie z nimi poradzić tylko od wewnątrz.
Co więcej, rzeczy, których się boją, często obracają się wokół ich własnego narcyzmu i są ich własnym wytworem. Boją się porażki, ale rzadko pracują wystarczająco ciężko, aby odnieść sukces. Boją się zdemaskowania, ale tylko dlatego, że ciągle kłamią. Boją się konfliktu, ale tylko dlatego, że mają słabe ciało i charakter. Boją się śmierci, ponieważ nie wierzą w nic większego niż oni sami. Żądają dominacji w swoim otoczeniu, ponieważ błędnie wierzą, że mogą oszukać los i konsekwencje własnych strasznych wyborów.
Bezpieczeństwo tłumu
Kwestia strachu rozciąga się na powszechną mentalność totalniaków i sposób, w jaki znajdują oni bezpieczeństwo. Idea stania na własnych nogach i wierności swoim zasadom w obliczu sprzeciwu jest im zupełnie obca. Za wszelką cenę unikają takich sytuacji, a pojęcie ryzyka jest dla nich odrażające. Więc zamiast tego szukają tłumu, w który mogliby się wtopić. To sprawia, że czują się bezpiecznie w cieniu, a jednocześnie dzierżą siłę poprzez kolektywistyczne działania. Potrafią czuć się silni, a jednocześnie żałośni i słabi.
Ci ludzie prawie zawsze działają poprzez duże, jednomyślne grupy, które karzą wszelkie konflikty w szeregach, zwykle ze strażnikami, którzy nadzorują motywacje zbiorowiska.
Sam tłum [motłoch] jest bronią. Jego jedynym celem, poza wygodą swoich zwolenników, jest zniszczenie tych ludzi, którzy nie wyznają tych samych przekonań i wartości co kontrolerzy. Tłum nie ma na celu obrony. To narzędzie zabójcy, to bomba atomowa. I, jak to już widywaliśmy w każdej nowoczesnej dyktaturze, od bolszewików w Rosji, przez faszystów w Niemczech, po komunistów w Chinach Mao, totalitarny motłoch jest w stanie wymordować więcej ludzi niż jakakolwiek istniejąca broń nuklearna. A wszystko w imię „większego dobra większej liczby”.
Fałszywa pobożność zamiast poczucia własnej wartości
Wszyscy tyrani wierzą, że są sprawiedliwi w swojej sprawie, nawet jeśli wiedzą, że ich działania są moralnie odrażające. Widziałem tę dynamikę na śmiałym pokazie covidowych nakazów i inicjatyw dotyczących paszportów szczepionkowych. Zastanówmy się przez chwilę. 99,7% populacji nie jest zagrożone wirusem covid. Nie umrą z tego powodu, a w zdecydowanej większości przypadków szybko wyzdrowieją. Jednak wyznawcy kultu covidowego konsekwentnie twierdzą, że ludzie, którzy sprzeciwiają się nakazom, lockdownom i szczepionkom, narażają innych na ryzyko, dlatego należy nas „zmusić” do podporządkowania się.
Większość z nich wie, zgodnie z danymi, że covid nie jest zagrożeniem, ale narracja daje im możliwość użycia władzy poprzez „osąd moralny”, więc wciąż kłamią i kłamią na temat danych, dopóki sądzą, że kłamstwo będzie akceptowane jako rzeczywistość. Jest to powszechny aspekt większości kultów i fundamentalistycznych religii, które zbłądziły. Zwyczaj wyznawców by cenić kłamstwa ponad fakty i dowody nie dlatego, że próbują ochronić swoją wiarę, ale dlatego, że daje im to szansę na poczucie pobożności i wyższości nad tymi, których są zdecydowani skrzywdzić.
Ci, którzy się nie zgadzają, nazywani są heretykami, najpodlejszymi z podłych, niedomytymi terrorystami. Tłum przeciwników restrykcji zostaje w ten sposób odarty z człowieczeństwa i ukazywany jako demoniczny. Ludzie, którzy chcą pozostać wolni, stają się potworami, a totalitarne potwory stają się bohaterami, którzy chcą uratować świat. Jak powiedział kiedyś autor Robert Anton Wilson:
„Posłuszni zawsze uważają się za cnotliwych, a nie tchórzliwych”.
Miłość do klatki
Czuję, że do pewnego stopnia rozumiem ten sposób myślenia, ale nigdy nie przestaje mnie szokować sposób, w jaki ludzie, którzy drapią i gryzą dążąc do władzy nad innymi, wydają się kochać być niewolnikami systemu. Nie jestem pewien, czy to takie ironiczne, ponieważ autorytaryzm spełnia niektóre ze swoich obietnic „bezpieczeństwa”, o ile zaangażowani ludzie są gotowi zaprzedać wszelkie impulsy wolności. Jeśli przez cały czas będziesz robił co ci każą i bezbłędnie służył systemowi, to istnieje duża szansa, że będziesz w stanie utrzymać się na skromnym poziomie. Będziesz wiódł jakieś życie, choć prawdopodobnie nie będzie zbyt szczęśliwe.
