Gdy zwycięski wódz rzymski odbywał triumf w Rzymie to:
“Stojący w rydwanie niewolnik trzymający złoty wieniec nad głową wodza cały czas powtarzał mu pewne słowa. Nie wiadomo na pewno, jak one brzmiały, ale przypuszcza się, że było to „Hominem te memento” („Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem”) lub „Memento mori” („Pamiętaj, że jesteś śmiertelnikiem”, dosłownie „Pamiętaj, że umrzesz”).” {TUTAJ(link is external)}.
Członkowie chrześcijańskich zakonów często pozdrawiali się słowami “Memento mori”. Śmierć miała swoje uznane miejsce zarówno w cywilizacji antycznej, jak i chrześcijańskiej. Dopiero w okresie ostatnich dziesięcioleci w cywilizacji zachodniej starano się usilnie zapominać o niej i spychać ją na margines. Ludzie, zwłaszcza młodsi, starali się życ tak, jakby byli nieśmiertelni. To właśnie upadek tego złudzenia spowodowal to, czego świadkami jesteśmy obecnie – czyli nieprawdopodobną panikę wywołaną przez stosunkowo niegroźną epidemię [3% śmiertelności wsrod zakażonych].
O wywołanie popłochu najczęściej oskarża się media. Są jednak głębsze przyczyny. Wygląda na to, że pandemia uświadomiła nagle wszystkim, że są śmiertelni i nic na to się nie da poradzić. Głęboko ukryty lęk przed śmiercią wyszedł na powierzchnię. Są dwa typy reakcji. Jeden to wyparcie: zadnej epidemi nie ma – zamiast pandemii mamy plandemię. Drugi to ucieczka w magię: skrupulatne noszenie maseczek traktowanych jako rodzaj talizmanu i wiara w zbawczą moc lockdownów. To wprawdzie łagodzi lęk, ale jest szalenie kosztowne i zwiększa ilość ofiar.
Teraz mamy także wiarę w szczepienia. Wydaje się ona najbardziej racjonalna, ale tylko pod warunkiem, iż przyniosą one w miarę trwałą odporność. Na razie nikt tego nie obiecuje, nawet producenci szczepionek. Mówi się już o czwartej fali zarazy i trzeciej dawce szczepionek. “Memento mori” jest zawsze aktualne.
Dziękuję za freudowską diagnozę, teraz już wiem czemu nie wierzę w picdemię od samego początku. To ze strachu przed tym ogromnym ryzykiem śmierci… Wszystko jasne. PS faktyczne ryzyko to 0,03%, ale co tam. Takie małe propagandowe wyolbrzymienie, tylko stukrotne przebicie. Ale nie kłócę się, nawet przy założeniu o 3% jest to po prostu idiotyczne.
Wychodzi na to, że po prostu wszyscy się boją śmierci, tylko Pani Elig zapewne nie. Taki tam Elzenberg ze strachu przed śmiercią poszedł przecież na front i nawet się tego nie wypierał, że go ten jego strach wkurzał i postanowił go pokonać. Może pani Elig do tej kategorii się kwalifikuje, że ze strachu przed strachem postanawia nie nosić kagańca czy może jednak nosi, bo się strachu przed strachem nie boi?
Ci, co im biznesy zamknęli na sto procent sobie przypomnieli, ze są śmiertelni, bo jak brak klasy na spłatę haraczu państwowego i na wykarmienie dzieci, to przeciągłe burczenie w brzuchu jest jak owe “Memento mori”.
*kasy