“Kolejne kraje zakazują kremów do opalania”, czytam se ja taki nagłówek gdzieś w jakimś medium głównego ścieku. Sobię myślę w zadumie…cóż za wspaniała wiadomość, znikną z plaż bielinki kapustniki, znikną z plaż wysmarowane grubo białym formaldehydem morsy, które za chiny ludowe nie dopuszczą przez cały urlop do swoich cielsk choćby odrobiny witaminy D. Być może kolejne kraje pójdą tym śladem i będzie ustawowy zakaz wcierania w siebie świństwa, by ludzie byli zdrowsi i zaczęli budować swoją odporność…ciągłem dalej swój marzycielski , wewnętrzny monolog. Świat pięknieje…se myślę. Ludziska w końcu po tej dżdżystej wiośnie zapragną słońca jak dżdżu kania…każdy ustawowo będzie miał obowiązek położenia pięknej warstwy słonecznego brązu na całym ciele, każdy będzie tryskał energią, wigorem i radosnym uśmiechem niczym Świadek Jehowy z obrazków czasopisma Strażnica.
Nadchodzi nowa era, ludzkość skorzysta z dobrodziejstwa natury, naturalnej, najlepiej przyswajalnej witaminy D …moja pobudzona fantazja wchodzi na najwyższe obroty. Ludzie pokażą koncernom kosmetycznym gest Kozakiewicza. Już widzę oczami wyobraźni padające firmy farmaceutyczne, żebrających pracowników tychże. Widzę na plażach zdrowe, opalone męskie ciacha, oraz mulate, wybejcowane mahoniowe foczki…zero anglo-germańskich białasów, same murzyny i indianiny…nadchodzi stulecie ziemskiej nirvany.
Cudownie jest… moja wyobraźnia osiąga apogeum dalekowzroczności tego nie czarujmy się pięknego zjawiska. Człowiek dla człowieka już nie wilkiem, ale niemalże aniołem. Taki zakaz kremów to może mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości. Poczułem się jak ktoś wyjątkowy, dumny, że człowiek nie zatracił wiary w człowieka i że jest dla niego najwyższym dobrem i zrobi wszystko, aby za wszelką cenę chronić zdrowie człowieka…
Eeee, ale zaraz… czytam dalej …zakaz kremów jest oczywiście, aby chronić… ale rafy koralowe w jakimś wyspiarskim państewku na Hawajach…
Wróciłem do rzeczywistości…słońce zaciągło się chmurami…
W Nowym Porządku będą godziny słoneczne i godziny zaciemnione z zakazem wychodzenia na słońce. To ułatwi obywatelom życie i wdroży ich na wyższy poziom ekologii. Zielone życie ;-)
W dni parzyste chłopy, w dni nieparzyste baby… :D
Zatem to nie rafy na Hawajach (pozdrawiam Prezydenta Lecha K.) będą decydować.
Intix.
Brawo.
Dodam.
Oświęcim to cały świat a Mengele to 99 % lekarzy współczesnych.
Ci co się smarują świństwem z “filtrami” nie wiedzą co sobie wcierają. A wcierają mazidło, którego głównym składnikiem zatrzymującym promieniowanie słoneczne jest pył aluminiowy, zapewne odpad technologiczny z produkcji sprzętów z blachy aluminiowej. Nie wiedzą, że ten pył może przenikać przez skórę, szczególnie w otoczeniu emulsji tłuszczowych.
Ja kiedyś jeszcze nieświadoma, jakieś 20 lat temu, też RAZ zastosowałam taki krem (z “filtrem” 5,czy 7). Doznałam poparzenia skóry, wystąpił wielki obrzęk stóp i łydek, musiałam udać się do jednego z władysławowskich lekarzy, który natychmiast zakazał stosowania kremu z “filtrem” i dał jakieś okłady. Od tamtej pory staram się każdemu uświadamiać co mu grozi zamiast opalenizny. Ja zaś czasami cierpię z powodu opuchniętych kostek, co może świadczyć, że aluminium nie zostało usunięte z organizmu.
Sprawa jest prosta.
Umiarkowanie.
Właśnie J&J został w Stanach skazany za azbest w kremie dla pań. Dobroczyńcy!
A co może być w jego ‘szczepionce’? WSZYSTKO! I jest!