Ci, którzy wykraczają poza pewne granice i odrzucają wszelkie osobiste zasady, aby wspierać cele systemu, mogą nawet cieszyć się odrobiną bogactwa na tle pozostałych. Widzisz, w despotycznym społeczeństwie ludzie, którzy są najbardziej pozbawieni honoru, są najbardziej nagradzani. Nie potrzebują zasług, osiągnięć, umiejętności, ani nawet mózgu. Wszystko, co muszą zrobić, to sprzedać swoje dusze i za wszelką cenę przyciągnąć wzrok oligarchii. Nie muszą być w niczym dobrzy, wystarczy, że będą źli, a dla niektórych to łatwe.
W ten sposób system staje się wygodnym kocem, w który można owinąć bezużytecznych dewiantów. Otulają się nim i rozkoszują jego ciepłem. Nie przejmują się wolnością, ponieważ wolność jest dla nich zimna. Wolność może izolować, a możliwość wyboru przeraża. Kiedy wszystkie twoje wybory są dokonywane za ciebie, nigdy nie ma żadnych wątpliwości ani wewnętrznego stresu. Wszystko, co jest wymagane, to budzenie się każdego dnia i posłuszeństwo.
Dla słabych i nieświadomych ludzi podporządkowanie jest darem, a nie przekleństwem. Wierzą, że klatka ma być czymś pozłacanym, a nie tym z czego się ucieka. A każdy, kto szuka ucieczki, musi być szalony lub niebezpieczny. Dopóki istnieją wolni ludzie, to niewolnicy są zmuszeni kwestionować swój stan i własną uległość, a więc każdy musi zostać zniewolony, aby usunąć wszelkie wątpliwości ze społeczeństwa. Umysł zbiorowości jest postawiony ponad wszystkim.
Nieposłuszny i wolny
Mali tyrani, którzy infiltrują ludzkość, prawdopodobnie patrzą na zwolenników wolności jako na jakieś obce istoty z dalekich granic ich wszechświata. Po prostu nie mogą pojąć, w jaki sposób ktoś może przeciwstawiać się systemowi, przeciwstawiać się tłumowi lub kolektywowi, nawet gdy ma przewagę liczebną lub gdy ryzyko jest wysokie. Zakładają, że jest to forma szaleństwa lub braku inteligencji. No, bo jak ktokolwiek mądry mógłby pomyśleć, że ma szansę w walce z dyktaturą?
Wolnościowcy są z natury indywidualistami, ale dbamy też o swobody innych. Istnieje powszechna narracja propagandowa głosząca, że indywidualiści są „samolubni”, ale wcale tak nie jest. Nie wystarczy nam samym uciec z niewoli, nie będziemy też stać z boku i patrzeć, jak inni są zmuszani do niewoli. Jesteśmy gotowi zaryzykować nasze życie nie tylko po to, by ratować siebie, ale i ratować przyszłe pokolenia przed autokracją.
Wraz z eskalacją paszportów szczepionkowych i nakazów, totalniacy będą jeszcze bardziej zdezorientowani, ponieważ każdy nowy mechanizm kontroli będzie skutkował jeszcze większym wzmożeniem buntu, i szczerze mówiąc, w tym momencie będzie to: albo my albo oni. Nie przestaną dążyć do dominacji, a my się nie podporządkujemy, więc jesteśmy w impasie. Nasze dwa plemiona nie mogą współistnieć w tym samym społeczeństwie, może nawet nie na tej samej planecie.
Prawda jest taka, że gdyby woluntaryzm był cenionym ideałem, to całej tej walki można by uniknąć. Gdyby kult kolektywistyczny był skłonny zaakceptować pogląd, że mogą wybrać życie w ściśle zarządzanym środowisku, podczas gdy inni mogą zdecydować się na niezależne życie, nie byłoby kryzysu. Moglibyśmy z łatwością rozejść się. Ale nie tak myślą totalitaryści: dla nich wszyscy ludzie są ruchomym majątkiem, jesteśmy własnością, którą można porozmieszczać i poddać reedukacji, aż ujrzymy światło. A jeśli nie widzimy światła, należy się nas pozbyć i wymazać.
Dlatego są całkowicie winni nadchodzącej wojny. Nie mogą powstrzymać się od chwycenia nas za gardło i przejęcia naszych umysłów. Są uzależnieni od supremacji. Żyją w gorączkowym śnie, a jedynym narkotykiem, który chłodzi ich żyły, jest totalny ucisk wszystkich wokół. Widzę, co będzie dalej i nie jest to miłe dla żadnej ze stron. Będzie to szczególnie makabryczne dla kolektywistów, ponieważ nie potrafią sobie wyobrazić scenariusza, w którym przegrywają. Są tak pewni swojego prymatu i bezpieczeństwa nałożonych przez siebie więzień, że porażkę będą postrzegać jako zjawę, ducha, który nie może ich dotknąć. Wystarczyłoby tylko kilka drobnych porażek, aby ich obalić, ale to wymaga, aby zwolennicy wolności byli jednak bardziej zorganizowani niż są w rzeczywistości.
Konkluzja jest taka: systemy tyraniczne są planowane przez elitarne grupy i rządy, i to one czerpią największe korzyści z niszczenia swobód publicznych. To rzeczywiście spisek, a pandemiczne lockdowny i reakcja na przymus szczepień nie są wyjątkiem. Jednak tyrańskie systemy nie mogłyby zaistnieć bez pomocy jakiejś większej, psychopatycznej części populacji, a ci ludzie gromadzą się razem, aby wdrażać te straszne rzeczy. To tak, jakby słyszeli tajemnicze podszepty [dog whistle], gdy totalitaryzm rośnie w siłę, albo czuli w powietrzu krew niewinnych ofiar.
Nazywaj ich lewicowcami, nazywaj ich komunistami, nazywaj ich kolektywistami, nazywaj ich jak chcesz. Ale wiedz, że globaliści nie są naszym jedynym zmartwieniem. Na drodze stoi ściana zaabsorbowanych sobą i żądnych władzy proli, a oni chcą wszystkiego, co mogą zedrzeć z pańskiego stołu. Nie są nieświadomi. Nie zostali omamieni by robić rzeczy, które robią. Są smutną i żałosną grupą, ale nadal są niebezpieczni w swoich ambicjach i zaskoczą nas jeszcze nie raz w miarę postępu kryminalnego planu.
Why Do Some People Support Tyranny While Others Defy It?, Brandon Smith, August 12, 2021
Uzupełnienia:
“Ludzie zdają się być ślepi na to, co nadchodzi”
Nowa Normalność – czas reakcji
Komunizm żydowski wystraszył ludzi
Dziś w niektórych odwaga się już budzi
Lecz wielu trwa w strachu przez swoje grzechy
A diabeł ma z takich wiele uciechy
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Kolejny fantastyczny tekst, który nam Pan udostępnia. Jest Pan skarbem. Taki esej, o takiej jasności, precyzji i oszczędności wywodu, mógł powstać tylko w języku Orwella. Pan umiejętność tak znakomitego tłumaczenia znajdzie nagrodę pewnie tylko w Niebie (aż w Niebie) bo my tu za Pana trud nigdy się nie odpłacimy.
W zasadzie KAŻDE państwo ma jakiś system. Każde musi stosować jakiś przymus.
Są ludzie, którzy z zasady rezygnują z pełnej wolności. Np w katolickich zakonach wielu podporządkowuje się dobrowolnie, aby w miarę spokojnie przejść z ziemi do Nieba.
Jest faktem, że chyba najgorszym niebezpieczeństwem dla wolnych ludzi dzisiaj jest brak ich zorganizowania i to się chyba nie zmieni bo odpowiednie słuzby pracują nad tym by do tego nigdy nie doszło ;)
Cokolwiek napiszę może zabrzmieć jak niezbyt uczciwa skromność, a więc po prostu:
Bardzo dziękuję.
DEL
Spójrzmy na nas ludzi i zastanówmy się co jest najbardziej charakterystycznego dla naszego bytowania.
Zaczynając od narodzin i trwa to aż do śmierci, prowadzimy walkę, raz mniejszą raz większą, ale walczymy przez cały swój ziemski czas. Nasze życie sprowadza się do ciągłej walki o „coś”.
O środki do życia, o dominację, o partnera/partnerkę, o pierwszeństwo, stanowisko, godność, zaszczyty, bogactwo, władzę i ostatecznie o życie.
Tych „coś” można wymienić bardzo dużo.
Walka jako taka odbywa się nie tylko o „symboliczne” coś, ale również z „symbolicznym” kimś.
Rzadko walczymy sami z sobą, bo nie dostrzegamy na ogół całej gamy naszych cech charakteru, z którymi powinniśmy walczyć lub jak kto woli zwalczać.
Walka, czy chcemy tego czy nie, sprowadza się z zasady do przemocy i to niezależnie jakim celom służy (o ile przemoc może służyć czemukolwiek).
Można śmiało powiedzieć, że nasze działania charakteryzują się ustawiczną przemocą; fizyczną ,psychiczną, wyrażaną w różnej formie i nasileniu.
W skrajnych przypadkach sprowadza się ona (walka, przemoc) do uśmiercania innych.
Fakt rywalizacji, walki, krzywdy czy śmierci w codziennym życiu wypierana jest z naszej świadomości poprzez marginalizowanie jej znaczenia.
Nasze postrzeganie sprowadza się do swoistej relacji zapisu cyfrowego i przycisku „delete” , którego używamy podświadomie aby wymazać wszystko to co zakłóciłoby nasz spokój, ziemski spokój ducha.
Przycisk „delete” symbol naszych czasów, który tak naprawdę funkcjonuje od zarania dziejów.
Tę przypadłość jaki i trawiące nas atawizmy z całą bezwzględnością wykorzystują demiurgowie tego świata.
Tak więc problemem jest odchodzenie przez nas od czegoś co nas odróżnia od świata ożywionego ( zwanego naturą), czyli człowieczeństwa.